środa, 23 października 2013

Rozdział XIII

Ally była mocno zdziwiona gestem, ale po chwili się opamiętała i odwzajemniała każdy pocałunek. Było jej brak bliskości z Austinem, ale AŻ TAK blisko to oni nie byli od dziesięciu lat.
Trudno coś utrzymać do końca, skoro się było tylko dzieckiem.
Niebo się zachmurzyło i w jednej chwili zaczęło mocno padać. Dla nastolatków przemakały ubrania, włosy i plecaki, ale ich to nie obchodziło. Liczyła się tylko ta chwila.
- Ej, dzieciaki, zaraz będzie gorszy deszcz - ktoś obok przechodzący przerwał tę jakże romantyczną chwilę. Oboje się od siebie oderwali, ale Austin oparł swoje czoło o czoło Allyson i patrzyli sobie prosto w oczy. Tą chwilę na pewno zapamiętają do końca życia.
- Kocham cię - powiedział nagle blondyn, gdy trzymając się za rękę szli w stronę domu. Brunetka oparła się o ramię swojego przyjaciela.
- Ja ciebie też - powiedziała po dłuższej chwili, a w jej głosie można było usłyszeć bardzo dużo czułości i miłości - ale nie jak przyjaciela - szepnęła sama do siebie, ale blondyn to usłyszał i uśmiechnął się szeroko.
- A ja ciebie nie jak przyjaciółkę - powiedział i nic więcej nie trzeba było dodawać. Delektowali się ciszą i swoją obecnością. Deszcz zmienił się w kilka minut w małego kapuśniaka, a nastolatkowie byli i tak przemoczeni do suchej nitki.
- Kiedy się we mnie zakochałeś? - spytała po kilku minutach ciszy Ally, rumieniąc się lekko.
- Kiedy zrozumiałem, że jestem o ciebie zazdrosny z byle powodu - pocałował ją lekko w czoło - sam nie wiem, kiedy to przyszło - wzruszył ramionami - ot tak, po prostu. A ty we mnie?
- Po naszym prawie pocałunku w łóżku to zrozumiałam. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział, że będziemy razem wyśmiałabym go. Wtedy było to nierealne.
- Też tak sądzę.
Do końca domu Moonów nie odezwali się do siebie ani słowem, wciąż do siebie przytuleni.
Gdy weszli do domu blondyna, Cassidy aż krzyknęła ze zdziwienia, a zakochani się od siebie odsunęli.
- Jak wy wyglądacie?! - pisnęła podenerwowana - kurde no, Austin! Jesteś pod moją opieką, wychodzisz nie mówiąc gdzie, a teraz będziesz mi moczył mieszkanie? Do łazienki! Raz! - blondynka panikowała, próbując uderzyć blondyna mopem - A, i jeszcze jedno. Zaraz idziesz na noc do Dawsonów z Nelsonem, a ja urządzam z Ally damską noc! - krzyknęła, gdy chłopak wszedł do łazienki.
- Ej no! - zaczął się awanturować Moon.
- Też cię kocham braciszku - zachichotała - nauczysz się trochę odpowiedzialności. Z dwójką ośmiolatków trochę się nabiegasz.
- Przyda nam się babski wieczór - powiedziała rozbawiona Dawson - możesz posiedzieć z moim tatą u nas w domu. My możemy tu zostać, prawda Cass?
- Jasne.
- No dobra - powiedział zniesmaczony, a obie dziewczyny pisnęły z radości i rychłego zwycięstwa.
Gdy Austin się zdążył umyć i spakować na noc w domu Dawsonów, wyszedł razem z Nelsonem, posyłając Ally ostatnie błagalne spojrzenie.
- Niee - powiedziała uśmiechnięta - nie dla psa kiełbasa. Do jutra.
Udał, że się obraził i trzasnął z całych sił drzwiami. Obie kobiety zachichotały.
- Nooo - po kilku minutach gadania o byle czym i po wybraniu filmu Cassidy postanowiła przycisnąć Ally do muru - co się działo?
Allyson trochę zawstydzona, zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Jesteśmy przyjaciółkami. Jeśli będziesz chciała, to to zostanie tylko między nami.
Brunetka odetchnęła.
- No okej. Pokłóciliśmy się, ale to ty już wiesz.
- Mów dalej.
- Chciał mnie przeprosić, ale byłam zbyt pyszna, by przyjąć to do wiadomości i mu wybaczyć.
- Kontynuuj.
- Kurde, Cass. Przestań ze swoimi wzmiankami o dalszym opowiadaniu, ok?
- No dobra. Ale gadaj, co było dalej.
- Zachowujesz się jak Dez - mruknęła Ally.
- Nie porównuj mnie do rudzielca. Aż tak dziwna to chyba ja nie jestem, c'nie? Okej, opowiadaj dalej.
- No więc próbowal mnie ponownie dziś przeprosić. Gdy byłam u Dru, to...
- Jakiej Dru?
- A no tak, ty jej nie znasz. Fajna dziewczyna, tylko czasami za bardzo się wtrąca w życie innych. No i znowu zboczyłam z tematu - brunetka westchnęła - to gdy byłam u Dru, to do domu wpadła Trish z newsem, że Austin rzucił Angelę. Ucieszyłam się, bo wiesz, co się miedzy nami działo. Dziewczyny ponownie zaczęły mnie prosić, żebym mu wybaczyła. Już wszyscy są przeciwko mnie - zachichotała - no więc powiedziałam, że się zastanowię i wyszłam z domu na spacer. Tam spotkałam Austina i złość znów wróciła. Gdy chciał mnie przeprosić, to wyrwałam mu się i chciałam odejść, ale odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował.
- No to już tak oficjalnie?
- Nie. Nie zapytał mnie o to. Po prostu wyznał mi miłość. Tyle opowieści. Teraz ty tam gadaj, masz kogoś na oku?
- Nie - szepnęła Cass, mrugając porozumiewająco - słuchaj, ale historia. Nakręciliście, że strach! A co do Dru... Mówisz, że jest fajna?
Dawson pokiwała twierdząco głową.
- Jeśli ona wtrąca się w życie innych i interesuje się nim zbyt bardzo to znaczy, że ona sama życia prywatnego nie ma. Chodzi mi o chłopaka.
- I co w związku z tym?
- Syn brata wujka koleżanki ma syna w waszym wieku. Jest nawet przystojny. Ma na imię Ryan i szuka dziewczyny idealnej. Ma być miła i ładna. Inteligentna, otwarta, zabawna i pewna siebie. Może Dru to dziewczyna dla niego?
- Opis pasuje do Anderson. To może się udać. Musimy wymyślić plan, jak ich zeswatać.
- A nie łatwiej po prostu umówić Dru i Ryan'a na randkę?
- Niee. Dru jest zbyt dumna, by szukać u nas pomocy, a szczególnie gdy chodzi o chłopaka. Poza tym i tak nie masz co dziś robić. Możemy podumać.
- No okej - jęknęła blondynka.
Nagle Ally poczuła jakąś spaleniznę.
- Moja pizza - pisnęła i pobiegła do kuchni.
W piekarniku leżała spalona pizza. Brunetka starała się ją jeszcze uratować, ale wszystko na nic. Do kuchni jak gdyby nigdy nic wparowała Cass. 
- To przez ciebie - powiedziała rozbawiona Allyson.
- Przeze mnie?
- Tak - powiedziała nastolatka i nabierając spaleniznę na widelec, rzuciła nią w przyjaciółkę. Jedzenie wpadło Cassidy za stanik.
- Cholera - zaklęła i podbiegła do dziewczyny odwdzięczając się jej pięknym za na dobre. Rzucały wszystkim, co było pod ręką w kuchni i śmiały się w niebogłosy. Po pół godzinie,  gdy wszystko z brzegu zniknęło (a Moonowie dzięki wypłacie Cassidy mieli tyle żarcia, że im w talię poszło) uspokoiły się lekko. Ally leżała, pogrążona w głupawce, na ziemi. Dopiero przy pomocy blondynki udało jej się utrzymać i ponownie nie upaść.
- Idź się myj, jest po siedemnastej, a my już rozwaliłyśmy kuchnię. Ja zamówię pizzę, którą zrobi profesjonalista, a nie taka amatorka, jak ty - powiedziała z udawaną powagą Cass i mimo prostestów Ally, która chciała się odegrać wypchnęła ją z kuchni. Dziewczyna poddała się. Ale nagle sobie przypomniała, że nie ma ubrań na zmianę.
- Cassidy, zaraz wrócę. Idę do domu po ubrania.
- W takim stanie?
Dziewczyny podeszły do lusterka i wybuchły homeryckim śmiechem. Były całe w jajku, mące, spalonej pizzie i serze.
- Jestem pewna. To tylko kilkanaście metrów.
- Okej, jak uważasz.
- Co mi tam. I tak Austin uważa mnie za wariatkę.
Wybiegła z domu i skierowala się w stronę swojego.

*45 minut wcześniej, dom Dawsonów*

Po powrocie Lestera do domu, pan Dawson spędzał każdą wolną chwilę z młodszą córką. Starał się odzyskać zaufanie obu córek, które kochał. Grali sobie właśnie w warcaby, w które Megan była mistrzem, gdy zadzwonił dzwonek.
- Kogo licho tu niesie?
Z cichym jękiem podniósł się z łóżka.
- Oj tatku, starość nie radość - powiedziała uśmiechnięta Meg.
- Mądre słowa, córciu.
Lester skierował się w stronę drzwi i otwierając je, stanął jak wryty.
- Dobry wieczór panu - powiedział uprzejmie Austin - my do was przysłani na noc.
- Gdzie Ally? - spytała Megan, wybudzając ojca z transu.
- Oj, dobrze, dobrze - powiedział nieprzytomnie ojciec i otworzył szerzej drzwi, wpuszczając chłopców do środka.
- Ally została na noc u Cassidy na babski wieczór. Jeśli pan mnie choć odrobinkę lubi, niech mnie pan nie wygania.
- No dobrze, Austin - poklepał nastolatka po plecach - zdziwiłem się trochę, bo nigdy nie darzyłeś mnie zbyt dużą miłością.
- Wie pan, po śmierci rodziców szybciej dorosłem. Stałem się bardziej zamknięty w sobie. A po waszym wyjeździe już kompletnie. Zabrano mi najlepszą przyjaciółkę...
- W której jesteś zakochany, haha - powiedział zadowolony Nelson i oboje z Megan pobiegli na górę do jej pokoju.
- Biedni Mike i Mimi - powiedział pan Dawson, próbując zapomnieć o słowach małego Nelsona.
- Tęsknie bardzo za nimi.
- Przykro mi. Może na poprawienie humoru zrobimy coś innego? Rozpoczęcie wspólnego wieczora razem nie musi być prymitywne.
- Spokojnie, nigdzie się nie wybieram. Cassidy zabiłaby mnie. Przecież to jej prywatne sprawy.
- Może zamówimy pizzę i obejrzymy jakiś film sensacyjny? - zaproponował Lester.
- Bardzo chętnie - blondyn uśmiechnął się do wuja.

Po pół godzinie przyszła pizza. Była z peperoni, nawet młodsi przyszli spróbować tego smakołyku. Wszyscy delektowali się smakiem, szczególnie Megan, bo takiego jedzenia nie miała dawno w ustach. Ally za to robiła pyszne obiady, a fast-foody jadły naprawdę rzadko.
Nagle do domu wpadła wcześniej wspomniana brunetka. Wszystkie spojrzenia skierowały się w jej stronę.
- Boże, Ally, jak ty wyglądasz? - powiedział zdziwiony pan Dawson.
- To wina Cassidy - powiedziała rozbawiona - ja tylko po ubrania i już wychodzę, bo sama niczego nie umie zrobić, sierotka Marysia jedna.
- Co wy tam robiłyście? - tym razem spytał blondyn.
- Bitwa na jedzenie, a co innego.
Zaczęła wchodzić po kilku stopniach schodów, ale nagle sobie coś przypomniala i się zawrócila.
- A, i jeszcze jedno. Kuchnia jest cała w żarciu. Cass kazała ci przekazać, że jutro rano masz to posprzątać.
I nie słuchając odpowiedzi pobiegła na górę.
- Że co?!
- Nie przejmuj się. Dziewczyny już takie są. Przykro mi, młody.
- Dziewczyny - westchnął.
Po chwili zeszła Allyson z torbą z najpotrzebniejszymi rzeczami. (BO ZAPOMNIAŁAM PRZYPOMNIEĆ. DAWSONOWIE KUPILI NOWY DOM, OBOK STAREGO - OD autorki).
- Nie obrażaj płci pięknej. Bez nas nic byście nie zrobili - powiedziała.
Podeszła do rodziny pocałowała wszystkich w policzek.
- Chcesz się założyć?
- A ty mówisz, że to Cass jest hazardzistką. Nie dzięki, nie potrzebuję zakładów. To jest potwierdzone moim zdaniem i dermatologicznie.
Wybiegła szybko z domu, rzucając ciche 'pa' i pobiegła do przyjaciółki.
- Kobiety... - mruknął Lester.
Obejrzeli potem dwa filmy sensacyjne, dzieci poszły spać. Świetnie się razem bawili.
A co u Cassidy i Ally? Można powiedzieć, że dziewczęta umyły się, zjadły, obmyśliły cały plan zeswatania Ryan'a i Dru, zdemolowały cały dom i dostały po tysiąckroć porcji głupawki. Tak, kobiety...

******************************************************************

Dobry wieczór wszystkim! Nie pisałam tu 17 dni,ale to dobrze mi zrobiło. Mam nowe pomysły i wenę, więc będzie dobrze :D
Przepraszam za spóźnienie. Nie miałam zbytnio czasu. Poradziłam sobie z Krzyżakami Sienkiewicza no i jestem!
Proszę, komentujcie.

WCHODZISZ, CZYTASZ, KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!





Dobranoc, CRISTAL ♥

niedziela, 6 października 2013

Rozdzial XII

*Narrator* *W domu Moonów*

' - Nie wsiądę do tego auta, rozumiesz? Patrick nas wykończy! A to tylko moja wina! - dwudziestokilkuletnia blondynka płakała w ramię swojego męża, Mike'a.
- To nie twoja, tylko nasza.
- Moja głównie! Musiałam zacząć z nim chodzić i zobaczyć te cholerne zabójstwo! - krzyknęła - A jeśli coś się stanie Cassidy? Ona jest jeszcze taka młoda, ma 13 lat! A Austin? On ma dopiero 7 lat, Mike! Patrick mógł nam przeciąć hamulce! Mógł...
Mimi panikowałaby dalej, ale Mike zamknął jej usta pocałunkiem.
- Mała, wszystko będzie dobrze - powiedział cicho - zawieźmy Cassidy i Austina do Penny. Dawsonowie się nimi dobrze zajmą, a Ally będzie miała towarzysza do zabawy!
- Zgoda - blondynka odetchnęła głęboko przez usta i wsiadła na miejsce pasażera. Na miejsce kierowcy usiadł jej mąż.
- Mamusiu, co się dzieje? - spytała przerażona Cass, kiedy ruszyli.
- Nic, kochanie - matka dwójki dzieci wysiliła się na uśmiech - rodzice muszą pozałatwiać kilka spraw, a wy misie jedziecie do państwa Dawsonów. Nic wam się nie stanie.
Nastolatka odprężyła się i zasnęła. Obudziła się w domu panśtwa Dawsonów. Wszyscy w pomieszczeniu mieli grobowe miny, a Austin płakał bardzo mocno razem z Ally i panią Penny.
- Co się stało? - teraz mała przestraszyła się nie do opisania.
- Przykro mi, kochanie - powiedział beznamiętnym tonem pan Lester - wasi rodzice nie żyją. Zostali zamordowani '

Austin Moon cały spocony i zapłakany wstał o trzeciej nad ranem. Takie to właśnie koszmary śniły mu się od pory kłótni z Ally. Bardzo mu jej brakowało. Od trzech dni jego przyjaciółka się do niego nie odzywała, bardzo za nią tęsknił. Bardzo żałował swojego zachowania. I tak dostał od Cassidy potężny opieprz za to. A co tam, należało mu się. I on się z tym zgadzał.
Poszedł do łazienki, obmył twarz zimną wodą i spojrzał w lustro.
- I co tym ze sobą robisz? - spytał sam siebie zachrypniętym głosem - tracisz dziewczynę swojego życia, swoją miłość i nic z tym nie robisz?
- Austin, masz rację. Źle robisz - w drzwiach od łazienki pojawił się Nelson - Ally się bardzo od ciebie oddaliła. Chciałeś tego? Wątpię.
- Masz rację, ale to nie takie łatwe - powiedział blondyn.
- Mylisz się. Postaraj się o to, będzie wszystko łatwiejsze. Zasługujesz na Ally. I tak wolę Ally o wiele bardziej niż Angelę. Angela to taka stara jędza, wiecznie tylko piszczy i wrzeszczy.
- Nelson...
- Nie ma żadnego "Nelson". Nie znasz Angeli od tej złej strony? To ona robi wszystko, by rozbić i oddalić cię od Ally.
- W jaki niby sposób? - spytał zaciekawiony młodszego brata.
- A myślisz, że Elliot przypadkowo spotkał i zranił Ally, oddalając ją od ciebie? Albo że ten wybuch w domu Dawsonów był przypadkowy?
- Nie sądzisz, że...
- Nie mogę uwierzyć, że jesteś taki głupi. Dobranoc - ponownie Nelson przerwał starszemu bratu i wyszedł z łazienki, idąc ponownie spać.
Austin długo trawił słowa chłopca. A może i on ma racje? Pogrążony w myślach nawet nie zauważył, że zasnął.

~*~

*Rano*

- Smacznego - powiedziała oschle Cassidy, podając śniadanie dla blondyna. Były to naleśniki z nutellą.
- Dzięki - mruknął.
Cass zaczęła coś tam gadać pod nosem, Austin zdołał wyłapać "kretyn"i "debil". Dziewczyna po chwili wyszła z domu, trzaskając drzwiami. Wszyscy mieli dziś do szkoły na 10:10, więc chłopcy zaraz musieli wychodzić.
- I co tam młody? - spytał uśmiechnięty Austin brata.
- Nic - odmruknął, dalej pogrążając się w swoich rozmyślaniach.
Tak minął ranek w domu Moonów.

~*~

*Kilka godzin potem*

- Ally, chyba musimy porozmawiać - Austin cały dzień próbował złapać przyjaciółkę, ale na próżno. Cały dzień gdzieś znikała. Teraz udało mu się ją złapać przy jej szafce, uniemożliwiając drogę do ucieczki.
- Chyba nie mamy o czym - powiedziała lodowato zimnym tonem.
- A ja myślę, że mamy - przybliżył się do niej o kilka centymetrów.
- Tak? A o czym? O jednorożcach? - odrzekła z sarkazmem, odepchnęła go mocno od siebie i skierowała się w stronę wyjścia, bo właśnie był koniec lekcji.
Złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- Puść mnie - powiedziała zła.
- Proszę, wysłuchaj mnie - rzekł błagalnym tonem - nie chciałem, by tak wyszło.
- Ale jednak tak było. A teraz muszę iść. Cześć - powiedziała bezbarwnym głosem i odwróciła się do blondyna tyłem, by nie zauważył zbierających się w kącikach jej oczu łez. Wyszła szybkim krokiem ze szkoły.

~*~

*Godzinę później* *Dom państwa Santiago*

- Dru, gdzie Trish? - spytała koleżanki Ally. Obie siedziały w pokoju Dru.
- Nie wiem - powiedziała zdezorientowana dziewczyna - powinna już być.
Allyson ze zrozumieniem pokiwała głową.
- Często się spóźnia. Zaraz powinna być. Poczekajmy jeszcze chwilę.
Po dziesięciu minutach do domu wpadła zdyszana szatynka.
- Hej, przepraszam za spóźnienie - powiedziała cała zadowolona - mam newsa!
- No mów - zachęciła nastolatkę Dru.
- Austin zerwał z Angelą!
Ally aż skakała w środku z radości.
- Powiedział, że kocha kogoś innego! A gdy Angela zapytała, czy to Ally nie zaprzeczył, a można powiedzieć, że potwierdził. To jest coś! - relacjonowała podekscytowana Trish - teraz mu wybaczysz?
- Nie wiem - powiedziała smutna brunetka i z płaczem wtuliła się w poduszkę - nie wiem, co robić.
- Ally, on tego nie chciał - przyjaciółka pogłaskała nastolatkę pocieszająco po plecach - miał zamiar ci powiedzieć. Wiem to, bo nam najpierw powiedział o Ang. Mu naprawdę na tobie zależy.
- Zastanowię się - powiedziała cicho Ally i wyszła z pokoju.
Szła powoli parkiem, rozpryskując wodę w kałuży i rozmyślając o wielu rzeczach. Nagle na kogoś wpadła i odleciała do tyłu. Jednak ten Ktoś zdążył złapać ją w locie i pomóc utrzymać równowagę.
- Przepraszam - powiedziała cicho - i dzięki.
Spojrzała na swojego rozmówcę i mocno się zdziwiła. To był Austin.
- Nie ma za co.
Chłopak nadal trzymał brunetkę za rękę. Allyson brutalnie wyrwała swoją dłoń z uścisku i chciała odejść. Blondyn podobnie jak w szkole złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę. Nawet nie zdążyła nic powiedzieć, bo złożył na jej wargach pocałunek pełen namiętności i miłości.

*******************************************************************

Dobry wieczór kochani!
Jak minął weekend? Dla mnie nawet dobrze, dziś sobie powtarzałam do sprawdzianu z chemii.
Rozdział oddaję w wasze ręce.
Chcę więcej niż 5 komentarzy, bo uduszę :D i nie żartuję!
Dobranoc, Cristal

wtorek, 1 października 2013

Rozdział XI

*Narrator*

Allyson płakała właśnie w ramię swojej przyjaciółki Trish w wieczór tego feralnego zdarzenia. Czarnowłosa nastolatka gdy tylko dowiedziała się o katastrofie spakowała się na noc i przybyła do brunetki. Jej rodziców nie było, a Kevin pewnie znowu u jakiejś nowej laski. Patricia z całej siły się cieszyła, że nie pozwoliła dla brata dostać się do Ally. Ona nie była warta tego, by cierpieć przez tego kretyna. Ale cierpi przez innego.
Szatynka westchnęła.
- Ally - potarła jej ramię pocieszająco - nie płacz. Nie warty żadnej łzy - powiedziała.
- Trish, ty tego nie rozumiesz - oderwała się ode koleżanki i można było zauważyć w jej oczach wielki smutek - naprawdę mi na nim zależało i zależy. Kocham go, nawet nie jak przyjaciela. Po prostu... - tu głos ponownie jej się załamał, jednak się powstrzymała i nie zaczęła znów płakać - gdy robił mi nadzieje myślałam, że miałam u niego szanse. Ale on tak po prostu i bezpodstawnie mnie okłamał na temat tej dziewczyny - nastolatka skrzywiła się w grymasie - nie chodzi o to, że ma tę dziewczynę, ale o to, że mnie okłamał na jej temat. Zawsze mówiliśmy sobie wszystko, znamy się od urodzenia. Nawet zwierzyłam mu się, że jestem dziewicą. Po prostu mówię mu wszystko, a on mnie skrzywdził.
- I masz babo placek - szepnęła Patricia - porozmawiaj z nim, wyjaśnijcie sobie wszystko.
- To nie będzie proste. Ja... ja.. ja nie dam sobie rady - Allyson się rozpłakała i znowu wtuliła się w ramię szatynki.
- Prześpij się, porozmawiamy jutro.
Obie nastolatki zgodziły się z pomysłem i położyły się na śpiworach. Po chwili można było usłyszeć lekkie pochrapywanie ciemnowłosej dziewczyny. Ale Ally nie mogła zasnąć. Ciągle przerwacała się z boku na bok, odsuwając w ciemny kąt zmęczenie. W końcu się poddała i w sen zapadła o trzeciej nad ranem.

*Rano*

- I jak smakuje śniadanie? - spytała dumnie Trish swojej przyjaciółki i jej siostry, które zajadały się naleśnikami w najlepsze.
- Pyszne - powiedziały dwie siostry jednocześnie, uśmiechnięte.
Dla Allyson humor lekko się poprawił, ale w środku wciąż była smutna, zła i słaba. Nie wierzyła, jak mógł ją tak potraktować. Dziewczyny już po dwudziestu minutach jechały samochodem z Dezem i... Austinem. Przyjaciele całą drogę się do siebie nie odzywali, ale blondyn rzucał brunetce smutne spojrzenia, których udawała, że nie widzi. Jednak je widziała, a przy każdym z nich serce rozpadało jej się na miliony odłamków. Nie chciała tego uczucia, ale nie miała takiej mocy dzięki której się odkocha w jej przyjacielu. To niemożliwe. Kiedy grupka przyjaciół dojechała do szkoły, Allyson jako pierwsza wyskoczyła z auta i najszybszym krokiem, na jaki było ją stać doszła do szkoły. Weszła pod salę i rzuciła torbę na ziemię. Potem wleciała do toalety, zamknęła się w jednej kabinie z paczką chusteczek i zaczęła rzewnie płakać. Nie mogła tego wszystkiego znieść. A życie niczego nie ułatwiało. Dziś powinien wrócić już tata. Ally zadzwoniła do niego, gdy już się w nocy uspokoiła i poinformowała o pożarze. Przestraszył się nie na żarty, wypytywał córkę o każdy szczegół, ale brunetka nie chciała mówić ojcu o kłótni z blondynem. To był jej problem. Jej i Austina. I kiedyś sobie w końcu z nim muszą poradzić.
Usłyszała kroki. Wyciszyła się i czekała, aż ta osoba wyjdzie i będzie mogła kontynuować. Nie przejmowała się, że tusz plamił jej bluzkę, że niedługo musi wyjść i narazić się na krzyk Edwards, że musi się pokazać w takim stanie przed całą klasą, jak nie szkołą. Usłyszała pukanie do drzwi.
- Ally, wiem, że tam jesteś - powiedziała cicho Trish, a brunetka wstała z ziemi, otworzyła drzwi i wtuliła się w miękkie ramiona przyjaciółki - cicho mała, nie płacz - szatynka pocieszająco potarła dziewczynę po plecach.
- Ppprzepraszam - wychlipała nastolatka - miałam być silna, wiem. Ale nie potrafię.
Płakała jeszcze parę minut w ramię drugiej nastolatki, a potem zadzwonił dzwonek, umyła twarz i wyszły razem z łazienki. Wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę, a ona zarumieniona spuściła głowę i spojrzała na swoje buty. Potem podeszła już lekko rozpromieniona do Elliota, dosiadając się do jego ławki.
A blondyn czuł wielką zazdrość. Zazdrość nie do opisania. Na pewno już żałuje swoich czynów.

*Kilka godzin potem*

Panna Dawson już od kilku godzin chodziła z lepszym stanem ducha. Choć jeszcze nie jest doskonale, było już lepiej. Elliot umiał jej poprawić humor. Cały dzień opowiadał jej zabawne historie i kawały, aż dziewczyna się rozpromieniła.
Allyson teraz właśnie powolnym krokiem zmierzała w kierunku swojej szafki, która była niedaleko obu chłopaków. Z jednej strony się cieszyła, bo niedaleko był Elliot, a z drugiej była smutna, bo niedaleko był Austin. Teraz szła lekkim krokiem, nucąc jakąś wymyśloną przez siebie melodię. Otworzyła swoją szafkę i wsadziła książki w byle jakiej kolejności. Wzięła prawidłowe zeszyty i książki na najbliższą lekcję, którą była fizyka.
Brunetka już miała odchodzić, gdy usłyszała ciekawą rozmowę bruneta, jej 'przyjaciela', i innych chłopaków...
- Ładna ta Ally - zarechotał jeden, a nastolatka postanowiła podsłuchać ciąg dalszy.
- Wiem, już ją prawie zdobyłem - powiedział wesołym tonem Elliot, a w oczach naszej bohaterki pojawiły się łzy. - wykonałem prawie dobrze zadanie Angeli. Jeszcze został ostatni krok. Mam ją w sobie rozkochać do końca i zostawić.
- Potraktujesz ją jak szmatę? - usłyszała obojętny głos jakiegoś chłopaka.
- Niestety tak. Angela obiecała mi, że gdy tylko zrobię jej zadanie, to rzuci Austina i odejdzie od niego ze mną. Będzie warto!
W tym momencie dziewczyna nie wytrzymała, wyszła zza szafki i podeszła do chłopaka szybkim krokiem, wymierzając mu mocne uderzenie w policzek.
- Myślałam, że jesteś inny! - jej oczy zaszły łzami, a ona chciała odejść, ale brunet znowu złapał ją za rękę i odwrócił ją w swoją stronę.
Połowa szkoły patrzyła na te zajście, czekając na dalszy rozwój wypadków, w tym i jej przyjaciele.
Wyrwała rękę z jego uścisku.
- Wolę być taka, jaka jestem, niż być jakąś naszpikowaną do kości suką z makijażem wysmarowanym na twarzy! - krzyknęła zła - Jeśli wolisz jakąś dziewczynę, która lubi niszczyć życie innym, to wolę być sobą. Nie chcę przyciągać facetów twojego pokroju!
Złapał ją za policzki. Austin chciał podejść i przywalić dla Elliota, ale Dez go powstrzymał.
- Poradzi sobie - szepnął rudowłosy.
A Allyson po prostu... plunęła brunetowi w twarz, by ją puścił. Podziałało.
- Brzydzę się tobą - powiedziała drżącym głosem, wymierzając mu kolejny cios w policzek i kopiąc z całej siły w krocze. Chłopak skulił się z bólu, a cała szkoła zrobiła "Ooooo" albo "To musiało boleć".
Ally dumnie się odwróciła i pod czujnym wzrokiem innych uczniów odeszła z miejsca zdarzenia.
Przyjaciele nastolatki dumni uśmiechnęli się pod nosami.
Po chwili jednak usłyszeli komunikat dyrektorki, a uśmiech zgasł.
"Allyson Dawson natychmiastowo proszona o stawienie się w moim gabinecie!"

*Ally*

Po usłyszeniu komunikatu dyrektorki smętnym krokiem poszłam w stronę jej pokoiku. Dyrektorka, pani Smith była miłą starszą kobietą, ale w tym ciele kryła się diablica. Potrafiłaby uspokoić wrzeszczący tłum w zaledwie kilka sekund. To jej przeznaczenie.
Podeszłam niepewnie do drzwi i zapukałam. Usłyszałam ciche 'proszę' i weszłam. Za stolikiem siedziała pani dyrektor we własnej osobie. Obok niej, za komputerem siedziała nowa i młoda sekretarka. Smith poprawiła okulary na nosie i spojrzała na mnie znacząco. Usiadłam niepewnie na krześle.
- I coś ty młoda narobiła? - spytała w miarę spokojnie i miło.
Opowiedziałam jej całą historię, ze szczegółami. Starsza kobieta, jak i sekretarka słuchały opowiadania z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.
Gdy skończyłam pani Smith spojrzała na mnie z pobłażaniem i uśmiechnęła się po chwili.
- Tym razem ci daruję, bo to twój pierwszy raz. Nie takie rzeczy robiło się w twoim wieku.
Podziękowałam i pożegnałam się. Wyszłam z pokoju i odetchnęłam z ulgą.
- I jak tam? Wszystko w porządku? - usłyszałam głos przyjaciółki i uśmiechnęłam się do niej, obejmując ramieniem.
- Darowała mi, bo to mój pierwszy raz.
Zatańczyłyśmy taniec zwycięstwa i skierowałyśmy się w stronę wyjścia, bo był koniec lekcji. Tym razem postanowiłyśmy iść piechotą. Na schodach przypadkowo oczywiście na kogoś wpadłam. Była to ładna dziewczyna.
- Przepraszam, niezdara ze mnie - powiedziałam wesoło i podałam jej dłoń. Niepewnie jej chwyciła.
- Nie szkodzi, Ally. Jestem Dru.
- Hej - uśmiechnęłam się - skąd znasz moje imię? - spytałam zaciekawiona.
- Cała szkoła już cię zna - uśmiechnęła się szeroko.
- Okej, my musimy iść - pożegnałam się z dziewczyną.
- PS - szepnęła mi na ucho - powinnaś przebaczyć dla Austina. Jutro ci wszystko wytłumaczę. Na razie.
Zdziwiłam się, ale po chwili tylko wzruszyłam ramionami.

*~*

- Należało mu się skarbie - powiedział wesoło tata - jestem z ciebie dumny.
Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
Poklepał mnie po plecach.
- Dobranoc tato - pocałowalam go w policzek i Megan. Poszłam do swojego pokoju. Odrobiłam lekcje. A potem gdy zasynałam myślałam nad słowami taty i Dru.
Powinnaś wybaczyć dla Austina.
Należało mu się skarbie. Jestem z ciebie dumny.
I z tymi myślami zasnęłam.

******************************************************

Hejka kochani! Naszła mnie nagła wena i wiem, co będzie się działo w kilku najbliższych rozdziałach. A będzie, oj będzie się działo :D
Dziękuję za ponad 3.100 wejść. To bardzo dużo <3

ZDJĘCIE DRU :


 
ZDJĘCIE CHŁOPAKA (RYANA), KTÓRY BĘDZIE WYSTĘPOWAŁ W KILKU NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH.
 
 



PIOSENECZKA <3




DOBRANOC KOCHANI I PROSZĘ O KOMENTARZE ☻

WASZA CRISTAL ♥