poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział XIV

- Co tu się stało?! - wykrzyknął Austin, gdy razem z Nelsonem wszedł do domu. Była 10, a dziewczyny nadal spały, lecz po krzyku blondyna się zbudziły.
- Zamknij mordę - warknęła zaspana Cassidy - nikt cię nie nauczył pukać?
- Przepraszam, ale to też mój dom - powiedział sucho Austiś.
- Tornado szukało z nami zabawy, masz coś do tego? - Cass nie dawała za wygraną dla brata - jestem tu starsza i ja tu rządzę. Zezwoliłam się z nami pobawić, to przyszedł.
- Nikt cię nie nauczył, że kobiet się nie budzi? - powiedziała rozbawiona Ally i rzuciła w chłopaka poduszką. Ten jednak się uchylił, złapał ją i odrzucił.
Austin westchnął zdenerwowany i zdegustowany.
- Może byś w końcu doceniła to, że jestem tu tylko dla ciebie i ci pomagam, a nie się tylko rządzisz i strzelasz swoje "super fajne fochy" - powiedział, ale żadna z nich nie wiedziała, do której to było skierowane. Popatrzyły po sobie zdezorientowane - teraz udajesz głupią. Jak ja tego nienawidzę! - krzyknął, walnął pięścią w ścianę i pobiegł na górę do swojego pokoju.
Dziewczyny długo dochodziły do siebie.
- Nie wyspał się - mruknął po chwili Nelson i też poszedł powoli do pokoju - ale to też jest przesada, Cass.
Blondynka rozłożyła ręce w geście bezradności i padła na poduszkę.
- I to niby kobiety mają humory - powiedziała dziwnym głosem.
- Taaa - mruknęła Ally - może ma rozdwojenie jaźni? - zaproponowała, uśmiechając się.
- Wiesz, przy Austinie to wszystko możliwe - Cassidy odwzajemniła gest - idź się umyj i ubierz. Jeśli chcesz, to wpadnij do Austisia, ciebie powinien posłuchać. Zakochany nastolatek, ach te dzieciaki - westchnęła i wygoniła przyjaciółkę do łazienki.

~*~

- Austin, wszystko w porządku? - Allyson pukała właśnie do pokoju swojego przyjaciela.
- Daj mi spokój. Nie ma mnie, wiesz? - odpowiedział smutnym tonem. Brunetka nie posłuchała się jednak chłopaka i weszła do pokoju. Siedział on bez koszulki na parapecie, brzdąkając na gitarze.
- Co ci się stało? - spytała zdziwiona dziewczyna - czemu tak się zachowałeś w stosunku do Cass? Przecież nic wielkiego się nie stało. Posprzątałybyśmy przecież. Wczoraj tylko żartowałam, żarłoku - zbliżyła się bliżej niego - jesteś w ciąży czy co?
Posłał jej pobłażliwe spojrzenie.
- Byłabyś zadowolona, co? Może bym cię przygarnął i byłabyś mamusią swojego juniorka - uśmiechnął się lekko - poniosło mnie trochę. Przepraszam.
- Mam jeszcze jedno pytanie - powiedziała niepewnie po kilku minutach ciszy - do kogo były skierowane te przykre słowa? Bo może i mi się tylko wydawało, ale chyba do mnie. Bo tu nie jesteś tylko dla Cass. Mam taką chociażby nadzieję.
- Ally... - chciał coś powiedzieć, ale mu przerwała.
- Wiem, bywam fochasta, ale powinieneś mnie zrozumieć. Co byś poczuł, gdybyś na przykład poczuł coś do mnie, ja bym ci robiła nadzieję, ale w końcu i tak dała do zrozumienia że nic z tego nie będzie?
- Nie dawałem ci takich znaków - powiedział cicho - zależy mi na tobie, i to bardzo. Po prostu nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni.
- Czym niby miałbyś ją zniszczyć? Powiedzeniem mi, że masz dziewczynę? Która wykorzystuje i Elliota, i ciebie? - Ouups. Zorientowała się, że powiedziała za dużo.
Wstał automatycznie na nogi, zwalając gitarę na ziemię i podchodząc do dziewczyny, której błyszczały słone łzy w oczach.
- Chodzi o to, że 'wynajęła' Elliota, żeby zniszczył naszą przyjaźń. Obiecała mu za to, że ciebie rzuci i będzie z Elliotem.
- Skąd to wiesz? - chłodna barwa głosu blondyna aż przeraziła Ally. Przerażona cofnęła się o kilka kroków - kto ci tego nagadał?
- Mi osobiście nikt. Usłyszałam przypadkiem, jak Elliot rozmawiał z koleżkami o tym. Przepraszam cię - wyszeptała, a głos jej drżał.
- I ty w to wierzysz? - spytał drwiąco.
- Opanuj się - powiedziała cicho brunetka - tak, wierzę.
Odwróciła się i chciała odejść, ale jej na to nie pozwolił.
- Ally, ja przepraszam - wzrok mu złagodniał, pocierał sobie skronie - jest pieprzonym egoistą i dupkiem, wiem.
- Wiem, że jesteś tym wszystkim podenerwowany, ale nie musisz się na mnie wyżywać. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
- Tak sądzę.
- No właśnie. Też byłam podenerwowana tym, że Elliot tak po prostu na polecenie jakiejś zołzy mnie wykorzystał, ale się nie wyżywałam na przyjaciołach.
- Wybacz mi, panno Dawson - powiedział ciepłym tonem.
Brunetka westchnęła i przytuliła się do Austina.
- I już lepiej - powiedział zadowolony - więcej to się nie stanie, obiecuję. Nie umiesz się mnie oprzeć - to raczej było stwierdzenie, niż pytanie.
- Za bardzo cię kocham - powiedziała lekko - nie umiałabym się na ciebie gniewać długo.
- Ja też cię kocham króliczku - powiedział i pocałował dziewczynę we włosy - jak wariat.
Podniosła głowę, by spojrzeć mu w oczy.
- Naprawdę? - spytała z nadzieją.
- Tak.
Ally zarzuciła mu dłonie na szyję, a Austin pocałował ją czule w usta.
- I niech tak zostanie - mruknęła zadowolona i zatonęła w ramionach 'przyjaciela'.

~*~

Gdy Ally pożegnała się z Moonami skierowała się w stronę domu, a Austin zabrał się za pomaganie siostrze w posprzątaniu bałaganu.
- Więc co, to już oficjalne? - rzuciła wesoło Cassidy do brata.
- Nie - mruknął - nie wiem za bardzo, czy ona chce się w to zaangażować.
Blondynka popatrzyła na niego krzywo.
- Weź ty miej krztę romantyczności w sobie - powiedziała podirytowana - jakbyś do cholery nie znał Ally - przeszła na drugą stronę kuchni, zdrapując kawałki sera ze ścian - ona cię kocha. Wiesz, jak bardzo jest uczuciowa. Zrób coś specjalnego i oznajmij, że ona już na zawsze będzie w twoim sercu. Nieważne, jak potoczą się wasze losy. Zawsze będziecie w swoim sercu nawzajem. I tak przy okazji, wyrzuć śmieci, jak możesz.
- Yhmm... - mruknął, ale zrobił czynność zadaną mu przez siostrę. Gdy był już przy domu i wyrzucał worki zobaczył idącego Elliota. Złość zaczęła wzbierać w nim pełną siłą. Podszedł szybkim krokiem do chłopaka. Brunet zdziwił się, ale potem przydział obojętność na twarzy.
- Co ty tu robisz? - głos Austina był ostry jak brzytwa.
- Nie widzisz? Spaceruję - odpowiedział sucho Elliot.
- Akurat koło domu Ally. Czy nie za dużo wyrządziłeś jej krzywd?
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy - brunet chciał wyminąć chłopaka, ale blondyn mu tego nie pozwolił.
- Raczej moja. Ally to moja... najlepsza przyjaciółka. Zależy mi na niej bardziej, niż możesz podejrzewać.
- Daj mi spokój. Nie byłem u niej. Byłem u swojej... dziewczyny.
Elliot odszedł kilka kroków.
- Angeli? Nie warto już na nią tracić głowy - brunet odwrócił się automatycznie - to nikt inny niż debilka. Ona cię tylko wykorzysta i rzuci.
- Tak jak zrobiła to tobie? - zapytał El z kpiną.
- To ja ją rzuciłem. Wiem, do czego cię zmusiła. Nie daj sobie pogrywać. Nie daj sobą pomiatać - powiedział trochę mniej wściekłym tonem i odszedł w stronę domu. Brunet stał kilka minut, skamieniały od słów nastolatka " Nie daj sobą pomiatać ".

