środa, 23 października 2013

Rozdział XIII

Ally była mocno zdziwiona gestem, ale po chwili się opamiętała i odwzajemniała każdy pocałunek. Było jej brak bliskości z Austinem, ale AŻ TAK blisko to oni nie byli od dziesięciu lat.
Trudno coś utrzymać do końca, skoro się było tylko dzieckiem.
Niebo się zachmurzyło i w jednej chwili zaczęło mocno padać. Dla nastolatków przemakały ubrania, włosy i plecaki, ale ich to nie obchodziło. Liczyła się tylko ta chwila.
- Ej, dzieciaki, zaraz będzie gorszy deszcz - ktoś obok przechodzący przerwał tę jakże romantyczną chwilę. Oboje się od siebie oderwali, ale Austin oparł swoje czoło o czoło Allyson i patrzyli sobie prosto w oczy. Tą chwilę na pewno zapamiętają do końca życia.
- Kocham cię - powiedział nagle blondyn, gdy trzymając się za rękę szli w stronę domu. Brunetka oparła się o ramię swojego przyjaciela.
- Ja ciebie też - powiedziała po dłuższej chwili, a w jej głosie można było usłyszeć bardzo dużo czułości i miłości - ale nie jak przyjaciela - szepnęła sama do siebie, ale blondyn to usłyszał i uśmiechnął się szeroko.
- A ja ciebie nie jak przyjaciółkę - powiedział i nic więcej nie trzeba było dodawać. Delektowali się ciszą i swoją obecnością. Deszcz zmienił się w kilka minut w małego kapuśniaka, a nastolatkowie byli i tak przemoczeni do suchej nitki.
- Kiedy się we mnie zakochałeś? - spytała po kilku minutach ciszy Ally, rumieniąc się lekko.
- Kiedy zrozumiałem, że jestem o ciebie zazdrosny z byle powodu - pocałował ją lekko w czoło - sam nie wiem, kiedy to przyszło - wzruszył ramionami - ot tak, po prostu. A ty we mnie?
- Po naszym prawie pocałunku w łóżku to zrozumiałam. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział, że będziemy razem wyśmiałabym go. Wtedy było to nierealne.
- Też tak sądzę.
Do końca domu Moonów nie odezwali się do siebie ani słowem, wciąż do siebie przytuleni.
Gdy weszli do domu blondyna, Cassidy aż krzyknęła ze zdziwienia, a zakochani się od siebie odsunęli.
- Jak wy wyglądacie?! - pisnęła podenerwowana - kurde no, Austin! Jesteś pod moją opieką, wychodzisz nie mówiąc gdzie, a teraz będziesz mi moczył mieszkanie? Do łazienki! Raz! - blondynka panikowała, próbując uderzyć blondyna mopem - A, i jeszcze jedno. Zaraz idziesz na noc do Dawsonów z Nelsonem, a ja urządzam z Ally damską noc! - krzyknęła, gdy chłopak wszedł do łazienki.
- Ej no! - zaczął się awanturować Moon.
- Też cię kocham braciszku - zachichotała - nauczysz się trochę odpowiedzialności. Z dwójką ośmiolatków trochę się nabiegasz.
- Przyda nam się babski wieczór - powiedziała rozbawiona Dawson - możesz posiedzieć z moim tatą u nas w domu. My możemy tu zostać, prawda Cass?
- Jasne.
- No dobra - powiedział zniesmaczony, a obie dziewczyny pisnęły z radości i rychłego zwycięstwa.
Gdy Austin się zdążył umyć i spakować na noc w domu Dawsonów, wyszedł razem z Nelsonem, posyłając Ally ostatnie błagalne spojrzenie.
- Niee - powiedziała uśmiechnięta - nie dla psa kiełbasa. Do jutra.
Udał, że się obraził i trzasnął z całych sił drzwiami. Obie kobiety zachichotały.
- Nooo - po kilku minutach gadania o byle czym i po wybraniu filmu Cassidy postanowiła przycisnąć Ally do muru - co się działo?
Allyson trochę zawstydzona, zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Jesteśmy przyjaciółkami. Jeśli będziesz chciała, to to zostanie tylko między nami.
Brunetka odetchnęła.
- No okej. Pokłóciliśmy się, ale to ty już wiesz.
- Mów dalej.
- Chciał mnie przeprosić, ale byłam zbyt pyszna, by przyjąć to do wiadomości i mu wybaczyć.
- Kontynuuj.
- Kurde, Cass. Przestań ze swoimi wzmiankami o dalszym opowiadaniu, ok?
- No dobra. Ale gadaj, co było dalej.
- Zachowujesz się jak Dez - mruknęła Ally.
- Nie porównuj mnie do rudzielca. Aż tak dziwna to chyba ja nie jestem, c'nie? Okej, opowiadaj dalej.
- No więc próbowal mnie ponownie dziś przeprosić. Gdy byłam u Dru, to...
- Jakiej Dru?
- A no tak, ty jej nie znasz. Fajna dziewczyna, tylko czasami za bardzo się wtrąca w życie innych. No i znowu zboczyłam z tematu - brunetka westchnęła - to gdy byłam u Dru, to do domu wpadła Trish z newsem, że Austin rzucił Angelę. Ucieszyłam się, bo wiesz, co się miedzy nami działo. Dziewczyny ponownie zaczęły mnie prosić, żebym mu wybaczyła. Już wszyscy są przeciwko mnie - zachichotała - no więc powiedziałam, że się zastanowię i wyszłam z domu na spacer. Tam spotkałam Austina i złość znów wróciła. Gdy chciał mnie przeprosić, to wyrwałam mu się i chciałam odejść, ale odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował.
- No to już tak oficjalnie?
- Nie. Nie zapytał mnie o to. Po prostu wyznał mi miłość. Tyle opowieści. Teraz ty tam gadaj, masz kogoś na oku?
- Nie - szepnęła Cass, mrugając porozumiewająco - słuchaj, ale historia. Nakręciliście, że strach! A co do Dru... Mówisz, że jest fajna?
Dawson pokiwała twierdząco głową.
- Jeśli ona wtrąca się w życie innych i interesuje się nim zbyt bardzo to znaczy, że ona sama życia prywatnego nie ma. Chodzi mi o chłopaka.
- I co w związku z tym?
- Syn brata wujka koleżanki ma syna w waszym wieku. Jest nawet przystojny. Ma na imię Ryan i szuka dziewczyny idealnej. Ma być miła i ładna. Inteligentna, otwarta, zabawna i pewna siebie. Może Dru to dziewczyna dla niego?
- Opis pasuje do Anderson. To może się udać. Musimy wymyślić plan, jak ich zeswatać.
- A nie łatwiej po prostu umówić Dru i Ryan'a na randkę?
- Niee. Dru jest zbyt dumna, by szukać u nas pomocy, a szczególnie gdy chodzi o chłopaka. Poza tym i tak nie masz co dziś robić. Możemy podumać.
- No okej - jęknęła blondynka.
Nagle Ally poczuła jakąś spaleniznę.
- Moja pizza - pisnęła i pobiegła do kuchni.
W piekarniku leżała spalona pizza. Brunetka starała się ją jeszcze uratować, ale wszystko na nic. Do kuchni jak gdyby nigdy nic wparowała Cass. 
- To przez ciebie - powiedziała rozbawiona Allyson.
- Przeze mnie?
- Tak - powiedziała nastolatka i nabierając spaleniznę na widelec, rzuciła nią w przyjaciółkę. Jedzenie wpadło Cassidy za stanik.
- Cholera - zaklęła i podbiegła do dziewczyny odwdzięczając się jej pięknym za na dobre. Rzucały wszystkim, co było pod ręką w kuchni i śmiały się w niebogłosy. Po pół godzinie,  gdy wszystko z brzegu zniknęło (a Moonowie dzięki wypłacie Cassidy mieli tyle żarcia, że im w talię poszło) uspokoiły się lekko. Ally leżała, pogrążona w głupawce, na ziemi. Dopiero przy pomocy blondynki udało jej się utrzymać i ponownie nie upaść.
- Idź się myj, jest po siedemnastej, a my już rozwaliłyśmy kuchnię. Ja zamówię pizzę, którą zrobi profesjonalista, a nie taka amatorka, jak ty - powiedziała z udawaną powagą Cass i mimo prostestów Ally, która chciała się odegrać wypchnęła ją z kuchni. Dziewczyna poddała się. Ale nagle sobie przypomniała, że nie ma ubrań na zmianę.
- Cassidy, zaraz wrócę. Idę do domu po ubrania.
- W takim stanie?
Dziewczyny podeszły do lusterka i wybuchły homeryckim śmiechem. Były całe w jajku, mące, spalonej pizzie i serze.
- Jestem pewna. To tylko kilkanaście metrów.
- Okej, jak uważasz.
- Co mi tam. I tak Austin uważa mnie za wariatkę.
Wybiegła z domu i skierowala się w stronę swojego.

*45 minut wcześniej, dom Dawsonów*

Po powrocie Lestera do domu, pan Dawson spędzał każdą wolną chwilę z młodszą córką. Starał się odzyskać zaufanie obu córek, które kochał. Grali sobie właśnie w warcaby, w które Megan była mistrzem, gdy zadzwonił dzwonek.
- Kogo licho tu niesie?
Z cichym jękiem podniósł się z łóżka.
- Oj tatku, starość nie radość - powiedziała uśmiechnięta Meg.
- Mądre słowa, córciu.
Lester skierował się w stronę drzwi i otwierając je, stanął jak wryty.
- Dobry wieczór panu - powiedział uprzejmie Austin - my do was przysłani na noc.
- Gdzie Ally? - spytała Megan, wybudzając ojca z transu.
- Oj, dobrze, dobrze - powiedział nieprzytomnie ojciec i otworzył szerzej drzwi, wpuszczając chłopców do środka.
- Ally została na noc u Cassidy na babski wieczór. Jeśli pan mnie choć odrobinkę lubi, niech mnie pan nie wygania.
- No dobrze, Austin - poklepał nastolatka po plecach - zdziwiłem się trochę, bo nigdy nie darzyłeś mnie zbyt dużą miłością.
- Wie pan, po śmierci rodziców szybciej dorosłem. Stałem się bardziej zamknięty w sobie. A po waszym wyjeździe już kompletnie. Zabrano mi najlepszą przyjaciółkę...
- W której jesteś zakochany, haha - powiedział zadowolony Nelson i oboje z Megan pobiegli na górę do jej pokoju.
- Biedni Mike i Mimi - powiedział pan Dawson, próbując zapomnieć o słowach małego Nelsona.
- Tęsknie bardzo za nimi.
- Przykro mi. Może na poprawienie humoru zrobimy coś innego? Rozpoczęcie wspólnego wieczora razem nie musi być prymitywne.
- Spokojnie, nigdzie się nie wybieram. Cassidy zabiłaby mnie. Przecież to jej prywatne sprawy.
- Może zamówimy pizzę i obejrzymy jakiś film sensacyjny? - zaproponował Lester.
- Bardzo chętnie - blondyn uśmiechnął się do wuja.

Po pół godzinie przyszła pizza. Była z peperoni, nawet młodsi przyszli spróbować tego smakołyku. Wszyscy delektowali się smakiem, szczególnie Megan, bo takiego jedzenia nie miała dawno w ustach. Ally za to robiła pyszne obiady, a fast-foody jadły naprawdę rzadko.
Nagle do domu wpadła wcześniej wspomniana brunetka. Wszystkie spojrzenia skierowały się w jej stronę.
- Boże, Ally, jak ty wyglądasz? - powiedział zdziwiony pan Dawson.
- To wina Cassidy - powiedziała rozbawiona - ja tylko po ubrania i już wychodzę, bo sama niczego nie umie zrobić, sierotka Marysia jedna.
- Co wy tam robiłyście? - tym razem spytał blondyn.
- Bitwa na jedzenie, a co innego.
Zaczęła wchodzić po kilku stopniach schodów, ale nagle sobie coś przypomniala i się zawrócila.
- A, i jeszcze jedno. Kuchnia jest cała w żarciu. Cass kazała ci przekazać, że jutro rano masz to posprzątać.
I nie słuchając odpowiedzi pobiegła na górę.
- Że co?!
- Nie przejmuj się. Dziewczyny już takie są. Przykro mi, młody.
- Dziewczyny - westchnął.
Po chwili zeszła Allyson z torbą z najpotrzebniejszymi rzeczami. (BO ZAPOMNIAŁAM PRZYPOMNIEĆ. DAWSONOWIE KUPILI NOWY DOM, OBOK STAREGO - OD autorki).
- Nie obrażaj płci pięknej. Bez nas nic byście nie zrobili - powiedziała.
Podeszła do rodziny pocałowała wszystkich w policzek.
- Chcesz się założyć?
- A ty mówisz, że to Cass jest hazardzistką. Nie dzięki, nie potrzebuję zakładów. To jest potwierdzone moim zdaniem i dermatologicznie.
Wybiegła szybko z domu, rzucając ciche 'pa' i pobiegła do przyjaciółki.
- Kobiety... - mruknął Lester.
Obejrzeli potem dwa filmy sensacyjne, dzieci poszły spać. Świetnie się razem bawili.
A co u Cassidy i Ally? Można powiedzieć, że dziewczęta umyły się, zjadły, obmyśliły cały plan zeswatania Ryan'a i Dru, zdemolowały cały dom i dostały po tysiąckroć porcji głupawki. Tak, kobiety...

******************************************************************

Dobry wieczór wszystkim! Nie pisałam tu 17 dni,ale to dobrze mi zrobiło. Mam nowe pomysły i wenę, więc będzie dobrze :D
Przepraszam za spóźnienie. Nie miałam zbytnio czasu. Poradziłam sobie z Krzyżakami Sienkiewicza no i jestem!
Proszę, komentujcie.

WCHODZISZ, CZYTASZ, KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!





Dobranoc, CRISTAL ♥

3 komentarze:

  1. CRISTAL no normalnie Cudo,skacze z radości i moja kuzynka nazwała mnie idiotką gdy szczerzyłam się do monitoraALE I TAK WIELBIE TWÓJ BLOG FOREVER.CZEKAM NA NEXTA.Pozdro
    ~Cherry

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny,czekam na kolejny,myślę,że bedzie tak dobry jak ten :)

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM! Uwielbiam tego bloga i jest jednym z moich 20 ulubionych c: czekam na next i zapraszam do siebie - magic-story-raura.blogspot. com

    OdpowiedzUsuń