środa, 25 września 2013

Rozdział X

*ALLY*

Poniedziałek. Najgorszy dzień w tygodniu. Po wspaniałym weekendzie powrót do tej cholernie szarej budy. Nie, żebym narzekała na moje oceny, bo były one dobre, nawet bardzo. Jednak w szkole często się nudziłam, a wieczne podpadanie Edwards i Jessice robiły się już nudne.
Leżąc tak i rozmyślając o godzinie 6.43 postanowiłam się szykować do szkoły. Tata wrócił, więc sprawa z chorobą Megan została zatajona. Widać, że lubię bawić się w odlotową agentkę. Brakuje mi tylko stroju. Podeszłam nieprzytomnie do szafy i wzięłam z niej szare jeansy z wysokim stanem, czarną tunikę oraz białe koturny. Poszłam do łazienki wspominałam mój wczorajszy sen, a raczej wspomnienie z dzieciństwa. Naprawdę przez to wszystko zapomniałam jak blisko byłam kiedyś z Austinem. Był zawsze moim najlepszym przyjacielem, opiekował się mną jak starzy brat, a nawet kochałam go jak chłopaka. Widać próba czasu zostawiła nie najlepsze piętno naszych starych stosunkach.
Ciepłe fale prysznica natymiastowo mnie ostrudziły i odprężyły. Przestałam myśleć o problemach, one i tak wrócą z upływem czasu, a nawet przypłyną nowe. Poddałam się relaksacyjnej mocy kąpieli, a potem wytarłam się, ubrałam w wybrane wcześniej ubrania i uczesałam się w wysokiego koka. Po chwili poczułam hipnotyzujący zapach świeżych naleśników. Zeszłam prędko na dół, a tam zastałam Meg wcinającą naleśniki, a tata je smażył. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek. Odwzajemnił uśmiech.
- Dzień dobry i dziękuję - wzięłam talerz pełen posiłku polany bitą śmietaną i świeżutkimi owocami. Prędko zjadłam, pobiegłam na górę po spakowaną torbę do szkoły, wzięłam siostrę i poszłyśmy na przystanek. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo chłodny, więc musiałyśmy się zawrócić po bluzy.
Na przystanku stali wszyscy nasi przyjaciele.
- Hej - uśmiechnęłam się do wszystkich i pocałowałam Trish w policzek - jak mija dzionek?
- Tej to energii nie brakuje - powiedziała ponuro przyjaciółka - poniedziałek, ponury dzień, do szkoły, a ta uśmiechnięta od ucha do ucha - dokończyła swój monolog.
- Oj, nie będzie tak strasznie - dałam jej kuksańca w bok - moja radość z życia przysłoni Edwards oczy.
- Masz niesamowity talent zmieniania humoru, zupełnie jak aktorka - uśmiechnął się dotąd milczący Dez - wczoraj zła wygoniłaś z krzykiem Austina, a dziś zachowujesz się jakby nigdy nic.
- Skąd to wiesz? - spojrzałam na blondyna, który taksował mnie spojrzeniem.
- A ty to nie wiesz, że twój krzyk słychać aż na Syberii? - zażartował, ale ja mu tylko posłałam piorunujące spojrzenie, typu "Ani slowa więcej, bo cię zabiję!". Od razu zamilkł - Austin mi powiedział, był smutny. Potem oglądaliśmy telenowele i się popłakał - zachichotaliśmy wszyscy, oprócz wcześniej wspomnianego.
- Nieprawda, miałem coś w oku - sprzeciwił się.
- Tak. Łzy - odpowiedział mu rudzielec.
Przybiłam mu piątkę.
- I widzisz Trish? Bądź smutny przy takich kretynach - szepnęłam jej do ucha, ale chłopcy to usłyszeli.
- Ej! - powiedzieli jednocześnie.
- Bliźniaki dwujajowe - zachichotała.
Na tym zakończyła się rozmowa o "kretynach", bo przyjechał autobus. Wsiedliśmy, gdzie spotkaliśmy Jessicę, największą plotkarę w szkole i jednocześnie mojego największego i jedynego wroga.
- Proszę, proszę, proszę, kogo my tu mamy? Dawson, lubisz z siebie robić kretynkę, co? - podeszła do mnie i powiedziała na cały autobus. Na szczęście było tylko kilka osób.
- Proszę, proszę, proszę, kogo my tu mamy? - przedrzeźniałam ją i spojrzałam na nią krzywo - Swan, a może wreszcie byś się ogarnęła i nie ubierała jak prostytutka? - powiedziałam śmiało.
Na sobie miała krótką różową miniówę, czerwony top niezakrywający brzucha i wysokie szpilki. Swoje włosy zakręciła, a na twarz nałożyła tonę tapety.
- Dawson, a może...
- Swan, ogarnij się. Nie chcę kłótni przy ludziach w autobusie. Chcesz wojny? Będziesz ją miała, tylko że w szkole. Paa - powiedziałam ironicznie.
Oddaliła się cała zaczerwoniona i dosiadła się do jakiegoś chłopaka, bruneta. Odwrócił się i spojrzał na mnie sceptycznie. Potem się uśmiechnął, pokazał kciuka w górę i pomachał. Za to dostał w tył głowy od Jessiki.

W szkole cały dzień kłóciłyśmy się ze Swan. Od początku roku nie odezwała się do mnie słowem, ale ja wiem dlaczego. Skrycie podkochuje się w Austinie, a ja mogę to świetnie wykorzystać.
Na przykład raz podstawiłam jej nogę, a ona pięknym za na dobre wysypała na mnie całe opakowanie mąki, którą ukradła ze stołówki. To jeden wybryk, a ich jest dużo więcej, nie licząc tylko tego roku to mnóstwo. Tysiąc. Milion. Trylion. Sesylion. Za dużo, by wymieniać.
Nadszedł czas wf-u. Przebrana w krótkie spodenki i białą koszulkę weszłam na salę gimnastyczną, wiążąc włosy w wysokiego kucyka. Dziś mieliśmy zagrać w koszykówkę. Byłam z tego niezła, miałam niezłego cela.
Wybierał Austin i Brian, nasz wspólny kolega klasy.
Pierwszy wybierał Austin, znał moje możliwości.
- Ally.
- Lucas.
- Trish.
- Lena.
- Dez.
- Jessica.
- Isabella.
- Lisa.
- Mark.
- Stephanie.
Takie były składy. Po 6 osób w każdej drużynie.
- Dajmy z siebie wszystko - krzyknęłam do drużyny, przybiłam każdemu piątkę.
- Daj z siebie wszystko - szepnął mi do ucha blondyn, na co się uśmiechnęłam.
- Dam.
Zaczęła się gra. Zaczynaliśmy. Było mnóstwo podawania, kozłowania i skakania, rzucania i trafiania. Prowadziliśmy 26 do 22. Strzeliłam ostatniego kosza i skończył się wf. Nagle do sali weszła profesorka Edwards z... Elliotem u boku!
- Dzień dobry II c - powiedziała nieuprzejmie - Chciałabym przedstawić nowego ucznia, ma na imię...
- Elliot! - krzyknęłam i przytuliłam się do kolegi. Odwzajemnił uścisk, ale między mną a nim nie ma takiej iskry i więzi, jak między mną a Austinem; teraz to zrozumiałam. Oderwałam się od niego szybko.
- Tak. Zanim panna Dawson mi przerwała chciałam przedstawić Elliota Websterna. Będzie się uczył w naszej szkole - podarowała mi lodowaty wzrok, a Jessica aż się słaniała ze śmiechu.
- Czy ona zna wszystkich przystojniaków, którzy dochodzą do szkoły? - usłyszałam głos należący do Stephenie, koleżanki Jess.
Ta tylko wzruszyła ramionami.
- To naprawdę tylko frajer, że chce się z NIĄ umówić - przedostatnie słowo zaakcentowała - ale trzeba przyznać, że niezłe z niego ciacho.
Kretynka. Nazywać moich przyjaciół frajerami?
Usłyszałam stukot obcasów i odwróciłam się, matematyczka właśnie wychodziła z sali.
- No to uczniowie, koniec lekcji.
Denerwująca mnie dziewczyna szła przede mną, więc kopnęłam w nią piłką, aż ta trafiła nastolatkę w głowę. Odbiegłam cicho, bo Jessica właśnie się odwracała. Z jej oczu leciały łzy wściekłości, ale wiem tylko, że to krokodyle łzy, czyli udawane. Przebrałam się i wyszłam ze szkoły. Razem z Trish i Megan wracałyśmy do domu. Austin pasie dupę i jedzie autem z Dezem i Brianem do domu. Pożegnali się.
- Wiesz, że gdy przytuliłaś Elliota Austin wydawał się być zazdrosny? - zaczęła temat przyjaciółka.
Prychnęłam.
- To, że on mi się podoba nie znaczy, że na odwrót. Kocham go, ale nie będę płakać za nim. Niech umawia się z kim chce.
- A potem ogarnie, co stracił - odezwała się dotąd milcząca siostra.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam ją w policzek.
- Dziękuję, to było miłe.
Resztę drogi rozmawiałyśmy o wszystkim, co nam ślina na język przyniosła. Potem Trish się od nas odłączyła, a my z Meg weszłyśmy do pustego domu. Na stole zastałam kartkę od taty.
" Pojechałem do babci, jest w szpitalu, do jej wsi.
Wrócę jutro.
Całuję, tata ".
Chociaż się usprawiedliwił. Odgrzałam wczorajszy obiad i zjadłyśmy z małą. Potem poszłyśmy odrabiać lekcje. Później oglądałam TV, a Meg czytała książkę w swoim pokoju.
Nagle usłyszałam gdzieś głośny huk. Przestraszona wyszłam z domu i stanęłam na ulicy. Nic nie było, a zaczęli się zbierać tylko ludzie, w tym Moonowie.
Wróciłam do domu i zauważyłam, że przerażona Megan krzyczy, widząc wielki płomień ognia w środku domu!
- Megan, wyjdź z domu i leć do Moonów. Ja tylko pobiegnę do pokoju po torbę z pieniędzmi, którą mam spakowaną i z najważniejszymi rzeczami.
Wybiegła. A ja pobiegłam, szybko wzięłam torbę i wybiegłam także z domu. Połowa domu już się paliła, w oddali słyszałam głos syren straży pożarnej.
- Lily! - pisnęła nagle Meg i pobiegła wgłąb płonącego domu.
- Megan! - krzyknęłam, ale Austin pobiegł za moją siostrą, a Cassidy skutecznie trzymała mnie za talię, bym nie mogła jej uciec.
- Nie rób niczego głupiego - szepnęła mi do ucha, a ja odwróciłam się i zaczęłam jej płakać w ramię. Ona mnie tylko pogłaskała po włosach - wszystko będzie dobrze, Austin sobie poradzi.
Po kilku minutach poczułam przytulenie w talii. To była Megan, a za nią stał blondyn. Złapałam małą w ramiona.
- Nigdy więcej nie rób czegoś tak głupiego - powiedziałam płaczliwie i okręciłam ją wokół własnej osi.
Postawiłam ją na ziemię i podeszłam do przyjaciela.
- Czy ty wiesz, jakie to było niebezpieczne?! Jak głupie?! Chcecie oboje mnie przyprawić o zawał?! Zmówiliście się, czy co?! A wiesz...
- A może po prostu powiesz "dziękuję"? - uśmiechnął się szeroko, przerywając mi.
- Dziękuję - sapnęłam i mocno wtuliłam się w nastolatka. Odwzajemnił uścisk.
Po kilku minutach lekko oderwałam się od niego i spojrzałam mu w twarz. Nie spodziewałam się, że będzie nas dzielić tylko kilka centymetrów, jeśli nie milimetrów. Oboje powoli zbliżaliśmy się do pocałunku, dzieliło nas bardzo niewiele, aż nagle...
- Austin, mój bohaterze! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Automatycznie się od siebie oderwaliśmy. Śliczna szatynka przybiegła do nas i rzuciła się mu w ramiona, całując jednocześnie w usta - jesteś niesamowity!
Blondyn zrobił się czerwony na twarzy widząc mój napełniający się łzami wzrok. Dziewczyna odwróciła się do mnie i uśmiechnęła się słodko, za słodko.
- O, hej! - powiedziała, szeroko się uśmiechając.
- Hej. Jestem Ally - niepewnie podałam jej rękę.
- Angela. Dziewczyna Austina.
- Uhh, dziewczyna?
Pokiwała ochoczo głową.
- Chodzimy od kilku tygodni.
- To już naprawdę oficjalnie. Gratuluję - czułam się upokorzona. Robił mi nadzieję i jednocześnie okłamał - Miło cię było poznać, Angelo, ale musimy już iść.
Podeszłam do Cass, całując ją w policzek.
- Dziękuję za wszelką pomoc - uśmiechnęłam się słabo.
- Przykro mi z zaistniałej sytuacji - mówiła to szczerze - na temat domu i tego kretyna. Masz się gdzie podziać?
- Mam sklep, mamy tam kilka śpiworów i łóżko, poradzimy sobie. Ale dziękuję.
- I jak czegoś będziesz potrzebowała...
- Mam dzwonić, wiem. Dzięki za wszystko.
Wzięłam małą za rękę, zaczął padać deszcz.
- Ally! - krzyknął Austin, ale się nie zatrzymałam.
- A ty gdzie chłoptasiu, myślisz, że po tym wszystkim będzie chciała z tobą rozmawiać?! - krzyknęła Cassidy.
Szłyśmy dalej. Deszcz najwidoczniej odzwierciedlał mój duchowy stan ducha. I nie zaprzeczę, że z tymi kroplami nie pomieszały się moje gorzkie łzy...

=========================================================

Hejka! Ponad tydzień mnie nie było,ale mam sporo lekcji. A pani z geografii robi kartkówki jak sprawdziany!
Rozdział oddaję w wasze ręce, liczę na ponad 5 komentarzy, specjalnie się postarałam :D



Całuję serdecznie, miłej nocy - Cristal ♥

wtorek, 17 września 2013

Rozdział IX

*ALLY*

-Tata?! - krzyknęłam, a potem podbiegłam i przytuliłam się do niego mocno - to naprawdę ty?!
Odwzajemnił mój uścisk.
- Tak, jestem prawdziwy. To naprawdę ja - uśmiechnął się szeroko.
- Gdzie tym razem byłeś? - spytałam, oderwawszy się od niego.
- W Londynie, pomagałem moim kuzynom pochować moją daleką ciocię - powiedział szczerze - przepraszam, że cię nie poinformowałem, ani nic. Po prostu tak wyszło.
- Który to raz - powiedział cicho Austin, a ja zmroziłam go wzrokiem.
- O, witaj Austinie - przywitał się grzecznie ojciec - tak dawno cię nie widziałem.
- Dzień dobry panu - powiedział trochę nieuprzejmie blondyn, podając rękę mężczyźnie - zgadzam się. To aż sześć lat. Naprawdę ciężkie sześć lat - powiedział i się trochę rozluźnił.
Ponownie przytuliłam tatę.
- Teraz zamierzam być już grzeczny - powiedział radosny Lester - już was nie zostawię.
Spojrzałam mu głęboko w oczy. Nie miał większych gałek ocznych (czy to na pewno o to chodzi? :D - od aut.), czyli nie brał dawno narkotyków. Nie było też czuć od niego papierosów i alkoholu.
- Mam nadzieję - powiedziałam - dawno cię nie widziałam i tęskniłam. Megan także.
- No właśnie - powiedział nieśmiało - gdzie Meg? Chciałbym się z nią przywitać.
- Jest u nas w domu, bawi się z Nelsonem - powiedział nastolatek.
Ojciec spojrzał na mnie zdziwiony.
- To młodszy brat Austina i Cass - popędziłam z wyjaśnieniami - zapomniałeś? Był bardzo mały, kiedy wyjeżdżaliśmy.
- A no tak, faktycznie - walnął się w czoło - mogę iść po córkę? Stęskniłem się za nią.
Podałam tacie adres domu Moonów i zostałam z blondynem sam na sam. Nie mogłam iść z tatą, bo byłam w szlafroku i z ręcznikiem na głowie, ale teraz żałowałam, że zostaliśmy sami. Między nami panowała niezręczna cisza, a Austin przewiercał mnie wzrokiem.
- Tak łatwo mu wybaczyłaś? - powiedział po chwili zachrypniętym głosem - po tym, co ci zrobił?
Zdenerwowałam się trochę na przyjaciela.
- Słuchaj, to mój ojciec - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- To go nie usprawiedliwia. A nawet...
- No co?! - krzyknęłam, przerywając mu - jestem głupia? naiwna? jestem dziwką? to chciałeś powiedzieć?!
- Ally, to nie...
- Zostaw te gadki dla kogoś, kto w nie uwierzy! - ponownie zaczęłam krzyczeć - wynoś się z tego domu! nie chcę cię dziś widzieć na oczy - wygoniłam go z domu i zatrzasnęłam za nim drzwi. Opierając się o nie, usiadłam i zaczęłam płakać. Czemu tak gwałtownie zaaregowałam? Kocham tatę, każdy popełnia błędy. Mam nadzieję, że ojciec nie kłamał i się zmieni, a ja kiedyś powiem dla tego kretyna "a nie mówiłam?". Zawsze w zabawie on tak mówił, zazwyczaj miał rację. Czas to zmienić. Wytarłam słone krople spływające mi po twarzy i wbiegłam na górę do swojego pokoju. Uczesałam się w francuza, a na siebie nałożyłam śliczną fioletową sukienkę do kolana na ramiączkach. Na nogi włożyłam średniej wielkości czarne szpilki i zrobiłam lekki makijaż. Postanowiłam dziś zaszaleć.
Wzięłam telefon i wpisałam zapamiętany ciąg dziewięciu liczb.
Po kilku sygnałach odebrał.
- Elliot, masz dziś czas? - spytałam miło.

*20 minut później*

Zeszłam na dół po długiej rozmowie z Trish. Przyjaciółka nie była zbyt szczęśliwa, że spotykam się z Elliotem, ale pewnie chodziło tylko o Austina. Nawet nie o mnie. Pocałowałam Megan i tatę w policzek.
- Wrócę za kilka godzin - uśmiechnęłam się do taty - a ty, tato spędź miłe popołudnie ze swoją młodszą córeczką.
Pożegnałam się z nimi i poleciałam na miejsce spotkania, czyli Park Animals*. Niedaleko znajdowało się zoo, a jakieś kilkaset metrów dalej wesołe miasteczko. Idealne miejsce na spotkanie z przyjacielem. Bo tak Elliota mogłam już nazywać. Rozumiał mnie jak mało kto. Lepiej znali mnie tylko Moonowie i moja najbliższa rodzina. O myśl o blondynie przez moje ciało przeszła fala smutku, ale po chwili zauważyłam uśmiechniętego bruneta idącego w moją stronę, więc rzuciłam moje smutki w ciemny kąt i postanowiłam się rozluźnić. Dzień problemów będzie jutro.
- To gdzie najpierw idziemy? - kulturalnie zapytał.

*4 godziny potem*

Świetnie bawiłam się z Elliotem. Przez cały czas był miły i kulturalny, czekając na moje zdanie. A mi uśmiech nie schodził z twarzy. Potem odprowadził mnie z grzeczności pod dom, bo zaczęło się ściemniać, a na pożegnanie pocałował w policzek. Pożegnaliśmy się i poszłam do domu. Zastałam tam tatę grającego z Megan w monopoly na środku salonu.
- Wróciłam - powiedziałam, trzasnęłam drzwiami i zdjęłam buty oraz kurtkę - jak się bawiliście?
- Świetnie - oczy siostry spoczęły na mnie i zaświeciły się swoim wcześniejszym blaskiem, jakby dostała wymarzony prezent na święta - tata cały dzień był na moje "rozkazy" - zachichotałam, a Lester wyszczerzył do mnie zęby w uśmiechu.
- To fajnie - odwzajemniłam gest - idę się umyć i spać, dobranoc.
- Spakowałaś się? - spytał tata, gdy całowałam go w policzek.
- Jasne, pamiętam o swoich obowiązkach - zasalutowałam - a, tato, zanim zapomnę. Nie zdziw się, ale Cass u nas pracuje w Sonic Boomie, ale potrzebowałam pomocy, a ona pracy.
- Jasne - powtórzył po mnie i się uśmiechnął - nie zdziwię się. Jutro do niej wpadnę.
Pożegnałam się z nimi i poszłam wziąć prysznic. Po skończeniu relaksacyjnej kąpieli przebrałam się w piżamę i położyłam głowę na poduszcze. Momentalnie zasnęłam.

||| - Ally, zejdź na dół - powiedziała mama dziewczynki i momentalnie się uśmiechnęła - porwiesz sobie sukienkę przez te gałęzie.
Mała Allyson nie chciała jednak zejść.
- Austin się martwi - powiedziała spokojnie, a panna Dawson widząc smutne i zaniepokojone spojrzenie blondyna szybko zeszła na dół. Zaraz znalazła się w wirze uścisków. Najpierw mama i tata Dawson, potem Cassidy, a na końcu dopadł dziewczynkę chłopiec. Jak na swój wiek był silny i podnosząc ją, okręcił wokół własnej osi. W końcu gdy Ally opadła w jego ramiona, pocałował ją delikatnie w usta. Wokół siebie usłyszeli głośne "Aww", a po sekundzie oderwał ich blask flesza. Spojrzeli zdezorientowani, ale gdy ujrzeli uśmiechającą się panią Moon z aparatem w ręku, od razu na ich twarze powrócił psotny uśmieszek.
- Chodźcie, kiełbaski stygną - zawołała Cassidy, bo byli na grillu w ogrodzie Dawsonów.
Przytulili się do siebie.
- Kocham cię - wyszeptała Ally do ucha Austina tak, aby nikt inny tego nie słyszał.
- Ja ciebie też - odparł blondyn, obejmując się mocniej ramieniem - i nigdy nie przestanę. |||

O czwartej nad ranem zbudziłam się cała uśmiechnięta. Te wspomnienie było prawdziwe.
- Kocham cię - szepnęłam i wtuliłam się w poduszkę.

====================================================

Nooo hejka! Rozdział nie pojawiał się przez kilka dni, ale w końcu jest ^^ Myślałam natychmiastowo i szybko mi nawet poszło napisanie tego. Nie chcę się chwalić, ale mi się nawet podoba ^^ Choć raz <wzdycha>.

Okej, nie zanudzam. Rozdział oddaję w wasze ręce.

DZIĘKUJĘ SERDECZNIE ZA PONAD 1800 WEJŚĆ. DLA NIEKTÓRYCH TO NIEWIELE, ALE DLA MNIE BARDZO DUŻO! CIESZĘ SIĘ, ŻE JEST W OGÓLE KTOŚ, KTO TO CZYTA I MU SIĘ PODOBA. MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE PRZESTANIECIE CZYTAĆ.
Jak to mówią : "Niewielki krok dla innych, ogromny dla Cristalówny!" :D
Wiem, nikt tak nie mówi, ale byłoby fajnie :P A mi szczególnie miło *.*

I LOVE THIS SONG ♥



AND THIS SONG  ♥




I jakby ktoś jeszcze nie widział i wiedział kocham Raurę/Auslly ♥ CUDOO ♥


Pozdrawiam i całuję, Cristal.

PS. Wpadajcie na bloga Ewci ♥ Na : http://laura-and-r5.blogspot.com/ :)
PS2. Komentujcie, to mnie zmotywujecie i szybciej napiszę nexta ;)

wtorek, 10 września 2013

Rozdział VIII

NARRATOR

- Wczoraj Austin nie przyszedł na spotkanie - Ally rozmawiała właśnie z Cassidy, która uważnie jej słuchała. Były u Moonów, bo brunetka od samego dnia ma zły humor i nie miała siły sprzątać. Megan bawiła się z Nelsonem w jego pokoju, wychodzili tylko od czasu do czasu z pokoju się napić lub do toalety. Cass spojrzała gdzieś w bok niewidzącym wzrokiem. Mocno rozmyślała o zachowaniu blondyna. On teraz siedział w sypialni, nie chciał nawet wyjść do swojej najlepszej przyjaciółki z nią porozmawiać. Po prostu było mu wstyd się przyznać, że zapomniał o przyjaciołach dla jednej panny, u której się zasiedział - było mi bardzo przykro z tego powodu - z oczu Allyson poleciało kilka łez.
Cass przytuliła mocno przyjaciółkę i próbowała bardzo ją wspierać w trudnych chwilach.
- Nawet nie dał znaku życia, nie ostrzegł, nic. On jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu, a ostatnio się na nim zawodzę. Naprawdę było mi przykro.
- Już dobrze - blondynka pocierała ramię nastolatki.
- Jedynym plusem jest to, że poznałam świetnego gościa, ma na imię Elliot - Ally starła z twarzy ostatnie słone krople i spróbowała się uśmiechnąć, lecz wyszedł z tego tylko grymas.
Tą część rozmowy słyszał właśnie Austin. Zebrał się w sobie odwagę i chciał porozmawiać z przyjaciółką, ale gdy usłyszał, że rozmawiają o nim, postanowił podsłuchać. Wiedział, że to źle, ale nie mógł inaczej. Było mu przykro z powodu, że ją zawiódł, ale gdy usłyszał o Elliocie, w jego serce trafiła ostra strzała zazdrości. Nie wiedział, o co chodzi. W końcu sobie to uświadomił - on kocha Allyson. Próbował o niej w ogóle nie myśleć, spędzał jak najwięcej czasu z Angelą by zapomnieć. Ale tak się nie dało. Uczuć nie dało się ot tak na pstryknięcie palców zmienić. "Co ja sobie w ogóle myślałem do cholery?!" myślał nastolatek. Nie mógł uwierzyć, że tak się zachowuje w stosunku do przyjaciółki.
- Słuchaj Cass, ja się powoli będę zbierać - powiedziała brunetka - Megan!
Meg zleciała szybko na dół po schodach, przeskakując po dwa stopnie.
- Słucham?
- Zostajesz jeszcze u Nelsona czy idziesz do domu? - spytała.
- A mogę jeszcze trochę zostać? Razem z Nel'em malujemy obrazki dla swoich sióstr.
- Awww, to słodkie - nastolatka uśmiechnęła się ciepło - okej, przyjdę po ciebie za jakąś godzinę. Może uda mi się trochę ogarnąć dom.
Jej młodsza siostra pokiwała twierdząco głową i pobiegła z powrotem na górę. Brunetka podeszła do fotela i zdjęła z niego swoją brązową kurtkę, bo dzisiejszy dzień był naprawdę ponury. Potem poszła na korytarz i nałożyła niebieskie trampki. Ucałowała kumpelę i wyszła z jej domu. Szła powoli i rozpryskiwała nogą kałuże na boki. Buty szybko jej przemokły, ale nie przejmowała się tym. Napawała się ciszą i usiadła obok na mokrej ławce. Zaczęła płakać, z nieba zaczął lać deszcz. A ona nadal płakała z bezradności i braku naprawdę mocnej pomocy. Zawsze z takich rzeczy żaliła się Austinowi, ale jak mogła mu to powiedzieć, skoro tu chodziło o niego?
Tymczasem Austin wybiegł z domu, rzucając swojej siostrze krótkie "wychodzę". Musiał poważnie porozmawiać z Ally, by wszystko było po staremu. Musiał przede wszystkim ją przeprosić za swoje zachowanie, naprawdę było mu wstyd. Nie obchodziło go to, że moknie; biegł dalej. Nagle zobaczył płaczącą nastolatkę siedzącą na ławce. Zrobiło mu się smutno i momentalnie usiadł koło niej, przytulając ją bardzo mocno. Allyson odskoczyła przerażona, ale gdy zobaczyła kto to od razu się uspokoiła.
- Ach, to ty - powiedziała obojętnie i stawiała kolejne kroki w stronę domu.
Blondyn wstał szybko i doganiając przyjaciółkę złapał ją za ramię.
- Zaczekaj, o co ci chodzi? - spytał zdenerwowany.
- O co mi chodzi?! - brunetka nie wytrzymała i wybuchła - O co mi chodzi?! Przez te kilka dni się do mnie nie odzywałeś, a potem gdy zgodziłeś się umówić z przyjaciółmi nawet nie przyszedłeś! Nie dałeś znaku życia, nic! Kompletnie nic! Nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłam. Szkoda, że nie mogę zapanować nad moimi uczuciami - dziewczyna ponownie zaczęła płakać z bezradności. Chłopak przytulił ją mocno do siebie, a ona odwzajemniła uścisk. Tak bardzo go kochała, a sama nie była pewna jego uczuć. Nie chciała zepsuć przyjaźni i uczucia, które łączyło ich kiedyś.
Austin wyciągnął z tylnej kieszeni spodni przyjaciółki klucze i zaprowadził ją do jej domu. Weszli razem. Nastolatek kazał brunetce iść się umyć i przebrać w czyste ciuchy. Sam wziął sobie ręcznik i wytarł sobie włosy i ręce. Gdy skończył zaczętą czynność rozwiesił mokre ubrania i zaczął sprzątać w domu. Posprzątał, poodkurzał i pozmywał. Wyciągnął z lodówki ostatnie zapasy i zrobił omlety na dwie porcje. Po dziesięciu minutach wyszła z łazienki Ally ubrana w szlafrok. Miała na głowie ręcznik suszący jej włosy. Uśmiechnęła się słabo do przyjaciela i usiadła do stołu.
- Dzięki - Z apetytem zaczęła konsumować posiłek. Dosiadł się do niej i zawtórował jej.
Przez dziesięć minut nastała nerwowa cisza. W końcu oboje skończyli jeść i odstawili jednocześnie talerze na szafkę. Uśmiechnęli się do siebie.
- Przepraszam za moje ostatnie zachowanie - złapał ją za dłonie i ścisnął - miałem straszny tydzień.
- A co było tego powodem? - spytała zaciekawiona Ally.
- Bo ja... Ally, ja... muszę ci coś powiedzieć... - zająkał się blondyn.
- Słucham - posłała mu krzepiący uśmiech.
- Ja... - odetchnął głęboko.
Nagle usłyszeli szczęk kluczy w zamku i odskoczyli od siebie natychmiastowo. Do domu wszedł pan Lester Dawson.
- Tata?

------------------------------------------------------------------------------------------------------


Noo, wreszcie skończyłam ten rozdział. Miałam chwilowy zanik weny, ale już powoli do mnie wraca ☻ Przepraszam, że taki krótki, ale tak jakoś wyszło.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Zamykam 'rozdział' z "5 komentarzy - next" jednakże mam nadzieję, że nadal będziecie tu komentować.

Dedyk dla Pauliny Gdaniec ♥ Buziak ode mnie :*

Piosenka, przy krórej pisałam :



Oraz łapcie to :



Kocham was ♥

Całuję, Cristal :*

PS. A i bym zapomniała! Zapraszam serdecznie na bloga Martyy ♥ na http://austinandally-liveyourdreams-story.blogspot.com/. Dopiero zaczyna i potrzebuje pomocy i motywacji ! *.*

środa, 4 września 2013

Rozdział VII

10 WRZESIEŃ

Trish wczoraj nie zdążyła do mnie wpaść, więc przyjdzie dziś. Dalej ma w zamiarze udowodnienie mi uczucia łączącego mnie z Austinem. To lekka przesada, w sumie już sama byłam pewna swoich uczuć. Inne nastawienie na świat, miłość do nieodpowiedniej osoby. Tak, to może zmienić wszystko.
Cassidy i Austin poszli już wczoraj wieczorem do domu. Blondyn nie poszedł do szkoły, a jego siostra do pracy, zrobili sobie "dzień wolny". Szkoda tylko, że tym sposobem zrujnowali mój dom. W nocy przyszli i zrobili mi jeszcze bitwę na poduszki. 
Dziś kończyłam czytać "Intruza". Meg siedziała w pokoju i oglądała telewizor. Miała swój własny, plazmę o niespełna 30 calach. Wielki, prawda?
Zbliżała się 16:00, a Trish nadal nie było. Zdziwiło mnie to, bo lekcje zazwyczaj kończymy o 14.50, a do mojego domu nie było wcale domu. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Za nimi stali : Trish, Austin i Dez. Blondyn miał w rękach włączony laptop.
- Patrz, co nasi przyjaciele nam zgotowali - powiedział zrezygnowany i pokazał ekran. A mnie zatkało. Traszka nie kłamała! Dała ten filmik Dezowi, a ten wrzucił go na bloga!
- Jesteście sławni! - zachichotała - I zabawni. Sprawdzie ile pozytywnych komentarzy i lajków!
- Idziemy pogadać, Trish - powiedziałam pewnie i pociągnęłam przyjaciółkę do pokoju - jesteś normalna?! Teraz nie mogę normalnie pokazać się w szkole, wiesz? Wszyscy uznają mnie za wariatkę! - zrobiłam jej kazanie, gdy weszłyśmy do mojej sypialni.
- Hola, hola, spokojnie. Wszystkie komentarze są pozytywne! Nikt cię nie uzna za wariatkę, bo uważają, że jesteś fajna i zabawna oraz nabawisz się popularności. Dopieczesz Jessice!
- Nie potrzeba mi kolejnych konfliktów. A prawie się z nią pogodziłam.
- Żartujesz sobie? Jessica się z tobą nigdy nie pogodzi! Jak coś to cię wykorzysta i znów zostawi. Uzna za łatwowierną. Chcesz tego? - powiedziała lekko zła.
Wzruszyłam ramionami.
- Zawsze lepiej jest mieć po swojej stronie wszystkich.
- Myślisz, że ta powalona blondyna jest taka szlachetna? Ona ci nigdy nie pomoże. Egoistka jedna. Wymalowana lala, jak choinka zimą.
Westchnęłam.
- Może i masz racje.
- Zabawniej jest mieć jakiegoś wroga.
Przytuliłam ją mocno.
- No więc, przechodząc do weselszych tematów - udowodnić ci, że kochasz Austina?
- Szczerze? Nie musisz. Wiem już, co do niego czuję.
Otworzyła szeroko oczy, uśmiechnęłam się do niej.
- Serio?! - prawie krzyknęła.
- Ciszej trochę - zachichotałam - tak, jestem pewna. Jestem w nim zakochana!
Przyjaciółka chwilę w ciszy trawiła te słowa, a potem złapała mnie w mocny uścisk i skakałyśmy tak po pokoju.
- Musisz mu powiedzieć - rzekła, gdy się uspokoiłyśmy.
- Nie zrobię tego. A jeśli on nie odwzajemnia moich uczuć? Wtedy wszystko się zepsuje, a przede wszystkim nasza przyjaźń.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę, ale byłam nieugięta. Nie umiałam powiedzieć blondynowi, co do niego czuje. Potem wyszłyśmy z pokoju, ale w drzwiach na kogoś wpadłam. To był Dez!
- Wszystko słyszałeś?! - krzyknęłam zła.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Nic nie słyszałem - powiedział, ale na tyle dobrze go znałam, więc wiedziałam, że kłamie.
- Taa, w ten sposób ja jestem świętym Mikołajem - powiedziała z ironią czarnowłosa.
- Proszę, nie mów mu tego - poprosiłam płaczliwie - ze wszystkim sobie poradzę.
Pokiwał głową na znak, że się zgadza.
- Ale masz mu sama powiedzieć.
- Emm... Ally? - powiedziała niepewnie przyjaciółka. Rudowłosy spojrzał na nią porozumiewająco.
- Słucham? - uśmiechnęłam się.
Nastała chwila ciszy.
- W sumie już nic - odrzekła - on sam musi ci to wytłumaczyć.

NARRATOR

Po głowie przyjaciółki chodziła wciąż ta sama myśl - Angela, dziewczyna Austina. Nie chciała, by blondyn zranił Allyson, więc musiała coś wymyślić. Brunetki nie zdradzi, więc powiedzenie uczuć dla przyjaciela odpadało. Prośba o zerwanie z Ang także odpadała, bo wtedy zacząłby coś podejrzewać. Szatynka wciąż nie mogła wymyślić żadnego pomysłu. Poradziła się Deza, ale ten też na nic nie wpadł. W końcu Trish postanowiła zadzwonić do Austina i "rozkazać" mu powiedzieć Ally o jego dziewczynie. Ten się stawiał, ale w końcu się poddał.
"Zawsze mam dobre argumenty" pomyślała czarnowłosa i uśmiechnęła się do siebie.
- Powiem jej za kilka dni, obiecuję. Tylko muszę coś wymyślić - powiedział blondyn.
Porozmawiali jeszcze chwilkę, a potem mama Traszki zawołała ją na obiad.

20 WRZESIEŃ (10 DNI PÓŹNIEJ)

Austin wciąż nie powiedział Allyson o Angeli. Nie mógł się na to zdobyć, zaczynał coś czuć więcej do brunetki niż tylko najlepszą przyjaźń. Uczucie Ally też z dnia na dzień rosło. Chłopak stawał się niedostępny, więc nawet nie próbowała mu tego wyjawić. W duchu jednak cierpiała. Jej zdaniem zdrada i niespełniona miłość są najgorszymi czynami. Było jej źle, jednak nie miała żalu do blondyna. Nie kazała mu zmieniać swoich uczuć, nie jego wina, że się w nim zakochała. Kiedyś obiecali sobie, że będą parą (w wieku 11 lat zaczęli pisać ze sobą e-maile), ale już zaczynali wątpić, że kiedykolwiek uda im się spotkać. Los jest jak widać łaskawy i ponownie połączył ich drogi.
Allyson była za to wdzięczna, jednak Austiś zapomniał o złożonej przysiędze. Brunetka zawsze o tym pamiętała, bo te zdanie napisał właśnie On, jej przyjaciel. Zawsze co obiecywał się spełniało. Tego jednak nie mógł jej obiecać, lecz to zrobił, a ona teraz cierpi.
W czwórkę zmówili się do kawiarni o godzinie 15, a była 12.30, więc Ally i Megan zaczęły się szykować. Brunetka dla Austina, a jej młodsza siostra dla jego młodszego brata - Nelsona. Obaj chłopcy nie mogli dostrzec jakie wielkie skarby mają na wyciągnięcie ręki. Bo Angeli skarbem nazwać nie można. Mimo, iż taka miła dla swojego chłopaka, a ten tak był ją zauroczony, że nie widział, jak zachowuje się dookoła. Egoistyczna, wymalowana lala. Wredna  i modnie się ubierająca. Bez powodu nienawidziła Ally, ale to zwykła zazdrość. A co takiego powiedział Austin, że ona była zazdrosna? Sami się później dowiecie.

Ally nałożyła na siebie czerwoną sukienkę do kolana i niskie, kilkucentymetrowe czarne szpilki. Zrobiła sobie lekki makijaż i włosy uczesała we francuza. Megan za to nałożyła niebieską sukienkę aż do kostki, błękitne balerinki, a na włosy nałożyła opaskę z pieskiem. Obie wyglądały pięknie. Gdy skończyły przygotowania wybiła godzina 14:37. Obie wzięły swoje torebki i wyszły z domu. Szły w ciszy, nie wiedząc co powiedzieć. Tak doszły i do kawiarni. Przy stoliku siedzieli Dez i Trish, a po blondynie i jego bracie ni widu, ni słychu. Dez zniecierpliwiony spoglądał co chwila na zegarek. Było już pół godziny po 15, a ich dalej nie było. Rudowłosy wypił swoje zamówienie, czyli cappucino i kawałek sernika i dostał wiadomość od rodziców. Pożegnał się z przyjaciółkami i pobiegł do domu. Dziewczyny zdenerwowane popijały swoje napoje, nie wiedząc, co się dzieje z przyjacielem. Wybiła szesnasta i nic. Już straciły nadzieje i chciały wychodzić, gdy drogę dla Allyson zagrodził pewien przystojny brunet o niebieskich oczach i serdecznym uśmiechu.
- Witaj śliczna, może postawić ci kawę? - spytał i uśmiechnął się uroczo. Ally od razu go polubiła i potwierdziła skinieniem głowy. Trish odpowiadając na niemą prośbę przyjaciółki wzięła Megan do kina na jakąś bajkę. Kupiły sobie dwa średnie popcorny i dwie cole, weszły do sali.
Tymczasem u Ally rozkwitał romans. Czuła się świetnie w towarzystwie Elliota, tak samo świetnie jak i w towarzystwie Austina. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, poznawając siebie lepiej. Potem odprowadził ją pod kino, kupując po drodze czerwona różę i dając ją dziewczynie. Ta zarumieniła się lekko, wymienili się telefonami i pożegnali.
Po chwili Elliot zadzwonił do pewnej dziewczyny.
- Etap pierwszy wykonany - powiedział z siebie zadowolony chłopak.
- Dobrze. Wiesz co masz robić - pożegnali się i rozłączyli.
A wiecie co w tym czasie robił Austin?
Siedział w domu u Angeli, kompletnie zapominając o spotkaniu z przyjaciółmi.

======================================================

Jest i kolejny rozdział :) Jak się podoba? I jak myślicie, do kogo dzwonił Elliot i na czym polega jego zadanie? Jeśli nie wiecie, czytajcie kolejne rozdziały.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
5 KOMENTARZY = NEXT

Noo... Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni :)

Macie świetną piosenkę ;)

http://www.youtube.com/watch?v=1zfzka5VwRc&list=FLSo2y6XX8Dt2miORGAMtNUg


I tą, którą się jaram *.*

http://www.youtube.com/watch?v=aLXO88Sl12Y

Zapraszam na kolejny rozdział już niedługo :)

xoxo, Cristal

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział VI

8 WRZESIEŃ

Następny dzień zaczął się dość normalnie. Wykonałam toaletę poranną, ubrałam się i zrobiłam śniadanie. Megan smacznie sobie spała, nie miałam serca jej budzić. I tak nie idziemy do szkoły, więc ona może sobie pozwolić. Gdy kończyłam zmywać wczorajsze naczynia dostałam SMS-a. Był on od Austina. "Może po szkole wpaść do ciebie?" Uśmiechnęłam się sama do siebie. No co, on jest taki słodki. Odpisałam mu twierdząco i dokończyłam zaczętą czynność.
Cały poranek czytałam "Intruza" Stephenie Meyer. Megan wstała po 11 i także zaczęła czytać książkę "Charlie i fabryka czekolady". Przeniosłam ją do salonu okrywając kocem i podając śniadanie. Tak minęło nam również popołudnie.
Austin przyszedł do nas po 15 z Nelsonem, Dezem i Trish. Każde z nich życzyło siostrze szybkiego powrotu do zdrowia, a Nelson nawet powiedział mi, że bez Megan dla niego w szkole jest tak jakoś smutno i cicho. Tak, cała nasza szalona Meg. Coś czułam, że jednak będą przyjaciółmi, albo nawet takimi BFF, jak ja i blondyn, który teraz patrzył na mnie, jakby chciał mi coś powiedzieć i nie mógł.
Cała czwórka posiedziała u nas aż do 20, ale rudzielec i szatynka wrócili do domu, by móc się przyszykować do jutrzejszego dnia szkoły. Długo się z nami żegnali, aż wreszcie za namową Deza, Trish zgodziła się puścić mnie z uścisku. Wsiedli razem do jego samochodu i odjechali.
Po chwili dostałam SMS-a od Traszki. "Słuchaj, na naszym ostatnim piżama party nic ci nie udowodniłam, ale jutro się jeszcze zobaczymy. Mam cię na oku ;) I nie jestem na tyle ślepa". Zachichotałam. Austin spojrzał na mnie dziwnie, ale ja tylko wzruszyłam ramionami i schowałam komórkę do kieszeni, by blondyn nie mógł nic przeczytać.
- Może zagramy w pytanie i wyzwanie? - wymyślił nagle mój przyjaciel.
- We dwójkę? - prychnęłam - Mogłeś to wcześniej wymyślić. Trish i Dez by z nami zagrali.
- To byłby ubaw - roześmiał się.
- Pytanie za milion dolców dla Trish : na ile procent kochasz Deza? - zawtórowałam mu.
- Jutro w to zagramy - powiedział.
W takiej atmosferze minęło nam pół godziny. O 21:14 (wiem, bo spojrzałam na zegarek. To jest mój nawyk. Może mam nerwicę natręctw ^^) do domu bez pukania wpadła rozłoszczona Cassidy.
- Ty debilu. Nie odbierasz telefonów, nie oddzwaniasz, a ja do jasnej cholery nie wiem, co się z wami dzieje!
- Cass, uspokój się - powiedziałam spokojnie.
- Bo inaczej ci żyłka na czole pęknie - zachichotał Austin.
Puściłam jego uwagę mimo uszu.
- Cassidy, uspokój się, zrobię ci herbatę i zostaniecie u nas na noc. Jutro sklep zostanie zamknięty, odpoczniesz sobie.
Westchnęła.
- No dobrze. Ale to naprawdę wkurzające, że ten blondowłosy idiota nie odbiera ode mnie. Nawet nie wiedziałam, co się działo z Nelsonem - relacjonowała przyjaciółka, gdy razem wchodziłyśmy do kuchni.
- Doskonale cię rozumiem. Idiota z tego Austina.
- Słyszałem! - krzyknął.
- Miałeś słyszeć! - odkrzyknęłam.

Narrator
Po zagotowaniu herbaty dzieci poszły spać - Megan do siebie, a Nelson w pokoju ojca, gdzie będzie spał z Cass. Starsi włączyliśmy sobie "Sierociniec". Ally czasami bojąc się tuliła się do siedzącego obok blondyna. Temu to nie przeszkadzało, a w głębi duszy cięszył się z tego niezmiernie. Nagle Allyson niechcący dotknęła dłoni Austina. Przez ich ciała przebiegł przyjemny drzeszcz. Uśmiechnęli się do siebie i przytulili. Potem obejrzeli do końca film i postanowili położyć się spać. Blondyn musiał spać na kanapie, bo nigdzie indziej nie było miejsca. Jeszcze w czasie horroru na dworze rozpętała się straszna burza. Grzmiało i błyskało, ale to nic w porównaniu do teraz. A minęło tylko niecałe pół godziny. Ally pomyślała, że jeszcze tak trochę i zaleje Miami. Zabawna myśl, nieprawdaż?
Błysnęło i zagrzmiało tak mocno, że brunetka podskoczyła na łóżku. Leżała tam przebrana w swoją piżamę składającej się z niebieskiego topu na ramiączkach i krótkich czerwonych spodenkach pod kołdrą. Jako dziecko miała czas, że bała się burzy. Chowała się wtedy w łazience albo pod kołdrą i zatykała uszy poduszkami, wszystko, aby tylko tego nie słyszeć. Czasami robiła tak samo, ponieważ wciąż się bała. Dziwne, prawda? Ale miała ten strach. Nikt jej nie wspomógł, gdy była mała. Nikt jej nie pocieszał. Mama wiecznie gdzieś w pracy nie miała dla niej czasu, a tata opiekował się maleńką Megan. Nie miała im tego za złe, była wtedy już dużą dziewczynką i powinna samodzielnie wyzbyc się strachu. Ale nie potrafiła. W środku wciąż była tą małą, bezbronną dziewczynką, co kilka lat temu.
- O mój Boże! - krzyknęła nagle, gdy piorun walnął w pobliskie drzewo, a gałąź prawie że walnęła i wywaliła szybę. Austin jako superbohater potrafił czuć się wspaniale. Wstał zaspany z sofy i pobiegł do pokoju przyjaciółki. Uchylił kawałek drzwi i widział ją, jak drży pod kołdrą. Zawsze wiedział, że ma strach ale był na tyle głupi, że nie wiedział, jak jej pomóc. No cóż, był tylko małym, głupiutkim chłopcem. Nie zważając na nic wszedł głębiej do jej pokoju. A ona nie miała mu tego za złe. Nawet nie wiedziała, że tylko ta noc zmieni jej stosunek do świata...
- Ally, wszystko w porządku? - spytał chłopak i położył się koło przyjaciółki.
- Tak. Gałąź walnęła w szybę i się przestraszyłam. Poza tym jest straszna burza.
Blondyn uśmiechnął się do siebie w duchu i położył się obok dziewczyny, przytulając się do niego. Allyson w jego ramionach czuła się kochana, bezpieczna i szczęśliwa, a jego klatka piersiowa była wygodniejsza niż najrózmaitsza poduszeczka.
Ułożyła się na nim, nie wiedząc, kiedy zasnęła. On tylko przyglądał się jej pół nocy, głaskając po głowie. Zasnął chyba po trzeciej nad ranem.
Cassidy także nie mogła spać. Miała za sobą ciężki dzień, ale nicość nie chciała przyjść. Tak bardzo chciała się udać już w objęcia Morfeusza, ale nie mogła. Całą noc przemyślała o uczuciu łączącym jej brata i przyjaciółkę. Widziała, wiedziała i słyszała nawet lepiej od nich, że się kochali nawet o tym nie wiedząc. No cóż, niech Austin żałuje, że ma aż tak wścibską i inteligentną siostrę.
Jasne, Cass była wścibska ale w tylko odpowiednich momentach. Chciała by blondyn spotykał się z Ally, a nie z jego dziewczyną - Angelą. Zdziwieni, prawda? Otóż to. Austin naprawdę chce powiedzieć dla przyjaciółki, że ma dziewczynę, ale nie umie. Czasem sądzi, że to nie będzie odpowiednia decyzja. Sam zaczynał już czuć, że zależy mu na Ally bardziej niż by zależało, ale tego nie chciał przyznać. Każdy wiedział o Ang - Trish, Dez, a nawet połowa szkoły, która uwierzyło Dru i dostało od niej potwierdzające zdjęcia. Dru była jeszcze bardziej wścibska od Cassidy. Lubiła "bawić się" w detektywa i wyszukiwała nowego "zlecenia" szybciej niż miliony lat świetlnych. Była inteligentna, zabawna i miała mnóstwo zalet, ale też wiele wad. Była nowicjuszką w związkach, więc wolała się skupić na parach innych ludzi.

Rano Ally i Austina zbudził ten sam dźwięk. Oboje niechętnie otworzyli oczy i odkryli, że leżeli bardzo blisko siebie, objęci. Allyson wciąż nie mogła się nadziwić, jak to możliwe. Ich nosy się stykały. Spojrzeli sobie głęboko w oczy i już nie interesowali się dziwnym hałasem. Liczyli się tylko oni i nic więcej. Choć wydawałoby się to niemożliwe powoli zbliżali się do siebie jeszcze bliżej... Napięcie i presja rosła... Oboje w duchu się kłocili, czy to dobrze, że się pocałują.
- Ally! - przeraźliwie krzyknęła Megan z pokoju obok, aż od siebie odskoczyli. Brunetka niechętnie wstała i pobiegła do pokoju siostry - Pająk po mnie chodzi!
To była kompletna prawda, ale czemu w tym momencie? Widząc rozmiar pająka aż zachichotała. Był bardzo malutki. Wzięła go między dwa palce i otworzyła okno.
Uśmiechnęła się do siostry i wyszła z pomieszczenia.
- Kto chce śniadanie?! - krzyknęła rozweselona początkiem dnia.

=======================================================

Rozdział taki nijaki. Ciężko mi się go pisało. Mam już dużo pomysłów, ale wszystkie to na późniejsze czasy bloga! :) A myślę, że się wam spodoba.

Wprowadzam nową zasadę :

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
5 komentarzy = next

Zauważyłam, że co raz więcej osób czyta mojego bloga (za co bardzo dziękuję) ale go nie komentuje i jest mi po prostu smutno. Pod jednym rozdziałem było aż 8 komentarzy, a pod ostatnim były tylko 2. Smutno mi :C

Po dokonanej zasadzie dodam next. Musicie mi pokazać, że wam zależy :) W przeciwieństwie do innych nie mam nikogo ani do pomocy,ani do wspierania. Jestem nowicjuszką, więc na komentarzach bardzo mi zależy.

Za wszystkie wejścia i komentarze dzięki (wejść już niedługo będzie 1.000 ^^ )!!

Całuję :*