poniedziałek, 12 maja 2014

Epilog

Okazało się, że jestem w ciąży. Po ośmiu miesiącach urodziłam prześliczną córeczkę Kate, która szybko podbiła serca naszej rodziny. Miała w sobie coś po mnie i po Austinie. Pół na pół. Przypadły jej jeszcze śliczne piegi po mojej zmarłej mamie.
Cassidy przestała już wierzyć, że jej się uda, gdy nagle Dustin znalazł dawce. Po kilku tygodniach blondynka wyszła ze szpitala, a teraz nadal próbuje wrócić do pełni życia i zdrowia.
Cynthia okazała się podłą żmiją. Megan miała rację - ruda małpa zdradzała naszego ojca. Przeprosił nas, a my wybaczyłyśmy mu. Przecież to nasz ojciec, prawda?
A Megan i Nelson? Są przeszczęśliwi z myślą, że są rodzeństwem.
Dustin oświadczył się Cassidy, a ona z wielką radością rzuciła mu się w ramiona. Ślub odbył się niedawno, a w drodze na świat jest kolejna mała istotka.
A co z Trish i Dezem? Nie są już parą, ku naszemu smutkowi, ale rudzielec i szatynka nadal się ze sobą przyjaźnią i utrzymują ze sobą kontakt. Nadal jesteśmy taką paczką najlepszych przyjaciół.

Teraz właśnie siedzieliśmy z Austinem na werandzie naszego domu. Blondyn siedział na bujanym krześle, ja na jego kolanach, a mała Kate w wózku obok nas. Zachodziło słońce, a ostatnie promienia tego dnia błysnęły nam w oczy i zniknęły, by znów jutro nas powitać.
Wtuliłam się z całych sił w mojego chłopaka. W mojej głowie pojawiła się przykra myśl, że Austy może mnie kiedyś zostawić. Zostawić mnie samą z Kate, ale wierzyłam, że tego nie zrobi. Przecież to Austin. Mój kochany, przesłodki Austin, który poprosił mnie, abym wstała.
- Allyson. Wiem, że to tak strasznie nieoficjalnie. Kocham cię całym moim sercem, tak samo jak naszą córeczkę i nie wyobrażam sobie życia bez was. Kocham was o poranku, wieczorem i w południe, kiedy szykujesz się do kolejnego dnia na studiach. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Przez dłuższy czas nie umiałam wydusić ani słowa. Stałam jak jakaś upośledzona, z szeroko otwartymi ustami, a ręce mi zadrżały.
- Tak! - krzyknęłam z wielką radością i rzuciłam się blondynowi na szyję.
Po chwili obdarowywaliśmy się pocałunkami, które były tylko małą cząstką naszej wspólnej wieczności.

*****************************************

Witam was.
Nie chciałam tego kończyć tak wcześnie, ale nie miałam wyboru. Zawodziłam nie tylko was, ale i siebie. Nie przybywało mi żadnych pomysłów na nowy rozdział.
Jest mi naprawdę przykro. To jest mój pierwszy blog i gdyby nie on, nigdy nie zrozumiałabym, że kocham pisać. Dziękuję za ponad 23 tysiące wejść i mnóstwo motywujących komentarzy.
Mam tylko małą prośbę.
Wszyscy, którzy czytali kiedykolwiek tego bloga i przeczytali te zakończenie, niech napiszą jakikolwiek krótki komentarzyk. Chcę sprawdzić, ile miałam wspaniałych czytelników.
Ze łzami w oczach żegnam was, ale zapraszam na pozostałe blogi.

www.rauraandr5-myhistory.blogspot.com
www.raura-r5-my-story.blogspot.com

To tam będą się pojawiać rozdziały.
Pozdrawiam was i całuję :) xx