~*~

- Dru, jaki jest twój ideał faceta? - spytała Ally przyjaciółki.
- Hmm... Musi być na pewno inteligentny, romantyczny, miły i opiekuńczy. No i wierny. Mam za słabą psychikę, by przeżywać zdradę ukochanej osoby. A co?
- Nic takiego - brunetka odwróciła wzrok, nie chcąc zdradzić swoich zamiarów. Czuła na sobie podejrzliwy wzrok Dru.
- A twój?
- Musi być blondynem. I mieć brazowe oczy.
- Znam takiego kogoś - zaśmiała się Trish.
Ally zachichotała.
- No właśnie, jak się między wami układa? - spytała szatynka.
- Twoje pytanie woła o pomstę do nieba - mruknęła Allyson - nic takiego.
- Ally, wiesz, że nie umiesz kłamać. A ja wiem, że coś kręcisz. Spowiadaj nam się tu.
Brunetka oblała się rumieńcem.
- Więc to już oficjalne? - podekscytowała się Trish.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
- Nie spytał mnie o to. Ja też mu tego nie zaproponuję, bo to chyba nie wypada, prawda?
- Przyjęło się, że to chłopacy pytają. I chyba niech tak pozostanie.
- Przenocujecie u mnie? Będę sama z Megan, bo ojciec pojedzie niedługo do jutra do babki - zmieniła szybko temat Allyson.
- Bardzo chętnie - Dru pokiwała energicznie głową, a Trish jej zawtórowała.
- To pakujcie swoje manatki, zaraz 17. I tak jest późno.
Dziewczyny zaczęły się pakować. Ally im trochę pomogła i już po 15 minutach były gotowe.
- Idziemy - zakomendorowała Dawson.
Zgodnie z jej poleceniem wszystkie poszły w stronę domu państwa Dawsonów. Przez całą drogę plotkowały o najprzystojniejszych chłopakach ze szkoły. Allyson wciąż się upierała, że "namber łon - forever Austin".
- Cześć tato - Ally zwróciła się do ojca gdy doszły do domu i dała mu całusa w policzek - nie pogniewasz się, że u nas zanocują?
- Jasne, że nie - Lester uśmiechnął się szeroko - będziecie obydwie miały towarzystwo. A ja już się będę zbierał. Może za kilka dni przyjedzie babcia Marlene.
- To wspaniale - brunetka się ucieszyła i uwiesiła na szyi Lestera.
- Wiem, że ją lubisz. A teraz przepraszam, ale się zmywam. Meg jest u siebie.
Pożegnali się. Ally zorientowała się, że była tak zajęta swoimi kłopotami, że zaniedbała swoją młodszą ukochaną księżniczkę, która niedawno była jej jedynym oczkiem w głowie.
Dru i Trish zaproponowały wieczór wspólnych gier. Nastolatki zaczęły szukać różnych gier, a Dawson skierowała się do pokoju Megan.
- Hej mała - przywitała się z młodszą siostrą.
- Hej - Megan nie była zainteresowana rozmową i znów zajrzała do swojej książki.
- Wiem, że ostatnio cię zaniedbałam.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Musisz sobie wyobrazić, jak ja się czuję. A zgadnij jak - w sumie odpowiem za ciebie - O-K-R-O-P-N-I-E! - dziewczynka przeliterowała ostatnie słowo - bardzo mało bywasz w domu. Rozumiem, jesteś zakochana, ale bez przesady.
Ally była zaskoczona przemową Meg.
- Przepraszam - wyszeptała po chwili i przytuliła siostrę - organizujemy wieczór gier. Wpadniesz na dół?
Megan posłała nastolatce lekki uśmiech.
- W sumie czemu nie.

~*~

- To na pewno fałsz - awanturowała się Trish, gdy Megan wygrała po raz piąty z kolei w makao - na pewno oszukujesz.
Meg posłała jej pobłażliwe spojrzenie.
- Nie prawda - oburzyła się lekko - pamiętasz? Pochodzę z rodziny nieumiejących kłamać - powiedziała zadowolona.
- W sumie ma rację - przyznała Dru i wszystkie cztery wybuchnęły śmiechem.
- Może już się zbierajmy - powiedziała Ally - jest kilka minut po jedenastej.
Wszystkie zgodziły się z pomysłem. Megan nawet potwierdziła to długim ziewnięciem. Posprzątały szybko w pokoju i poszły na górę do pokoju starszej córki państwa Marano. Postawiły pudła na ziemi i w tym czasie zadzwonił na telefon Ally.
- Kto po kiego grzyba dzwoni o tej godzinie? - spytała zdziwiona Trish.
Allyson spojrzała na ekran i podniosła do góry brwi.
- Austin - odparła krótko i odebrała - co chcesz o tej godzinie?
- Roszpunko zrzuć mi swoje długie włosy - zaśpiewał mi do telefonu. Rozmawiała przez głośnik, więc dziewczyny zachichotały.
- Co?
- Zrzuć mi swoje długie włosy, mój kochany króliczku - zaśpiewał ponownie i się rozłączył.
- Ciekawe, o co mi chodziło - westchnęła Dru.
- Poczekajcie chwilę. To nawiązywanie do bajki o Roszpunce - powiedziała z przebłyskiem Trish - pamiętasz, gdzie znajdował się królewicz, gdy to mówił do Roszpunki?
- Przed wieżą - odpowiedziała zdziwiona Ally.
- A że nie mieszkasz w wieży? - zadała retoryczne pytanie szatynka.
- To przed balkonem w moim pokoju - wykrzyknęła.
- Bingo, króliczku - zaśmiała się nastolatka.
- To cholernie dziwny pomysł - stwierdziła Dru - kto o tej godzinie chodzi przed balkon?
- To jest bardzo romantyczne - rozmarzyła się Trish.
Ally wyszła na balkon. Spojrzała w dół i zrozumiała, że Trish się nie myliła.
Na dole stał Austin, z gitarą w ręku i wpatrywał się uporczywie w balkon brunetki.
- Och - wypsnęło się dziewczynie.

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

Cześć wszystkim. Oto rozdział. Mam ostatnio mało czasu, więc tak długo.
Jestem trochę zawiedziona. Piszecie co raz mniej komentarzy i sądzę, że piszę co raz nudniej i gorzej. Pod ostatnim rozdziałem było jedynie 3 komentarze. Jest mi ogromnie smutno.
Wielką przyjemność sprawiłby mi nawet najmniejszy komentarz ze słowem " czytam ". Więc proszę, komentujcie, bo bez was nic nie osiągnę i zrobi mi się MEGA SMUTNO. No i być może usunę bloga. Mam okropny humor, łapie mnie choroba, a tu też nic fajnego.
Proszę, doceńcie trochę moją pracę i skomentujcie. Prawda, może zbyt bardzo dramatyzuję, ale po co mam pisać rozdziały tu, jak nikt prawie tego nie czyta i nie ocenia?

Życzę wam MN. (miłej nocy).

Do następnego rozdziału.



Cris <3

PS. Mam już ponad 7.300 wyświetleń za co serdecznie dziękuję! ☺

14 komentarzy:

  1. Super!!!!! Dodaj szybko next bo umre!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww <3 Jakie to słodkie *.* Twój blog to jeden z moich ulubionych, błagam dodaj next jak najszybciej! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest bardzo romantyczne i super czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz uper super super, i coraz coraz coraz kepeij , a rozdzial to cudo cudo cudo, czwkam na next z niecierpliwoscia. Nie miej takiego zdania o sobie ktore cie doluje bo zla samoocena pogarsza twoj humor i bedie ci smutno, a teraz prosze o usmiech u ciebie szeoki, bo kochanienka piszesz coraz lepiej i coraz bardziej mnie zmieniasz na lepse

    OdpowiedzUsuń
  5. zarąbisty pliss pisz szybko nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny! Świetny! Boski! :D Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział! Czeeekam na next i to bardzo! Nawet nie wiesz ile razy wchodzę na tego bloga dziennie c:

    OdpowiedzUsuń
  8. Ekstra rozdział !!! Z niecierpliwością czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam!!!! Zawsze! Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. B-O-S-K-I!!!! Pisaj mi tu szybciutko nexta! xD
    Awwww... Mój książe, romantyk ;D
    Czekam NIEcierpliwie na... A sama wiesz na co xD
    Twoja wierna czytelniczka
    ~Nanna

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominowałam cię do Liebster Blog Award. Pytania są na moim blogu:
    http://przyjacielesanazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominowałam Cię do Liebster Blog Awards ^^ Więcej u mnie: http://rossyandlau.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń