wtorek, 1 października 2013

Rozdział XI

*Narrator*

Allyson płakała właśnie w ramię swojej przyjaciółki Trish w wieczór tego feralnego zdarzenia. Czarnowłosa nastolatka gdy tylko dowiedziała się o katastrofie spakowała się na noc i przybyła do brunetki. Jej rodziców nie było, a Kevin pewnie znowu u jakiejś nowej laski. Patricia z całej siły się cieszyła, że nie pozwoliła dla brata dostać się do Ally. Ona nie była warta tego, by cierpieć przez tego kretyna. Ale cierpi przez innego.
Szatynka westchnęła.
- Ally - potarła jej ramię pocieszająco - nie płacz. Nie warty żadnej łzy - powiedziała.
- Trish, ty tego nie rozumiesz - oderwała się ode koleżanki i można było zauważyć w jej oczach wielki smutek - naprawdę mi na nim zależało i zależy. Kocham go, nawet nie jak przyjaciela. Po prostu... - tu głos ponownie jej się załamał, jednak się powstrzymała i nie zaczęła znów płakać - gdy robił mi nadzieje myślałam, że miałam u niego szanse. Ale on tak po prostu i bezpodstawnie mnie okłamał na temat tej dziewczyny - nastolatka skrzywiła się w grymasie - nie chodzi o to, że ma tę dziewczynę, ale o to, że mnie okłamał na jej temat. Zawsze mówiliśmy sobie wszystko, znamy się od urodzenia. Nawet zwierzyłam mu się, że jestem dziewicą. Po prostu mówię mu wszystko, a on mnie skrzywdził.
- I masz babo placek - szepnęła Patricia - porozmawiaj z nim, wyjaśnijcie sobie wszystko.
- To nie będzie proste. Ja... ja.. ja nie dam sobie rady - Allyson się rozpłakała i znowu wtuliła się w ramię szatynki.
- Prześpij się, porozmawiamy jutro.
Obie nastolatki zgodziły się z pomysłem i położyły się na śpiworach. Po chwili można było usłyszeć lekkie pochrapywanie ciemnowłosej dziewczyny. Ale Ally nie mogła zasnąć. Ciągle przerwacała się z boku na bok, odsuwając w ciemny kąt zmęczenie. W końcu się poddała i w sen zapadła o trzeciej nad ranem.

*Rano*

- I jak smakuje śniadanie? - spytała dumnie Trish swojej przyjaciółki i jej siostry, które zajadały się naleśnikami w najlepsze.
- Pyszne - powiedziały dwie siostry jednocześnie, uśmiechnięte.
Dla Allyson humor lekko się poprawił, ale w środku wciąż była smutna, zła i słaba. Nie wierzyła, jak mógł ją tak potraktować. Dziewczyny już po dwudziestu minutach jechały samochodem z Dezem i... Austinem. Przyjaciele całą drogę się do siebie nie odzywali, ale blondyn rzucał brunetce smutne spojrzenia, których udawała, że nie widzi. Jednak je widziała, a przy każdym z nich serce rozpadało jej się na miliony odłamków. Nie chciała tego uczucia, ale nie miała takiej mocy dzięki której się odkocha w jej przyjacielu. To niemożliwe. Kiedy grupka przyjaciół dojechała do szkoły, Allyson jako pierwsza wyskoczyła z auta i najszybszym krokiem, na jaki było ją stać doszła do szkoły. Weszła pod salę i rzuciła torbę na ziemię. Potem wleciała do toalety, zamknęła się w jednej kabinie z paczką chusteczek i zaczęła rzewnie płakać. Nie mogła tego wszystkiego znieść. A życie niczego nie ułatwiało. Dziś powinien wrócić już tata. Ally zadzwoniła do niego, gdy już się w nocy uspokoiła i poinformowała o pożarze. Przestraszył się nie na żarty, wypytywał córkę o każdy szczegół, ale brunetka nie chciała mówić ojcu o kłótni z blondynem. To był jej problem. Jej i Austina. I kiedyś sobie w końcu z nim muszą poradzić.
Usłyszała kroki. Wyciszyła się i czekała, aż ta osoba wyjdzie i będzie mogła kontynuować. Nie przejmowała się, że tusz plamił jej bluzkę, że niedługo musi wyjść i narazić się na krzyk Edwards, że musi się pokazać w takim stanie przed całą klasą, jak nie szkołą. Usłyszała pukanie do drzwi.
- Ally, wiem, że tam jesteś - powiedziała cicho Trish, a brunetka wstała z ziemi, otworzyła drzwi i wtuliła się w miękkie ramiona przyjaciółki - cicho mała, nie płacz - szatynka pocieszająco potarła dziewczynę po plecach.
- Ppprzepraszam - wychlipała nastolatka - miałam być silna, wiem. Ale nie potrafię.
Płakała jeszcze parę minut w ramię drugiej nastolatki, a potem zadzwonił dzwonek, umyła twarz i wyszły razem z łazienki. Wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę, a ona zarumieniona spuściła głowę i spojrzała na swoje buty. Potem podeszła już lekko rozpromieniona do Elliota, dosiadając się do jego ławki.
A blondyn czuł wielką zazdrość. Zazdrość nie do opisania. Na pewno już żałuje swoich czynów.

*Kilka godzin potem*

Panna Dawson już od kilku godzin chodziła z lepszym stanem ducha. Choć jeszcze nie jest doskonale, było już lepiej. Elliot umiał jej poprawić humor. Cały dzień opowiadał jej zabawne historie i kawały, aż dziewczyna się rozpromieniła.
Allyson teraz właśnie powolnym krokiem zmierzała w kierunku swojej szafki, która była niedaleko obu chłopaków. Z jednej strony się cieszyła, bo niedaleko był Elliot, a z drugiej była smutna, bo niedaleko był Austin. Teraz szła lekkim krokiem, nucąc jakąś wymyśloną przez siebie melodię. Otworzyła swoją szafkę i wsadziła książki w byle jakiej kolejności. Wzięła prawidłowe zeszyty i książki na najbliższą lekcję, którą była fizyka.
Brunetka już miała odchodzić, gdy usłyszała ciekawą rozmowę bruneta, jej 'przyjaciela', i innych chłopaków...
- Ładna ta Ally - zarechotał jeden, a nastolatka postanowiła podsłuchać ciąg dalszy.
- Wiem, już ją prawie zdobyłem - powiedział wesołym tonem Elliot, a w oczach naszej bohaterki pojawiły się łzy. - wykonałem prawie dobrze zadanie Angeli. Jeszcze został ostatni krok. Mam ją w sobie rozkochać do końca i zostawić.
- Potraktujesz ją jak szmatę? - usłyszała obojętny głos jakiegoś chłopaka.
- Niestety tak. Angela obiecała mi, że gdy tylko zrobię jej zadanie, to rzuci Austina i odejdzie od niego ze mną. Będzie warto!
W tym momencie dziewczyna nie wytrzymała, wyszła zza szafki i podeszła do chłopaka szybkim krokiem, wymierzając mu mocne uderzenie w policzek.
- Myślałam, że jesteś inny! - jej oczy zaszły łzami, a ona chciała odejść, ale brunet znowu złapał ją za rękę i odwrócił ją w swoją stronę.
Połowa szkoły patrzyła na te zajście, czekając na dalszy rozwój wypadków, w tym i jej przyjaciele.
Wyrwała rękę z jego uścisku.
- Wolę być taka, jaka jestem, niż być jakąś naszpikowaną do kości suką z makijażem wysmarowanym na twarzy! - krzyknęła zła - Jeśli wolisz jakąś dziewczynę, która lubi niszczyć życie innym, to wolę być sobą. Nie chcę przyciągać facetów twojego pokroju!
Złapał ją za policzki. Austin chciał podejść i przywalić dla Elliota, ale Dez go powstrzymał.
- Poradzi sobie - szepnął rudowłosy.
A Allyson po prostu... plunęła brunetowi w twarz, by ją puścił. Podziałało.
- Brzydzę się tobą - powiedziała drżącym głosem, wymierzając mu kolejny cios w policzek i kopiąc z całej siły w krocze. Chłopak skulił się z bólu, a cała szkoła zrobiła "Ooooo" albo "To musiało boleć".
Ally dumnie się odwróciła i pod czujnym wzrokiem innych uczniów odeszła z miejsca zdarzenia.
Przyjaciele nastolatki dumni uśmiechnęli się pod nosami.
Po chwili jednak usłyszeli komunikat dyrektorki, a uśmiech zgasł.
"Allyson Dawson natychmiastowo proszona o stawienie się w moim gabinecie!"

*Ally*

Po usłyszeniu komunikatu dyrektorki smętnym krokiem poszłam w stronę jej pokoiku. Dyrektorka, pani Smith była miłą starszą kobietą, ale w tym ciele kryła się diablica. Potrafiłaby uspokoić wrzeszczący tłum w zaledwie kilka sekund. To jej przeznaczenie.
Podeszłam niepewnie do drzwi i zapukałam. Usłyszałam ciche 'proszę' i weszłam. Za stolikiem siedziała pani dyrektor we własnej osobie. Obok niej, za komputerem siedziała nowa i młoda sekretarka. Smith poprawiła okulary na nosie i spojrzała na mnie znacząco. Usiadłam niepewnie na krześle.
- I coś ty młoda narobiła? - spytała w miarę spokojnie i miło.
Opowiedziałam jej całą historię, ze szczegółami. Starsza kobieta, jak i sekretarka słuchały opowiadania z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.
Gdy skończyłam pani Smith spojrzała na mnie z pobłażaniem i uśmiechnęła się po chwili.
- Tym razem ci daruję, bo to twój pierwszy raz. Nie takie rzeczy robiło się w twoim wieku.
Podziękowałam i pożegnałam się. Wyszłam z pokoju i odetchnęłam z ulgą.
- I jak tam? Wszystko w porządku? - usłyszałam głos przyjaciółki i uśmiechnęłam się do niej, obejmując ramieniem.
- Darowała mi, bo to mój pierwszy raz.
Zatańczyłyśmy taniec zwycięstwa i skierowałyśmy się w stronę wyjścia, bo był koniec lekcji. Tym razem postanowiłyśmy iść piechotą. Na schodach przypadkowo oczywiście na kogoś wpadłam. Była to ładna dziewczyna.
- Przepraszam, niezdara ze mnie - powiedziałam wesoło i podałam jej dłoń. Niepewnie jej chwyciła.
- Nie szkodzi, Ally. Jestem Dru.
- Hej - uśmiechnęłam się - skąd znasz moje imię? - spytałam zaciekawiona.
- Cała szkoła już cię zna - uśmiechnęła się szeroko.
- Okej, my musimy iść - pożegnałam się z dziewczyną.
- PS - szepnęła mi na ucho - powinnaś przebaczyć dla Austina. Jutro ci wszystko wytłumaczę. Na razie.
Zdziwiłam się, ale po chwili tylko wzruszyłam ramionami.

*~*

- Należało mu się skarbie - powiedział wesoło tata - jestem z ciebie dumny.
Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
Poklepał mnie po plecach.
- Dobranoc tato - pocałowalam go w policzek i Megan. Poszłam do swojego pokoju. Odrobiłam lekcje. A potem gdy zasynałam myślałam nad słowami taty i Dru.
Powinnaś wybaczyć dla Austina.
Należało mu się skarbie. Jestem z ciebie dumny.
I z tymi myślami zasnęłam.

******************************************************

Hejka kochani! Naszła mnie nagła wena i wiem, co będzie się działo w kilku najbliższych rozdziałach. A będzie, oj będzie się działo :D
Dziękuję za ponad 3.100 wejść. To bardzo dużo <3

ZDJĘCIE DRU :


 
ZDJĘCIE CHŁOPAKA (RYANA), KTÓRY BĘDZIE WYSTĘPOWAŁ W KILKU NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH.
 
 



PIOSENECZKA <3




DOBRANOC KOCHANI I PROSZĘ O KOMENTARZE ☻

WASZA CRISTAL ♥

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział. Mam nadzieję, że next pojawi się w krótce :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do Liebster Blog Awards. Szczegóły u mnie: http://rossyandlau.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń