tag:blogger.com,1999:blog-49417934618340036472024-03-14T09:24:12.816-07:00[ZAKOŃCZONY] Miłość jest wokół nas. Przychodzi do nas, kiedy najmniej się tego spodziewamy. Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.comBlogger34125tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-52802856312228857042014-06-24T11:07:00.001-07:002014-06-24T11:07:34.843-07:00Zapraszam!Zapraszam was na bloga, którego będę prowadzić wraz z Szanell Torres ♥<br />
http://fight-for-this-love-raura.blogspot.com/Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-60726699886624838102014-05-12T13:10:00.000-07:002014-05-12T13:10:34.441-07:00EpilogOkazało się, że jestem w ciąży. Po ośmiu miesiącach urodziłam prześliczną córeczkę Kate, która szybko podbiła serca naszej rodziny. Miała w sobie coś po mnie i po Austinie. Pół na pół. Przypadły jej jeszcze śliczne piegi po mojej zmarłej mamie.<br />
Cassidy przestała już wierzyć, że jej się uda, gdy nagle Dustin znalazł dawce. Po kilku tygodniach blondynka wyszła ze szpitala, a teraz nadal próbuje wrócić do pełni życia i zdrowia.<br />
Cynthia okazała się podłą żmiją. Megan miała rację - ruda małpa zdradzała naszego ojca. Przeprosił nas, a my wybaczyłyśmy mu. Przecież to nasz ojciec, prawda?<br />
A Megan i Nelson? Są przeszczęśliwi z myślą, że są rodzeństwem.<br />
Dustin oświadczył się Cassidy, a ona z wielką radością rzuciła mu się w ramiona. Ślub odbył się niedawno, a w drodze na świat jest kolejna mała istotka.<br />
A co z Trish i Dezem? Nie są już parą, ku naszemu smutkowi, ale rudzielec i szatynka nadal się ze sobą przyjaźnią i utrzymują ze sobą kontakt. Nadal jesteśmy taką paczką najlepszych przyjaciół.<br />
<br />
Teraz właśnie siedzieliśmy z Austinem na werandzie naszego domu. Blondyn siedział na bujanym krześle, ja na jego kolanach, a mała Kate w wózku obok nas. Zachodziło słońce, a ostatnie promienia tego dnia błysnęły nam w oczy i zniknęły, by znów jutro nas powitać.<br />
Wtuliłam się z całych sił w mojego chłopaka. W mojej głowie pojawiła się przykra myśl, że Austy może mnie kiedyś zostawić. Zostawić mnie samą z Kate, ale wierzyłam, że tego nie zrobi. Przecież to Austin. Mój kochany, przesłodki Austin, który poprosił mnie, abym wstała.<br />
- Allyson. Wiem, że to tak strasznie nieoficjalnie. Kocham cię całym moim sercem, tak samo jak naszą córeczkę i nie wyobrażam sobie życia bez was. Kocham was o poranku, wieczorem i w południe, kiedy szykujesz się do kolejnego dnia na studiach. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?<br />
Przez dłuższy czas nie umiałam wydusić ani słowa. Stałam jak jakaś upośledzona, z szeroko otwartymi ustami, a ręce mi zadrżały.<br />
- Tak! - krzyknęłam z wielką radością i rzuciłam się blondynowi na szyję.<br />
Po chwili obdarowywaliśmy się pocałunkami, które były tylko małą cząstką naszej wspólnej wieczności.<br />
<br />
*****************************************<br />
<br />
Witam was.<br />
Nie chciałam tego kończyć tak wcześnie, ale nie miałam wyboru. Zawodziłam nie tylko was, ale i siebie. Nie przybywało mi żadnych pomysłów na nowy rozdział.<br />
Jest mi naprawdę przykro. To jest mój pierwszy blog i gdyby nie on, nigdy nie zrozumiałabym, że kocham pisać. Dziękuję za ponad 23 tysiące wejść i mnóstwo motywujących komentarzy.<br />
<u>Mam tylko małą prośbę.</u><br />
Wszyscy, którzy czytali kiedykolwiek tego bloga i przeczytali te zakończenie, niech napiszą jakikolwiek krótki komentarzyk. Chcę sprawdzić, ile miałam wspaniałych czytelników.<br />
Ze łzami w oczach żegnam was, ale zapraszam na pozostałe blogi.<br />
<br />
www.rauraandr5-myhistory.blogspot.com<br />
www.raura-r5-my-story.blogspot.com<br />
<br />
To tam będą się pojawiać rozdziały.<br />
Pozdrawiam was i całuję :) xx<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2sAcsgp-nXmkANw5hwtE2xanUogvGBDW1j3dKLYhDW6My2TfiaogPDsky8w0B_cra1uqughQQrniE1b1mYqc1RV6EVumIX_M2-fJ-Bvy-bKaYZuLY9w-D9VRWX_8RQebtNyY9N1eb_T4/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2sAcsgp-nXmkANw5hwtE2xanUogvGBDW1j3dKLYhDW6My2TfiaogPDsky8w0B_cra1uqughQQrniE1b1mYqc1RV6EVumIX_M2-fJ-Bvy-bKaYZuLY9w-D9VRWX_8RQebtNyY9N1eb_T4/s1600/1.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi58z6LF3aVZbB_ItlKTWO0HW6XF4scKlcNUZTI_yq9rzZFMNbY5dr6XOfoNi-X8FI7nBlkiRmb9G14L-8LkP87RX1adGRFnvtDSRHZU921WxMuhdXektSfbKaqKu_4iYKuo4Y6LvBtjXM/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi58z6LF3aVZbB_ItlKTWO0HW6XF4scKlcNUZTI_yq9rzZFMNbY5dr6XOfoNi-X8FI7nBlkiRmb9G14L-8LkP87RX1adGRFnvtDSRHZU921WxMuhdXektSfbKaqKu_4iYKuo4Y6LvBtjXM/s1600/2.jpg" height="320" width="240" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie7d55ty1WZrYDjH6GWcR9pHkMHlB1jer_3AzBpCZE0s_Vqk-hXzy_3HIj8tW26k6FKrJGoS6XFC9fuesE4__R0CRoijNmZXtHTiou-2-Orebd1hwrubHQ2tda8e-rg9OC1Jn28fT9JCI/s1600/3.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie7d55ty1WZrYDjH6GWcR9pHkMHlB1jer_3AzBpCZE0s_Vqk-hXzy_3HIj8tW26k6FKrJGoS6XFC9fuesE4__R0CRoijNmZXtHTiou-2-Orebd1hwrubHQ2tda8e-rg9OC1Jn28fT9JCI/s1600/3.jpeg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_9H745wgbBrIa-1V5NM0u3P2eoqWehCjmvsPNYo4TWP6xrT2lqS2tN0pG0EJJT2OCaJ7yjMiKq0fnDeGMDxoCw-4SVwpENbKCgDMQqcZT2iH4iseDmcOrm_KlU6EvvdaLuumLHeoHQwA/s1600/48.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_9H745wgbBrIa-1V5NM0u3P2eoqWehCjmvsPNYo4TWP6xrT2lqS2tN0pG0EJJT2OCaJ7yjMiKq0fnDeGMDxoCw-4SVwpENbKCgDMQqcZT2iH4iseDmcOrm_KlU6EvvdaLuumLHeoHQwA/s1600/48.jpeg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />
<br />Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-83295426907452233692014-04-21T09:14:00.002-07:002014-04-21T09:14:30.885-07:00Rozdział 28- Ale... ale jak to możliwe? Dustin wie? - zadawałam przyjaciółce kolejne pytania.<br />
- Nie wiem - rozpłakała się jeszcze bardziej - Dustin nie wie. Był ze mną, ale skłamałam, że nic mi nie jest. I tak będę musiała w końcu powiedzieć mu prawdę.<br />
Przytuliłam ją z całej siły.<br />
- Cass, już dobrze. Cii - próbowałam ją uspokoić.<br />
- Nic nie jest dobrze! - gwałtownie wstała, zrzucając moją rękę - niedługo umrę, bo zapewne nie znajdzie się dawca! I to wtedy, kiedy wszystko w końcu zaczęło się jakoś układać.<br />
- Cassidy, spokojnie - Austy posadził ją na kanapie - na pewno znajdziemy dawcę. Musisz być silna. Dasz radę. Wierzymy w ciebie. Musisz walczyć i nie możesz się tak po prostu poddać.<br />
Wytarła po raz kolejny twarz chusteczką i pokiwała głową.<br />
- Może i masz rację. Mogę zostać sama? - spytała kulturalnie.<br />
Zgodziliśmy się. Nie było żadnego sensu męczyć ją rozmową. Najważniejsze jest, aby ułożyła to sobie w głowie. Złapałam Austina za rękę. Splątał nasze palce, a ja położyłam mu głowę na ramieniu.<br />
- Kto by uwierzył? - spytał mnie retorycznie - wszystko było okej. Cass była zdrowa, żadnych objawów.<br />
Wzruszyłam ramionami.<br />
- Życie jest nieprzewidywalne. Mam nadzieję, że mamy dość siły, aby jej pomóc.<br />
- Chyba niedługo położą ją do szpitala. Stan będzie się jej pogarszać. Nie rozumiem. Najpierw rodzice, teraz ona. Ja chyba naprawdę mam pieprzonego pecha.<br />
Przytuliłam go. Weszliśmy do naszego pokoju. Blondyn położył się, a ja usiadłam obok niego. We wnętrzu jego dłoni kręciłam palcem kółka, aby go uspokoić. Nawet nie zauważyłam, gdy zasnął. Nakryłam go kocem, pocałowałam go w policzek i ułożyłam koło niego.<br />
- Kocham cię, Austy.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Cassidy po kilku godzinach wyglądała jak nowo narodzona. Widać było, że mocno się starała, aby z jej twarzy zniknęły wszystkie oznaki słabości. Teraz stała w kuchni i robiła kolację, na której miał pojawić się również Dustin.<br />
- Co będzie? - spytałam, dotykając lekko jej ramienia.<br />
Odwróciła się i posłała mi słaby uśmiech.<br />
- Spaghetti.<br />
Znów zaczęła mieszać jedzenie w garnku.<br />
- Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Nie będę się bawiła w psychologa i mówiła teksty typu "wiem, co czujesz", bo tak naprawdę nie wiem. Ale chcę ci jakoś pomóc.<br />
Przyjaciółka odłożyła łyżkę, zmniejszyła gaz i przytuliła mnie mocno.<br />
- Wystarczy, że wszyscy będziecie koło mnie.<br />
- Na pewno kogoś znajdziemy. Wyzdrowiejesz, zobaczysz. Trochę wiary.<br />
Pogłaskała mnie po włosach jak troskliwa starsza siostra.<br />
- Nadzieja matką głupich - wyszeptała.<br />
Pokręciłam przecząco głową i odsunęłam się od niej lekko.<br />
- Cassidy, masz pokręcony punkt widzenia. Trzeba wierzyć. Nie będziesz walczyła? Dla mnie, Austina? Nelsona? Dustina?<br />
- Będę, ale jestem realistką, Ally. A nadzieja prowadzi do głupoty.<br />
Westchnęłam.<br />
- Stań się optymistką. Realiści są przereklamowani.<br />
Zaśmiała się.<br />
- Postaram się, okej? Ale niczego nie obiecuję.<br />
Pokiwałam głową.<br />
- Pomóc ci jakoś?<br />
- A co z Austinem? Dziećmi?<br />
- Austin śpi, a Megan z Nelsonem bawią się w jego pokoju.<br />
- Możesz rozłożyć talerze i sztućce.<br />
Starałam się cały czas poprawić jej humor. Żartowałyśmy, rozmawiałyśmy o wszystkim, ale pomijałyśmy temat choroby. Wiedziałam, że powrót do negatywnych myśli niczego nie uratuje ani w niczym nie pomoże.<br />
Po kilkunastu minutach zadzwonił dzwonek do drzwi.<br />
- Idź otwórz, Ally. Ja ponakładam jedzenie.<br />
Poszłam. Otworzyłam drzwi, a za nimi stał Elliott.<br />
- Czego tu chcesz? - warknęłam - pocieszenia? pomocy? dla złodziei nie pomagamy.<br />
- Chciałem cię tylko przeprosić. Jest jakaś szansa, że mi kiedykolwiek wybaczysz?<br />
Zazgrzytałam zębami.<br />
- Myślisz, że jedno przepraszam wszystko załatwi? Że znowu będzie fajnie? Zraniłeś nie tylko mnie, ale też mnóstwo innych osób! Okradałeś je! Wyjdź stąd!<br />
Zaczęłam go popychać, ale stał niewzruszony.<br />
- Ile razy mam powtarzać te słowa?<br />
- Słowa są gówno warte, wiesz? One nic nie naprawią.<br />
Zobaczyłam z daleka idącego Dustina.<br />
- Idź stąd.<br />
- Nie.<br />
- Dustin! Chodź tu szybciej!<br />
Chłopak przyspieszył.<br />
- Możesz mu coś powiedzieć? Nie chce stąd iść.<br />
- Koleś, może się ruszysz. Ally nie chce z tobą rozmawiać.<br />
- Bo co mi zrobisz?<br />
Boże. Boże. Boże. Dustin jest niecierpliwy i szybko traci panowanie nad sobą. Przyłożył dla Elliotta, który mu oddał. Chłopcy bili się pod drzwiami Moonów, a ja nic nie potrafiłam zrobić.<br />
- Cassidy, pomóż!<br />
Przyjaciółka przybiegła po chwili. Zaczęłyśmy ich rozdzielać.<br />
- Wyjdź stąd, śmieciu - warknął Dustin.<br />
- Kotku, spokojnie - Cass złapała go za twarz i pocałowała w usta, aby się uspokoił - już wszystko dobrze. Chodź, zrobiłam kolację. Allyson, idź zawołaj Austina.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Siedzieliśmy. Zła atmosfera minęła, a my dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie. Jadłam bardzo dużo, co zdziwiło nie tylko mnie, ale i resztę.<br />
- Ally, wszystko w porządku? Jesz, jakbyś nic nie jadła od wieków - Austy objął mnie ramieniem.<br />
- Nie wiem, co się dzieje - jęknęłam.<br />
Nagle poczułam mdłości i uciekłam z kuchni, biegnąc w stronę toalety. Zwymiotowałam, a blondyn stał i podtrzymywał moje włosy.<br />
- Nie chcę, byś na to patrzył.<br />
- Pamiętaj, będę przy tobie w zdrowiu i chorobie.<br />
Umyłam twarz.<br />
- Kocham cię - cmoknął mnie w usta.<br />
- Ja ciebie też. I to sto razy mocniej!<br />
<br />
**********************<br />
<br />
Mogę się zadźgać? Brak jakiejkolwiek weny. Nie wiem, kiedy kolejny :< Nie umiem nic wymyślić i piszę o głupotach.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/Zgpb58FLLBI?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-19824806168245413922014-04-06T08:30:00.002-07:002014-04-16T06:37:24.485-07:00Rozdział XXVIIJuż od kilku dni siedzimy na głowie Moonów. Cassidy i Austin mają już dość moich narzekań, czy im nie przeszkadzamy. Kazali mi się po prostu zamknąć i siedzieć na czterech literach, ile będzie mi się podobało.<br />
Ojciec nie odezwał się do nas ani razu. Najwidoczniej trzyma do nas urazę, że nie zaakceptowaliśmy jego 'żony idealnej'. A Cynthia? Ta kobieta ma wprawę. Najpierw wykurzyła nas z domu i otumaniła tatę, groziła mi szkołą z internatem, a teraz, gdy ją śledzimy nie mamy na nią żadnych dowodów. Albo faktycznie jest niewinna, albo stara się taką udawać. I kieruję się do drugiego podpunktu, bo gdyby była niewinna i idealna, to by nie próbowała ukraść pieniędzy. Raz nawet tutaj przyszła i domagała się jej zwrotu. No chyba śni!<br />
To są pieniądze przeznaczone dla mnie i Megan od mamy i dawnego taty.<br />
Codziennie rozmawiam z Cassidy, która już nie pracuje w Sonic Boomie. Powiedziała, że nie będzie pracować u osoby, która mnie zraniła. Rozmawiamy o wszystkim, co chcemy. Okazało się, że Cass chodzi z Dustinem, którego poznała w kawiarni. Chłopak był po zawodach miłosnych. Był w tej samej kawiarni, czekając na dziewczynę z kwiatami i czekoladkami, ale ona go wystawiła. Moon chciała go pocieszyć i zaprosiła na kawę. Dał jej róże i słodycze, a potem poznawali się co raz lepiej. Mają wiele wspólnych zainteresowań. Razem uważamy, że to strasznie romantyczne. Teraz tylko pytanie - kiedy ślub?<br />
A ja i Austin? On jest naprawdę kochany, w co nigdy nie wątpiłam, ale no cóż... Zaprosił mnie na pierwszą oficjalną randkę. Blondyn wynajął łódkę i popłynęliśmy w rejs po morzu. Zjedliśmy tam kolację, a późnym wieczorem, trzymając się za ręce, szliśmy po rozgrzanym piasku po plaży. Układa nam się doskonale, a wszyscy dookoła sądzą, że jesteśmy dla siebie stworzeni.<br />
Trish chodzi z Dezem. Nic dziwnego, iskry między nimi można było już zauważyć od początku. Ich związek jest trochę... dziwny i nienormalny (bo oboje uwielbiają Zalienów i z różnych innych powodów), ale ogromnie się cieszę ze szczęścia moich przyjaciół.<br />
Dru nadal spotyka się z Ryanem i wydaje się, że przy nim promienieje. Kolejna zaleta.<br />
Ale wiadomo, że szczęście nie może trwać wiecznie. Zawsze coś musi się rozwalić.<br />
<br />
Siedzieliśmy w piątek przy stole, czekając na robione przez Cassidy śniadanie. Dziewczyna zaprosiła Dustina, więc my też mogliśmy go lepiej poznać. Chłopak był miły i szarmancki oraz inteligentny, ale miejscami wredny i złośliwy. Ciekawe, co? Miły i wredny.<br />
- Gotowe! - blondynka podała nam na talerzach jajecznicę, do szklanek nalała soku, a sama usiadła na kolanach swojego chłopaka i wpatrywała się w nas. Austin trzymał moją rękę pod stołem, a Megan rozmawiała półszeptem z Nelsonem.<br />
- No więc. Czym się zajmujesz, Dustin? - spytał Austin.<br />
Zauważyliście, jakie mieli podobne imiona? Obojgu to się spodobało i pomogło jeszcze bardziej zakolegować. Nigdy nie zrozumiem facetów.<br />
- Uwielbiam sport, a pracuję na pół etatu w sklepie właśnie ze sprzętem sportowym. I w weekendy chodzę na studia medyczne.<br />
Pokiwałam głową z uznaniem.<br />
- No nieźle - uśmiechnęłam się - widać Cassidy, że trafił ci się ideał.<br />
Blondynka wybuchnęła śmiechem.<br />
- Mój ideał - pocałowała chłopaka prosto w usta - i cieszę się, że zaproponowałam mu tą kawę. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego.<br />
- Cass, daj spokój - zaśmiał się Austin - jakbyście byli sobie przeznaczeni, to bylibyście razem tak czy siak.<br />
Dziewczyna zrobiła zabawną minę, na co zachichotałam.<br />
- Być może - powiedziała - ale to byłoby za kilkadziesiąt lat.<br />
Blondyn pokręcił niedowierzająco głową.<br />
- Idziemy do szkoły. Do zobaczenia później - rzekłam, cmoknęłam przyjaciółkę w policzek i wyszłam ramię w ramię z Austinem z domu.<br />
Przed nim stał już wóz Dez'a, a obok niego stał właściciel i jego dziewczyna.<br />
- Heej! - zaćwierkałam i przytuliłam mocno Trish - tak dawno was nie widziałam - objęłam rudego.<br />
Mój chłopak przybił z Perado żółwika.<br />
- Trochę to trwało, ale już jesteśmy wszyscy razem. Opowiadaj, co tam u was? - szatynka pociągnęła mnie za ramię.<br />
- U nas? Chyba u was jest trochę bardziej ciekawie - uśmiechnęłam się łobuzersko.<br />
Dziewczyna spaliła buraka.<br />
- U nas? Ciekawiej? - spytała nienaturalnie wysokim głosem - chyba żartujesz.<br />
Pokręciłam przecząco głową i patrzyłam wyczekująco na przyjaciółkę.<br />
- No co? - podniosła ręce w geście obrony - w ciąży nie jestem, prawda?<br />
Zachichotałam. Zapowiadał się wspaniały dzień.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
W szkole już nie było tak kolorowo. Nauczycielka z biologii zrobiła nam kartkówkę, do której byłam kompletnie nieprzygotowana. Jessica znów pokazywała swoje pazurki i próbowała nam za wszelką cenę dopiec. A do tego pokazała się Angela, więc nie byłam pewna, czy Austin przypadkiem nie wpadnie w jej sidła.<br />
Siedziałam sobie na czwartej lekcji, ze znużeniem wpatrując się w tablicę, na której matematyczka zapisywała skomplikowane, według niej, wzory, które ja miałam opanowane już w paluszku. Austin wydawał się być nieobecny, więc go nie nęciłam rozmową. Ale napisać na karteczce można.<br />
Wyrwałam nieduży kawałek z zeszytu i napisałam nieczytelnie "Co się stało?"<br />
Gdy podawałam mu ją, spojrzał na mnie i uśmiechnął się słabo.<br />
A potem zaczął pisać.<br />
"Nic, po prostu wspomnienia. To wszystko... Po prostu. Angela prawie zniszczyła naszą przyjaźń, wszystko, co nas łączyło. A teraz mnie męczy, bo chce, abym cię zostawił i wrócił do niej. Od rana pisze SMS-y i nie daje mi spokoju".<br />
Westchnęłam. Myślałam, że da sobie spokój z moim chłopakiem.<br />
- A co tu się dzieje? - usłyszałam nad swoją głową ponury głos profesor Smith - mogę to skonfiskować?<br />
Wskazała na karteczkę.<br />
- Nie - odpowiedział krótko Austin i schował ją do kieszeni - już nie będziemy. Obiecujemy.<br />
Kobieta odeszła pod tablicę, wysyłając nam co chwilę ostrzegawcze spojrzenia.<br />
A gdy zadzwonił dzwonek, pochowałam szybko książki do torby jak popadnie i wściekła wyszłam z sali. Szukałam Angeli. Jak ona śmie? Myślałam, że się poprawi i w końcu da nam spokój. Ale najwidoczniej należała ona do osób, które nigdy się nie zmieniają. Zupełnie jak Jessica. Niby wszystko ostatnio było w porządku, a teraz znów nam dokucza.<br />
Znalazłam ją przy szafce.<br />
- Ty - warknęłam do niej - co ty sobie wyobrażasz?!<br />
- Co ty ode mnie chcesz, co? Jesteś jakąś wariatką czy co? Co ci znowu zrobiłam?<br />
Prychnęłam.<br />
- Już ty dobrze wiesz co. Już nie dość szkody wyrządziłaś? Musisz dalej próbować zabrać mi Austina?<br />
Nawet się nie obejrzałam, a koło mnie stali Moon, De La Rosa i Perado. Ten pierwszy położył mi rękę na ramieniu.<br />
- Ale o co ci chodzi? - próbowała wyglądać niewinnie, ale już dość znałam jej sztuczki.<br />
- O to, że chcesz za wszelką cenę mnie skrzywdzić. O to, że chcesz odebrać mi Austina. To nie wystarczy? - mój głos brzmiał jak ostra brzytwa.<br />
- Ally, daj spokój - Austy próbował mnie uspokoić - chodź. Jeśli mi ufasz, to zostaw ją.<br />
Złagodniałam.<br />
- Ufam ci. Nie ufam jej.<br />
- Chodź. Daj spokój, już i tak do niej nie wrócę.<br />
Po chwili westchnęłam zrezygnowana i odeszłam z moimi przyjaciółmi w stronę stołówki.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Dez odwiózł nas też do domu. Pożegnaliśmy się z nim i Trish i weszliśmy do środka.<br />
Tam na kanapie siedziała zapłakana Cassidy.<br />
- O Boże, Cass, co się stało? - podbiegłam czym prędzej do przyjaciółki.<br />
Przytuliłam ją, a ona ufnie położyła mi głowę na ramieniu.<br />
- Czy to Dustin? Spiorę mu tyłek - Austin starał się brzmieć jak idealny brat.<br />
- Nnnniee, to nnie on - wydukała przez płacz - byłam dziś z nim u lekarza... iiii...<br />
- Jesteś w ciąży, tak? O to chodzi? - próbował zgadywać Austy.<br />
- Nnnie... Mam białaczkę...<br />
<br />
**************************************<br />
<br />
Hejka wszystkim moim czytelnikom! ♥<br />
Co tam u was? U mnie dobrze! Humorek się poprawił, ale jutro do szkoły :C<br />
Jak się podoba rozdział? Liczę, że będziecie komentować ;)<br />
Następny już niedługo ♥<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/Zgpb58FLLBI?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe><br />
<br />Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-17719644395157056502014-03-26T09:29:00.001-07:002014-03-26T09:29:10.235-07:00Blog na one-shotyhttp://auslly-raura-one-shot.blogspot.com/Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-20809683779575260312014-03-25T11:51:00.002-07:002014-03-25T12:55:51.284-07:00Rozdział XXVIObudziły mnie promienie słońca i lekkie mrowienie na policzku. Otworzyłam leniwie oczy i zobaczyłam nad sobą roześmianego Austina, który patrzył prosto na mnie. Włosy miał ułożone w nieładzie, pewnie niedawno wstał. Przeciągnęłam się i mruknęłam.<br />
- Takie ranki to ja mogę mieć zawsze - wymamrotałam.<br />
Wybuchnął śmiechem.<br />
- Może niedługo.<br />
Momentalnie ożyłam. Czyżby mówił o ślubie? Nie, na pewno nie. Na to jest za wcześnie. Przecież on jest odpowiedzialny.<br />
Przeturlałam się na brzuch i prawie spadłam z łóżka, kiedy chłopak mnie przytrzymał.<br />
- Dzięki. Co na śniadanie?<br />
Zbiłam go z pantykału.<br />
- No co? - spytałam go wesoło - budzisz mnie to może i zrobisz śniadanie, co?<br />
Pokręcił przecząco głową.<br />
- Nie potrafię.<br />
Prychnęłam.<br />
- Jasne. Robisz najlepsze naleśniki jakie jadłam. Kłamca mój kochany - cmoknęłam go w usta.<br />
Zrobił brewki.<br />
- Ale twój - dopowiedział i znów mnie pocałował.<br />
- Koniec tych czułości. Jestem głodna. Chcę śniadanie!<br />
- Chodź, zrobimy je razem.<br />
Odpłaciłam mu się szerokim uśmiechem. Złapałam go za rękę i pociągnęłam na dół. Miał na sobie starty dres i t-shirt. To była jego piżama odkąd pamiętam. Od dzieciństwa miał te same upodobania. Zupełnie jak ja.<br />
- Chcesz nauczyć moją dobrą koleżankę gry na gitarze?<br />
Jęknął.<br />
- Która tym razem?<br />
Zmarszczyłam czoło.<br />
- To pierwsza, którą do ciebie posyłam. I ma mi ciebie na zabierać - zastrzegłam.<br />
- Nie bój nic, królewno.<br />
Zeszliśmy razem na dół. W domu było cicho i zapewne każdy spał. Megan już widziałam przez szparkę w drzwiach, a ojciec wrócił do domu późnym wieczorem.<br />
- Idź do kuchni, ok? Ja tylko podrzucę śmieci pod dom, bo niedługo będzie za późno.<br />
Blondyn pokiwał głową. Ja wyszłam na werandę, postawiłam worki koło kosza i wzięłam gazetę z podjazdu. Dziś ona była dość wcześnie. Zaczęłam czytać pierwszy króciutki artykuł.<br />
"Nowy złodziej w Miami. Mamy zdjęcia!"<br />
Uniosłam brwi do góry, a potem otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia. Tam były zdjęcia kradnącego Elliota! Zdenerwowana weszłam do kuchni, gdzie Moon szykował mąkę i inne składniki potrzebne do naleśników.<br />
- Słuchaj - mruknęłam - ostatnio w Miami dostrzegliśmy nowe kradzieże. Złodziejaszek nie ukradł na razie nic cennego, ale to się od tego zaczyna. Mamy nadzieję, że policja w końcu złapie młodego złodzieja. Kto wie, kim jest ten młody człowiek, proszony jest o zgłoszenie się na komisariat.<br />
- Kto to? Cassidy?<br />
Zaprzeczyłam ruchem głowy.<br />
- To nie wiem. Twój tata? A może ta cała Cynthia?<br />
Walnęłam go w ramię.<br />
- Nie gadaj głupot. Młody, rozumiesz? Tu są zdjęcia Elliota! O cholera, przyjaźniłam się z złodziejem!<br />
<br />
~*~ <br />
<br />
Całe śniadanie milczeliśmy. Nie wiedzieliśmy, co mamy mówić. No bo co omawiać? Chłopak, którego myślałam, że znałam, jest cholernym złodziejem! Austin go nienawidził i podejrzewał o najgorsze, więc go zbytnio nie zdziwiła ta wieść.<br />
- Chyba musimy iść na policję.<br />
- No chyba - stwierdziłam ostro - zostałam wychowana na poszanowaniu prawa i ty dobrze o tym wiesz.<br />
Przerastała mnie ta cała sytuacja. Taka nowa. Okej, tata też nigdy nie był święty, ale nigdy nie kradł.<br />
- Przepraszam. Jestem przewrażliwiona - wstałam od stołu i pocałowałam go w policzek - daj, pozmywam, a potem zobaczę pieniądze na czarną godzinę. Pójdziemy na zakupy, bo w lodówce pustki.<br />
Pokiwał głową i dał mi wolną wolę. Wzięłam naczynia i pozmywałam je w zlewie. Wytarłam ręce ścierką i wróciłam do salonu.<br />
- Pójdę się tylko ubrać - mruknęłam i pognałam na górę.<br />
Ubrałam się w czarne jeansy i bluzkę w kratkę. Na nogi nałożyłam trampki, a włosy uczesałam w koka.<br />
- Gotowa - podskoczyłam w miejscu i go przytuliłam.<br />
Pod moją nieobecność przebrał się i uczesał. Potargałam go po włosach.<br />
- Zaczekaj chwilę.<br />
Skierowałam się w stronę skrytki z pieniędzmi. Mnóstwo z nich zostało jeszcze z czasu życia mamy, a jedna czwarta z pracy taty. Było tam ponad dziesięć tysięcy. Szłam przez znane i kochane korytarze domu, aż doszłam na miejsce.<br />
Tam stała Cynthia. Na sobie miała szlafrok i kręciła się w miejscu. Rozglądała się dookoła, więc schowałam się za ścianą. Czekałam na jej krok.<br />
Nie wiedziałam, że tata zaprosił ją na noc. Aż boję się pomyśleć, co mogli robić. Wzdrygnęłam się i dalej patrzyłam na kobietę.<br />
Gdy upewniła się, że nie ma "natrętnej publiczności" podeszła do regału i wyciągnęła rękę w stronę skrytki. Wyciągnęła pudełeczko i otworzyła kluczykiem.<br />
- A co ty robisz? - wyszłam z ukrycia.<br />
Kobieta odskoczyła oparzona i upuściła na ziemię coś szklanego, co rozbiło się i rozsypało po podłodze.<br />
- Co ty tu robisz? - spytała ostro - śledzisz mnie?<br />
- Pierwsza zadałam pytanie.<br />
Mierzyłyśmy się wzrokiem.<br />
Złodzieje, złodzieje wszędzie.<br />
- Twój ojciec dał mi kluczyk i poprosił, abym wzięła trochę pieniędzy. Na zakupy.<br />
- No to możesz mu powiedzieć, że ja idę na zakupy i twoja pomoc absolutnie nie jest mi potrzebna. Na zakupy w szlafroku?<br />
Wiedziałam, że kłamała ale chciałam, żeby sama się wkopała.<br />
Zagryzła wargę.<br />
- Nie przypominam sobie, abyśmy przeszły na ty.<br />
Wzruszyłam ramionami.<br />
- Nie jesteś moją matką i ją nie będziesz, gdy ojciec dowie się, że próbujesz go okraść.<br />
Ruda wybuchnęła śmiechem.<br />
- Jesteś strasznie naiwna. Twój ojciec jest tak we mnie wpatrzony i tak we mnie zakochany, że nawet nie dostrzeże intrygi, nawet jeśli ta uderzyłaby go w twarz. I w sumie nie dziwię się mu. Popatrz - okręciła się wokół własnej osi - piękna, zgrabna i inteligentna.<br />
- A do tego bardzo skromna - burknęłam.<br />
- To też - uśmiechnęła się - a teraz zejdź mi z drogi, bo i zrobię to, co chciałam zrobić.<br />
Pokręciłam przecząco głową i tupnęłam rozgoryczona. Byłam na przegranej pozycji. To ona miała rację - to ona owładnęła ojca i pewnie mnóstwo facetów.<br />
- To zrobię to na twoich oczach - powiedziała sama do siebie i zaczęła ponownie otwierać szkrzynkę, kiedy wściekła podbiegłam do niej i wyrwałam pudełko z rąk. Miałam już dość jej. Tego jej ironicznego uśmieszku, głosu i szopy na głowej, a przede wszystkim jej całej.<br />
- Nie pozwolę ci na to - warknęłam - znajdę na ciebie dowody, to ci obiecuję. Jeśli chcesz zarobić pieniądze, to zapisz się do agencji towarzyskiej. Może trafisz na kolejnego frajera, który będzie miliarderem.<br />
Prychnęła.<br />
- Oj dziecko, musisz się tak wiele jeszcze nauczyć. Kochanie! - krzyknęła.<br />
Ojciec przyszedł po kilku sekundach cały zaspany.<br />
- Słucham skarbie? - objął ją ramieniem.<br />
Zrobiło mi się niedobrze.<br />
- Twoja córka nie chce mnie zaakceptować i do tego kradnie pieniądze zatrzymane przez twoją byłą żonę. Zwyzywała mnie i obrażała na różne sposoby - posłała mi kolejny uśmieszek.<br />
Tata spojrzał na mnie morderczo.<br />
- Masz coś do powiedzenia, Allyson?<br />
Jego głos nigdy nie był jeszcze tak ostry. Nigdy.<br />
- Tak - wycedziłam przez zęby - nie jestem złodziejką i jakaś ruda małpa nie zmieni mnie w nią.<br />
- Odłóż proszę to pudełko i przestań obrażać swoją przyszłą matkę.<br />
Otworzyłam szeroko oczy i usta ze zdziwienia.<br />
- Przyszłą matkę?<br />
- Tak. Oświadczyłem się jej i przyjęła zaręczyny.<br />
- Nie zamierzam z wami mieszkać.<br />
- Nie masz innego wyboru.<br />
- Mam. Zamieszkam u Austina. Razem z Megan - dokończyłam dobitnie - stawiam ci ultimatum. Albo ona, albo my.<br />
Nie wiedział, co powiedzieć. Patrzył to na mnie, to na Cynthię. Ona zamrugała oczami i uśmiechnęła się słodko.<br />
- Wybieram miłość mojego życia - powiedział.<br />
Zazgrzytałam zębami.<br />
- Nienawidzę cię. Wybierasz ją, zamiast córek, które znasz całe życie?<br />
- Nie dajesz mi wyboru, kochanie - złapał mnie za ramię - ale wciąż macie wybór.<br />
Wyrwałam ramię z jego uścisku.<br />
- Nie nazywaj mnie tak - pod oczami zebrały mi się łzy - nie jesteś już moim ojcem. Zamieszkam u Moonów i nie szukaj nas już. Jeszcze dziś się przeprowadzimy. A na ciebie - zwróciłam się do rudej - i tak znajdę dowód. I nie będziesz miała już tego uśmiechu. Nie będziesz miała nic. I pieniądze też zabieram, bo mama zebrała je dla nas. Testament mam w pokoju i nic już nie zmienisz.<br />
Wybiegłam z korytarza i wpadłam przy okazji na Austina. Z płaczem rzuciłam mu się na szyję.<br />
- Cii kochanie, już dobrze. Wszystko słyszałem - pogłaskał mnie po plecach uspokajająco - pakuj Megan i wychodzimy.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Mam nadzieję, że nie będziemy sprawiać wam kłopotów - zwróciłam się do Cassidy, wkładaj ąc moje ubrania do szafy Austina.<br />
- Ależ nie - uśmiechnęła się miło - wszyscy będą zadowoleni.<br />
Austin uparł się, abyśmy mieli razem pokój. Cass i tak już o wszystkim wie. A Megan będzie spała w osobnym pokoju, obok Nelsona.<br />
- Mam nadzieję - mruknęłam - nie wierzę, że wywinął nam taki numer. Zawsze traktowałam go jak ojca, a powinnam go już dawno znienawidzić. A on nas po prostu zostawił.<br />
- Przecież mogłaś zostać.<br />
- Nie mogłabym żyć z tą kobietą pod jednym dachem. Ona go już na pewno namawia, aby nas znalazł i wysłał do szkoły z internatem oddalonej o tysiące mil stąd. Jeśli będziemy wam sprawiać...<br />
- Och, cicho już - mruknęła przyjaciółka, obejmując mnie mocno - nie będziecie nam sprawiać kłopotu.<br />
- Kocham cię, Cass.<br />
- Ja ciebie też, Ally.<br />
<br />
*********************************<br />
<br />
Powiem jedno - WYBACZCIE!<br />
Nic nie wychodzi mi tak, jak chcę.<br />
Następny pojawi się szybciej.<br />
Nie dodam nic więcej, bo jestem padnięta :<<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/wwCykGDEp7M?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Dziękuję za ponad 20.000 wyświetleń! :)</div>
<br />Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-54541753098669627632014-03-04T07:48:00.003-08:002014-03-04T07:48:59.876-08:00Rozdział XXVDziewczyny zmyły się nad ranem. Nawet Sam postanowiła jak najszybciej wrócić do domu z powodu "nadopiekuńczości jej starszego brata". Tak się wytłumaczyła.<br />
Tak czy siak, zasnęłam dopiero po piątej. Gdy ktoś zadudnił do mych drzwi dwie godziny później, to myślałam, że będę go torturować, zabijać, wskrzesać i tak w kółko. Będę sadystką! <br />
Nie patrząc w lusterko, a wiedziałam, że wyglądam "zabójczo" (oczywiście negatywnie), potuptałam na dół i otworzyłam natrętowi drzwi.<br />
- Czego?<br />
- Siemka - 'zaświerkał' Austin, uśmiechając się - mi też miło cię widzieć.<br />
Spróbowałam się uśmiechnąć, ale byłam na to zbyt zmęczona.<br />
Przytuliłam go mocno.<br />
- No przepraszam, po prostu dziewczyny, zamiast iść spać u mnie, to postanowiły mnie pomęczyć do piątej, a potem uciec do domu.<br />
Odwzajemnił mój gest i pocałował mnie w czoło.<br />
- Spokojnie - splątaliśmy nasze palce razem - chodź, ty sobie trochę odpoczniesz, a ja pójdę zrobić nam śniadanie.<br />
- Nam? - oczy same mi się zamykały. Usiadłam na kanapie. Byłam wycieńczona.<br />
- Cassidy zmarnowała całą kupę jedzenia na wczorajszy obiad z jakimś chłopakiem, który wpadł jej w oko i w domu nic nie ma. Nie zostawiła pieniędzy ani nic, a Nelsona zabrała ze sobą do pracy. Pewnie zjedli coś na mieście.<br />
Pokiwałam głową i oparłam się o poduszkę. Czułam się, jakby ktoś mnie podeptał glanami, skopał, a potem jeszcze wrzucił kilkanaście razy do głębokiej studni. Słyszałam skwierczenie patelni z kuchni. Uspokojona obecnością ukochanego przymknęłam oczy, a nawet się nie obejrzałam, jak ponownie zasnęłam.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
*Austin*<br />
<br />
Wiedziałem, że Ally nie dotrwa do śniadania. Z uśmiechem na ustach wszedłem do salonu i ujrzałem słodko śpiącą brunetkę.<br />
- Aww - wyrwało mi się i podszedłem do niej. <br />
Podniosłem ją, była lekka jak piórko, i zaniosłem do jej sypialni. Położyłem delikatnie na łóżku i zszedłem do kuchni. Tam zjadłem szybko naleśniki i wróciłem do Dawson. Położyłem się koło niej, a ona mnie objęła. To jest talent!<br />
Sam nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.<br />
<br />
*Kilka godzin później*<br />
<br />
Poczułem miłe łaskotanie na twarzy. Z uśmiechem otworzyłem oczy i zauważyłem Allyson, która bawiła się moimi włosami.<br />
- Jesteś słodki, wiesz? - szepnęła i pocałowała mnie przelotnie w usta.<br />
- Wiem, tak bardzo jak skromny - zaśmiałem się i pogłębiłem pocałunek.<br />
Słodki oddech Ally doprowadzał mnie do obłędu. Gdy zabrakło nam tchu, dziewczyna się odsunęła i zachichotała. Przeturlała się na brzeg łóżka i spadła.<br />
Wybuchnęliśmy śmiechem. Pomogłem jej wstać, a ona usadowiła się na moich kolanach.<br />
- Tak dawno nie spędzaliśmy razem czasu - wyszeptała i się do mnie bardzo mocno przytuliła.<br />
- Od kiedy ci się wzięło na takie czułości? - spytałem uśmiechnięty, odwzajemniając jej gest.<br />
Wzruszyła ramionami.<br />
- A tak jakoś. To źle?<br />
- Oczywiście, że nie - gorąco zaprzeczyłem - to jest po prostu takie... słodkie i miłe i w ogóle. Wiesz, o co chodzi.<br />
Zamilkliśmy oboje. W całym domu nie było słychać ani jednego szuru, żadnego hałasu. Niczego.<br />
Wsłuchiwałem się w bicie serca ukochanej brunetki.<br />
- Kocham cię - wyszeptała.<br />
- A ja ciebie mocniej - pocałowałem ją namiętnie.<br />
To wszystko dało początek niesamowitej i bardzo ciekawej nocy.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
*Dru*<br />
<br />
Wstałam dopiero około godziny piętnastej. Rodzice już spali, gdy wróciłam nad ranem, więc o niczym się nie dowiedzieli.<br />
Wylegując się na łóżku poczułam, jak drży mój telefon. Spojrzałam na ekran - dostałam sms-a od Ryana. Uśmiech sam wykwitł na mojej twarzy. Włączyłam wiadomość.<br />
<i><br /></i>
<i>Już za tobą tęsknię. To o której mam po ciebie zajechać? </i><br />
<br />
Chłopak był bardzo słodki i kochany. Nawet jeszcze nie jesteśmy oficjalnie parą, a ja już czuję, jak serce mogłoby mi eksplodować, kiedy by odszedł.<br />
Wystukałam na klawiaturze odpowiedź.<br />
<i><br /></i>
<i>Przyjedź za dwie godziny. Też tęsknię.</i><br />
<br />
Odłożyłam telefon na bok i oddałam się całkowicie przygotowaniami do randki. Gorąca kąpiel skoiła moje nerwy i pomogła trochę doprowadzić moje kotłuny do porządku.<br />
Potem ubrałam się w fioletową sukienkę do połowy uda na ramiączkach, a na nogi ubrałam czarne szpilki. Włosy skręciłam lokówką i byłam całkowicie gotowa. Do torebki wsadziłam tylko telefon, błyszczyk i trochę pieniędzy. Zeszłam na dół. Do przyjazdu chłopaka zostało tylko pół godziny.<br />
Ktoś zagwizdał.<br />
- Nieźle - zacmokał mój o rok młodszy brat - dla kogo się tak wystroiłaś?<br />
Wpatrywał się we mnie jak w zdjęcie gołej baby. Rzuciłam w niego poduszką, aby się 'obudził'.<br />
- Nie śliń się tak - zaprotestowałam - znajdź sobie dziewczynę i wtedy się na nią gap.<br />
- Wiesz, to by było ciężkie - usiadł koło mnie z cichym westchnięciem - chodzę z Sarah, ale ona nie chce się zbytnio angażować.<br />
- Wiesz co, Chris? Powinieneś z nią zerwać. Znajdziesz sobie o wiele lepszą dziewczynę, która będzie ci oddana sercem i cię pokocha. Coś mi się wydaje, że Sarah nie darzy cię wielką miłością.<br />
Wzdrygnęłam się na samą myśl o przebrzydłej dziewczynie brata.<br />
Sarah była wredna i popularna, ale tak jak to ujął Chris, z nikim nie chce się angażować.<br />
- A ta słodka blondynka z kawiarni, Jocelyn? - zaproponowałam bratu - albo ta szatynka, z którą chodzisz do klasy? Lucy?<br />
Wzruszył ramionami.<br />
- Sam nie wiem.<br />
- To o tym pomyśl. Po co chodzić z kimś, kto cię nie kocha? Zasługujesz na prawdziwe szczęście.<br />
Ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiłam się, gdyż nikt nie spodziewał się dziś gości, a Ryan miał przyjechać dopiero za 20 minut.<br />
Ale to on stał za drzwiami.<br />
A otworzył mu Chris.<br />
- Siema, ty po kogo?<br />
- Po Dru - mruknął Ry - jest w domu?<br />
- Jest. Dru! - krzyknął, co było kompletnie nie potrzebne, bo stałam niedaleko - ktoś do ciebie. I słuchaj gościu - znów zwrócił się do mojego... przyjaciela - jeśli spróbujesz ją skrzywdzić, to wykastruję cię własnoręcznie siekierą i kawałkiem blaszki. Wiem gdzie mieszkasz. Znaczy nie wiem, ale się dowiem. I jeszcze...<br />
- Starczy Chris - odciągnęłam brata - Ryan chyba rozumie.<br />
Spojrzałam na przyjaciela, a on wyglądał na nieźle przestraszonego.<br />
- Dzięki za troskę - mruknęłam - idziemy, Ryan - pociągnęłam chłopaka za ramię. Zasiadł za kierownicę swojego auta.<br />
Między nami zapadła cisza.<br />
- Wyglądasz pięknie - powiedział brunet po kilku minutach jazdy.<br />
- Dziękuję. Gdzie jedziemy?<br />
- To niespodzianka - uśmiechnął się - twój brat jest nieco... przerażający - zmarszczył czoło.<br />
- Wiem - zachichotałam - ale to kochany człowiek.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Dojechaliśmy do jakiegoś lasku.<br />
- Gdzie my jesteśmy? - uniosłam wysoko brwi - chyba nie chcesz mnie zgwałcić w środku lasu?<br />
Zaśmiał się.<br />
- Jasne, że nie. To miejsce ci się spodoba. Chodź - wyciągnął do mnie rękę, którą złapałam.<br />
Szliśmy pareset metrów, rozmawiając o wszystkim i o niczym.<br />
Gdy byliśmy już niedaleko, chłopak zawiązał mi oczy, a potem prowadził jak niewidomą.<br />
- Już tylko parę kroków - wyszeptał.<br />
Zgodnie z jego wskazówką poszłam tę 'parę kroków'.<br />
- Już - oznajmił - możesz już zdjąć opaskę.<br />
Zdjęłam szmatkę z moich oczu i ujrzałam cudowny widok.<br />
Słowa uwiązły mi w gardle, a z oczu poleciały łzy szczęścia.<br />
- Tu jest pięknie! - wykrzyknęłam, przytulając się do niego.<br />
Odwzajemnił gest.<br />
- Wiem. Dlatego tu przyjechaliśmy.<br />
<br />
....<br />
<br />
***********************************<br />
<br />
Bez komentarza. To już jest po prostu straszne i nie da się tego czytać.<br />
Zamknijcie mnie w psychiatryku.<br />
Postanowiłam, że już kilka rozdziałów i skończę Happy Endem.<br />
Będą inne blogi :)<br />
Przepraszam m.in. Niepozorną Romantyczkę, ale już po prostu nie wiem, co pisać.<br />
Będzie równo 30 rozdziałów + epilog.<br />
Wybaczcie ♥<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="https://ytimg.googleusercontent.com/vi/WOKI_tIBWVI/0.jpg" height="266" width="320"><param name="movie" value="https://youtube.googleapis.com/v/WOKI_tIBWVI&source=uds" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="https://youtube.googleapis.com/v/WOKI_tIBWVI&source=uds" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-67300399503250547032014-02-22T12:50:00.001-08:002014-02-22T12:50:46.592-08:00Rozdział XXIVTrish z samego rana, po wstaniu z łóżka, zadzwoniła do swoich przyjaciółek nie przejmując się, że może którąś z nich zbudzić. Przecież była już siódma!<br />
Dziewczyna zachichotała pod nosem. Jak je zbudzi, to ich sprawa.<br />
Pierwszy telefon był skierowany do Ally.<br />
Brunetka nie spała. To było widać, bo odebrała po dwóch sygnałach, a gdy zostaje brutalnie zbudzona, to odbiera po kilkunastu sygnałach albo w ogóle.<br />
- Halo? - usłyszała lekko zachrypnięty głos Allyson - cześć Trish, co tam?<br />
- Siemka, Alls. Co byś powiedziała na taki babski dzień?<br />
Czarnowłosa sama nie wiedziała, jakiej odpowiedzi się spodziewać. Równie dobrze Dawson może być umówiona na randkę z Moonem albo na kolejny dzień śledzenia Cynthii. Modliła się jednak w duchu, by nie miała żadnych planów.<br />
- Tak dawno nie spędzałyśmy wspólnie czasu - dodała.<br />
- Chętnie - usłyszała cichy śmiech Ally - masz rację, dawno nie byłyśmy nigdzie wspólnie. Mogę użyczyć swojego domu, bo tata z Megan wyjeżdża dziś do chorej babci. Ona mnie nie cierpi.<br />
- Kto? Babcia?<br />
- Uhm - mruknęła brunetka - sama nie wiem czemu. Najpierw mnie nazywała anorektyczką, która nigdy nic nie je, a potem niezbyt inteligentną małpą. Kochana babcia, co?<br />
Trish wybuchnęła śmiechem.<br />
- Wiadomo, po kim twój tata ma charakterek.<br />
- Może i tak. A i jeszcze jedno. Mogę zaprosić jedną koleżankę? Chciałabym ją lepiej poznać, a może i wy się polubicie.<br />
- Dla mnie spoko - powiedziała De La Rosa - chętnie poznaje nowe dziewczyny.<br />
- Ok, to do zobaczenia. Dryndnij jeszcze do Dru.<br />
- Mam taki zamiar. Pa.<br />
Rozłączyła się i zadzwoniła do drugiej koleżanki. Ta akurat została brutalnie zbudzona.<br />
- Czego? - mruknęła niezbyt miło Dru - kimkolwiek jesteś, to cię zamorduję.<br />
Trish zachichotała.<br />
- To tylko ja. Sorry, że cię zbudziłam.<br />
Usłyszała ciche westchnięcie.<br />
- Spoko. Co tam?<br />
- Miałabyś ochotę na babski dzień? U Ally w domu.<br />
- Może być. Zadzwonię później, bo ktoś dobija mi się do drzwi. Kolejna budząca ludzi małpa o bladym świcie - powiedziała cicho, ale Traszka wszystko usłyszała. Znów zachichotała.<br />
Faktycznie. Dru spała na górze, a zza zamkniętych drzwi i tak było słychać głośne dobijanie się.<br />
- Spoko. Na razie.<br />
Odłożyła telefon na szafkę nocną i wywaliła się na łóżko. Po kilku minutach bezsensownego patrzenia się w sufit, postanowiła iść się umyć. Po relaksującym prysznicu i ubraniu się w leginsy i granatową ładną tunikę, zeszła na dół na śniadanie.<br />
Powitała całą rodzinę i zjadła posiłek.<br />
A potem do godziny 12 oglądała bezsensowne mecze bejsbolu razem w ojcem.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Rzuciła telefon na łóżko, który się odbił od materaca i wylądował na ziemi. Sfrustrowana, nie patrząc na swoją piżamę (składającą się z długiej bluzki do połowy ud) ani na bose stopy, które marzły od zimnej podłogi, zeszła na dół, aby otworzyć natrętowi drzwi.<br />
- Siema - powiedział Ryan, gdy je (drzwi) otworzyła.<br />
- Cześć - mruknęła niezadowolona - co tu robisz o tej godzinie?<br />
Nie zauważyła, że chłopak ślini się na jej widok, wpatrując na gołe nogi. Pomachała mu przed nosem ręką, śmiejąc się.<br />
- Ryan, co tu robisz?<br />
Nie czekając na jej zaproszenie, wprosił jej się do domu, zamykając drzwi i przypierając ją do ściany, namiętnie pocałował. Dziewczynie zabrakło tchu w płucach, więc prędko go odepchnęła.<br />
- Co to było?<br />
Chłopak spalił buraka, a Dru znowu wybuchnęła śmiechem.<br />
- Napaleńców do domu nie wpuszczam. Poczekaj tu, pójdę się przebrać.<br />
Zachowywała się tak, jakby nic się przed chwilą nie wydarzyło. Weszła po schodach na górę, odprowadzana wzrokiem przez szatyna.<br />
Wzięła prędki prysznic, włosy uczesała w wysokiego kucyka, ubrała się w krótkie jeansowe spodenki i bluzkę na ramiączkach i zeszła z powrotem na dół.<br />
- Chcesz coś zjeść? - zaproponowała mu.<br />
Myślami wróciła do wydarzenia sprzed kilku minut. Była zagubiona i nie wiedziała, co czuje.<br />
Pokiwał głową.<br />
- Przydałoby się - posłał jej lekki uśmiech - tak naprawdę tylko wstałem i wyszedłem z domu, nic nie jedząc ani się z nikim nie żegnając.<br />
- To gdzie się tak śpieszyłeś? - zadała mu kolejne pytanie, wchodząc do kuchni.<br />
Poszedł za nią.<br />
- No do ciebie.<br />
- Z jakiego powodu?<br />
Wyjmowała z szafek kolejne produkty do zrobienia jajecznicy.<br />
Wzruszył ramionami.<br />
- Chciałem cię jak najszybciej zobaczyć.<br />
Dru, poza jego wzrokiem, uniosła policzek w lekkim uśmiechu.<br />
- To słodkie - przyznała - ale nie wymagam od ciebie, abyś się zagładzał z mojego powodu.<br />
Machnął ręką.<br />
- Bez przesady. Równie dobrze mogłem zjeść coś na mieście.<br />
- Ale zjesz moją zjaraną jajecznicę. Zapraszam częściej.<br />
Zaśmiał się.<br />
Nalała ostrożnie soku jabłkowego do kubków i postawiła parujące jedzenie na stole, obok szklanek. Zjedli to szybko w milczeniu.<br />
Gdy dziewczyna pozmywała sztućce i pozostałe części naczyń, złapał ją lekko za rękę.<br />
- Przejdziemy się?<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Już po godzinie 14 obydwie przyjaciółki Allyson ruszyły w stronę jej domu.<br />
Ally siedziała już w środku, wszystko przygotowując razem z Sam. Nasypały różnorakie przekąski do salaterek, postawiły dużo napojów w butelkach i siedziały na kanapie, czekając na zaproszone.<br />
Samantha była trochę zestresowana. Nigdy nie była lubiana w szkole i nigdy nie miała prawdziwych przyjaciółek. Teraz miała szansę je zdobyć i nie chciała zrobić złego wrażenia już na początku.<br />
Alls poznała już pokrótce historię dziewczyny i bardzo jej współczuła. Nie rozumiała, jak niektórzy ludzie mogą być takimi świniami. Tak, świniami! Ally tak właśnie o nich myślała!<br />
Koleżanki były zajęte rozmową. Poznawały się co raz lepiej i doskonale się rozumiały.<br />
Wyszły na taras i usiadły na bujanych fotelach.<br />
Sam lubiła malarstwo i muzykę, ale nie była zainteresowana pisaniem piosenek, bo uważała się za kompletne beztalencie w tamtym kierunku. Uczyła się też grać na gitarze, ale słabo jej to szło.<br />
- Może Austin mógłby ci pomóc? I to za darmo - zaproponowała Allyson Sam - nie musiałabyś się ciągać po tych lipnych nauczycielach.<br />
Blondynka była niepewna.<br />
- Nawet go nie znam ani nic - powiedziała nieśmiało - nie chcę go prosić o tak wielką rzecz.<br />
- Daj spokój - uśmiechnęła się Dawson - to mój chłopak i znam go jak nikt. Chętnie ci pomoże.<br />
Dixon odwzajemniła jej gest (nazwisko Sam - od aut).<br />
- Jeśli to nie problem.<br />
Po chwili Alls zobaczyła sylwetki znanych jej dziewcząt.<br />
- Już idą - wskazała palcem na przyjaciółki i pomachała im - na pewno cię polubią.<br />
- Mam nadzieję - mruknęła Samantha.<br />
- Hej, jesteś naprawdę fajna. Na pewno się polubicie.<br />
Trish i Dru odmachały brunetce. Szły szybkim krokiem.<br />
Gdy doszły do werandy, to uściskały Dawson.<br />
Sam stała na uboczu. Było jej trochę dziwnie.<br />
- Dziewczyny, poznajcie Sam - brunetka złapała blondynkę za rękę - Sam, to Trish i Dru.<br />
- Cześć - uśmiechnęła się Dru.<br />
- Wejdźmy - zaproponowała właścicielka domu - rozgośćcie się.<br />
Już po pół godziny Samantha normalnie rozmawiała z koleżankami i czuła się naprawdę dobrze w ich towarzystwie.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Zdecydowanie za długo nie robiłyśmy takiego wieczorku - powiedziała Dru, wpakowując do ust kolejne ciastko.<br />
- Przyznaj po prostu, że jesteś niedocukrzonym dzieckiem i potrzebowałaś słodyczy - odezwała się Trish.<br />
- Hej! - odpowiedziała z udawanym obrażeniem brązowowłosa i dała kuksańca w bok szatynce - sama też dużo jesz, a ja nic nie mówię.<br />
Alls i Sam roześmiały się z ich wymiany zdań.<br />
Słuchały cicho radia i obżerały się przystawkami. Nagle w radiu pojawiła się ulubiona piosenka Allyson. Zapiszczała jak mała dziewczynka.<br />
- To jest... no to... to jest 5 second of summer! - wykrzyknęła jak psychofanka, podskoczyła do góry i zaczęła tańczyć jak wariatka.<br />
- Ally. Ally. Alls! - krzyknęła roześmiana Dru, dopiero wtedy brunetka się ogarnęła.<br />
- Ale ja ich kocham! - wykrzyknęła i pobiegła do kuchni po łyżkę. Gdy przybiegła zaczęła do niej śpiewać i się wydurniać.<br />
Pozostałe dziewczyny oglądały jej wygłupy z uśmiechem na ustach. Potem tylko wzruszyły ramionami i dołączyły do niej. Po chwili cała czwórka tańczyły jak wariatki.<br />
Gdy piosenka się skończyła, zmęczone opadły na kanapę i miękki dywan.<br />
- To było świetne! - powiedziała rozradowana Dixon.<br />
- Dziękujemy Miami! Występ dla was był wspaniały - wybuchnęła śmiechem Dawson.<br />
Trish klepnęła przyjaciółkę poduszką, więc po chwili zaczęła się bitwa na poduszki. Jak na zwykłej, damskiej imprezie, prawda?<br />
Po kilkunastu minutach po całym pokoju latały piórka. Były całe białe i zmęczone.<br />
- Posprzątam tu jutro - westchnęła Allyson - i tak ojciec wraca dopiero za kilka dni. Babka jest tak chora.<br />
- Zagramy w prawdę i wyzwanie? - spytała Traszka.<br />
Pozostałe przyjaciółki z chęcią przystały na jej propozycję. Dru przyniosła z kuchni pustą butelkę (znały te mieszkanie jak własną kieszeń) i zaczęła się gra.<br />
Pierwsza kręciła Alls.<br />
Wypadło na Dru.<br />
- Pytanie - powiedziała brunetka, zanim Dawson zdążyła ją o coś zapytać.<br />
- Jak tam sytuacja z Ryanem?<br />
Dziewczyna spaliła buraka.<br />
- Dobrze, a jak ma być? - próbowała zbyć pytanie.<br />
Żadna jej nie uwierzyła.<br />
- Kłamca z ciebie żaden. Jak ja! - zbulwersowała się druga brunetka, na co Sam i Trish wybuchnęły śmiechem.<br />
- No dobra - westchnęła - pocałował mnie, jasne? Dziś przeszliśmy się rano na plażę i umówiliśmy się na randkę. Pasuje?<br />
- Jasne - wyszczerzyła się De La Rosa.<br />
Teraz wypadło na Sam.<br />
- A co mi tam. Wyzwanie.<br />
McKinley (nazwisko Dru - od aut) długo się zastanawiała.<br />
- Udawaj modelkę. Wiesz, pozy i tak dalej - powiedziała w końcu.<br />
Dixon wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się lekko.<br />
Dawson poleciała po aparat fotograficzny i zrobiła jej krótką sesję zdjęciową. Sam udawała rasową modelkę. Zawodowca.<br />
- Nadajesz się - powiedziała szatynka.<br />
- Dzięki - uśmiechnęła się blondi.<br />
Gra trwała naprawdę długo.<br />
Nie ma to jak spędzić wspaniale dzień z przyjaciółmi. I zdobyć nowych.<br />
<br />
****************************************<br />
<br />
Brak weny = kiepsko!<br />
Oczywiste równianie.<br />
Ale rozdział jest.<br />
Dziękuję za trzy komentarze i uroczyście ogłaszam koniec mojej kary na kompa!<br />
Jupi ja jej!<br />
Dedykuję to Niepozornej Romantyczce ♥<br />
<br />
Do następnego ♥<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/RLLEB4Ac3Hg?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-28799672546413969302014-02-13T12:04:00.002-08:002014-02-13T12:04:27.069-08:00Rozdział XXIIITydzień niespodzianek zmienił się w miesiąc niezwykłych niespodzianek.<br />
Tydzień po poznaniu nowej wybranki serca ojca, szpiegowałyśmy ją, ale kobieta była czysta. Albo wiedziała, jak natrętne możemy być i domyśliła się, że możemy ją śledzić. Tak czy inaczej, udawała czystą.<br />
A Dez i Trish spotykają się ze sobą. I Nelson i Megan "także". Znaczy poszli do kina razem, a Meg była rozpromieniona i powiedziała, że chłopiec pocałował ją w policzek, ale doskonale znałam jej słomiany zapał. Trez także poszło do kina na komedię romantyczną, a następnego dnia w szkole chodzili ze sobą za rękę. Był ogromny kontrast. Trish jest dziewczyną niską oraz przy kości, a Dez wysoki i chudy. Miłość czasami jest ślepa.<br />
A szczególnie w moim życiu. Teraz nie wyobrażam sobie, jak to będzie, gdy Austin i ja postanowimy zerwać. Jakie będą nasze relacje? Czy będziemy mieli jeszcze dumę się ze sobą spotykać? Tak bardzo się tego boję. No bo Austin stał się tak naprawdę częścią mnie. Jak ja będę mogła bez niego żyć? Bez nawet marnej, w naszym przypadku, przyjaźni? Tak bardzo go kocham.<br />
Zmywałam właśnie naczynia, starając się wybić z głowy te ponure myśli. Ale nie umiałam. Jak marne są ludzkie starania. Jesteśmy marnymi marionetkami, które zapewne zabawiają diabła. Jestem wierząca, katoliczka. Ale czasem po prostu nie mogę inaczej, niż myśleć o takich głupotach. Każdy sposób dobry, aby przestać myśleć o Austym. No kurde! Znowu! Jestem powalona.<br />
Do kuchni weszła Megan.<br />
- Ally, wychodzę - oznajmiła i odwróciła się, aby wyjść, ale ją zatrzymałam.<br />
- Znowu idziesz śledzić Cynthię?<br />
Pokiwała twierdząco głową i zacisnęła usta w wąską linijkę. Oznaczało to, że się uparła i nic już nie możesz na to poradzić. Westchnęłam.<br />
- A może się pomyliłaś co do niej? Może to jest prawdziwa miłość?<br />
Uniosła brwi do góry.<br />
- Ally, w bajki wierzysz? Ja wiem, że z nią jest coś nie tak.<br />
- A może jednak?<br />
Teraz to ona westchnęła.<br />
- I tak wychodzę. Na razie.<br />
- Czekaj - powiedziałam, a ona warknęła cicho, zirytowana. Odłożyłam kolejny talerz na suszarkę i wytarłam ręce w ścierkę - idę z tobą.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Kręciłyśmy się po mieście już od dobrych dwóch godzin, a po Cynthii ani śladu. Wiem, że nie umówiła się z ojcem, bo dziś ma przez cały dzień pracować w Sonic Boomie, jednocześnie dając mi dzień wolnego. Nawet zaszłyśmy na chwilę do sklepiku i był za ladą, więc wszystko w porządku.<br />
Ale intuicja i tak trzymała stronę Megan. Ja wiedziałam, że z tą kobietą jest coś nie tak. Wiem, miłość jest ślepa, ale bez przesady. Nie mówi nic o sobie. Gdy się raz spytałam, gdzie mieszka, automatycznie zmieniła temat. Tak samo było na temat jej rodziny, przyjaciół i zainteresowań.<br />
- To bez sensu - klapnęłam na ławkę - nigdzie jej nie ma.<br />
- Masz rację - westchnęła Meg, z której uciekła cała dzisiejsza dawka determinacji - nic na nią nie mam. To wszystko jest bez sensu. Zmarnowałam tylko swój i twój czas. Przepraszam.<br />
- Nie masz za co - posłałam jej uśmiech - nie możemy się poddawać tak łatwo.<br />
- Ale...<br />
- Nie możemy, rozumiesz? - potrząsnęłam nią, łapiąc za ramiona - nie chcemy, żeby tata cierpiał.<br />
Przez chwilę trawiła te słowa, a potem kiwnęła tylko głową.<br />
- Ale na dziś kończymy - odezwała się - nie mam ochoty szukać tej dziuni.<br />
- Megan! - krzyknęłam, na co się roześmiała.<br />
- No co? To tak samo, jak ty nazywałaś tak Jessikę. A tak w ogóle, jak układa się między wami? Podobno Jess się zmieniła.<br />
- Nie rozmawiamy dużo. Czasem miniemy się na korytarzu, ale nic poza tym. A Angeli od incydentu spod przystanku nie spotkałam.<br />
- Może sobie kogoś znalazła - odezwała się mała.<br />
- Może... - wyszeptałam. Wstałam po chwili i pociągnęłam siostrę za rękę - wracajmy już. Zrobię nam obiad.<br />
- Mhm - mruknęła i pogrążyła się w swoich myślach. Szłyśmy alejkami parku, aż pociągnęłam Meg za niewielki budynek pomazany graffiti. Była to kiedyś lodziarnia, ale nie cieszyła się popularnością. <br />
- Co się dzieje? - spytała zdziwiona.<br />
- Idzie Cynthia. Spójrz - dziewczynka wyjrzała zza rogu. Nie myliłam się. Kobieta podążała w stronę dalszej części parku. Rzadko kto tam chodził.<br />
- Musimy ją śledzić - stwierdziła paranoicznie Megan, na co kiwnęłam głową.<br />
- Może będziemy miały pierwszy niepodważalny dowód. Jeśli oczywiście jest zła - dodałam natychmiastowo. <br />
Meg uśmiechnęła się z wyższością i mnie przytuliła.<br />
- Pierwszy raz mi wierzysz. <br />
Po kilku sekundach króciutkiej narady ruszyłyśmy za rudą, co chwilę chowając się za drzewa, budynki i wszędzie, gdzie się da. Oglądała się kilka razy, ale gdy zauważała, że nikogo nie ma, w końcu zrezygnowała. Szła dalej sama. Nawet z daleka było widać, że była lekko poddenerwowana. Kurczowo trzymała za pasek od torebki.<br />
Szłybyśmy dalej, ale z moim wspaniałym szczęściem wpadłam na kogoś. Nieznajoma dziewczyna miała łagodny i taki wesoły wzrok oraz była lekko naiwna i nie chciała od nas odejść. Próbowała nas przeprosić postawieniem lodów, hot-dogów, a nawet wymienieniem się numerami telefonu. Miała na imię Samantha. Uwierzcie, próbowałam ją przegonić, ale była nie do pokonania. Koniec końców zgubiłyśmy Cynthię, ale zyskałam nową koleżankę.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Siedziałam właśnie z Dezem na kanapie, jak zawsze w moim domu, i oglądaliśmy jakiś sitcom. Rudzielec obejmował mnie ramieniem, a ja wtulałam się w niego. Był naprawdę dobrym kumplem.<br />
Mimo tego, że teraz chodzimy, postanowiliśmy postawić częściowo na miłość, częściowo na przyjaźń. No bo przecież miłość to ognista przyjaźń, prawda?<br />
- Patricio Mario De La Roso - powiedział chłopak takim tonem, jakby to chodziło o zaręczyny - czy uczynisz mi ten zaszczyt i pojedziesz ze mną i moimi rodzicami nad jezioro?<br />
Obudzona z transu oglądania przygłupiego serialiku z przygłupimi blondynkami w roli głównej (bez obrazy blondynkom. chodzi mi o te głupie, jakie promują w reality-show - od aut). Nie wiedziałam, co powiedzieć. Rudy tak nagle wyskoczył z tą propozycją, że nie mogłam ułożyć myśli w jeden normalny ciąg.<br />
- Muszę porozmawiać najpierw z rodzicami na ten temat - wydukałam - na ile czasu tam jedziecie?<br />
- Na tydzień. To jakaś prywatna działka znajomych rodziców, a że nie mieli pomysłów, gdzie pojechać na wakacje, wybrali właśnie tamto miejsce. Możemy też zaprosić nasze kochane Auslly, Dru oraz Ryana. A no właśnie, czy Dru i Ry są razem?<br />
Wzruszyłam ramionami.<br />
- Sama nie wiem. Dawno nie spędzałam żadnego damskiego dnia. Ani z Ally, ani z Dru.<br />
Spojrzał na mnie karcąco.<br />
- Nie możesz ich tak zaniedbywać.<br />
- Wiem - westchnęłam - ale one też nie są bez winy. Ally szuka bezpodstawnych oskarżeń na swoją przyszłą macochę, a Dru nie odzywa się do mnie. Czas wolny czasami nie jest zabawny.<br />
- Może chodźmy na lody i do wesołego miasteczka, co? Rozerwiesz się trochę.<br />
Zastanowiłam się. To wcale nie był taki zły pomysł.<br />
Kiwnęłam głową.<br />
- Przyda mi się.<br />
- A jutro obowiązkowo dzwonisz do dziewczyn i robicie sobie babski dzień.<br />
- A jeżeli nie będą chciały?<br />
- To je jakoś zmuszę. Zawsze coś na nie znajdę.<br />
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.<br />
- Słodki jesteś.<br />
- Wiem - odwzajemnił uroczo uśmiech.<br />
- A co z tym wesołym miasteczkiem? - spytałam go retorycznie i pociągnęłam za rękę w stronę wyjścia - rusz się, bo inaczej jeszcze zniszczą nam koło młyńskie.<br />
Roześmiał się.<br />
- Ruszamy.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Moi dwaj braciszkowie są tacy zakochani. Austin w Ally, a Nelson w Megan. Nasza rodzina jest taka... szalona. Nie wiem, jak to nazwać. Dwóch braci kocha się w dwóch siostrach. Nie swoich, co to, to nie!<br />
A ja teraz tak grzecznie idę sobie do pracy, pomóc panu Dawsonowi. Chciałabym trochę pomóc mojej kochaniutkiej Allison, dlatego spróbuję go trochę przepytać.<br />
Ubrałam swoją ukochaną białą sukienkę do kolana w różowe kwiatki, na nogi założyłam sandałki, na ramię torebkę i wyszłam z domu. Skierowałam się powolnym krokiem ku Sonic Boomowi. Wiatr rozwiewał mi włosy, a ja czułam się jak jakaś super modelka.<br />
Po pół godzinie doszłam na sklepiku. Weszłam do środka.<br />
- Dzień dobry, panie Dawson.<br />
- Cześć, Cassidy. Po co przyszłaś? - jak na mój gust zabrzmiało to trochę niegrzecznie, jakby mnie wyganiał.<br />
- Chciałam trochę pomóc w sklepie.<br />
- Ależ nie musisz - powiedział zdenerwowany, ale ja założyłam ręce na biodra i zachowałam się jak mała dziewczynka, która się uparła na upatrzoną lalkę.<br />
- Ale bardzo chcę. Austin jest u Ally, a Nelson u cioci, dlatego chciałabym trochę pomóc, bo w domu nic do roboty. Chyba nie boi się pan, że wydam komuś pańskie perwersyjne sekrety?<br />
Zaśmiał się nerwowo.<br />
- Jakie sekrety?<br />
- Żadne, żadne - powiedziałam dobitnie, kładąc torbę na ladzie - tylko tak powiedziałam. Chodziło mi o to, jakby pan się denerwował, że jakiś pański sekret wyjdzie na jaw.<br />
- Ale ja nie mam żadnych sekretów - uśmiechnął się, ale mu nie uwierzyłam.<br />
- To coś strasznego? Zrobił pan coś złego?<br />
Wybuchnął śmiechem, ale mi do niego nie było.<br />
- Ja nie mam żadnych sekretów.<br />
Pokiwałam głową ze zrozumieniem.<br />
- Niestety niektórzy nie umieją kłamać. A pan należy właśnie do tej grupki.<br />
Spojrzał na mnie spod byka.<br />
- A co ty taka ciekawska, co?<br />
- Chciałam tylko panu pomóc. Ale pan należy także do grupki takich osób, które są zbyt dumne, żeby poprosić kogoś o pomoc. Do widzenia, panu - powiedziałam sucho. <br />
- Ale Cassidy...<br />
- Do widzenia - powtórzyłam dobitnie, zabrałam torebkę i szybkim krokiem wyszłam ze sklepu. Potrzebowałam świeżego powietrza.<br />
<br />
**********************************************<br />
<br />
Hej. Coś tam przyszło i coś tam wyszło.<br />
Moim zdaniem piszę co raz gorzej, ale jeszcze kilka(naście) rozdziałów i kończę, więc nie opłaca się już go zawieszać :<<br />
No cóż, proszę o komentarze.<br />
Do następnego ♥<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/i-gyZ35074k?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-90291423534738734872014-02-12T09:53:00.002-08:002014-02-12T09:53:47.624-08:00HELP ME!Kompletnie nie mam weny twórczej i pomysłu na nowy rozdział. Może ktoś mógłby napisać na mój e-mail (olasiakrolowapodlasia@gmail.com) kilka pomysłów? POMOCY! Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-70496660210114152162014-01-30T10:51:00.002-08:002014-01-30T10:51:50.408-08:00Rozdział XXII <u><i>Rozdział dedykuję : </i></u><br />
<u><i><br /></i></u>
<u><i>♥Niepozornej Romantyczce</i></u><br />
<u><i>♥Pyśce </i></u><br />
<u><i>oraz </i></u><br />
<u><i>♥Annie Luizie</i></u><br />
<u><i><br /></i></u>
<u><i>Dziękuję wam, że jako jedyne skomentowałyście ostatni rozdział (: </i></u><br />
<u><i>Blog jeszcze trochę pożyje, nie martwcie się! </i></u><br />
<br />
***************************************************<br />
<br />
Austin odwiózł nas pod sam dom. Pożegnaliśmy się czułym pocałunkiem, a po chwili razem z Nelsonem odjechali do własnego domu. Wzięłam Megan za rękę i zrozumiałam, że nie powiedziałam jej nic o nowej dziewczynie taty.<br />
- Meg, nie zdziw się, ale mamy gościa - uśmiechnęłam się do niej ciepło.<br />
- A kto to? - stała się podejrzliwa.<br />
- Jak wejdziemy, to się przekonasz. Tata sam musi ci wszystko wytłumaczyć.<br />
Skinęła głową, że rozumie i weszłyśmy po schodkach na werandę. Otworzyłam drzwi i weszłyśmy na korytarz.<br />
- Wróciłyśmy! - krzyknęłam, zdejmując swoje trampki.<br />
- Świetnie! - odkrzyknął ojciec, choć to nie było konieczne - przyjdźcie tu obie.<br />
Byłam bardzo ciekawa, jak wygląda nowa wybranka Lestera. Tata ma już swoje lata, niedługo stuknie mu 45-ątka. Podrygiwałam wesoło, ale mój uśmiech trochę zmalał, gdy weszłyśmy do kuchni. Oczywiście, stół był nakryty i stało na nim mnóstwo jedzenia, ale nie to zwróciło moją uwagę. Z uwagą wpatrywałam się w rudą kobietę siedzącą na krześle naprzeciw ojca, która nie miała więcej niż 30 lat. Uśmiechnęła się.<br />
- Megan, Ally. Poznajcie Cynthię. To moja nowa dziewczyna.<br />
Jak już mówiłam, jest ruda i ma za dużo makijażu jak na mój gust. Ubrana była w krótką jeansową spódniczkę i bluzkę na ramiączkach.<br />
- Cynthia, to moje dwie córeczki - Allyson i Megan.<br />
- Hej - powiedziałam niepewnie, ale Meg nie odezwała się ani słówkiem. Mierzyła ją tylko wzrokiem, jakby chciała ją zabić.<br />
- Przepraszam tato, ale muszę pogadać z Ally. Wcześniej nie miałyśmy czasu - powiedziała moja młodsza siostra, a ojciec tylko skinął głową, zwracając całą swoją uwagę kobiecie. Weszłyśmy do jej pokoju.<br />
- Co się dzieje? - spytałam.<br />
- Ona nie może być z tatą - odpowiedziała pewnie - to nie jest kobieta dla niego.<br />
- Meg, przecież tata może w końcu być szczęśliwy. Nie możemy mu tego zabronić. Oraz musimy w końcu pogodzić się ze śmiercią mamy.<br />
- Tu nie chodzi o mamę - prawie warknęła - ona nie jest odpowiednia dla żadnego porządnego faceta. Myślisz, że jestem ślepa? To, że jestem młodsza nie oznacza, że jestem głupsza.<br />
- Nie uważam cię za głupszą...<br />
- Teraz nie chodzi o to, jak ty mnie widzisz - przerwała mi brutalnie. Zawzięła się - widziałam ją. Ona flirtuje z każdym napotkanym facetem. W sklepie, w parku, nawet widziałam ją raz w szkole, gdy rozmawiała z ojcem Petera. I tu na pewno nie chodziło o dzieci ani szkołę. Chodzi mi o to, że nie chcę, by skrzywdziła tatę - dodała już trochę spokojniej - najpierw musimy ją lepiej poznać, a od jutra będę ją śledzić. Wydaje mi się, że tu chodzi tylko o kasę.<br />
- Ale Megan, jeśli ją z kimś pomyliłaś? Zniszczysz im tylko życie.<br />
- W bajki wierzysz, Ally? Że 26-letnia flądra zechce się spotykać z 44-letnim wdowcem bez powodu? Taki już jest ten świat.<br />
- Zgoda, może i masz rację. Ale na razie poczekaj. Jeśli zacznie się rządzić, wtedy pozwolę ci działać, a nawet pomogę.<br />
Siostra westchnęła.<br />
- Uparta jesteś. I widzisz wszystkich w pozytywnych barwach. Ale zgoda. Poczekam te kilka dni.<br />
Odetchnęłam z ulgą.<br />
- Dzięki - uśmiechnęłam się.<br />
Zeszłyśmy na dół. Widać było, że ojciec dobrze się bawi. Co chwilę wybuchali śmiechem, ale sama nie mogłam stwierdzić, czy z jej strony było to fałszywe. Weszłyśmy do kuchni.<br />
- Dość długo was nie było - zauważył Lester.<br />
- Czyżby? - starałam się brzmieć normalnie po rozmowie - może to prawda.<br />
Wzięłam widelcem kurczaka na swój talerz. Meg usiadła naprzeciw mnie i spojrzała na mnie porozumiewająco. Zaczęłam konsumować swój posiłek, obserwując 'zakochanych'.<br />
- Właśnie rozmawialiśmy o tym, jak cudownie jest mieć dzieci - powiedział tata.<br />
- Czyżby? - spytała teraz mała - a ile ma pani dzieci?<br />
Kobieta się zakrztusiła, a tata zakaszlał. Gdy Cynthia przełknęła pokarm spojrzała przymilnie na nią.<br />
- Jeszcze żadnych, ale bardzo pragnę je mieć - wyznała.<br />
- Więc czemu rozmawialiście, "jak cudownie jest MIEĆ dzieci"? Huh? - spojrzała wyczekująco na rudowłosą. Przyglądałam się tej całej sytuacji z boku.<br />
- Twój tata źle sformułował zdanie - uśmiechnęła się - przepraszam cię, Lesterze, ale muszę iść już do domu.<br />
Ojciec spojrzał wilkiem na Meg, a ona tylko wzruszyła ramionami, pożerając kolejne ciastko.<br />
Przeszli na korytarz, a my automatycznie podeszłyśmy do drzwi kuchni, aby podsłuchać. Szczerze to nie tak wyobrażałam sobie poznanie nowej dziewczyny ojca.<br />
- Przepraszam cię za małą. Nie wiem, co w nią wstąpiło.<br />
- Nic się nie stało - zaśmiała się, ale poczułam tu lekki fałsz. Pewnie Megan w jakiś sposób ją uraziła - chętnie ją bardziej poznam. Bardzo inteligentne z niej dziecko.<br />
- Masz rację. Meg jest jedną z najinteligentniejszych i najbardziej spostrzegawczych osób, jakie znam. A jest jeszcze taka mała!<br />
- Zauważyłam. Do zobaczenia.<br />
- Do zobaczenia, skarbie.<br />
Usłyszałam trzask drzwi i po chwili stukot butów ojca przy drzwiach. Zerwałyśmy się i szybko usiadłyśmy na swoich miejscach. Wszedł do kuchni i zaczął wszystko zbierać.<br />
- Nie wiem Megan, co ci takiego zrobiłem, że chcesz mnie pozbawić miłości - zaczął po kilkuminutowej ciszy.<br />
- Ale tylko spytałam, ile ma dzieci.<br />
- Cynthia jest niepłodna. Nie może mieć dzieci - tą informacją totalnie nas zaskoczył - z resztą, po co ci było to wiedzieć?<br />
- A może chciałam wiedzieć, ile będę miała przybranego rodzeństwa? - spytała retorycznie.<br />
Ojciec westchnął.<br />
- Nie sądzę, żeby Cynthia się chciała ze mną związać. Jesteśmy na razie tylko przyjaciółmi.<br />
Prychnęłam. Przyjaciółmi...<br />
- Pójdę się już położyć. Mam już dość kłamstw jak na jeden dzień - odezwałam się i zanim zdążyli zareagować, wyszłam z pomieszczenia. Przygotowałam się do snu i już po chwili znajdowałam się w objęciach Morfeusza.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
- A więc tak. Twój ojciec w średnim wieku chodzi z młodą kobietą? - podsumowała całe moje biadolenie Trish.<br />
Kiwnęłam twierdząco głową.<br />
- Megan jest kompletnie przeciwna temu związkowi. Uważa, że to niemoralne. I podobno widziała tą kobietę z mnóstwem mężczyzn. <br />
- Pewnie ma rację - przyjaciółka westchnęła - naprawdę nie wiem, co ci poradzić. Poczekajcie kilka dni, potem można ją śledzić i jeśli całe gadanie twojej siostry to prawda, to nakryjemy ją na gorącym uczynku i nie zranimy twojego ojca.<br />
Zachichotałam.<br />
- To samo jej powiedziałam. Ogólnie nie podoba mi się ta kobieta. Jest sztuczna na zewnątrz, a także fałszywie się śmieje i uśmiecha. To nie może być żadna miłość.<br />
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Nagle spojrzała za mnie i się lekko uśmiechnęła.<br />
- Świetnie. Moon już tu jest.<br />
Powtórzyłam jej gest, gdy zobaczyłam mojego ukochanego. Pocałowałam go w policzek i splątaliśmy palce rąk w uścisku i spojrzałam w stronę Trish. Dez ją przytulił!<br />
A więc to cały tydzień niespodzianek.<br />
<br />
*****************************************************<br />
<br />
Cześć! Jestem kompletnie na siebie zła, bo nie mam weny, a ten rozdział wyszedł wprost fatalnie. Z waszej strony też żadnego odzewu, nawet nie przekroczyło pięciu komentarzy :C<br />
Mam nadzieję, że teraz będzie ich więcej.<br />
A teraz do napisania ☻<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/hHUbLv4ThOo?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-29156444442639157032014-01-29T11:09:00.001-08:002014-01-29T11:09:51.606-08:00Nowy blog o Raurze.Jak podałam w tytule, założyłam nowego bloga.<br />
Tym razem o nienawiści (zabójczy śmiech) ^^<br />
<br />
www.rauraandr5-myhistory.blogspot.com<br />
<br />
Tutaj rozdział pojawi się już jutro :)<br />
Do napisania! Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-69456503942298424002014-01-21T12:28:00.002-08:002014-01-21T12:28:40.820-08:00Rozdział XXI No cóż. Od incydentu z Ellie minęło już kilka tygodni. Dziewczyna stara się nam za wszelką cenę zakłócić szczęście, które dostaliśmy, ale Austin już jej na to nie pozwala. Nie wspomina także o tamtym filmiku, a nawet o samej osobie, przez którą się kłóciliśmy. Z Cassidy odbudowałyśmy kontakt, często spotykam się z nią i z Trish. A, no właśnie. Trish i Dez po prostu na siłę pokazują, że nic ich nie łączy. Zaczęli ponownie sobie dopiekać, ale i tak za tą 'nienawiścią' kryją się ciepłe uczucia. Tego jestem pewna. <br />
A teraz siedziałam po obiedzie i czekałam na blondyna. Już dziś był 30 październik. Z powodu tego, że jutro jest halloween, obiecałam pomóc Megan i jej dyrektorce udekorować salę.<br />
- Tato - zaczęłam niepewnie, chcąc pokonać uporczywą ciszę, ponieważ siedział jak na szpilkach oglądając mecz. Nie rozmawialiśmy bardzo długo i na bardzo długo znikał - co się dzieje? <br />
- Umm? - oderwał wzrok od ekranu i przeniósł go na mnie. Udawał, że oglądał z zainteresowaniem i teraz dopiero mnie usłyszał. To nie było miłe.<br />
- Spytałam, co się dzieje? - powtórzyłam z mocą.<br />
- A co miałoby się dziać? - odpowiedział pytaniem na pytanie, śmiejąc się nerwowo.<br />
- Wiesz tato, że należysz do rodziny nieumiejących kłamać? - spytałam retorycznie - a poza tym znam cię na tyle dobrze, by wiedzieć, że coś jest nie tak. <br />
- No dobrze - westchnął głęboko - chodzi o to, że mam...<br />
- Dziewczynę? - zgadywałam. Spojrzał na mnie zdziwiony.<br />
- Skąd wiesz?<br />
- To wspaniale - zapiszczałam jak najarana nastolatka i rzuciłam mu się na szyję - jaka jest? Brunetka czy blondynka? Niebieskie czy brązowe oczy? Miła? Fajna?<br />
Kontynuowałabym dalej, ale mi przerwał.<br />
- Ally, spokojnie - złapał mnie za nadgarstki i 'posadził' obok siebie - Jest szatynką i ma brązowe oczy. Sympatyczna kobieta. Nie gniewasz się? - spytał z prośbą w głosie. <br />
- Oczywiście, że nie - uśmiechnęłam się szeroko - a czemu miałabym?<br />
- Bo... - zaczął, ale mu przerwałam.<br />
- To, że ja nie mogę się pogodzić ze śmiercią mamy to nie znaczy, że ty nie możesz znaleźć sobie dziewczyny i być znów szczęśliwy.<br />
- Dziękuję - wyszeptał wzruszony i przytulił mnie mocno. Odwzajemniłam uścisk. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja normalnie skoczyłam, by je otworzyć. Ucałowałam Austina w policzek, a on się uśmiechnął.<br />
- Dzień dobry, panie Dawson - powiedział grzecznie.<br />
- Gdzie idziecie? - spytał nas podejrzliwie ojciec.<br />
- No jak to gdzie? Oczywiście, że na dyskę pić piwo, brać narkotyki i spać na ulicach, a potem zachodzić w ciążę - powiedziałam z sarkazmem. Spojrzał na mnie krzywo - co, źle wpływam na Megan?<br />
- Nie, po prostu jestem zdziwiony.<br />
- Tato, wyczuj sarkazm - powiedziałam z półuśmiechem - wrócimy za jakieś dwie godziny. Zaproś ją na kolację. Chcę ją poznać. <br />
Objęłam go lekko, złapałam Austina za rękę i wyciągnęłam go za drzwi, lekko nimi trzaskając.<br />
- Z kim? - spytał mnie chłopak po krótszej chwili.<br />
- Co? - spytałam, wybudzając się z zamyślenia. <br />
- Z kim będziesz jadła kolację? - Austin chyba był trochę zazdrosny, więc zaczęłam się z nim droczyć. <br />
- Wiesz, przyjeżdża najbliższa przyjaciółka rodziny ze swoim przystojnym osiemnastoletnim synem. Chcą nas wyswatać i żebyśmy wzięli razem ślub oraz mieli wspólne dzieci. <br />
Spojrzał na mnie zły, a ja klepnęłam się w czoło.<br />
- Kolejny nie umie wyczuć sarkazmu. <br />
Stanęłam na palcach i cmoknęłam lekko chłopaka w usta.<br />
- A tak na serio? <br />
- Tata ma nową dziewczynę. <br />
Tym go zaskoczyłam.<br />
- Wow, samiec znalazł sobie samicę. <br />
- Oj, nie przesadzaj. Jedziemy - wepchnęłam go do samochodu, a sama obeszłam go i wsiadłam z drugiej strony. Usiadłam i włączyłam radio na fulla - i teraz możemy jechać. <br />
<br /><br />
~*~<br />
<br /><br />
- Dez, może się przejdziemy? - zaproponowałam przyjacielowi. <br />
- No jasne - uśmiechnął się promiennie - taki ładny dzień, a my siedzimy w twoim domu.<br />
- Tiaa. Marzenie każdego człowieka. Siedzenie w domu De La Rosów - powiedziałam z ironią i klepnęłam go w ramię. Roześmiał się.<br />
- Oj Trish, przesadzasz - dał mi kuksańca w bok, na co wystawiłam zabawnie język - twój brat jest świetny.<br />
- Szczególnie wtedy, gdy chce mnie rozcinać na moich urodzinach? <br />
- I znów sarkazm - westchnął i wypchnął mnie na korytarz, bym się ubierała - ciesz się, że też tam byłem, bo byś dalej leżała w tym pudełku w dwóch częściach. <br />
- Ale zawieść kogoś to dla ciebie normalka?<br />
Pokiwał lekko głową, ubierając buty; poszłam za jego przykładem. <br />
- No to kicha.<br />
- Dlaczego? - zmarszczył brwi.<br />
- Bo mnie jeszcze nigdy nie zawiodłeś - wyznałam szczerze, na co mnie przytulił. Nie powiem, to było miłe uczucie. A potem szliśmy ramię w ramię przez alejki parku, rozmawiając ze sobą na różne tematy. <br />
<br /><br />
~*~<br />
<br /><br />
- Dużo jeszcze zostało? - Austin marudził już od kilkunastu minut. Wkurzał mnie już lekko, ale się nie odezwałam.<br />
- Tak, będziemy tu jeszcze stać do jutra - powiedziała Megan, a blondyn westchnął przeciągle. <br />
- Nie przesadzaj - mruknęłam - jeszcze kilka dekoracji i po kłopocie.<br />
- Nie wierzę, że Nelson mnie w to wpakował - powiedział zniecierpliwiony chłopak, stukając butem w podłogę. Po kilku minutach nie wytrzymałam.<br />
- Możesz przestać? - warknęłam, na co potulnie podszedł do kolejnej drabiny i wieszając kolejną dekorację - a tak w ogóle, Megan, gdzie jest Nelson?<br />
- Pójdę go poszukać - zaproponowała, na co skinęłam głową.<br />
Po chwili trzasnęły drzwi od sali, a wokół nas zapanowała cisza. Za oknem już zmierzchało, a ja patrząc na gwiazdy przypinałam szpilkami serpentynę. Niestety przez moją nieuwagę ukłułam się jedną z nich lekko skórę. Poleciało kilka kropel krwi, a zawsze od niej robi mi się niedobrze. Zakręciło mi się w głowie i poleciałam do tyłu. Jednak przed upadkiem ochronił mnie Austin. W podzięce pocałowałam go w usta i uśmiechnęłam się słabo.<br />
- Czasami myślę, że jestem wampirem - wyznałam, patrząc w jego brązowe tęczówki.<br />
- Czemu tak sądzisz?<br />
- Bo czuję zapach krwi i od niego robi mi się niedobrze - wystawiłam do niego język - to taki solny zapach. Zauważyłeś, że Megan coś długo nie wraca? - zmieniłam temat. <br />
Pokiwał głową i postawił mnie na nogi. Gdy upewnił się, że stoję na własnych siłach puścił mnie. <br />
- Może chodźmy jej poszukać, co? - zaproponował. <br />
- Spoko. Tylko powieszę tę serpentynę i już skończymy. <br />
- Może ja to zrobię - powiedział - za drugim razem mogę cię nie złapać, a nie chcę, by coś ci się stało. <br />
Przyszpilił dekorację i za rękę szliśmy na korytarz, szukając swojego rodzeństwa.<br />
<br /><br />
~*~<br />
NOWOŚĆ! PUNKT WIDZENIA MEGAN. <br />
<br /><br />
Chodziłam po szkolnych ciemnych korytarzach w poszukiwaniu przyjaciela. Nie lubiłam tu chodzić o tej porze. Szczerze, zdziwiłam się, że dyrektorka ma do mnie i Ally aż takie zaufanie. W sumie, na dole w szatni siedziały jeszcze woźne. Ale gdy się jest w samorządzie klasowym i szkolnym, to trzeba wtedy pomagać szkole. <br />
Minęłam już kolejny zakręt. No kurcze, gdzie on jest? Miał iść tylko do toalety. <br />
Skręciłam w następny korytarz, a na jego końcu widziałam kilka postaci. Przestraszyłam się i zadrżałam. Marzyłam o przeżyciu przygody, ale nie w ciemnej szkole! Zawróciłam prędko i skierowałam się stronę sali, by poinformować siostrę o braku Nelsona. Chłopcy ze starszej klasy ruszyli za mną. Dobrze widziałam ich zbliżające się sylwetki i ze strachu przyspieszyłam. Niestety, w sali było już zgaszone światło, a ja stałam w błędnym zaułku. Chłopacy zagrodzili całe przejście, a ja stanęłam w kącie. Przestraszona już na max'a czekałam na rozwój wypadków.<br />
- Kogo my tu widzimy? - zaczął jeden. Poznałam w nim Stephena z VI d. Reszta to pewnie jego koleżkowie. <br />
- Nasza mała myszka, która wrobiła nas w kozę - dopowiedział drugi, a ja się zatrzęsłam. Trzeci z kolei podszedł do mnie i zaczął bawić się moimi włosami. <br />
- W sumie nie jest taka zła - mruknął i kontynuował zabawę, dopóki nie klepnęłam go po łapach. Nienawidziłam, gdy ktoś dotykał moich włosów oprócz kogoś bliskiego. <br />
- Nie dotykaj mnie - przerażenie pomogło mi zdobyć się na sprzeciw. <br />
- Bo co mi zrobisz? - warknął i złapał mnie mocno za ramię. Zabolało. Syknęłam, na co pozostali zarechotali wrednie. <br />
Gdy już nie wiedziałam, do czego są zdolni, nadbiegł Nelson! *<br />
- Zostawcie ją! - krzyknął. Zwrócili na niego uwagę. <br />
Nawet się nie ogarnęłam, a zaczęła się bijatyka. Było niesprawiedliwie, bo 7 chłopaków na samego Nel'a. Chciałam pomóc, ale mnie odepchnęli. Płakałam ze strachu. Z drugiej strony nadbiegli Ally i Austin i prędko ich rozdzielili. Widocznie przywołał ich hałas.<br />
- Co tu się dzieje? - spytała Allyson, przytulając mnie. Z płaczem wtuliłam jej się w ramię. Gdy nikt się nie odezwał, kontynuowała - powiem to jutro pani dyrektor i nie będziecie mogli przyjść na bal. <br />
- Nelson się na nas rzucił - skłamał jeden, na co ona tylko prychnęła. <br />
- I mam wam uwierzyć? Dla waszej wiadomości znam Nelsona bardzo dobrze i wiem, że nie pali się do bójek. Poza tym, siedem na jednego? Chyba to nie była zbyt wyrównana walka. O wszystkim poinformuję dyrektorkę. <br />
Jeden zaczął się rzucać i chciał uderzyć moją siostrę.<br />
- Hola, hola - Austin złapał mocno jego rękę, odrzucając ją - czy przypadkiem chłopcy nie powinni bić dziewczyn? <br />
Naraz zaczęli wszyscy uciekać. <br />
- Dziękuję - wyszeptałam do przyjaciela, przytulając go mocno - sama nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. <br />
I wszystko dobrze się skończyło. <br />
<br /><br />
********************************************<br />
<br /><br />
Hej! Wena przyszła i zapukała do drzwi łazienki. Znalazłam trochę czasu i jest! Trochę taki nijaki, ale jest i zostawiam go do waszej oceny. <br />
* Pomysł jednego anonimka. Dziękuję ♥ <br />
Beznadziejnie piszę :C<br />
Już niedługo tu będzie epilog, bo nie potrafię pisać, a poza tym zajmę się bardziej drugą historią. I dziękuję za wasze komentarze :) <br />
<br /><br />
Do następnego!<br />
<br /><br />
Cristal :-)Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-5919162047060237332014-01-08T11:49:00.002-08:002014-01-08T11:49:52.543-08:00Rozdział XXPoprzednio:<br />
<br /><br />
"Siedziałam właśnie w domu i zapychałam się lodami gdy zadzwonił dzwonek.
Niechętnie nałożyłam kapcie na nogi i w znoszonym dresie podeszłam do
drzwi. Za nimi stała Trish. Wpuściłam ją do domu.<br />
- Ellie to suka! - wykrzyknęła, gdy tylko weszła. "<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /><br />
** <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /><br />
- Żadna nowość. Poza tym też cię miło widzieć, Trish - powiedziałam lekko znużona, wracając na kanapę. Przyjaciółka podążyła za mną.<br />
- I powinnaś nauczyć swojego chłopaka, żeby następnym razem mówił ci prawdę - powiedziała lekko zła.<br />
- Okej. No to cóż ona takiego złego zrobiła tym razem? - nie zraziłam się jej tonem.<br />
- Na twoim miejscu nie byłabym taka spokojna - odetchnęła głośno - wiedźma próbuje ci ukraść chłopaka.<br />
Wzruszyłam ramionami.<br />
- Austin nie jest chyba na nią podatny.<br />
- Masz rację - pokiwała głową i z kieszeni wyciągnęła kamerę. Zaciekawiło mnie to, więc usiadłam prosto - i to chyba jest jego plus.<br />
Otworzyła klapkę, włączyła urządzenie.<br />
- Oglądaj - nakazała. Posłuchałam jej.<br />
Na ekranie widziałam Austina i Ellie.<br />
<br />
<i><br /></i><br />
<i>- No więc o czym chciałeś ze mną rozmawiać? - spytała Ellie. </i><br />
<i>- Słuchaj, mam już dość twoich zagrywek - warknął blondyn - chcę, byś dała mi już święty spokój. Jestem szczęśliwy z Ally. </i><br />
<i>Dziewczyna zaśmiała się gardłowo.</i><br />
<i>- Nie żartuj. Umiem odczytywać znaki dawane mi przez chłopaków, a takich wyraźnych jeszcze nie widziałam. </i><br />
<i>Chłopak obejrzał się dookoła i wypuścił powietrze nosem. </i><br />
<i>- Posłuchaj mnie. Powiem ci szczerze, że byłem chwilowo w tobie zauroczony. No i mi się podobałaś. Ale zdałem sobie sprawę, że jesteś na tyle pusta i beznadziejna, że nigdy nie wartoby zniszczyć tego uczucia, którym dażę Ally. Nie warto zniszczyć tego związku. A teraz powtarzam ci ostatni raz, żebyś dała NAM spokój, bo i tak nic tym nie osiągniesz. </i><br />
<i>Moon chciał ją wyminąć, ale zatrzymała go za ramię. </i><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /><br />
Ułożyłam usta w cienką linię i odwróciłam głowę. Podobała mu się, tak? W moich oczach zebrały się łzy.<br />
- Oglądaj dalej - wyszeptała przyjaciółka. Znów spojrzałam na ekran.<br />
<br />
<i><br /></i><br />
<i>- Austy, proszę, daj już spokój. Przecież razem będziemy szczęśliwsi i ty dobrze o tym wiesz. A ja umiem uszczęśliwić na maxa mężczyznę.</i><br />
<i>Austin spojrzał na nią z obrazą.</i><br />
<i>- To znaczy, że ich już miałaś na pęczki, a ja nie jestem ani pierwszym, ani ostatnim.</i><br />
<i>- Ale to...</i><br />
<i>- Daj spokój - przerwał jej Moon - nie chcę cię słuchać. Na razie. </i><br />
<i>Znowu chciał odejść, ale zatarasowała mu drogę i rzuciła się na niego. Oboje wywalili się na trawę, a dziewczyna zaczęła go całować. </i><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /><br />
- Nie chcę tego oglądać - automatycznie odwróciłam głowę i znów po policzkach poleciały mi łzy.<br />
- Czy ty choć raz możesz to do końca obejrzeć? - spytała podirytowana Trish.<br />
Westchnęłam.<br />
<br />
<i><br /></i><br />
<i>Jednak chłopak na szczęście był na to odporny, więc odepchnął dziewczynę i wstał, odchodząc szybko. Brunetka długo się za nim oglądała. *</i><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /><br />
Czas się skończył i kamera się wyłączyła, a ja opadłam na poduszki. Starał się być odporny i wierny, więc to doceniam.<br />
- Nie chcę cię ranić jeszcze bardziej - przerwała krępującą ciszę przyjaciółka - ale ty też byłaś nieźle zauroczona Elliotem i nie mów, że było inaczej. Austina także raniłaś.<br />
- Wiem, ale to strasznie boli - rozpłakałam się na dobre - teraz wszystko zaczyna nam się walić. Nie dogadujemy się już tak dobrze, jak wcześniej. Tata znów znika na prawie całe dnie nie tłumacząc się. Megan też ma do mnie ostatnio pretensje, bo nie potrafię mieć podzielnej uwagi na wszystkich. Ty nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, a Dez... to Dez. On nigdy się nie zmieni.<br />
- Jak to nie chcę mieć z tobą nic wspólnego? - szatynka poczuła się trochę urażona, ale mnie przytuliła. Odwzajemniłam jej gest - tego nie powiedziałam.<br />
- Ale wiem, że tak myślisz. Jestem dla wszystkich ciężarem. Cassidy nawet się już ze mną nie kontaktuje, a Ellie chce zamienić moje życie w piekło.<br />
- Cassidy jest ostatnio zapracowana. Jeśli nadal tak uważasz, to pojedźmy do niej. Madison przecież się zwolniła i po prostu w sklepie jest ciężko.<br />
- Dobra, tylko daj mi się ogarnąć - wytarłam łzy wierzchem dłoni i wstałam powoli z kanapy. Potem pobiegłam szybko na górę. Wzięłam szybki prysznic, uczesałam się w wysokiego kucyka i przebrałam w czarne szorty i białą koszulkę, ponieważ popołudniu zrobiło się ciepło. Zeszłam na dół, pomalowałam usta błyszczykiem.<br />
Trish się do mnie uśmiechnęła.<br />
- Podaj kluczyki, skarbie. Ja prowadzę.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /><br />
~*~<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /><br />
*Kilkanaście minut wcześniej*<br />
<br />
<br />
- Myślisz, że okłamywanie Ally będzie lepsze od powiedzenia jej prawdy? - spytał mnie Dez.<br />
- To nie jest takie łatwe - schowałem głowę w dłoniach - gdyby się dowiedziała, że spotkałem się z Ellie to by mnie zamordowała.<br />
- I myślisz, że się nie dowie? - do domu wpadła zła Trish. <br />
- Co ty tu robisz? - spytał zdziwiony rudzielec. <br />
- Chciałabym, żebyś mi to wytłumaczył - szatynka podeszła do mnie i wyciągnęła kamerę. Zupełnie zignorowała Dez'a. Włączyła filmik. Było widać mnie i Ellie, rozmawiających. Odwróciłem głowę i udałem zainteresowanie kwiatkom na tapecie domu - jesteś jej chłopakiem.<br />
- No jestem. I nic złego nie zrobiłem. <br />
- I tak to jej to pokażę - powiedziała wściekła - ona by zrozumiała, żebyś jej powiedział prosto z mostu, że idziesz z nią pogadać i wyprostować parę spraw. Ale nie, pan super fajny Moon nie umie powiedzieć prawdy! Nie umie powiedzieć dziewczynie, że druga też mu się podoba! <br />
- Nie odważysz się jej tego pokazać.<br />
- Ależ tak - jej oczy miotały błyskawice - i już mnie nie ma.<br />
- Trish! - zawołał za nią Miller, ale dziewczyna już wychodziła.<br />
- Spadaj - warknęła jeszcze i pobiegła do domu mojej dziewczyny. <br />
- No to nie będzie kolorowo - westchnąłem, ale wiedziałem, że De La Rosa ma rację. Nie powinienem jej okłamywać. <br />
- Chodź do Cassidy. Ona da ci radę. Ale ja prowadzę - uśmiechnął się szeroko Dez.** <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /><br />
~*~<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /><br />
- Już lepiej? - Trish prowadziła auto i kupiła mi gorącą kawę z automatu. Popijałam ją, zbierając przez otwartą szybę ostatnie słoneczne promienie przed załamaniem pogodowym. <br />
- Dzięki - wyszeptałam. <br />
Powiewy ciepłego wiatru rozwiewały mi włosy.<br />
- Przepraszam, że tak gwałtownie zareagowałam, gdy mówiłaś o mnie i Dezie. Pewnie i masz rację. <br />
- Nie, to moja wina - spojrzałam na przyjaciółkę - ja nie powinnam aż tak w to wnikać. Po prostu, wiesz jak to jest, gdy liczysz, że twoim przyjaciołom się uda i będą razem?<br />
Szatynka kiwnęła głową, podzielnie patrząc na drogę i na mnie. <br />
- Tak było z tobą i Moonem. Też z Millerem wam nieźle dopingowaliśmy. Dlatego się tak przejęłam plotkami na temat Moona i tej jego byłej dziuni. <br />
- No właśnie. I liczysz, że tak właśnie będzie. To tak samo jak z ulubionymi gwiazdami z ulubionego filmu lub serialu. Na przykład Kristen Stewart i Robert Pattinson. Albo Brad Pitt i Angelina Jolie. Choć tej drugiej parze się udało. <br />
- Zaraz, zaraz. Ty lubisz zmierzch? - przyjaciółka spojrzała na mnie zdziwiona. <br />
Uśmiechnęłam się i machnęłam ręką.<br />
- Szczenięce lata. <br />
Popiłam łyka kawy i znów wyjrzałam za okno. Szybko zbliżałyśmy się do Sonic Boom'a, byliśmy niecałe dwa kilometry dalej. Właśnie mijałyśmy park i zobaczyłam parę z pieskiem. Pies był śliczny, owczarek niemiecki. Mały, słodki szczeniaczek. Właśnie w tej chwili zapragnęłam mieć własnego. Zobaczę, co da się zrobić. <br />
Nawet się nie obejrzałam, a dojechałyśmy do centrum. <br />
- Wstawaj, śpiąca królewno. Wysiadamy - szturchnęła mnie De La Rosa. <br />
Wysiadłam z auta i oniemiałam z wrażenia. Po tym, jak zatrudniłam Madi i Cass nie przyjeżdżałam tu praktycznie w ogóle. A teraz odnowili trochę budynek, dostawili ogródek i fontannę oraz plac zabaw, z którego już tu było słychać dziecięcy śmiech.<br />
Weszłam do budynku i akurat tu nic się nie zmieniło. Poszłam dokupić nam jeszcze po shake'u i pojechałyśmy ruchomymi schodami na górę. Drogę do mojego sklepiku znałam na pamięć. <br />
Trish chwilowo zauroczyła się w bluzce wiszącej na jednej wystawie, ale ją odciągnęłam. Weszłam do sklepiku i zobaczyłam Dez'a i Austina. Oni także mnie zauważyli, a Cassidy pomachała uśmiechnięta. Chciałam wyjść, ale Traszka mnie zatrzymała i pociągnęła do środka. Westchnęłam zrezygnowana. <br />
- Cześć - powiedziałam. Starałam się, by zabrzmiało to w miarę radośnie.<br />
- Hej - odpowiedziała Cass - dawno nie gadałyśmy. Co u ciebie?<br />
- Ciekawe czemu - szepnęłam z ironią - nie najgorzej. <br />
- Trish pokazała ci filmik? - wciął nam się Austin.<br />
- A jak myślisz? - spojrzałam na niego pochmurnie.<br />
Spuścił głowę. Zauważyłam, że starsza siostra Moona i Trish mrugnęły do siebie.<br />
- Gołąbeczki, chodźcie na chwilę ze mną - powiedziała blondynka i pociągnęła nas za ręce - musicie mi pomóc. <br />
- W czym? - spytał niezbyt zainteresowany blondyn.<br />
Dziewczyna nie odpowiedziała. Pociągnęła nas do mojego pokoju na górze, gdzie walały się jeszcze moje śpiwory i karimaty. Wepchnęła nas i zamknęła pokój na klucz. No cóż, mogłam się domyślić. <br />
Zaczęłam walić w drzwi.<br />
- Wypuść mnie - warknęłam.<br />
- Sorry - powiedziała z zagranicznym akcentem - ale nie wypuszczę was dopóki się nie dogadzacie. No cóż, do zobaczenia.<br />
Zbiegła po schodach na dół i nie zapowiadało się na to, by miała nas szybko wypuścić. Oparłam się o drzwi i schowałam twarz w dłoniach. Po chwili poczułam, że Austin dosiada się koło mnie. <br />
Nie rozmawialiśmy, po prostu siedzieliśmy. <br />
- Ja... naprawdę cię przepraszam, Ally - wyjąkał Moon po kilkunastu minutach ciszy. <br />
Nie odezwałam się. <br />
- Nie wybaczysz mi, prawda?<br />
- Co chciałeś tym udowodnić? - warknęłam - że nie umiesz mi powiedzieć prawdy? Myślałaś, że jestem kolejną dziunią, co zostawi cię z byle powodu? <br />
- Nie myślałem tak - wyszeptał - ja po prostu... nie chciałem cię zdenerwować.<br />
- Więc wolałeś mnie okłamać, tak? - w moich oczach pojawiły się łzy. Naprawdę dużo dziś płakałam. <br />
- To nie tak miało wyjść. Chcę tylko wiedzieć, czy mi przebaczasz? <br />
Wiedziałam, że moja złość nie ma najmniejszego sensu, ale naprawdę mnie to zabolało. Nie ufał mi?<br />
- Tak - wyszeptałam - cieszy mnie to, że nie dałeś jej się omamić, więc jestem ci wdzięczna i skora ci wybaczyć. <br />
Chłopak odetchnął z ulgą i wytarł mi delikatnie łzy. <br />
- Ale wiesz, że Ellie tak łatwo się nie podda? Ona po prostu chce zamienić moje życie w piekło. <br />
- Nie uda jej się to - objął mnie ramieniem - a wiesz czemu?<br />
Zaprzeczyłam.<br />
- Bo cię kocham i nigdy nie przestanę. I nikt tego nie zmieni. A teraz już nie płacz, bo więcej już cię nie skrzywdzę. A chociaż się postaram.<br />
Pocałowałam go.<br />
- Dziękuję ci. Za wszystko. <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /><br />
*************************************************<br />
<br />
<br />
<br /><br />
Cześć! Jest rozdział, cieszycie się? Tylko trzy dni :)<br />
<br />
<br />
<br /><br />
* Dialogi były w filmiku, a opisy były tym, co się tam działo. <br />
** Nie wiem czemu, ale u mnie Dez i Trish po prostu uwielbiają prowadzić auto XD<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /><br />
A teraz do następnego ♥ <span id="goog_1373141904"></span><span id="goog_1373141905"></span><span id="goog_1453934698"></span><span id="goog_1453934699"></span><br />
<br />Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-20800577869706430542014-01-05T11:18:00.000-08:002014-01-05T11:18:53.237-08:00Rozdział XIXRano wstałam przez wpadające promienie słoneczne. Najwidoczniej wieczorem nie zasłoniłam rolet. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek - była 5.58. Dość wcześnie, do tego do szkoły mam dopiero na 9.30. Wiedziałam, że już nie zasnę więc wstałam, w garderobie wybrałam sobie ciemne rurki, fioletową tunikę i czarne balerinki. Umyłam się, ubrałam i uczesałam w warkocza. Spakowałam książki i zeszłam do kuchni. Postanowiłam sobie zrobić śniadanie - wybrałam najprostsze - płatki. Wzięłam miskę z posiłkiem i wyszłam na taras. Usiadłam w fotelu i jedząc, patrzyłam na moje osiedle. Na ulicy nie było nikogo. Zbytnio mnie to nie zdziwiło. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w śpiew ptaków. Było mi naprawdę przyjemnie. Ta cisza...<br />
- Witaj skarbie - usłyszałam nagle koło siebie głos Austina, podskoczyłam ze strachu i zrzuciłam niechcący miskę na ziemię. <br />
- Pogięło cię czy co?! Chcesz mnie przyprawić o pieprzony zawał serca?!<br />
Spojrzałam na chłopaka karcąco. Miał na sobie pomięty dres, a włosy rozwalone w nieładzie. Dopiero teraz ogarnęłam, że blondyn codziennie o 6 wychodzi pobiegać. <br />
- Kto wie, kto wie - powiedział tajemniczo - idziesz ze mną pobiegać? <br />
Parsknęłam śmiechem.<br />
- Ja i bieganie? Wiesz, że może i lubię kosza, ale nienawidzę biegać. Jestem na to zbyt niezdarna. Poza tym muszę posprzątać płatki, które przez ciebie rozwaliłam.<br />
- Przeze mnie? - udał zdziwienie.<br />
- Nie, przez Świętego Mikołaja - stwierdziłam z ironią - idź, biegnij. <br />
Nie czekając na jego reakcję odwróciłam się w stronę drzwi, aby iść po papier czy coś, gdy złapał mnie za ramię (jak to ma w zwyczaju) i odwrócił ku sobie. Pocałował mnie delikatnie w usta, a gdy się oderwał sunął nosem po moim policzku w stronę szyi. <br />
- Przepraszam cię za wczoraj - wyszeptał, a ja zadrżałam czując jego oddech na mojej szyi. <br />
- Spoko - przymknęłam powieki, ale po chwili wyrwałam się z jego objęć - ale ma się to więcej nie powtórzyć. <br />
- Jak najbardziej - uśmiechnął się lekko - Na razie, kochanie - pocałował mnie przelotnie w policzek i pobiegł w swoją stronę. Patrzyłam na niego, aż zniknął za zakrętem i stwierdziłam, że jestem dla niego za łagodna. Weszłam do domu i aż dostałam kolejnego ataku serca, gdy zobaczyłam swoją siostrę. Miała całe rozwalone włosy, aż były na twarzy. Czarny kolor tylko dodawał im uroku. Do tego jak na złość miała długą, białą koszulę nocną i była coś blada. Zupełnie jak Samara z Ringu. I weź człowieku żyj normalnie, gdy najbliższe ci osoby chcą cię zamordować. <br />
- Coś się stało? - podeszłam do siostry i odgarnęłam jej włosy z twarzy.<br />
- Nic takiego, tylko słabo się poczułam - powiedziała cicho i mnie objęła - przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć.<br />
- To nic takiego - machnęłam ręką - pomóc ci się ubrać? <br />
Skinęła głową.<br />
- To leć do łazienki, umyj się i nałóż szlafrok. Ja posprzątam z tarasu i do ciebie przyjdę.<br />
Wykonała moje polecenie i już po chwili można było usłyszeć odgłos trzaskających cicho schodów. Ja wzięłam papier, posprzątałam i wybrałam siostrze ubrania. Potem razem siedziałyśmy i czekałyśmy na porę wyjścia do szkoły. A uwierzcie, bardzo się nudziłyśmy.<br />
- Ally, mam prośbę. U nas w szkole organizują bal halloweenowy, który będzie za niecałe dwa tygodnie. Nauczycielka poprosiła, czy byś mogła pomóc udekorować salę - odezwała się po dłuższej chwili milczenia Megan - Austin też tam będzie - zrobiła tzw. brewki. <br />
- Już mnie przekonałaś - powiedziałam z przekąsem - jeśli będzie dalej się tak zachowywał, jak wczoraj to nasz związek długo nie pożyje.<br />
Spojrzała na mnie krzywo.<br />
- Czy aby na pewno? Czy ty dałabyś radę go zostawić, nawet błagającego na kolanach? - podpuszczała mnie.<br />
- Mogę się założyć, że nie będzie błagał. Nieźle się dogadywał z koleżaneczką. <br />
- Oj, przestań - siostra dała mi kuksańca w bok - nie możesz go stracić. Stracisz do niego zaufanie przez jedną lalunię, która sobie myśli, że wszystko jej wolno?<br />
Spojrzałam w sufit.<br />
- Zastanów się. To nienormalne i niemoralne. Zdemoralizujesz mnie. A wracając do tematu, to pomożesz?<br />
- Jasne - uśmiechnęłam się - dziwię się po prostu, że u nas nie ogłosili żadnego balu w szkole.<br />
Oraz to, że ma aż tyle racji. Ale tego już jej nie powiem. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Dez, rusz swoją szanowną dupę, bo musimy jeszcze podjechać po Ally i Megan - pogoniłam przyjaciela.<br />
- Trish, daj mi chwilę. Muszę znaleźć moją komórkę - odpowiedział, a ja westchnęłam.<br />
- Masz ją w tylnej kieszeni spodni, geniuszu.<br />
Wsadził tam rękę i zdziwiony popatrzył na swój telefon.<br />
- Wow, magia, nie? - spytałam z przekąsem i założyłam ręka na rękę. <br />
- No też - miał szeroko otwarte usta - ale gdzie ty mi się patrzysz, kochanie? <br />
Spaliłam buraka, a rudzielec zachichotał.<br />
- Oj, choć już - powiedziałam szybko, ciągnąc go za ramię - nie kocham się w tobie, geniuszu.<br />
- Cały czas powtarzasz geniusz, ale z czasem wątpię, żeby chodziło o prawdziwe znaczenie tego słowa. <br />
Zaklaskałam mu, uśmiechając się sztucznie. <br />
- Może za to odkrycie jeszcze mam ci nobla dać? - ironia dała mu się we znaki, bo się wzdrygnął.<br />
- Przydałoby się - odzyskał zimną krew i znowu głupkowato się uśmiechnął. <br />
Pokręciłam niedowierzająco głową, zamknęłam dom i popchnęłam chłopaka w stronę jego auta.<br />
- Ja prowadzę.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Wyszłam z domu i razem z siostrą czekałyśmy na przyjaciół, którzy mieli po nas podjechać. Austin podobno miał zajść do Cassidy, więc razem z Nelsonem przyjdą o godzinę później do szkoły. Trochę się nudziłyśmy, dlatego usiadłyśmy na przystanku. Po chwili do nas podeszła dziwnie znajoma dziewczyna, którą niezbyt znałam. Ale na 100% widziałam. <br />
- Witaj Ally - powiedziała lodowatym głosem.<br />
- Hej? - powiedziałam niepewnie. <br />
Po chwili mi się przypomniało. Pożar w naszym starym domu (nowy dom kilkanaście domów dalej od starego, wciąż blisko Austina - od aut.), wykorzystanie Elliota, mój prawie pierwszy pocałunek z Moonem.<br />
- Angela - warknęłam.<br />
- Mi też miło cię widzieć - powiedziała identycznie jak przed chwilą, nic nie wskazywało na zmianę tonu. <br />
- Nie stać mnie na powiedzenie tego samego.<br />
- I to kolejna twoja wada - warknęła.<br />
Zaśmiałam się sztucznie.<br />
- Wciąż nie wiem, co Austin w tobie widzi.<br />
- Nadal trzymasz do mnie urazę? - spojrzałam na nią pytająco - przecież masz Elliota.<br />
- Ja go nie kocham. To zawsze chodziło tylko o Austina i ciebie. Wynajęłam go i omamiłam, by rozwalił wasz idealny związek. <br />
- A nie słyszałaś nigdy o powiedzeniu, że jeżeli kogoś kochasz to daj mu wolność? - trochę złagodniałam - naprawdę mi przykro, że cię zraniłam. Nie chciałam tego.<br />
- Ta twoja niewinność jest okropna - jej oczy zwilgotniały - wszystkich umiesz wokół siebie omamić. Gdy tylko tu przyjechaliśmy razem z Austinem on gadał tylko i wyłącznie o tobie : jaka to Ally jest super, idealna, śliczna i w ogóle. Elliot też przez to samo przechodził, ale teraz zaczął chodzić na zapasy, więc się trochę poprawił. <br />
Zauważyłam, że po drugiej stronie ulicy zaparkował znajomy samochód, a po chwili Dez machał do nas z całej siły, uśmiechając się szeroko. <br />
- Naprawdę cię przepraszam. Nie zamierzałam cię ranić ani odbierać chłopaka.<br />
Wstałam delikatnie, trzymając Megan za rękę.<br />
- Znajdziesz też kogoś dla siebie. Tylko nikogo nie wykorzystuj - zagroziłam jej palcem zabawnie i uśmiechnęłam niepewnie - a teraz przepraszam, ale muszę iść do przyjaciół. Do zobaczenia.<br />
Nie odważyłam się, żeby ją przytulić więc dotknęłam lekko jej ramienia i uśmiechnęłam się ponownie dając znak, że jeszcze nie wszystko jest stracone. Że może odzyskać moje zaufanie. Zaufanie Austina, naszych przyjaciół. Że w końcu też znajdzie sobie tego jedynego, a za kilka lat będzie się śmiała z tego wszystkiego, zapewne opowiadając tą historyjkę dzieciom przytulając się do męża. Chyba też tak to odebrała, bo uśmiechnęła się smutnawo.<br />
- Do zobaczenia - wyszeptała i patrzyła, jak odjeżdżamy spod przystanku. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Weź go zabierz ode mnie - z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciółki - Dez od samego rana próbuje mi wmusić, że jestem w nim zakochana, bo wiedziałam, że jego telefon jest w jego tylnej kieszeni spodni - na przerwie nie było tak źle. Wciąż wypatrywałam przyjścia Austina, ledwo kontaktując z rzeczywistością. Czy ja naprawdę chcę się zaprzyjaźnić z Angelą? Trochę jednak przez nią wycierpiałam, ale przecież ludzie się zmieniają. I im się wybacza. <br />
- Dez, uspokój się - powiedziałam łagodnie, uśmiechając się do dokuczających sobie przyjaciół - zachowujecie się jak dzieci. <br />
- Ale ona na 100% jest we mnie zakochana! - bronił się chłopak.<br />
- Skoro ty tak próbujesz udowodnić swoje racje, że ona cię kocha to znaczy, że chcesz, żebyście byli razem. Czyli ty także ją kochasz - zauważyłam filozoficznie i znów spojrzałam na telefon. Dostałam sms-a od Austy'ego. A oboje ich wpieniłam. Nie odezwali się ani słowem, rumieniąc się. <br />
<br />
<em>Zaraz będę. Czekaj pod salą od angielskiego. Całuski.</em><br />
<em></em><br />
Uśmiechnęłam się jak głupia do telefonu. Cieszę się, że Megan udowodniła mi, że nie chcę za wszelką cenę go stracić. To takie nierealne. Po chwili zauważyłam Moon'a. Uśmiechał się szeroko. Przyjaciele siedzieli obojętnie oparci o ścianę. Żadne nie odezwało się ani słowem odkąd wygłosiłam całą prawdę. Chłopak usiadł koło mnie i pocałował mnie w policzek. <br />
- A im co? - spytał lekko zdyszany.<br />
Złapałam go za rękę. <br />
- Wciąż nie chcą się przyznać, że się kochają. <br />
- A się kochają? - spytał zdziwiony.<br />
Pacnęłam się w czoło. <br />
- Sherlockiem nie będziesz. <br />
Zadzwonił dzwonek, a ja pożegnałam się z ukochanymi osobami. Austy i Dez mieli biologię, ja angielski, a Trish fizykę.<br />
- Powodzenia - szepnęłam do szatynki, bo właśnie miała sprawdzian ze znienawidzonego przedmiotu.<br />
- Nie dziękuję - wystawiła język i poszła w swoją stronę. A już po chwili siedziałam samotnie w mojej ławce oddając się łasce pani Brown. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
Na szczęście wf mieliśmy wszyscy razem. Czekałam właśnie z Dezem na Austina i Ally. Od tamtej przerwy nie zamieniliśmy ani słówka. Nie rozumiałam tego.<br />
- Jak ci poszła fizyka? - zaczęłam temat nieśmiało.<br />
- Nieźle - odpowiedział obojętnie.<br />
- Dez - powiedziałam z prośbą w głosie - proszę, spójrz na mnie. <br />
Chłopak popatrzył smutno. Spojrzał mi w oczy i odwrócił wzrok. <br />
- Przepraszam za to wszystko - powiedział cicho.<br />
- Ja też cię przepraszam. I chcę ci powiedzieć, że...<br />
Przerwał mi trzask drzwi wypadających z sali od chemii uczniów. Zauważyłam w tej grupce rozbawionych Austin'a i Ally. <br />
- Hej - powiedział Austin wesoło i objął kumpla ramieniem - jak tam?<br />
- Coś mi się wydaje, że w czymś im przerwaliśmy - powiedziała Ally wybuchając śmiechem. <br />
- Oj Ally - pociągnęłam ją mocno za ramię, aż pisnęła - możesz przestać się wtrącać do mojego życia prywatnego? <br />
Spojrzała na mnie poważnie.<br />
- Ale ja tylko żartowałam. Z resztą od przeznaczenia nie uciekniecie. I tak wiem...<br />
- Wiesz, że za kilka miesięcy ja i ten dupek będziemy razem. Ta, ta. Ale możesz przestać się wtrącać? To moje prywatne sprawy - warknęłam trochę za ostro. Popatrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami.<br />
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami - powiedziała smutno. Wiedziałam, że ją zraniłam. Wiedziałyśmy o sobie wszystko. O wszystkim rozmawiałyśmy i prawie wszystko razem przeżyłyśmy.<br />
- Ja przepraszam - powiedziałam płaczliwie, ale dziewczyna już zaczęła odchodzić - Ally! <br />
Nie odwróciła się. Poszła sama na salę gimnastyczną ze zranionym sercem. <br />
Nie powinnam tego mówić. Przecież też się do niej przyczepiałam gdy chodziło o nią i Austina. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
Stałam właśnie koło Moona na sali gimnastycznej, prawie maksymalnie odsunięta od przyjaciółki. Już nie byłam zła tylko trochę smutna, ale musiałam sobie trochę pomyśleć. Ona miała rację. Niepotrzebnie gadałam głupoty i przyczepiałam się własnych przyjaciół.<br />
Byłam też trochę nerwowa, bo mieliśmy też wf z Ellie. Aż się bałam jaki numer teraz odstawi. Miałam nadzieję, że da sobie dziś spokój, ale strasznie się myliłam. Zgadniecie, co zrobiła?<br />
Nałożyła króciutkie spodenki, które ledwo zakrywały jej dupę i koszulkę, która odsłaniała jej brzuch. No ta dziewczyna jest zdrowo powalona! A teraz szła w naszą stronę uśmiechając się głupkowato. Gdy podeszła całkowicie zignorowała moją obecność i zaczęła się przystawiać do Austy'ego. Zawrzało we mnie. Nie wiem czy to ze względu na to, że tu byłam razem z nimi i wszystko widziałam albo to było bardzo szczere, ale Austin odepchnął ją od siebie i popatrzył z niesmakiem na jej strój. Potem objął mnie ramieniem dając do zrozumienia, że jest już zajęty. Ellie patrzyła na niego z bólem w oczach, widziałam także wzrok Jessici, która patrzyła na niego z podziwem. No cóż, nie każdy ma takiego w miarę wiernego chłopaka. <br />
- Kocham cię - wyszeptałam i splątałam jego palce ze swoimi. <br />
- Ja ciebie też. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
Austin oznajmił mi po lekcjach, że nie wpadnie do mnie, bo musi się z kimś spotkać. Gdy spytałam z kim zrobił się trochę nerwowy i powiedział, że z kolegą. Nie uwierzyłam mu, ale przecież mogę dać mu swobodę. Oby to tylko nie była Ellie...<br />
Siedziałam właśnie w domu i zapychałam się lodami gdy zadzwonił dzwonek. Niechętnie nałożyłam kapcie na nogi i w znoszonym dresie podeszłam do drzwi. Za nimi stała Trish. Wpuściłam ją do domu.<br />
- Ellie to suka! - wykrzyknęła, gdy tylko weszła. <br />
<br />
******************************************************<br />
<br />
Cześć! Nie wiem, jak mam się tłumaczyć. Może tym, że całkowicie nie mam weny? A ten rozdział wyszedł mi całkowicie beznadziejnie! Więc sami widzicie. Nie wiem już, jak opisywać dane sytuacje, żeby wam się spodobało. <br />
Ale będę to kontynuowała.<br />
Dzięki za 11 komentarzy :) <br />
Do następnego ;) <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/RBumgq5yVrA?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-66437216204157760032013-12-13T12:33:00.001-08:002013-12-14T12:10:07.247-08:00Rozdział XVIIIGdy spojrzałam w bok ujrzałam... Gabe'a! (to ten chłopak, który się w niej podkochiwał - od aut).<br />
- Bo co mi zrobisz? - Elliot nie dał się wyprowadzić z równowagi, ale natychmiastowo opuścił rękę i skierował swoją uwagę na chłopaka. Podszedł do niego kilka kroków. <br />
- Po prostu ją zostaw - głos Duncan'a był lodowaty - nie będę się z tobą tutaj bił. <br />
- A może jednak - warknął Ell i rzucił się z pięściami na mojego hmm... kumpla? Próbowałam ich powstrzymać, ale na próżno. Żaden nie chciał się poddać, aż któryś mnie odepchnął tak, aż wywróciłam się na chodnik. <br />
- Meg, idź po Austina, bo nie wiem, czy uda mi się ich powstrzymać - mruknęłam do siostry, gdy wstawałam. Gdy ja podeszłam do walczących, ona posłusznie pobiegła do mojego chłopaka - uspokójcie się! - krzyknęłam. <br />
Nadal nie reagowali. <br />
- Jeżeli się w tej chwili nie uspokoicie, to dzwonię po policję - powiedziałam spokojnie. <br />
Elliot spojrzał na mnie z obłędem.<br />
- Nie boję się ich. <br />
- Jeżeli chcesz mi zaimponować, to nie w ten sposób. Wyrażanie uczuć poprzez przemoc nie jest zbyt fair w stosunku do innych. <br />
Chłopak spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.<br />
- To chyba nie twój interes.<br />
- No chyba mój - odezwałam się z sarkazmem - bijecie się przeze mnie.<br />
Podeszłam kilka kroków do Elliota, pociągnęłam go za ramię i zmusiłam do wstania. Otrzepał się i stanął ze mną prosto w twarz, a ja hardo spojrzałam mu w oczy.<br />
- Chyba będzie lepiej, gdy stąd pójdziesz. Angela na pewno nie będzie zadowolona, gdy się spóźnisz. <br />
Spojrzał na mnie zdziwiony.<br />
- Skąd o niej wiesz? <br />
- Heloł - spojrzałam na niego jak na opuźnionego umysłowo - to eks mojego chłopaka. Poza tym to ona wynajęła cię, żebyś mnie wykorzystał. Idź już - wskazałam mu drogę. Złapał mnie za ramiona, a wzrok mu złagodniał, ale i tak zrzuciłam jego dłonie ze mnie i popchnęłam w odpowiednią stronę - coś mi się wydaje, że już nie jesteśmy przyjaciółmi. I wątpię, żebyśmy jeszcze kiedykolwiek nimi będziemy. <br />
- Ranisz mnie - wystękał. Dopiero teraz zauważyłam wielką śliwę pod jego okiem. Najwidoczniej Gabe musiał mu mocno przywalić. <br />
- Przykro mi, ale to ty pierwszy mnie zraniłeś - byłam nieugięta - a teraz po prostu idź. <br />
Gdy brunet z ociąganiem odszedł spojrzałam w chodnik i czekałam na powrót siostry. Jednak Gabe próbował zwrócić na siebie uwagę, więc ogarnęłam, że on nadal tu jest. <br />
- Hm... dzięki za pomoc - uśmiechnęłam się do niego lekko - bez ciebie nie dałabym rady, ale głupotą jest, że zaczeliście się bić. <br />
- Nie ma za co - odwzajemnił promiennie gest, aż mnie zemdliło. <br />
Znowu zamilkliśmy, ale po chwili postanowiłam w "prezencie" objąć chłopaka. Przecież uratował mi życie. No może nie życie, ale ogólnie hmmm.... nie wiem jak to nazwać, skórę przed siniakami? Wiem, to brzmi idiotycznie, ale taka jest prawda. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Objęłam go delikatnie w pasie. Chłopak nie spodziewał się tego gestu, ale po chwili odwzajemnił uścisk. Po kilku sekundach gdy zobaczyłam idącą Megan z Austinem oderwałam się od kumpla i pomachałam do ukochanego. Z jego wzroku mogłam wyczytać, że nie był zadowolony z widoku, który zobaczył.<br />
Gdy moje dwie ukochane osoby doszły, uśmiechnęłam się, ale tylko moja młodsza siostra odwzajemniła gest.<br />
- Hej - mruknęłam - może pamiętasz Gabe'a. To mój znajomy ze szkoły.<br />
- Cześć - powiedział niechętnie przedstawiany, wystawiając rękę.<br />
- Cześć - blondyn uścisnął jego dłoń. <br />
- No to ja może już pójdę - powiedział nieśmiało Gabe myśląc, że go zatrzymał. No cóż, chłopak przeceniał swoje możliwości. <br />
- Tak - złapałam Austina za rękę, a on splótł nasze palce - spotkamy się w szkole. I jeszcze raz dziękuję za pomoc - pomachałam mu na pożegnanie. Gdy zniknął za zakrętem spojrzałam na Moon'a.<br />
- Może chcesz mi coś wytłumaczyć? - spytał mnie poważnie. <br />
- Co, jesteś zazdrosny? - droczyłam się z nim.<br />
- No wiesz, trochę tak skoro przychodzi do mnie twoja siostra z prośbą, abym ci pomógł a tu ja wychodzę, a ty przytulasz się do jakiegoś fagasa. <br />
- Austin - skarciłam go - on mi pomógł. Gdyby nie Duncan, to Elliot by mnie uderzył.<br />
- Elliot? - jego oczy wyglądały teraz jak pięciozłotówki.<br />
- Tak, ten Elliot. A teraz już po wszystkim, więc możemy iść na basen. Megan chętnie by poszła, prawda? - zwróciłam się do siostry. <br />
- Pewnie - uśmiechnęła się uroczo.<br />
Wciąż nie był przekonany, więc stanęłam na palcach i pocałowałam go w usta. Po chwili go odwzajemnił. Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam mu w oczy.<br />
- Lepiej?<br />
- Jasne, że tak - wyszczerzył zęby w ironicznym uśmieszku. <br />
- Jesteś wredny. Meg, idź bierz strój. Ja też już wejdę do domu. <br />
Już chciałam iść za siostrą, ale Austin zatrzymał mnie.<br />
- Gdzie ty idziesz? <br />
- No przebrać się - odparłam niezbyt inteligentnie.<br />
- A gdzie całus na pożegnanie?<br />
- Pogięło cię - zaśmiałam się - widzimy się za pięć minut. Pa - pomachałam mu i uciekłam do domu, potem do pokoju i wzięłam <a href="http://www.we-dwoje.pl/jasnorozowy;stroj;kapielowy;hm,11,foto,82104.html">mój strój kąpielowy</a> ( tylko z ramiączkami - od aut ). Przebrałam się prędko, wzięłam ręcznik i klapki, wzięłam siostrę za rękę i pożegnałam się z tatą. Wyszłam przed dom, a tam już w samochodzie czekał mój chłopak. Oczywiście miałam na sobie ubrania, to jeansowe rybaczki i bluzka z krótkim rękawkiem. Włosy związane miałam w koka. <br />
- Hej - wsiadłam do przodu, a Meg do tyłu i zapięła pasy - jedziemy? <br />
- Jasne. <br />
Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, każdy pogrążył się w swoich myślach. Ja myślałam o tym, co by się naprawdę wydarzyło, gdyby nie pojawił się mój znajomy. Może i nie byłoby zbyt dobrze, ale jednak teraz pewnie znów będzie mnie męczył (chodzi o Duncan'a oczywiście). Nawet się nie obejrzałam, a byliśmy już na miejscu. Pomogłam wysiąść siostrze i weszliśmy do budynku. Austin spierał się ze mną kto ma zapłacić, ale w końcu dałam mu za wygraną i to on płaci. Gdybym zrobiła inaczej zraniłabym jego ego, czytaj gentelmenowi nie można odmówić.<br />
Po chwili już brałam prysznic i weszłyśmy na basen. Blondyn już rozmawiał z jakąś brunetką, która miała seksowny strój. Poczułam się zazdrosna, ale zamknęłam to uczucie w sobie i wskoczyłam do wody przy okazji rozchlapując daleko wodę i ochlapując rozmawiającą parę. Oboje odwrócili się w moją stronę i zauważyłam... Ellie Skook. Dawno z nią nie rozmawiałam, bo obraziła się na mnie za to, że chodzę z Austinem. Na jej twarzy zobaczyłam złość, a na twarzy Moon'a zdziwienie. Megan za to weszła po schodkach do wody. Dopóki się przyzwyczaiła do temperatury, ja przypłynęłam już jedną długość. Pływałam, wyładowując złość na wodzie a nie na bliskich mi osobach. Najpierw debil oskarża mnie, że go zdradzam, a teraz sam gada z dziewczyną, która się w nim podkochuje. W dodatku w bikini! Gdy byłam bliżej ich Moon właśnie zbierał się, by dołączyć do mnie, ale go zatrzymała. Zgodził się, a ja w środku płakałam. Ugh, wiedział, że mam słabe nerwy i psychikę oraz że łatwo się denerwuje. Nim się obejrzałam minęło całe 45 minut. Całe 45 minut, które przegadał z laską, którą nie darzę zbyt dużą sympatią. Wcześniej pograłam trochę z Meg w siatkę, pływałam z deską i bez niej. Wciąż patrzyłam na niego kątem oka, a on nie zwracał na mnie żadnej uwagi! Dzięki, niebiosa. Daliście mi nauczkę. <br />
Zła wyszłam z basenu, agresywnie zdjęłam z głowy czepek i nałożyłam klapki. Przepłukałam się pod prysznicem i weszłam do przebieralni, gdzie zobaczyłam złośliwie uśmiechającą się zołzę. <br />
- Jak było? - spytała lekceważąco.<br />
- Dobrze - odparłam oschle - Ellie, daj spokój. Masz Gabe'a. <br />
- Którego nie kocham - przerwała mi - a Austin od dawna mi się podoba. <br />
- Więc musisz z nim przy mnie flirtować.<br />
- I mi się to udaje.<br />
Megan patrzyła na nas z boku z zaciekawieniem. <br />
Westchnęłam. <br />
- Rób co chcesz. Ale mi daj spokój - podniosłam ręce w obronnym geście i podeszłam do swojej szafki. Wytarłam się i ubrałam; usiadłam i poczekałam na siostrę. Ellie ubierając się patrzyła na mnie kątem oka. Gdy wychodziłam trafiłam na Jessicę Swan. No kurde no, tu na basenie dziś jest jakiś zjazd zołz?! <br />
- Siema Dawson.<br />
- Siema Jess - odparłam słodko - miło cię znów widzieć. <br />
- No - uśmiechnęła się lekko do mnie. Nie było w tym ani trochę sztuczności, chociażby tak mi się zdawało. Dziwny dzień.<br />
- Porozmawiamy w szkole, na razie - pożegnałam się i wyszłam. Szłam w stronę domu przed siebie i dumałam nad dzisiejszym zachowaniem wszystkich wokół mnie. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę i odwraca w swoją stronę. A kto to był? Austin, a któżby inny.<br />
- Jak się bawiłeś? - złość wróciła. <br />
- Jesteś zła? - spytał zdziwiony. <br />
- A jak myślisz?<br />
Westchnął.<br />
- To nie tak, jak...<br />
- Nie ważne czy tak, jak ja myślę czy jest zupełnie odwrotnie - warknęłam w jego stronę - to jest nie potrzebne. Nie chcę twojego tłumaczenia. Wiem, co widziałam.<br />
- Ally, posłuchaj...<br />
- Nie mam zamiaru - znów mu przerwałam - wiesz, że jej nie lubię, a ona na ciebie leci. Nie wiem, co chciałeś mi przez to udowodnić, ale wiem jedno - jesteś po prostu zwykłym kretynem (nie chciałam użyć gorszego słowa :D - od aut). Najpierw zarzucasz mi, że cię zdradzam z chłopakiem, który mi pomógł, a sam przez "nasz pobyt" - cudzysłów zakreśliłam w powietrzu - na basenie rozmawiałeś z zołzą w bikini! Jak ja mam cię traktować? <br />
Otworzył usta szeroko ze zdziwienia. Odwróciłam się, aby odejść, ale złapał mnie. W oczach pojawiły się łzy. <br />
- Puść mnie - warknęłam już z mokrymi oczami. <br />
- Mam ci to wytłumaczyć? - spytał spokojnie.<br />
- Nie mam zamiaru cię słuchać - powiedziałam oschle i znów chciałam się wyrwać, ale był silniejszy. <br />
- Słuchaj, ona tylko...<br />
- No co ona tylko? Pomagałeś jej przez 45 minut zawiązywać stanik? Czy może byłeś zajęty nawijaniem jej włosów na swoje palce? Nie zmusiła cię do niczego. A teraz mnie puść, bo i tak nie pojadę z tobą autem. Weź może Ellie, ona na pewno z tobą pojedzie. <br />
W końcu mu się wyrwałam, złapałam Megan za rękę i pobiegłam przed siebie. Nie mam zamiaru z nim gadać. Nie pobiegł za mną i dobrze. Muszę to wszystko sobie przemyśleć. <br />
Jutro znów muszę iść do szkoły, a to jest dobijające. Dobiegłyśmy do domu, poszłam do swojego pokoju, wziełam ubranie, umyłam się i poczytałam trochę książkę. Austin pisał wtedy kilkanaście razy, ale nie odpisywałam. O, teraz przyszedł kolejny.<br />
<br />
<em>Proszę, wybacz mi.</em> <br />
<br />
Westchnęłam i odpisałam mu.<br />
<br />
<em>Zastanowię się.</em> <br />
<br />
Odłożyłam telefon na parapet i położyłam na łóżku. Już po chwili zasnęłam kamiennym snem.<br />
<br />
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~<br />
<br />
Tam tam dam dam! Składać mi allahy, napisałam w końcu rozdział :) <br />
Dzięki za 6 komentarzy. <br />
Nic się nie dzieje i jest nudny, ale wiecie mam brak weny. <br />
Rozdział może pojawi się w niedzielę, ale nie obiecuję.<br />
Dobranoc <3<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/b0xyGiYqc30?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
Cris Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-42793985407326047812013-12-01T12:07:00.002-08:002013-12-01T12:07:38.173-08:00Rozdział XVII *Ally*<br />
<br />
Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie rano, bo lekko po 5. Na początku nie mogłam ogarnąć, gdzie jestem. Rozglądałam się wokoło i dopiero po chwili poczułam, że ktoś mnie przytula. Spojrzałam na śpiącego Austina i aż uśmiech sam wlazł na moją twarz. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie! Nigdy nie podejrzewałabym, że będę go aż tak bardzo kochać. Gorzej będzie, gdy zerwiemy. Na tą myśl westchnęłam głęboko i wyplątałam się z uścisku chłopaka. Wstałam powoli, by nie zakręciło mi się w głowie. Zatoczyłam się jak pijana, ale w porę przytrzymałam się kanapy, głęboko oddychając. Rozejrzałam się po pokoju - nic się tu nie zmieniło od wczorajszego wieczoru. Przeszłam kawałek i na korytarzu nie stały żadne buty. Więc gdzie do cholery podziewa się Cassidy z Nelsonem? <br />
Jak na moje zawołanie zadzwoniła moja komórka. By nie zbudziła blondyna pobiegłam do niej i szybko odebrałam. <br />
- Halo? - wyszeptałam do telefonu. <br />
- Allyson Marie Dawson! - usłyszałam zdenerwowany głos należący do mojego ojca - gdzie ty się podziewasz, do cholery?! Dzwoniłem kilkanaście razy i wczoraj, i dzisiaj, ale nie odbierałaś! <br />
- Spokojnie, tato - próbowałam go uspokoić - zostałam u Austina na noc, a nie poinformowałam cię o tym, bo zasnęłam. Przepraszam. <br />
- A co ze szkołą? - nadal był oburzony - na pewno nie odrobiłaś lekcji, nie spakowałaś ksiażek. Jak ty się wyrobisz? <br />
- Jest dopiero piąta rano. Za jakąś godzinę wrócę do domu i się spakuję, lekcje mam odrobione.<br />
- Mam nadzieję - powiedział nadal wściekły i bez niczego się rozłączył.<br />
Westchnęłam cicho.<br />
- Co się dzieje? - spytał cicho zaspany Austin. <br />
Odwróciłam się w jego stronę. <br />
- Dzwonił wściekły tata. Nie wróciłam na noc do domu i nie poinformowałam go o tym, więc się zdenerwował. <br />
Pokiwał ze zrozumieniem głową. <br />
- A tak w ogóle, gdzie Cassidy? - zadałam mu pytanie - mówiła ci coś, że zostanie gdzieś na noc czy co? <br />
Spojrzał na mnie zaskoczony.<br />
- Nie ma jej? <br />
- Nie ma - głos mi zadrżał - poczekaj, spróbuję się do niej dodzwonić. <br />
Chwyciłam komórkę i wpisałam numer blondynki. Dwa sygnały, cztery, sześć, poczta głosowa. Za każdym razem to samo, a Austin chodził już mocno zdenerwowany i zdezorientowany. Jego siostra zawsze mu mówiła, gdzie się wybiera. A teraz ani widu, ani słuchu, ani nie odbiera telefonu. Na zegarku wybiła godzina 6. <br />
- Austin - dotknęłam jego ramienia - może zjedzmy śniadanie i spakuj się do szkoły. Potem pomyślimy, co dalej. Cass nie będzie zadowolona, że przez nią zawalasz szkołę.<br />
Westchnął. Coś dużo dziś wzdychamy. <br />
- Masz rację - przymrużył oczy. <br />
- Może została u koleżanki czy gdzieś. Przecież Nelson jest u nas. To znaczy u mnie. <br />
Zjedliśmy śniadanie (płatki owsiane i kanapki) w czasie którego jeszcze z pięć razy próbowałam dodzwonić się do blondynki. Bez zmian.<br />
Gdy doszło do siódmej (przez prawie całą godzinę nie odzywaliśmy się do siebie) podziękowałam chłopakowi za miły wieczór, pożegnałam (na pół godziny) całusem w policzek i wyszłam z domu. Moon był zbyt niepewny tej całej sytuacji, że nie angażował się w nic. W sumie go rozumiem, nie spodziewałabym się tego po Cassidy.<br />
Gdy weszłam do domu od razu podbiegła do mnie Megan z Nelsonem, mocno mnie tuląc, a na końcu podszedł tata. Był jeszcze trochę zły, widziałam to w jego oczach, ale objął mnie ramieniem i wysłał na górę po plecak. Chwilę porozmawialiśmy i wyszłam z domu po przyjściu Austina. Wziął mnie za rękę, ale wciąż się nie rozluźnił. <br />
- Austy, spokojnie. Na pewno to zwykłe nieporozumienie.<br />
- Jakie nieporozumienie? - naskoczył na mnie, nie kontrolując się. Wyładował na mnie całą swą złość - nie zostawiła wiadomości, nic! Zostawiła nas, tak po prostu zostawiła. Nie odezwała się, nie odbiera telefonu. Jak twoim zdaniem mam to rozumieć?!<br />
- Uspokój się - krzyknęłam, przerywając mu - znowu mnie ranisz. <br />
Otworzył usta szeroko ze zdziwienia.<br />
- Mi też nie jest łatwo. Ta sytuacja po prostu cię przerasta, rozumiem to. Ale mógłbyś nie wyładowywać swojej złości akurat na mnie? - spytałam rozdrażniona - ja ci nic nie zrobiłam. <br />
Próbowałam wyrwać dłoń z jego uścisku, ale przytrzymał mnie.<br />
- Przepraszam.<br />
- Zwykłe przepraszam tu nie pomoże. Nie musisz mówić tego pustego słowa - powiedziałam lodowatym tonem.<br />
- Ale Ally...<br />
- Zostaw to na później. Ja muszę iść - zostawiłam zdziwionego i zranionego chłopaka za sobą, powstrzymywałam moje serce, by nie wrócić do niego i nie objąć. Po chwili jednak i tak mnie dogonił. <br />
- Jeszcze raz cię przepraszam - powiedział, czułam w jego głosie szczerość.<br />
- Znowu puste słowa - złapałam się za głowę - spoko. Mogę ci w ostateczności wybaczyć twoje uniesienie. <br />
Szliśmy cicho, ramię w ramie, aż gdy byliśmy niedaleko szkoły dobiegłam do idącej przede mną Trish.<br />
- Siemka - uśmiechnęłam się od ucha do ucha - nie widziałaś może nigdzie Cassidy po drodze?<br />
- Hej - odwzajemniła gest - nie. A co się stało?<br />
- Zgubiła nam się. To znaczy Austinowi. <br />
Pokręciła przecząco głową.<br />
- Nigdzie.<br />
- Okej. Po szkole jej poszukam. To znaczy poszukamy - powiedziałam cicho - zacznę od sklepu. Madison może mi powie, gdzie ostatnio poszła Moonowa. <br />
Lekcje minęły mi bardzo szybko. Na lunchu też nie działo się nic ciekawego. Po lekcjach pożegnałam się z przyjaciółmi i skierowałam się w kierunku Sonic Boom'a. Razem z Austinem oczywiście. Chłopak nie chciał mnie puścić sam mówiąc, że się o mnie martwi. Pewnie mu chodzi o to, żeby naskoczyć pierwszy na Cass gdy ją znajdziemy. Rozmawialiśmy o błahych sprawach, głównie o szkole i wypracowaniu z angielskiego. Gdy doszliśmy do centrum handlowego skierowałam się do mojego sklepiku. W pomieszczeniu roiło się od klientów. Bardzo się od tego odzwyczaiłam. Za kasą stała Madi. <br />
- Hej - uśmiechnęła się, gdy tylko nas ujrzała.<br />
- Cześć - odwzajemniłam uśmiech - nie wiesz może, gdzie Cassidy?<br />
- Jest w toalecie. Całą noc spała tutaj, w Sonic Boomie. Zamknęłyśmy trochę później, a już nie chciało jej się wracać do domu. Mówiła, że zostawiła wiadomość bratu i mówiła, że się nie pogniewasz. <br />
- A tak się składa, że nie zostawiła mi wiadomości - burknął wściekły Austin, ale nadepnęłam mu na nogę i posłałam karcące spojrzenie. Od razu złagodniał. <br />
Pomogłam trochę dziewczynie obsłużyć klientów, gdy Austy sprawdzał jedną gitarę. Potem z toalety wyszła Cass we własnej osobie. Blondyn od razu wstał, zwalając gitarę z nóg, która się rozwaliła.<br />
- Czemu nic mi nie powiedziałaś? <br />
- Jak to nie? - zdziwiła się dziewczyna - zostawiłam ci wiadomość na poczcie głosowej.<br />
- Nic nie dostałem.<br />
Spojrzała na niego krzywo. <br />
- Podaj mi telefon - wyciągnęła dłoń. Chłopak posłusznie położył komórkę. Ona coś tam powciskała i dała na głośnik.<br />
' Hej Austin, tu Cass. Zostanę na noc w Sonic Boomie. Nie martw się. Jutro wrócę. Buziaczki ' - koniec wiadomości. <br />
- Widzisz? - krzyknęła na niego.<br />
- Teraz wychodzi na to, że nie umiesz obsługiwać się telefonem - powiedziałam, stając na uboczu. A blondyn poczerwieniał na twarzy i przeprosił siostrę. Madison i Cassidy zostały pracować, a mnie normalnie wygoniły z budynku. Wracałam razem z moim chłopakiem do domu, został u siebie a ja poszłam do siebie. Przywitałam się z rodziną i poszłam na górę. Słońce przyjemnie grzało, więc otworzyłam szeroko okno i zaczęłam odrabiać lekcje. Po jakiejś półgodzinie usłyszałam na dworze rozmowę Megan z... Elliotem.<br />
- Dziewczynko, gdzie twoja siostra? - spytał zimnym głosem.<br />
Przez okno obserwowałam całe zajście. Meg wzruszyła ramionami.<br />
- Chyba w domu.<br />
- Jak to "chyba"?! - warknął, podchodząc kilka kroków do mojej siostry.<br />
Zamknęłam okno i zbiegłam po schodach na dół. Schowałam się za rogiem, patrząc na zaistniałą sytuacją.<br />
- Bo nie jestem pewna - powiedziała nieśmiało. <br />
Już chciał podnieść na nią rękę i ją uderzyć, gdy weszłam przed dom. Chłopak oniemiał widząc mnie.<br />
- Co ty do cholery robisz?! - krzyknęłam na niego. <br />
Jego twarz stężała, a wzrok znów ciskał pioruny.<br />
- Chciałem z tobą porozmawiać. <br />
- Chyba nie mamy o czym - powiedziałam oschle i podeszłam, zgarniając siostrę do siebie. <br />
- A ja myślę inaczej - podszedł do mnie jeszcze bliżej tak, że dzieliło nas jedynie kilka centymetrów.<br />
Z oczu poleciały mi łzy wściekłości.<br />
- No już. Uderz mnie. Pokaż, jakim jesteś gentelmanem! - krzyknęłam.<br />
Już chciał mnie uderzyć, gdy ktoś złapał go za rękę, powstrzymując od jakiegokolwiek ruchu. <br />
- Zostaw ją.<br />
<br />
*************************************************<br />
<br />
<br />
Guten tag! <br />
Co tam? Z rozdziałem wyrobiłam się w terminie, więc bądźcie ze mnie dumni i życzcie mi weny!<br />
Dziękuję za 10 komentarzy i dalej komentujcie, bo to mnie naprawdę pozytywnie motywuje.<br />
Dobranoc wam, kochani!<br />
Do następnego! (nie wiem, kiedy się pojawi).<br />
<br />
PS. Kocham tą piosenkę! <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/iO6TjZzcRGQ?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
Wasza CrisCristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-84980648600303546432013-11-29T11:40:00.000-08:002013-11-29T11:40:18.556-08:00Filmiki z Laurą, które uwielbiam! <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/yJTMNUmfHrM?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/tH1a7GTQdfo?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/vC190SBw2-Y?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/vNyhOK0wwls?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/coBf23FvMdQ?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/w0nBhDOzjR0?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/xeGRFZiDlB4?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/Cct8z4pCb44?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/6KEjyho0U18?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
A najlepsze z kangurem :D<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object width="320" height="266" class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="http://img.youtube.com/vi/bFdVf65_v90/0.jpg"><param name="movie" value="http://youtube.googleapis.com/v/bFdVf65_v90&source=uds" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="http://youtube.googleapis.com/v/bFdVf65_v90&source=uds" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/rkDd6YKTVJ0?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/MJj5paC6uBY?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
TO TYLE NA DZIŚ! ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JUTRO ALBO POJUTRZE! :)<br />
<br />
AKCJA NA TT : #HappyBirthdayLauFromPolishLauratics <br />
<br />
<br />
Wszystkiego najlepszego, Lauro, od fanów z Polski! I jeszcze kilka zdjęć :) <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9a967PX6II01I2qY0cb0yu6v_AGKNfn94F4Ib_7T190JP1QGR_BPoj6WDF27OANRluRWsurHVcUOtFPR0iZXtpTQQBHqmWgPiCbYHRZTWR-PwK-nMREoqHmAa3JtjgcDuez02ShILdb0/s1600/tygtu.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="175" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9a967PX6II01I2qY0cb0yu6v_AGKNfn94F4Ib_7T190JP1QGR_BPoj6WDF27OANRluRWsurHVcUOtFPR0iZXtpTQQBHqmWgPiCbYHRZTWR-PwK-nMREoqHmAa3JtjgcDuez02ShILdb0/s320/tygtu.png" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR410Qbu1buajwR3UjdmDlKgrG5AAmOFnXRbQ7uXz4WdTe-JncLKXZCpRf0EYec_8TJnHphWrnbMDiEthmYh74okFStAxcTIvW9bL9b5Jq6phKhZS5uFlUSPg-m93kznGTBp-e1ye2_pY/s1600/v.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR410Qbu1buajwR3UjdmDlKgrG5AAmOFnXRbQ7uXz4WdTe-JncLKXZCpRf0EYec_8TJnHphWrnbMDiEthmYh74okFStAxcTIvW9bL9b5Jq6phKhZS5uFlUSPg-m93kznGTBp-e1ye2_pY/s320/v.png" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRlCr15Ii9Sljxz5c3BoE0WWf8yli733Ww8ly1lRDNXOWk6ZkK9jqNbjKaZrv-E2lA6oNZuRIXHr-NrrW_Z9wjKew8Qmu2IhtWKYxdnBXVcE15G95fhQd3Hg0zlLU4LReGbKopwxJIExo/s1600/13-Brunette.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="164" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRlCr15Ii9Sljxz5c3BoE0WWf8yli733Ww8ly1lRDNXOWk6ZkK9jqNbjKaZrv-E2lA6oNZuRIXHr-NrrW_Z9wjKew8Qmu2IhtWKYxdnBXVcE15G95fhQd3Hg0zlLU4LReGbKopwxJIExo/s320/13-Brunette.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjY4cLzPHlg1pa1wjJqVkBNeq8X_32yx56QNOaLwO2gaY5M3P06aO2H3lvYEhVa3ijguW74t3Li4u-7SL-IQ9AWaTKbX5gpNTm5HIc1XsBJOqkYM7igdITQa2fGHbUKqC-sUGLH0VFUJ_g/s1600/BaLt1W2CcAEJ24c.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjY4cLzPHlg1pa1wjJqVkBNeq8X_32yx56QNOaLwO2gaY5M3P06aO2H3lvYEhVa3ijguW74t3Li4u-7SL-IQ9AWaTKbX5gpNTm5HIc1XsBJOqkYM7igdITQa2fGHbUKqC-sUGLH0VFUJ_g/s1600/BaLt1W2CcAEJ24c.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHy4GSA7CMf9MVlI-X6uhMebqoAusR-ZQ14biY2tziSn8dGn2DgszRkYIdif_8drMLgWrm3364P133QVwZb2-782tsqW1aDdj_zM_BrAjaeEl2bXqOGslAVk6-OsabHqnkX2pIhy6oi4g/s1600/tumblr_mwtzxwWo911suekl5o1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHy4GSA7CMf9MVlI-X6uhMebqoAusR-ZQ14biY2tziSn8dGn2DgszRkYIdif_8drMLgWrm3364P133QVwZb2-782tsqW1aDdj_zM_BrAjaeEl2bXqOGslAVk6-OsabHqnkX2pIhy6oi4g/s1600/tumblr_mwtzxwWo911suekl5o1_500.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirswlpM5Lags9fbaMG7-XO6SkVdny4-uJ-ca_m_pX6KmdhdASPRUAT3J3TfbnOlubrNFQF4RznONVcviSveAlqJNfnu8TICOWooeooZbj7_vfBEgsCVZvxBkH7VrX7mVGK_qR0aSx3x94/s1600/tumblr_mvznuiGHxo1rwy23xo10_r1_250.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirswlpM5Lags9fbaMG7-XO6SkVdny4-uJ-ca_m_pX6KmdhdASPRUAT3J3TfbnOlubrNFQF4RznONVcviSveAlqJNfnu8TICOWooeooZbj7_vfBEgsCVZvxBkH7VrX7mVGK_qR0aSx3x94/s1600/tumblr_mvznuiGHxo1rwy23xo10_r1_250.gif" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-4k5HVhwQlgWE_qDqWitEV_NDDNWsOSit4TLBDEpukTiZ6-Q7A_m0C9WxyI7ClpMPUviBNYvUNsD1FNepepFPJ4HNIuL9kBA3WdPttv7DTOa3Pp2paxexNFLgwxGJfTz4WyvReP_bFe0/s1600/tumblr_mvznuiGHxo1rwy23xo6_r1_250.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-4k5HVhwQlgWE_qDqWitEV_NDDNWsOSit4TLBDEpukTiZ6-Q7A_m0C9WxyI7ClpMPUviBNYvUNsD1FNepepFPJ4HNIuL9kBA3WdPttv7DTOa3Pp2paxexNFLgwxGJfTz4WyvReP_bFe0/s1600/tumblr_mvznuiGHxo1rwy23xo6_r1_250.gif" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbHghTRB1Dfi9yzX2BmpO0NSeVjnPjSUnFkDixOhf1c05mQFP4RW-wpMqFJdrPyfssIKwM23jKMKvqvGqybSGq2IP99rZaMuqu1mWFDclEQ7j6dugc0M7glWll0FPwI_xxhprhh_FDnJs/s1600/tumblr_muhsruuaBE1rwy23xo5_250.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbHghTRB1Dfi9yzX2BmpO0NSeVjnPjSUnFkDixOhf1c05mQFP4RW-wpMqFJdrPyfssIKwM23jKMKvqvGqybSGq2IP99rZaMuqu1mWFDclEQ7j6dugc0M7glWll0FPwI_xxhprhh_FDnJs/s1600/tumblr_muhsruuaBE1rwy23xo5_250.gif" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1T_U8ndxQ1__zMedRRhHYYwGPb-u2Hlxm2AiOwY_MuKVaU4YM-DY5_ZJNIITdo8wBUZEoOxp0O9LSLJEULFuK3XgOqMVQKd8QEcqVJXuFhf1JCr8IUALJTp8GFlmRmFJZicCzRmYj8mM/s1600/BY2TufuCIAAICRo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1T_U8ndxQ1__zMedRRhHYYwGPb-u2Hlxm2AiOwY_MuKVaU4YM-DY5_ZJNIITdo8wBUZEoOxp0O9LSLJEULFuK3XgOqMVQKd8QEcqVJXuFhf1JCr8IUALJTp8GFlmRmFJZicCzRmYj8mM/s1600/BY2TufuCIAAICRo.jpg" /></a></div>
<br />
<br />
Wasza Cris.<br />
Jeśli przeczytałeś tą notkę i też uwielbiasz Laurę oraz życzysz jej wszystkiego co najlepsze dołącz do akcji na tt: #HappyBirthdayLauFromPolishLauratics oraz skomentuj :D<br />
Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-56202507303366303552013-11-24T10:25:00.003-08:002013-11-24T10:25:53.661-08:00Rozdział XVI *Ally*<br />
<br />
Ten dzień zapowiada się niesamowicie. Gorące upały, ciepła woda w morzu. Razem z całą grupką postanowiliśmy iść na plażę, choć ostatni raz nie należał do najlepszych. Postanowiłam dziś trochę z nimi zaszaleć, bo tata przyjechał wcześniej i popilnuje Megan i Nelsona. Sonic Boom dziś należy do naszej nowej pracownicy, Madison. Ta dziewczyna to wulkan energii i potrafi sama sobie z nimi poradzić (chodzi o klientów). Ale dziś i tak Cassidy jej pomoże, bo chce jak najwięcej pracować i dostać wysoką wypłatę, a ja nie chcę jej zawieść. <br />
Gdy wczoraj wieczorem (w sumie to była noc) gdy Austin wyszedł przez balkon (biedny, myślał, że to tata jest na dole, a nie dziewczyny za drzwiami), moje kochane przyjaciółeczki zasypały mnie gradem pytań, choć już dobrze wiedziały, ponieważ cwaniary podsłuchiwały. I gdy wyszłam, zobaczyły na moim palcu złoty pierścionek, którego wcześniej nie było.<br />
- To takie słodkie - podniecała się Trish - on jest taki romantyczny. Jak to żyć z nim przez kilka lat i nie chodzić z nim?<br />
- Wiesz - odpowiadałam z sarkazmem - bo jak byłam niemowlęciem, to mnie to bardzo obchodziło. Kilka dni temu miałam sen z wydarzeniem, które, o dziwo, wykasowałam ze swojej pamięci. <br />
- Jaki? - spytała Dru.<br />
- On mnie pocałował w wieku 7 lat. Jeśli mi się to śniło, to znaczy, że już byłam pewna moich uczuć. A Megan i tak o wszystkim się dowiedziała. <br />
- Piosenka, pierścionek. Co jeszcze, dziewczyno? Czego jeszcze potrzebujesz do szczęścia?<br />
- Jego miłości, ale takiej prawdziwej. I mam nadzieję, że jako para będziemy się zachowywać tak jak wcześniej. Chodzi mi o rozmawianie, zachowywanie się. Nie chcę, by kiedykolwiek stało się niezręcznie. <br />
- Będzie co ma być. Nie ma co walczyć z przeznaczeniem - odparła filozoficznie Trish. <br />
- Co ty nie powiesz? - odgryzła ironicznie Dru. <br />
A potem poszłyśmy spać. Wstałam dopiero po 10, z miłym uczuciem tego, że mam chłopaka. I to nie byle kogo, ale najbliższą mi osobę od zawsze. Przyjaciela, którego znam i kocham (jak przyjaciela) od dziecka. Od urodzenia. Nigdy bym nie podejrzewała, że zakocham się właśnie w Austinie i będę jego dziewczyną! Bo kto by się tego domyślił? No pewnie mama. <br />
O dwunastej (dziś sobota) umówiliśmy się przy domu Moonów - mam niedaleko, bo zaledwie dwa domy - by iść na plażę. Aktualnie jest 11.20, więc zaczęłam się powoli szykować. Nałożyłam dwuczęściowy zielony strój, a do torby wsadziłam krem do opalania, telefon, okulary przeciwsłoneczne i ręcznik. Chwilę pooglądałam tv, pożegnałam się z rodziną i wyszłam z domu, kierując się w stronę czekającego już przy swoim aucie Austina. Przywitaliśmy się całusem w policzek i czekaliśmy na resztę przyjaciół.<br />
- Jak tam? - spytałam nieśmiało - jak to jest mieć mnie za dziewczynę?<br />
Posłał mi szarmancki uśmiech.<br />
- A jak ma być. W porządku.<br />
Udałam, że się obrażam. Założyłam ręce i odwróciłam się o 180 stopni.<br />
- Ej no, kochanie, ja tylko żartowałem - poczułam oplatające mnie muskularne ramiona - czuję się wspaniale. Nigdy nawet nie czułem się lepiej. <br />
- A nie gorzej? - spytałam z ironią, choć mój "foch" już minął.<br />
- Najgorzej czułem się w dzień śmierci rodziców - posmutniał nagle, a ja posłałam mu pytające spojrzenie - później ci wytłumaczę. Nie chcę, by wszyscy o tym wiedzieli - wskazał nadchodzących, radosnych przyjaciół.<br />
Potwierdziłam skinięciem głowy i splotłam moje palce z jego w żelaznym uścisku. Poczułam motylki w brzuchu i jego ciepło rozchodzące się po moim ciele. Chłopak przydział sztuczny uśmiech, gdy podeszliśmy do Dez'a, Trish, Dru i chłopaka, którego widziałam raz na zdjęciu danym mi przez Cassidy. Zaczęliśmy iść w stronę plaży, ja i Moon trochę z tyłu. <br />
- Kim jest ten chłopak? - spytał mnie szeptem Austin.<br />
- To Ryan, syn brata wujka koleżanki Cassidy - zachichotałam cicho, gdy blondyn spojrzał na mnie, niczego nie rozumiejąc - koleżanka Cassidy ma wujka, ten wujek koleżanki Cassidy ma brata, a ten brat wujka koleżanki Cassidy ma syna, to właśnie Ryan jest tym synem brata wujka koleżanki Cassidy. <br />
Zachichotałam ponownie, tym razem z mojego pokręconego zdania. <br />
- Świetne - spojrzał na mnie z politowaniem - nie ma to jak wytłumaczenie od Allyson Dawson.<br />
- A niby lepsze są od Austina Monici Moon? - spytałam sarkastycznie. <br />
- Na pewno o wiele - powiedział pewny siebie. <br />
Zaśmiałam się ironicznie.<br />
- Chciałabym to zobaczyć. Dobre wytłumaczenie od Moona, dobre sobie. <br />
Nagle podeszła do mnie Trish, cała rozpromieniona.<br />
- O czym tak namiętnie rozmawiacie? <br />
- O naszych super wytłumaczeniach - spojrzała na nas dziwnie - długa historia - machnęłam ręką i odgarnęłam włosy z twarzy. <br />
Po kilku minutach spaceru, podczas którego rozmawiałam wyłącznie z Trish, bo Austin podłączył się do Dez'a, doszliśmy do plaży. Podczas także tej drogi Ryan i Dru rozmawiali tylko ze sobą, wydawać by się mogło, że chłopak nie widzi poza blondynką świata. Uśmiechnęłam się do szatynki i dalej gadałyśmy o głupotach. Długo szukaliśmy dobrego miejsca do rozłożenia się, by być blisko wody. Okazało się, że Austin wziął też piłkę plażową, więc idealne miejsce jak dla nas znalazło się niedaleko siatki. <br />
- Może podzielimy się dziewczyny na chłopaków w siatkę? - zaproponowałam, gdy już od kilku minut wygrzewaliśmy się na piasku. <br />
- Żartujesz? Zgnieciemy was jak nic - powiedział pół-żartem, pół-serio blondyn. <br />
Prychnęłam.<br />
- To chyba ty żartujesz. Chcesz się o to założyć? - powiedziała lekko wkurzona Dru. Wkurzona, bo widziałam ją na wf-ie i wymiatała w siatkę jak profesjonalistka, a on w nią wątpił.<br />
- Bardzo chętnie - odpowiedział za niego Dez - o co?<br />
- Coś tam się wymyśli - powiedziała Trish - ale na pewno to nie będzie nic lekkiego. <br />
- To postanowione, zaczynamy grę - wtrącił Ryan.<br />
Podeszłam do Austina i uwodzicielsko smykałam jego klatkę piersiową palcami.<br />
- A już chciałam, żebyś nasmarował mi plecy - szepnęłam cicho i odeszłam powoli do dziewczyn. <br />
Gdy się odwróciłam spojrzałam na niego, posyłał mi zdziwione i proszące spojrzenia. Pokręciłam przecząco głową. <br />
- To co robimy? - spytałam przyjaciółek.<br />
- Trzeba opracować taktykę, odejdź Dez, by ich pokonać - okazało się, że chłopacy wysłali rudzielca, by nas podsłuchiwał. Westchnęłam i odepchnęłam chłopaka, który się o coś potknął i wpadł do morza (byliśmy bardzo blisko wody). Wszyscy dookoła wybuchnęli śmiechem, nawet obcy ludzie. Ten posłał mi wściekłe spojrzenie i już nam nie zakłucał porządku. Opracowałyśmy plan, by dać z siebie wszystko. I wiadomo, jak się gra w siatkówkę. Serwowałam pierwsza, ale piłka wpadła na siatkę i chłopacy uśmiechnęli się złośliwie. Potem jednak odwdzięczyłam się im, gdy trzy razy pod rząd atakowałam i wszyscy trzej dostali piłką w głowę (ciekawi mnie, kiedy się nauczyłam takiej zręczności i celu). Widać jednak, że lata ćwiczenia uparcia na wychowaniu fizycznym w szkole i trochę ćwiczeń w domu do czegoś się przydają. Potem już ani razu nie trafiłam w siatkę. <br />
Po godzinie prowadziłyśmy z dziewczynami jednym punktem 24 do 23. Ta gra była pełna, nie wiem jak to nazwać, niebezpieczeństw? Trzeba było mieć spryt, kondycję i w ogóle, by zdobyć choć połowę tych punktów, co zdobyłyśmy. Dru i Trish wszystko nadrabiały, bo ja z naszej trójki byłam najsłabsza. Słaby los brunetek.<br />
Potem Dru dokończyła mocnym serwem i wygrałyśmy. Poprzybijałyśmy sobie piątki i poszłyśmy się wykąpać do wody. Chłopacy, mocno zawiedzeni, poszli kilka króków za nami.<br />
- Nie odgadywać nas - powiedziała Dru, zakładając ręka na rękę. <br />
- My nie o was - zaprotestował Ryan - i chcemy was bardzo przeprosić i pogratulować wygranej.<br />
Austin pokiwał pojednawczo głową, patrząc prosto na nas. Potem wyciągnął do mnie rękę, ale ją uderzyłam.<br />
- Myślicie, że tak łatwo wam wybaczymy to, że w nas wątpiliście? - zaśmiałam się sztucznie.<br />
Dziewczyny potwierdziły moje słowa.<br />
- Kara i tak jakaś będzie - powiedziała Trish.<br />
- Jest dopiero 14, może coś porobimy? - spytał Dez.<br />
Wzruszyłam ramionami.<br />
- Dla mnie to bez różnicy, bo i w domu, i tu Austin będzie mnie nawiedzał. <br />
- No ej - chciał zaprotestować. <br />
- Taka prawda. Możemy się wysuszyć i iść do baru coś zjeść i się napić. Żadnej dyskoteki - powiedziałam pewnie. <br />
Wszyscy zgodzili się na mój pomysł, więc poszliśmy do ręczników, jednocześnie się pakując. Blondyn chciał mnie raz przytulić, ale się wyrwałam, więc przestał jakkolwiek mnie dotykać. Moja złość i tak dawno wyparowała, ale chciałam się z nim podroczyć. <br />
Gdy zjedliśmy i odpoczeliśmy wybiła godzina 17 (chłopacy cały czas się wydurniali, więc całkowicie straciliśmy poczucie czasu) postanowiliśmy powoli wracać. Spacerem, oczywiście, szliśmy z kolejną godzinę, bo do domu było z dwa kilometry, jeśli nie więcej. Porwały mi się sandały, bo szliśmy przez las, więc by nie iść boso Moon wziął mnie na barana. Ale miałam z niego ubaw!<br />
Gdy odprowadziliśmy wszystkich przyjaciół do domów, trzymając się za rękę, poszliśmy do domu Moonów. Gdy tylko zdjęłam buty i bluzę, blondyn wpił się w moje wargi, przyciskając do ściany. Z chęcią oddawałam każdy pocałunek, od których się rozpływałam. Kiedyś myślałam, że to niemożliwe, żebym jeszcze bardziej przywiązała się do Austina. Hello, przecież byliśmy przyjaciółmi od urodzenia, spędzałam z nim każdy dzień, prawie 24 na 24. Byliśmy nierozłączni, on był tak zwanym moim bff. Teraz jednak wiem, że wszystko jest możliwe. Z dnia na dzień przywiązywałam się do niego jeszcze mocniej i mocniej, a jego nieobecność sprawiała mi ból. Dziwne, co? Chodzimy ze sobą niespełna dobę, a już wychodzą kwiatki z naszej znajomości. <br />
Po kilku minutach, w czasie których przeszliśmy już na kanapę (on chciał dominować!), oderwaliśmy się od siebie. <br />
- Kocham cię - powiedziałam cicho drżącym głosem.<br />
- Jesteś całym moim życiem - odpowiedział równie cicho i nie trzeba było nic więcej dodawać. W całym domu, pogrążonym w ciemności, słychać było tylko nasze oddechy. Wciąż mnie ciekawiło, czemu nie ma jeszcze Cassidy, ale zrezygnowałam z analizowania wszystkiego i oddałam się przyjemności. <br />
- Wiem, że to dla ciebie trudny temat, ale co tak naprawdę stało się z waszymi rodzicami? - zaczęłam niepewnie temat - mi moi rodzice nie pisnęli ani słówka, a ty coś na stówę wiesz. <br />
Popatrzył na mnie smutno.<br />
- Po prostu mama wpakowała się w coś, co nie powinna. Jeszcze jak była w liceum poznała jednego takiego gościa imieniem Peter, taki mięśniak, wiesz o co chodzi. Tam też poznała mojego tatę, ale trochę potem. Można powiedzieć, że każda laska leciała na tego faceta, więc mama "weszła w modę" - cudzysłów zakreślił w powietrzu - można powiedzieć, że byli parą, ale on jej na nic tak naprawdę nie pozwalał. Tak jakby trzymał ją w zamknięciu, zabraniał jej spotykania się z koleżankami i w ogóle. Potem się okazało, że koleś przesadzał z alkoholem i narkotykami. W końcu mama chciała z nim zerwać, ale zagroził jej, że jeśli to zrobi, to ją zabije. Ją i jej nowego kochanka.<br />
- I po tylu latach... - zabrakło mi słów - po prostu... ich zabił? - głos mi zadrżał z przejęcia. <br />
- Nie, bała się jego, więc tego nie zrobiła. Potem jednak poznała tatę i zakochała się w nim. Za plecami swojego chłopaka romansowała z tatą. <br />
- Wow <br />
- No, wow. Potem jednak on się o nich dowiedział, ale jak już był w więzieniu, do którego właśnie moi rodzice go wsadzili.<br />
Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami. <br />
- Wcześniej mama, gdy już "była" z moim tatą, zauważyła, jak Peter gwałci jedną dziewczynę, morduje jej rodzine i podpala cały dom. A że go nienawidziła z całego serca i teraz zauważyła, że jest on tylko mordercą, złożyła zeznania. Potem była rozprawa, gostek wrzeszczał, że ich zabije, i dostał 25 lat więzienia w zawieszeniu bodajże na dziesięć. Potem od kogoś się dowiedział, że są razem.<br />
- Coś tu się nie zgadza. Jeżeli podczas gdy był w liceum, to miał 17 lat, tak? Jak mija 25 lat, to powinien mieć 42 lata. Jak to możliwe, że zamordował twoich rodziców po kilku latach, gdy ledwo co urodziła twoja mama Nelsona? <br />
Chłopak spojrzał na mnie z politowaniem.<br />
- Zwiał z pudła. Znalazł moich rodziców i przeciął im hamulce, kiedy nas do was przywieźli. A potem, gdy jechali na miasto zaczął ich gonić Peter, tata przyspieszył i nie mógł przecież zahamować. Wjechał w jakiś budynek, który się zawalił prosto na nich. Chociaż tak mówili policjanci dla Cass, a ona opowiadała to mi.<br />
Na kilka długich, niekończących się minut zamarł każdy odgłos oprócz tykania zegarka i naszych oddechów. Wciąż trawiłam słowa Austina.<br />
- Ale jak to w ogóle możliwe? - zapytałam trochę później bez zastanowienia - to znaczy, nigdy nie pomyślałam, że ich los może być aż tak straszny.<br />
- Ale to prawda. Peter'a skazano na karę śmierci. Teraz pewnie smaży się w piekle. Mogę ci powiedzieć, że to tobie pierwszej powiedzieliśmy tą historię.<br />
- Mam się czuć zaszczycona? - zażartowałam, próbując rozładować atmosferę. <br />
- Jak kto na to patrzy - wzruszył ramionami.<br />
Po chwili zastanowienia, bez czekania na jego reakcję, usiadłam mu na kolanach i wpiłam mu się w wargi, całując namiętnie. Po chwili oddał pocałunki, przeniósł dłoń na moje kolano. <br />
- Teraz ty będziesz dominować? - wymruczał mi w usta.<br />
- Staram się - odpowiedziałam i znów go pocałowałam. Gdy to on próbował odzyskać kontrolę nad sytuacją, spadliśmy na podłogę. Na szczęście był tam miękki dywan, bo inaczej jutro miałabym mnóstwo siniaków. Zaśmiałam mu się w usta. Po chwili przegryzł lekko moją dolną wargę, tym razem on był na górze. Przyciągnęłam jego szyję jeszcze bliżej siebie. Mimo, że leżał dosłownie na mnie, wciąż uważałam, że to za daleko.<br />
- <span class="hps">Je t'aime - szepnęłam. Wiem, że się powtarzam, ale to tylko szczera prawda.</span><br />
<span class="hps">- Co? - spytał zdziwiony, z małym uśmiechem.</span><br />
<span class="hps">- Trzeba uważać na francuskim - pstryknęłam go w nos - to znaczy, że cię kocham. </span><br />
<span class="hps">- <span class="hps">Yo también te quiero. </span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps">- A na hiszpańskim uważasz - mrugnęłam do niego - cieszę się, że ty mnie też. </span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps">Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, jednak po pół godzinie zasnęliśmy. Na dywanie. Wtuleni w siebie.</span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps">Jak ja kocham swoje życie!</span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps"></span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps">****************************************************** </span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps"></span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps">No cześć wszystkim. Tak jak obiecałam, ten rozdział jest dłuższy niż poprzedni! Z resztą, sami oceńcie! :D </span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps">Co do ilości komentarzy. Nie chcę nikogo maltretować, straszyć czy co jeszcze sobie innego wymyślicie, ale jest mi smutno, bo prawie nikt nigdy nie komentuje. Dopiero gdy was grzecznie poprosiłam, to wtedy jeden raz skomentowaliście w większej ilości. Więc gdy zaczniecie komentować, to zniosę ten że tak to nazwę próg, i będzie wszystko po staremu.</span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps">Druga sprawa, dziękuję za ponad 9.100 wyświetleń! Już za niecałe 900 będzie pełne 10000, a to jest strasznie dużo ! ;) Mineliście też 100 komentarzy, więc serdeczne dzięki <3</span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps">Po trzecie, rozdział powinien się pojawić najpóźniej do tego weekendu, co będzie (muszę jeszcze napisać nexta na drugim blogu. Teraz moja kolej! :o). I mam nawet fajne pomysły, ale to wy macie to ocenić.</span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps">Po czwarte, wchodzić, komentować i motywować. Dodam też zakładkę "Prośby i pomysły", bo tak jak Niewi i Ciasteczko mam czasem zaćmienie i kogoś pomysły naprawdę mi pomagają. </span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps">To do następnego! </span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps">Cris was kocha ♥ </span></span><br />
<span class="hps"><span class="hps"></span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/v9uDwppN5-w?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<span class="hps"><span class="hps"></span></span>Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-58428584571317359032013-11-18T10:05:00.001-08:002013-11-18T10:05:26.556-08:00Rozdział XV- O mój Boże, Austin, co ty tu robisz o tej godzinie? - dziewczyna się mocno zdziwiła. <br />
- Przyszedłem po coś - odpowiedział, uśmiechając się lekko - a teraz chcę ci coś pokazać. Zgadzasz się? - spytał z nadzieją. <br />
Ally westchnęła głośno i pokiwała twierdząco głową. Spojrzała znów na chłopaka, który zaczął coś brzdząkać na gitarze. Po chwili zmieniło się to w przepiękną melodię. Potem dołączył śpiew blondyna. <br />
<br />
<em>I think about you every morning when I open my eyes.<br />I think about you every evening when I turn off the lights.<br />I think about you every moment, every day of my life.<br />You're on my mind all the time. It's true.<br />I think about you, you you, you you<br />I think about you, you you, you you<br />Would you know what to say<br />If I saw you today?<br />Would you let it all crumble to pieces?<br />'Cause I know that I should<br />Forget you if I could<br />I can't yet for so many reasons.<br />I think about you every morning when I open my eyes<br />I think about you every evening when I turn off the lights<br />I think about you every moment, every day of my life<br />You're on my mind all the time. It's true<br />I think about you, you you, you you.<br />I think about you, you you, you you.</em><br />
Dziewczynę zatkało, a z oczu poleciały łzy. <br />
- To było piękne - powiedziała, płacząc i po chwili uśmiechnęła się szeroko - sam to napisałeś? <br />
Pokiwał twierdząco głową.<br />
- Dziękuję, a teraz wejdź do domu, bo się przeziębisz. Mam dla ciebie jeszcze coś.<br />
Allyson posłusznie cofnęła się do domu. Tam dziewczyny również były zdziwione, ale posyłały sobie ukradkowe spojrzenia i uśmiechały tajemniczo. Dawson ruchem ręki kazała wyjść przyjaciółkom z pokoju, by młodzi mogliby choć na chwilę zostać sami. W czasie, gdy Moon wspinał się po pnączach na ścianie domu państwa Dawsonów, one się stawiały i nie chciały wyjść. Po chwili jednak Ally siłą je wypchnęła za drzwi, które zamknęła na klucz. Teraz czekała na niego sama. Po chwili chłopak wszedł na balkon i zapukał cicho do drzwi. Brunetka otworzyła mu je, a on wpadł do środka i namiętnie pocałował zdziwioną dziewczynę. Gdy się od siebie oderwali, odsunął się tylko kilka milimetrów i wyciągnął z kieszeni czarne pudełeczko, a po chwili uniósł wieczko. W środku połyskiwał przepiękny pierścionek ze złota. Choć był skromny, ale bardzo piękny. Dziewczyna westchnęła z zachwytu. Z pokorą wystawiła dłoń, a Austin wsunął pierścionek na palec.<br />
- Kocham cię - szepnęła cicho.<br />
- Ja ciebie też. Allyson Marie Dawson, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? <br />
- Pewnie, że tak - powiedziała prawie niesłyszalnie i wpadła w ramiona swojego "przyjaciela".<br />
- Tak bardzo cię kocham - powiedział, uśmiechając się szeroko i gdy chciała coś odpowiedzieć, to zamknął jej usta pocałunkiem. <br />
<br />
*********************************************<br />
<br />
Dzień dobry wszystkim. Jestem jędzą i dałam bardzo króciutki i milutki. A tak na serio, to kompletnie nie mam czasu i weny. Nie mam także ochoty i humoru, by pisać o cukierkowatej miłości, choć z tego nie zrezygnuję :D Po prostu siedziałam kilkadziesiąt minut nad klawiaturą i nie umiałam nic napisać. W końcu się wzięłam i króciutko napisałam. Następny pojawi się szybciej. Mam już pewien plan...<br />
<br />
<strong><em><u><span style="color: lime;">10 komentarzy = nowy rozdział.</span></u></em></strong> <br />
<br />
Do nexta! <br />
Cris<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/NWdrO4BoCu8?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-38738743609654341042013-11-04T11:43:00.000-08:002013-11-04T11:43:57.968-08:00Rozdział XIV- Co tu się stało?! - wykrzyknął Austin, gdy razem z Nelsonem wszedł do domu. Była 10, a dziewczyny nadal spały, lecz po krzyku blondyna się zbudziły.<br />
- Zamknij mordę - warknęła zaspana Cassidy - nikt cię nie nauczył pukać?<br />
- Przepraszam, ale to też mój dom - powiedział sucho Austiś. <br />
- Tornado szukało z nami zabawy, masz coś do tego? - Cass nie dawała za wygraną dla brata - jestem tu starsza i ja tu rządzę. Zezwoliłam się z nami pobawić, to przyszedł. <br />
- Nikt cię nie nauczył, że kobiet się nie budzi? - powiedziała rozbawiona Ally i rzuciła w chłopaka poduszką. Ten jednak się uchylił, złapał ją i odrzucił. <br />
Austin westchnął zdenerwowany i zdegustowany. <br />
- Może byś w końcu doceniła to, że jestem tu tylko dla ciebie i ci pomagam, a nie się tylko rządzisz i strzelasz swoje "super fajne fochy" - powiedział, ale żadna z nich nie wiedziała, do której to było skierowane. Popatrzyły po sobie zdezorientowane - teraz udajesz głupią. Jak ja tego nienawidzę! - krzyknął, walnął pięścią w ścianę i pobiegł na górę do swojego pokoju.<br />
Dziewczyny długo dochodziły do siebie.<br />
- Nie wyspał się - mruknął po chwili Nelson i też poszedł powoli do pokoju - ale to też jest przesada, Cass.<br />
Blondynka rozłożyła ręce w geście bezradności i padła na poduszkę.<br />
- I to niby kobiety mają humory - powiedziała dziwnym głosem.<br />
- Taaa - mruknęła Ally - może ma rozdwojenie jaźni? - zaproponowała, uśmiechając się.<br />
- Wiesz, przy Austinie to wszystko możliwe - Cassidy odwzajemniła gest - idź się umyj i ubierz. Jeśli chcesz, to wpadnij do Austisia, ciebie powinien posłuchać. Zakochany nastolatek, ach te dzieciaki - westchnęła i wygoniła przyjaciółkę do łazienki. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Austin, wszystko w porządku? - Allyson pukała właśnie do pokoju swojego przyjaciela.<br />
- Daj mi spokój. Nie ma mnie, wiesz? - odpowiedział smutnym tonem. Brunetka nie posłuchała się jednak chłopaka i weszła do pokoju. Siedział on bez koszulki na parapecie, brzdąkając na gitarze. <br />
- Co ci się stało? - spytała zdziwiona dziewczyna - czemu tak się zachowałeś w stosunku do Cass? Przecież nic wielkiego się nie stało. Posprzątałybyśmy przecież. Wczoraj tylko żartowałam, żarłoku - zbliżyła się bliżej niego - jesteś w ciąży czy co?<br />
Posłał jej pobłażliwe spojrzenie. <br />
- Byłabyś zadowolona, co? Może bym cię przygarnął i byłabyś mamusią swojego juniorka - uśmiechnął się lekko - poniosło mnie trochę. Przepraszam.<br />
- Mam jeszcze jedno pytanie - powiedziała niepewnie po kilku minutach ciszy - do kogo były skierowane te przykre słowa? Bo może i mi się tylko wydawało, ale chyba do mnie. Bo tu nie jesteś tylko dla Cass. Mam taką chociażby nadzieję.<br />
- Ally... - chciał coś powiedzieć, ale mu przerwała.<br />
- Wiem, bywam fochasta, ale powinieneś mnie zrozumieć. Co byś poczuł, gdybyś na przykład poczuł coś do mnie, ja bym ci robiła nadzieję, ale w końcu i tak dała do zrozumienia że nic z tego nie będzie? <br />
- Nie dawałem ci takich znaków - powiedział cicho - zależy mi na tobie, i to bardzo. Po prostu nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni.<br />
- Czym niby miałbyś ją zniszczyć? Powiedzeniem mi, że masz dziewczynę? Która wykorzystuje i Elliota, i ciebie? - Ouups. Zorientowała się, że powiedziała za dużo.<br />
Wstał automatycznie na nogi, zwalając gitarę na ziemię i podchodząc do dziewczyny, której błyszczały słone łzy w oczach. <br />
- Chodzi o to, że 'wynajęła' Elliota, żeby zniszczył naszą przyjaźń. Obiecała mu za to, że ciebie rzuci i będzie z Elliotem. <br />
- Skąd to wiesz? - chłodna barwa głosu blondyna aż przeraziła Ally. Przerażona cofnęła się o kilka kroków - kto ci tego nagadał? <br />
- Mi osobiście nikt. Usłyszałam przypadkiem, jak Elliot rozmawiał z koleżkami o tym. Przepraszam cię - wyszeptała, a głos jej drżał. <br />
- I ty w to wierzysz? - spytał drwiąco.<br />
- Opanuj się - powiedziała cicho brunetka - tak, wierzę.<br />
Odwróciła się i chciała odejść, ale jej na to nie pozwolił.<br />
- Ally, ja przepraszam - wzrok mu złagodniał, pocierał sobie skronie - jest pieprzonym egoistą i dupkiem, wiem. <br />
- Wiem, że jesteś tym wszystkim podenerwowany, ale nie musisz się na mnie wyżywać. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? <br />
- Tak sądzę. <br />
- No właśnie. Też byłam podenerwowana tym, że Elliot tak po prostu na polecenie jakiejś zołzy mnie wykorzystał, ale się nie wyżywałam na przyjaciołach.<br />
- Wybacz mi, panno Dawson - powiedział ciepłym tonem. <br />
Brunetka westchnęła i przytuliła się do Austina.<br />
- I już lepiej - powiedział zadowolony - więcej to się nie stanie, obiecuję. Nie umiesz się mnie oprzeć - to raczej było stwierdzenie, niż pytanie.<br />
- Za bardzo cię kocham - powiedziała lekko - nie umiałabym się na ciebie gniewać długo.<br />
- Ja też cię kocham króliczku - powiedział i pocałował dziewczynę we włosy - jak wariat. <br />
Podniosła głowę, by spojrzeć mu w oczy.<br />
- Naprawdę? - spytała z nadzieją.<br />
- Tak.<br />
Ally zarzuciła mu dłonie na szyję, a Austin pocałował ją czule w usta. <br />
- I niech tak zostanie - mruknęła zadowolona i zatonęła w ramionach 'przyjaciela'. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
Gdy Ally pożegnała się z Moonami skierowała się w stronę domu, a Austin zabrał się za pomaganie siostrze w posprzątaniu bałaganu. <br />
- Więc co, to już oficjalne? - rzuciła wesoło Cassidy do brata.<br />
- Nie - mruknął - nie wiem za bardzo, czy ona chce się w to zaangażować.<br />
Blondynka popatrzyła na niego krzywo.<br />
- Weź ty miej krztę romantyczności w sobie - powiedziała podirytowana - jakbyś do cholery nie znał Ally - przeszła na drugą stronę kuchni, zdrapując kawałki sera ze ścian - ona cię kocha. Wiesz, jak bardzo jest uczuciowa. Zrób coś specjalnego i oznajmij, że ona już na zawsze będzie w twoim sercu. Nieważne, jak potoczą się wasze losy. Zawsze będziecie w swoim sercu nawzajem. I tak przy okazji, wyrzuć śmieci, jak możesz. <br />
- Yhmm... - mruknął, ale zrobił czynność zadaną mu przez siostrę. Gdy był już przy domu i wyrzucał worki zobaczył idącego Elliota. Złość zaczęła wzbierać w nim pełną siłą. Podszedł szybkim krokiem do chłopaka. Brunet zdziwił się, ale potem przydział obojętność na twarzy. <br />
- Co ty tu robisz? - głos Austina był ostry jak brzytwa.<br />
- Nie widzisz? Spaceruję - odpowiedział sucho Elliot.<br />
- Akurat koło domu Ally. Czy nie za dużo wyrządziłeś jej krzywd? <br />
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy - brunet chciał wyminąć chłopaka, ale blondyn mu tego nie pozwolił.<br />
- Raczej moja. Ally to moja... najlepsza przyjaciółka. Zależy mi na niej bardziej, niż możesz podejrzewać. <br />
- Daj mi spokój. Nie byłem u niej. Byłem u swojej... dziewczyny.<br />
Elliot odszedł kilka kroków.<br />
- Angeli? Nie warto już na nią tracić głowy - brunet odwrócił się automatycznie - to nikt inny niż debilka. Ona cię tylko wykorzysta i rzuci.<br />
- Tak jak zrobiła to tobie? - zapytał El z kpiną. <br />
- To ja ją rzuciłem. Wiem, do czego cię zmusiła. Nie daj sobie pogrywać. Nie daj sobą pomiatać - powiedział trochę mniej wściekłym tonem i odszedł w stronę domu. Brunet stał kilka minut, skamieniały od słów nastolatka " Nie daj sobą pomiatać ". <br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Dru, jaki jest twój ideał faceta? - spytała Ally przyjaciółki.<br />
- Hmm... Musi być na pewno inteligentny, romantyczny, miły i opiekuńczy. No i wierny. Mam za słabą psychikę, by przeżywać zdradę ukochanej osoby. A co?<br />
- Nic takiego - brunetka odwróciła wzrok, nie chcąc zdradzić swoich zamiarów. Czuła na sobie podejrzliwy wzrok Dru.<br />
- A twój?<br />
- Musi być blondynem. I mieć brazowe oczy.<br />
- Znam takiego kogoś - zaśmiała się Trish.<br />
Ally zachichotała.<br />
- No właśnie, jak się między wami układa? - spytała szatynka.<br />
- Twoje pytanie woła o pomstę do nieba - mruknęła Allyson - nic takiego.<br />
- Ally, wiesz, że nie umiesz kłamać. A ja wiem, że coś kręcisz. Spowiadaj nam się tu. <br />
Brunetka oblała się rumieńcem.<br />
- Więc to już oficjalne? - podekscytowała się Trish.<br />
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.<br />
- Nie spytał mnie o to. Ja też mu tego nie zaproponuję, bo to chyba nie wypada, prawda?<br />
- Przyjęło się, że to chłopacy pytają. I chyba niech tak pozostanie.<br />
- Przenocujecie u mnie? Będę sama z Megan, bo ojciec pojedzie niedługo do jutra do babki - zmieniła szybko temat Allyson. <br />
- Bardzo chętnie - Dru pokiwała energicznie głową, a Trish jej zawtórowała.<br />
- To pakujcie swoje manatki, zaraz 17. I tak jest późno.<br />
Dziewczyny zaczęły się pakować. Ally im trochę pomogła i już po 15 minutach były gotowe.<br />
- Idziemy - zakomendorowała Dawson. <br />
Zgodnie z jej poleceniem wszystkie poszły w stronę domu państwa Dawsonów. Przez całą drogę plotkowały o najprzystojniejszych chłopakach ze szkoły. Allyson wciąż się upierała, że "namber łon - forever Austin". <br />
- Cześć tato - Ally zwróciła się do ojca gdy doszły do domu i dała mu całusa w policzek - nie pogniewasz się, że u nas zanocują? <br />
- Jasne, że nie - Lester uśmiechnął się szeroko - będziecie obydwie miały towarzystwo. A ja już się będę zbierał. Może za kilka dni przyjedzie babcia Marlene.<br />
- To wspaniale - brunetka się ucieszyła i uwiesiła na szyi Lestera.<br />
- Wiem, że ją lubisz. A teraz przepraszam, ale się zmywam. Meg jest u siebie. <br />
Pożegnali się. Ally zorientowała się, że była tak zajęta swoimi kłopotami, że zaniedbała swoją młodszą ukochaną księżniczkę, która niedawno była jej jedynym oczkiem w głowie. <br />
Dru i Trish zaproponowały wieczór wspólnych gier. Nastolatki zaczęły szukać różnych gier, a Dawson skierowała się do pokoju Megan. <br />
- Hej mała - przywitała się z młodszą siostrą.<br />
- Hej - Megan nie była zainteresowana rozmową i znów zajrzała do swojej książki. <br />
- Wiem, że ostatnio cię zaniedbałam.<br />
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Musisz sobie wyobrazić, jak ja się czuję. A zgadnij jak - w sumie odpowiem za ciebie - O-K-R-O-P-N-I-E! - dziewczynka przeliterowała ostatnie słowo - bardzo mało bywasz w domu. Rozumiem, jesteś zakochana, ale bez przesady.<br />
Ally była zaskoczona przemową Meg.<br />
- Przepraszam - wyszeptała po chwili i przytuliła siostrę - organizujemy wieczór gier. Wpadniesz na dół? <br />
Megan posłała nastolatce lekki uśmiech. <br />
- W sumie czemu nie.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
- To na pewno fałsz - awanturowała się Trish, gdy Megan wygrała po raz piąty z kolei w makao - na pewno oszukujesz.<br />
Meg posłała jej pobłażliwe spojrzenie. <br />
- Nie prawda - oburzyła się lekko - pamiętasz? Pochodzę z rodziny nieumiejących kłamać - powiedziała zadowolona. <br />
- W sumie ma rację - przyznała Dru i wszystkie cztery wybuchnęły śmiechem.<br />
- Może już się zbierajmy - powiedziała Ally - jest kilka minut po jedenastej.<br />
Wszystkie zgodziły się z pomysłem. Megan nawet potwierdziła to długim ziewnięciem. Posprzątały szybko w pokoju i poszły na górę do pokoju starszej córki państwa Marano. Postawiły pudła na ziemi i w tym czasie zadzwonił na telefon Ally.<br />
- Kto po kiego grzyba dzwoni o tej godzinie? - spytała zdziwiona Trish.<br />
Allyson spojrzała na ekran i podniosła do góry brwi.<br />
- Austin - odparła krótko i odebrała - co chcesz o tej godzinie?<br />
- <em>Roszpunko zrzuć mi swoje długie włosy</em> - zaśpiewał mi do telefonu. Rozmawiała przez głośnik, więc dziewczyny zachichotały.<br />
- Co? <br />
- <em>Zrzuć mi swoje długie włosy, mój kochany króliczku</em> - zaśpiewał ponownie i się rozłączył. <br />
- Ciekawe, o co mi chodziło - westchnęła Dru.<br />
- Poczekajcie chwilę. To nawiązywanie do bajki o Roszpunce - powiedziała z przebłyskiem Trish - pamiętasz, gdzie znajdował się królewicz, gdy to mówił do Roszpunki? <br />
- Przed wieżą - odpowiedziała zdziwiona Ally.<br />
- A że nie mieszkasz w wieży? - zadała retoryczne pytanie szatynka.<br />
- To przed balkonem w moim pokoju - wykrzyknęła.<br />
- Bingo, króliczku - zaśmiała się nastolatka.<br />
- To cholernie dziwny pomysł - stwierdziła Dru - kto o tej godzinie chodzi przed balkon?<br />
- To jest bardzo romantyczne - rozmarzyła się Trish.<br />
Ally wyszła na balkon. Spojrzała w dół i zrozumiała, że Trish się nie myliła. <br />
Na dole stał Austin, z gitarą w ręku i wpatrywał się uporczywie w balkon brunetki.<br />
- Och - wypsnęło się dziewczynie.<br />
<br />
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&<br />
<br />
Cześć wszystkim. Oto rozdział. Mam ostatnio mało czasu, więc tak długo.<br />
Jestem trochę zawiedziona. Piszecie co raz mniej komentarzy i sądzę, że piszę co raz nudniej i gorzej. Pod ostatnim rozdziałem było jedynie 3 komentarze. Jest mi ogromnie smutno.<br />
Wielką przyjemność sprawiłby mi nawet najmniejszy komentarz ze słowem " czytam ". Więc proszę, komentujcie, bo bez was nic nie osiągnę i zrobi mi się MEGA SMUTNO. No i być może usunę bloga. Mam okropny humor, łapie mnie choroba, a tu też nic fajnego. <br />
Proszę, doceńcie trochę moją pracę i skomentujcie. Prawda, może zbyt bardzo dramatyzuję, ale po co mam pisać rozdziały tu, jak nikt prawie tego nie czyta i nie ocenia?<br />
<br />
Życzę wam MN. (miłej nocy).<br />
<br />
Do następnego rozdziału.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/AqajUg85Ax4?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
Cris <3 <br />
<br />
PS. Mam już ponad 7.300 wyświetleń za co serdecznie dziękuję! ☺ Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-85416012037034195592013-10-23T10:13:00.001-07:002013-10-23T10:15:59.022-07:00Rozdział XIII<div dir="ltr" id="docs-internal-guid-462975f6-e61a-927f-b08b-ff1a1b8009a7" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">Ally była mocno zdziwiona gestem, ale po chwili się opamiętała i odwzajemniała każdy pocałunek. Było jej brak bliskości z Austinem, ale AŻ TAK blisko to oni nie byli od dziesięciu lat. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">Trudno coś utrzymać do końca, skoro się było tylko dzieckiem. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">Niebo się zachmurzyło i w jednej chwili zaczęło mocno padać. Dla nastolatków przemakały ubrania, włosy i plecaki, ale ich to nie obchodziło. Liczyła się tylko ta chwila. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Ej, dzieciaki, zaraz będzie gorszy deszcz - ktoś obok przechodzący przerwał tę jakże romantyczną chwilę. Oboje się od siebie oderwali, ale Austin oparł swoje czoło o czoło Allyson i patrzyli sobie prosto w oczy. Tą chwilę na pewno zapamiętają do końca życia. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Kocham cię - powiedział nagle blondyn, gdy trzymając się za rękę szli w stronę domu. Brunetka oparła się o ramię swojego przyjaciela.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Ja ciebie też - powiedziała po dłuższej chwili, a w jej głosie można było usłyszeć bardzo dużo czułości i miłości - ale nie jak przyjaciela - szepnęła sama do siebie, ale blondyn to usłyszał i uśmiechnął się szeroko.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- A ja ciebie nie jak przyjaciółkę - powiedział i nic więcej nie trzeba było dodawać. Delektowali się ciszą i swoją obecnością. Deszcz zmienił się w kilka minut w małego kapuśniaka, a nastolatkowie byli i tak przemoczeni do suchej nitki. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Kiedy się we mnie zakochałeś? - spytała po kilku minutach ciszy Ally, rumieniąc się lekko. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Kiedy zrozumiałem, że jestem o ciebie zazdrosny z byle powodu - pocałował ją lekko w czoło - sam nie wiem, kiedy to przyszło - wzruszył ramionami - ot tak, po prostu. A ty we mnie?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Po naszym prawie pocałunku w łóżku to zrozumiałam. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział, że będziemy razem wyśmiałabym go. Wtedy było to nierealne.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Też tak sądzę. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">Do końca domu Moonów nie odezwali się do siebie ani słowem, wciąż do siebie przytuleni. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">Gdy weszli do domu blondyna, Cassidy aż krzyknęła ze zdziwienia, a zakochani się od siebie odsunęli.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Jak wy wyglądacie?! - pisnęła podenerwowana - kurde no, Austin! Jesteś pod moją opieką, wychodzisz nie mówiąc gdzie, a teraz będziesz mi moczył mieszkanie? Do łazienki! Raz! - blondynka panikowała, próbując uderzyć blondyna mopem - A, i jeszcze jedno. Zaraz idziesz na noc do Dawsonów z Nelsonem, a ja urządzam z Ally damską noc! - krzyknęła, gdy chłopak wszedł do łazienki.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Ej no! - zaczął się awanturować Moon. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Też cię kocham braciszku - zachichotała - nauczysz się trochę odpowiedzialności. Z dwójką ośmiolatków trochę się nabiegasz. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Przyda nam się babski wieczór - powiedziała rozbawiona Dawson - możesz posiedzieć z moim tatą u nas w domu. My możemy tu zostać, prawda Cass?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Jasne.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- No dobra - powiedział zniesmaczony, a obie dziewczyny pisnęły z radości i rychłego zwycięstwa. </span></div>
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">Gdy Austin się zdążył umyć i spakować na noc w domu Dawsonów, wyszedł razem z Nelsonem, posyłając Ally ostatnie błagalne spojrzenie.</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Niee - powiedziała uśmiechnięta - nie dla psa kiełbasa. Do jutra. </span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">Udał, że się obraził i trzasnął z całych sił drzwiami. Obie kobiety zachichotały. </span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Nooo - po kilku minutach gadania o byle czym i po wybraniu filmu Cassidy postanowiła przycisnąć Ally do muru - co się działo?</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">Allyson trochę zawstydzona, zarumieniła się i spuściła wzrok.</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Jesteśmy przyjaciółkami. Jeśli będziesz chciała, to to zostanie tylko między nami. </span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">Brunetka odetchnęła.</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- No okej. Pokłóciliśmy się, ale to ty już wiesz. </span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Mów dalej.</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Chciał mnie przeprosić, ale byłam zbyt pyszna, by przyjąć to do wiadomości i mu wybaczyć.</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Kontynuuj.</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Kurde, Cass. Przestań ze swoimi wzmiankami o dalszym opowiadaniu, ok?</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- No dobra. Ale gadaj, co było dalej.</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Zachowujesz się jak Dez - mruknęła Ally.</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Nie porównuj mnie do rudzielca. Aż tak dziwna to chyba ja nie jestem, c'nie? Okej, opowiadaj dalej.</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- No więc próbowal mnie ponownie dziś przeprosić. Gdy byłam u Dru, to...</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- Jakiej Dru?</span><br />
<span style="background-color: transparent; color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">- A no tak, ty jej nie znasz. Fajna dziewczyna, tylko czasami za bardzo się wtrąca w życie innych. No i znowu zboczyłam z tematu - brunetka westchnęła - to gdy byłam u Dru, to do domu wpadła Trish z newsem, że Austin rzucił Angelę. Ucieszyłam się, bo wiesz, co się miedzy nami działo. Dziewczyny ponownie zaczęły mnie prosić, żebym mu wybaczyła. Już wszyscy są przeciwko mnie - zachichotała - no więc powiedziałam, że się zastanowię i wyszłam z domu na spacer. Tam spotkałam Austina i złość znów wróciła. Gdy chciał mnie przeprosić, to wyrwałam mu się i chciałam odejść, ale odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- No to już tak oficjalnie? </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Nie. Nie zapytał mnie o to. Po prostu wyznał mi miłość. Tyle opowieści. Teraz ty tam gadaj, masz kogoś na oku?</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Nie - szepnęła Cass, mrugając porozumiewająco - słuchaj, ale historia. Nakręciliście, że strach! A co do Dru... Mówisz, że jest fajna?</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Dawson pokiwała twierdząco głową.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Jeśli ona wtrąca się w życie innych i interesuje się nim zbyt bardzo to znaczy, że ona sama życia prywatnego nie ma. Chodzi mi o chłopaka.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- I co w związku z tym?</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Syn brata wujka koleżanki ma syna w waszym wieku. Jest nawet przystojny. Ma na imię Ryan i szuka dziewczyny idealnej. Ma być miła i ładna. Inteligentna, otwarta, zabawna i pewna siebie. Może Dru to dziewczyna dla niego?</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Opis pasuje do Anderson. To może się udać. Musimy wymyślić plan, jak ich zeswatać.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- A nie łatwiej po prostu umówić Dru i Ryan'a na randkę?</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Niee. Dru jest zbyt dumna, by szukać u nas pomocy, a szczególnie gdy chodzi o chłopaka. Poza tym i tak nie masz co dziś robić. Możemy podumać. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- No okej - jęknęła blondynka.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Nagle Ally poczuła jakąś spaleniznę.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Moja pizza - pisnęła i pobiegła do kuchni. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">W piekarniku leżała spalona pizza. Brunetka starała się ją jeszcze uratować, ale wszystko na nic. Do kuchni jak gdyby nigdy nic wparowała Cass. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- To przez ciebie - powiedziała rozbawiona Allyson.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Przeze mnie?</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Tak - powiedziała nastolatka i nabierając spaleniznę na widelec, rzuciła nią w przyjaciółkę. Jedzenie wpadło Cassidy za stanik.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Cholera - zaklęła i podbiegła do dziewczyny odwdzięczając się jej pięknym za na dobre. Rzucały wszystkim, co było pod ręką w kuchni i śmiały się w niebogłosy. Po pół godzinie, gdy wszystko z brzegu zniknęło (a Moonowie dzięki wypłacie Cassidy mieli tyle żarcia, że im w talię poszło) uspokoiły się lekko. Ally leżała, pogrążona w głupawce, na ziemi. Dopiero przy pomocy blondynki udało jej się utrzymać i ponownie nie upaść. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Idź się myj, jest po siedemnastej, a my już rozwaliłyśmy kuchnię. Ja zamówię pizzę, którą zrobi profesjonalista, a nie taka amatorka, jak ty - powiedziała z udawaną powagą Cass i mimo prostestów Ally, która chciała się odegrać wypchnęła ją z kuchni. Dziewczyna poddała się. Ale nagle sobie przypomniała, że nie ma ubrań na zmianę. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Cassidy, zaraz wrócę. Idę do domu po ubrania. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- W takim stanie?</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Dziewczyny podeszły do lusterka i wybuchły homeryckim śmiechem. Były całe w jajku, mące, spalonej pizzie i serze.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Jestem pewna. To tylko kilkanaście metrów.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Okej, jak uważasz.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Co mi tam. I tak Austin uważa mnie za wariatkę. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Wybiegła z domu i skierowala się w stronę swojego.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;"></span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">*45 minut wcześniej, dom Dawsonów*</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;"></span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Po powrocie Lestera do domu, pan Dawson spędzał każdą wolną chwilę z młodszą córką. Starał się odzyskać zaufanie obu córek, które kochał. Grali sobie właśnie w warcaby, w które Megan była mistrzem, gdy zadzwonił dzwonek.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Kogo licho tu niesie?</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Z cichym jękiem podniósł się z łóżka.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Oj tatku, starość nie radość - powiedziała uśmiechnięta Meg.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Mądre słowa, córciu. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Lester skierował się w stronę drzwi i otwierając je, stanął jak wryty. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Dobry wieczór panu - powiedział uprzejmie Austin - my do was przysłani na noc.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Gdzie Ally? - spytała Megan, wybudzając ojca z transu.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Oj, dobrze, dobrze - powiedział nieprzytomnie ojciec i otworzył szerzej drzwi, wpuszczając chłopców do środka.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Ally została na noc u Cassidy na babski wieczór. Jeśli pan mnie choć odrobinkę lubi, niech mnie pan nie wygania. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- No dobrze, Austin - poklepał nastolatka po plecach - zdziwiłem się trochę, bo nigdy nie darzyłeś mnie zbyt dużą miłością.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Wie pan, po śmierci rodziców szybciej dorosłem. Stałem się bardziej zamknięty w sobie. A po waszym wyjeździe już kompletnie. Zabrano mi najlepszą przyjaciółkę...</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- W której jesteś zakochany, haha - powiedział zadowolony Nelson i oboje z Megan pobiegli na górę do jej pokoju. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Biedni Mike i Mimi - powiedział pan Dawson, próbując zapomnieć o słowach małego Nelsona.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Tęsknie bardzo za nimi. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Przykro mi. Może na poprawienie humoru zrobimy coś innego? Rozpoczęcie wspólnego wieczora razem nie musi być prymitywne. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Spokojnie, nigdzie się nie wybieram. Cassidy zabiłaby mnie. Przecież to jej prywatne sprawy. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Może zamówimy pizzę i obejrzymy jakiś film sensacyjny? - zaproponował Lester.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Bardzo chętnie - blondyn uśmiechnął się do wuja. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;"></span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Po pół godzinie przyszła pizza. Była z peperoni, nawet młodsi przyszli spróbować tego smakołyku. Wszyscy delektowali się smakiem, szczególnie Megan, bo takiego jedzenia nie miała dawno w ustach. Ally za to robiła pyszne obiady, a fast-foody jadły naprawdę rzadko. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Nagle do domu wpadła wcześniej wspomniana brunetka. Wszystkie spojrzenia skierowały się w jej stronę. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Boże, Ally, jak ty wyglądasz? - powiedział zdziwiony pan Dawson.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- To wina Cassidy - powiedziała rozbawiona - ja tylko po ubrania i już wychodzę, bo sama niczego nie umie zrobić, sierotka Marysia jedna. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Co wy tam robiłyście? - tym razem spytał blondyn.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Bitwa na jedzenie, a co innego.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Zaczęła wchodzić po kilku stopniach schodów, ale nagle sobie coś przypomniala i się zawrócila.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- A, i jeszcze jedno. Kuchnia jest cała w żarciu. Cass kazała ci przekazać, że jutro rano masz to posprzątać.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">I nie słuchając odpowiedzi pobiegła na górę.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Że co?!</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Nie przejmuj się. Dziewczyny już takie są. Przykro mi, młody.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Dziewczyny - westchnął. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Po chwili zeszła Allyson z torbą z najpotrzebniejszymi rzeczami. (BO ZAPOMNIAŁAM PRZYPOMNIEĆ. DAWSONOWIE KUPILI NOWY DOM, OBOK STAREGO - OD autorki).</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Nie obrażaj płci pięknej. Bez nas nic byście nie zrobili - powiedziała. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Podeszła do rodziny pocałowała wszystkich w policzek.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Chcesz się założyć?</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- A ty mówisz, że to Cass jest hazardzistką. Nie dzięki, nie potrzebuję zakładów. To jest potwierdzone moim zdaniem i dermatologicznie.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Wybiegła szybko z domu, rzucając ciche 'pa' i pobiegła do przyjaciółki.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">- Kobiety... - mruknął Lester. </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Obejrzeli potem dwa filmy sensacyjne, dzieci poszły spać. Świetnie się razem bawili.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">A co u Cassidy i Ally? Można powiedzieć, że dziewczęta umyły się, zjadły, obmyśliły cały plan zeswatania Ryan'a i Dru, zdemolowały cały dom i dostały po tysiąckroć porcji głupawki. Tak, kobiety...</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;"></span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">******************************************************************</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;"></span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Dobry wieczór wszystkim! Nie pisałam tu 17 dni,ale to dobrze mi zrobiło. Mam nowe pomysły i wenę, więc będzie dobrze :D </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Przepraszam za spóźnienie. Nie miałam zbytnio czasu. Poradziłam sobie z Krzyżakami Sienkiewicza no i jestem! </span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">Proszę, komentujcie.</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;"></span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;">WCHODZISZ, CZYTASZ, KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!</span><br />
<span style="color: white; font-family: Arial;"></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: white;"><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/tn-UK953aIU?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></span></div>
<span style="color: white;"></span><br />
<span style="color: white;"></span><br />
<span style="color: white;"></span><br />
<span style="color: white;"></span><br />
<span style="color: white;">Dobranoc, CRISTAL ♥</span> Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-60508376789553725832013-10-06T12:59:00.001-07:002013-10-06T12:59:22.868-07:00Rozdzial XII*Narrator* *W domu Moonów*<br />
<br />
' - Nie wsiądę do tego auta, rozumiesz? Patrick nas wykończy! A to tylko moja wina! - dwudziestokilkuletnia blondynka płakała w ramię swojego męża, Mike'a.<br />
- To nie twoja, tylko nasza.<br />
- Moja głównie! Musiałam zacząć z nim chodzić i zobaczyć te cholerne zabójstwo! - krzyknęła - A jeśli coś się stanie Cassidy? Ona jest jeszcze taka młoda, ma 13 lat! A Austin? On ma dopiero 7 lat, Mike! Patrick mógł nam przeciąć hamulce! Mógł...<br />
Mimi panikowałaby dalej, ale Mike zamknął jej usta pocałunkiem.<br />
- Mała, wszystko będzie dobrze - powiedział cicho - zawieźmy Cassidy i Austina do Penny. Dawsonowie się nimi dobrze zajmą, a Ally będzie miała towarzysza do zabawy! <br />
- Zgoda - blondynka odetchnęła głęboko przez usta i wsiadła na miejsce pasażera. Na miejsce kierowcy usiadł jej mąż.<br />
- Mamusiu, co się dzieje? - spytała przerażona Cass, kiedy ruszyli.<br />
- Nic, kochanie - matka dwójki dzieci wysiliła się na uśmiech - rodzice muszą pozałatwiać kilka spraw, a wy misie jedziecie do państwa Dawsonów. Nic wam się nie stanie. <br />
Nastolatka odprężyła się i zasnęła. Obudziła się w domu panśtwa Dawsonów. Wszyscy w pomieszczeniu mieli grobowe miny, a Austin płakał bardzo mocno razem z Ally i panią Penny. <br />
- Co się stało? - teraz mała przestraszyła się nie do opisania. <br />
- Przykro mi, kochanie - powiedział beznamiętnym tonem pan Lester - wasi rodzice nie żyją. Zostali zamordowani ' <br />
<br />
Austin Moon cały spocony i zapłakany wstał o trzeciej nad ranem. Takie to właśnie koszmary śniły mu się od pory kłótni z Ally. Bardzo mu jej brakowało. Od trzech dni jego przyjaciółka się do niego nie odzywała, bardzo za nią tęsknił. Bardzo żałował swojego zachowania. I tak dostał od Cassidy potężny opieprz za to. A co tam, należało mu się. I on się z tym zgadzał. <br />
Poszedł do łazienki, obmył twarz zimną wodą i spojrzał w lustro.<br />
- I co tym ze sobą robisz? - spytał sam siebie zachrypniętym głosem - tracisz dziewczynę swojego życia, swoją miłość i nic z tym nie robisz? <br />
- Austin, masz rację. Źle robisz - w drzwiach od łazienki pojawił się Nelson - Ally się bardzo od ciebie oddaliła. Chciałeś tego? Wątpię. <br />
- Masz rację, ale to nie takie łatwe - powiedział blondyn.<br />
- Mylisz się. Postaraj się o to, będzie wszystko łatwiejsze. Zasługujesz na Ally. I tak wolę Ally o wiele bardziej niż Angelę. Angela to taka stara jędza, wiecznie tylko piszczy i wrzeszczy. <br />
- Nelson...<br />
- Nie ma żadnego "Nelson". Nie znasz Angeli od tej złej strony? To ona robi wszystko, by rozbić i oddalić cię od Ally. <br />
- W jaki niby sposób? - spytał zaciekawiony młodszego brata. <br />
- A myślisz, że Elliot przypadkowo spotkał i zranił Ally, oddalając ją od ciebie? Albo że ten wybuch w domu Dawsonów był przypadkowy?<br />
- Nie sądzisz, że...<br />
- Nie mogę uwierzyć, że jesteś taki głupi. Dobranoc - ponownie Nelson przerwał starszemu bratu i wyszedł z łazienki, idąc ponownie spać. <br />
Austin długo trawił słowa chłopca. A może i on ma racje? Pogrążony w myślach nawet nie zauważył, że zasnął. <br />
<br />
~*~ <br />
<br />
*Rano* <br />
<br />
- Smacznego - powiedziała oschle Cassidy, podając śniadanie dla blondyna. Były to naleśniki z nutellą. <br />
- Dzięki - mruknął. <br />
Cass zaczęła coś tam gadać pod nosem, Austin zdołał wyłapać "kretyn"i "debil". Dziewczyna po chwili wyszła z domu, trzaskając drzwiami. Wszyscy mieli dziś do szkoły na 10:10, więc chłopcy zaraz musieli wychodzić. <br />
- I co tam młody? - spytał uśmiechnięty Austin brata. <br />
- Nic - odmruknął, dalej pogrążając się w swoich rozmyślaniach. <br />
Tak minął ranek w domu Moonów. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
*Kilka godzin potem* <br />
<br />
- Ally, chyba musimy porozmawiać - Austin cały dzień próbował złapać przyjaciółkę, ale na próżno. Cały dzień gdzieś znikała. Teraz udało mu się ją złapać przy jej szafce, uniemożliwiając drogę do ucieczki.<br />
- Chyba nie mamy o czym - powiedziała lodowato zimnym tonem.<br />
- A ja myślę, że mamy - przybliżył się do niej o kilka centymetrów. <br />
- Tak? A o czym? O jednorożcach? - odrzekła z sarkazmem, odepchnęła go mocno od siebie i skierowała się w stronę wyjścia, bo właśnie był koniec lekcji. <br />
Złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę. <br />
- Puść mnie - powiedziała zła.<br />
- Proszę, wysłuchaj mnie - rzekł błagalnym tonem - nie chciałem, by tak wyszło. <br />
- Ale jednak tak było. A teraz muszę iść. Cześć - powiedziała bezbarwnym głosem i odwróciła się do blondyna tyłem, by nie zauważył zbierających się w kącikach jej oczu łez. Wyszła szybkim krokiem ze szkoły. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
*Godzinę później* *Dom państwa Santiago* <br />
<br />
- Dru, gdzie Trish? - spytała koleżanki Ally. Obie siedziały w pokoju Dru.<br />
- Nie wiem - powiedziała zdezorientowana dziewczyna - powinna już być.<br />
Allyson ze zrozumieniem pokiwała głową.<br />
- Często się spóźnia. Zaraz powinna być. Poczekajmy jeszcze chwilę. <br />
Po dziesięciu minutach do domu wpadła zdyszana szatynka.<br />
- Hej, przepraszam za spóźnienie - powiedziała cała zadowolona - mam newsa!<br />
- No mów - zachęciła nastolatkę Dru.<br />
- Austin zerwał z Angelą!<br />
Ally aż skakała w środku z radości.<br />
- Powiedział, że kocha kogoś innego! A gdy Angela zapytała, czy to Ally nie zaprzeczył, a można powiedzieć, że potwierdził. To jest coś! - relacjonowała podekscytowana Trish - teraz mu wybaczysz? <br />
- Nie wiem - powiedziała smutna brunetka i z płaczem wtuliła się w poduszkę - nie wiem, co robić.<br />
- Ally, on tego nie chciał - przyjaciółka pogłaskała nastolatkę pocieszająco po plecach - miał zamiar ci powiedzieć. Wiem to, bo nam najpierw powiedział o Ang. Mu naprawdę na tobie zależy. <br />
- Zastanowię się - powiedziała cicho Ally i wyszła z pokoju. <br />
Szła powoli parkiem, rozpryskując wodę w kałuży i rozmyślając o wielu rzeczach. Nagle na kogoś wpadła i odleciała do tyłu. Jednak ten Ktoś zdążył złapać ją w locie i pomóc utrzymać równowagę.<br />
- Przepraszam - powiedziała cicho - i dzięki.<br />
Spojrzała na swojego rozmówcę i mocno się zdziwiła. To był Austin. <br />
- Nie ma za co. <br />
Chłopak nadal trzymał brunetkę za rękę. Allyson brutalnie wyrwała swoją dłoń z uścisku i chciała odejść. Blondyn podobnie jak w szkole złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę. Nawet nie zdążyła nic powiedzieć, bo złożył na jej wargach pocałunek pełen namiętności i miłości.<br />
<br />
*******************************************************************<br />
<br />
Dobry wieczór kochani! <br />
Jak minął weekend? Dla mnie nawet dobrze, dziś sobie powtarzałam do sprawdzianu z chemii.<br />
Rozdział oddaję w wasze ręce.<br />
Chcę więcej niż 5 komentarzy, bo uduszę :D i nie żartuję!<br />
Dobranoc, Cristal <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object width="320" height="266" class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="http://img.youtube.com/vi/kAvOTL_wOJ4/0.jpg"><param name="movie" value="http://youtube.googleapis.com/v/kAvOTL_wOJ4&source=uds" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="http://youtube.googleapis.com/v/kAvOTL_wOJ4&source=uds" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-25080448142560030282013-10-01T12:26:00.001-07:002013-10-01T12:26:26.419-07:00Rozdział XI*Narrator*<br />
<br />
Allyson płakała właśnie w ramię swojej przyjaciółki Trish w wieczór tego feralnego zdarzenia. Czarnowłosa nastolatka gdy tylko dowiedziała się o katastrofie spakowała się na noc i przybyła do brunetki. Jej rodziców nie było, a Kevin pewnie znowu u jakiejś nowej laski. Patricia z całej siły się cieszyła, że nie pozwoliła dla brata dostać się do Ally. Ona nie była warta tego, by cierpieć przez tego kretyna. Ale cierpi przez innego. <br />
Szatynka westchnęła. <br />
- Ally - potarła jej ramię pocieszająco - nie płacz. Nie warty żadnej łzy - powiedziała.<br />
- Trish, ty tego nie rozumiesz - oderwała się ode koleżanki i można było zauważyć w jej oczach wielki smutek - naprawdę mi na nim zależało i zależy. Kocham go, nawet nie jak przyjaciela. Po prostu... - tu głos ponownie jej się załamał, jednak się powstrzymała i nie zaczęła znów płakać - gdy robił mi nadzieje myślałam, że miałam u niego szanse. Ale on tak po prostu i bezpodstawnie mnie okłamał na temat tej dziewczyny - nastolatka skrzywiła się w grymasie - nie chodzi o to, że ma tę dziewczynę, ale o to, że mnie okłamał na jej temat. Zawsze mówiliśmy sobie wszystko, znamy się od urodzenia. Nawet zwierzyłam mu się, że jestem dziewicą. Po prostu mówię mu wszystko, a on mnie skrzywdził.<br />
- I masz babo placek - szepnęła Patricia - porozmawiaj z nim, wyjaśnijcie sobie wszystko. <br />
- To nie będzie proste. Ja... ja.. ja nie dam sobie rady - Allyson się rozpłakała i znowu wtuliła się w ramię szatynki.<br />
- Prześpij się, porozmawiamy jutro. <br />
Obie nastolatki zgodziły się z pomysłem i położyły się na śpiworach. Po chwili można było usłyszeć lekkie pochrapywanie ciemnowłosej dziewczyny. Ale Ally nie mogła zasnąć. Ciągle przerwacała się z boku na bok, odsuwając w ciemny kąt zmęczenie. W końcu się poddała i w sen zapadła o trzeciej nad ranem.<br />
<br />
*Rano* <br />
<br />
- I jak smakuje śniadanie? - spytała dumnie Trish swojej przyjaciółki i jej siostry, które zajadały się naleśnikami w najlepsze.<br />
- Pyszne - powiedziały dwie siostry jednocześnie, uśmiechnięte. <br />
Dla Allyson humor lekko się poprawił, ale w środku wciąż była smutna, zła i słaba. Nie wierzyła, jak mógł ją tak potraktować. Dziewczyny już po dwudziestu minutach jechały samochodem z Dezem i... Austinem. Przyjaciele całą drogę się do siebie nie odzywali, ale blondyn rzucał brunetce smutne spojrzenia, których udawała, że nie widzi. Jednak je widziała, a przy każdym z nich serce rozpadało jej się na miliony odłamków. Nie chciała tego uczucia, ale nie miała takiej mocy dzięki której się odkocha w jej przyjacielu. To niemożliwe. Kiedy grupka przyjaciół dojechała do szkoły, Allyson jako pierwsza wyskoczyła z auta i najszybszym krokiem, na jaki było ją stać doszła do szkoły. Weszła pod salę i rzuciła torbę na ziemię. Potem wleciała do toalety, zamknęła się w jednej kabinie z paczką chusteczek i zaczęła rzewnie płakać. Nie mogła tego wszystkiego znieść. A życie niczego nie ułatwiało. Dziś powinien wrócić już tata. Ally zadzwoniła do niego, gdy już się w nocy uspokoiła i poinformowała o pożarze. Przestraszył się nie na żarty, wypytywał córkę o każdy szczegół, ale brunetka nie chciała mówić ojcu o kłótni z blondynem. To był jej problem. Jej i Austina. I kiedyś sobie w końcu z nim muszą poradzić. <br />
Usłyszała kroki. Wyciszyła się i czekała, aż ta osoba wyjdzie i będzie mogła kontynuować. Nie przejmowała się, że tusz plamił jej bluzkę, że niedługo musi wyjść i narazić się na krzyk Edwards, że musi się pokazać w takim stanie przed całą klasą, jak nie szkołą. Usłyszała pukanie do drzwi. <br />
- Ally, wiem, że tam jesteś - powiedziała cicho Trish, a brunetka wstała z ziemi, otworzyła drzwi i wtuliła się w miękkie ramiona przyjaciółki - cicho mała, nie płacz - szatynka pocieszająco potarła dziewczynę po plecach. <br />
- Ppprzepraszam - wychlipała nastolatka - miałam być silna, wiem. Ale nie potrafię. <br />
Płakała jeszcze parę minut w ramię drugiej nastolatki, a potem zadzwonił dzwonek, umyła twarz i wyszły razem z łazienki. Wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę, a ona zarumieniona spuściła głowę i spojrzała na swoje buty. Potem podeszła już lekko rozpromieniona do Elliota, dosiadając się do jego ławki. <br />
A blondyn czuł wielką zazdrość. Zazdrość nie do opisania. Na pewno już żałuje swoich czynów.<br />
<br />
*Kilka godzin potem*<br />
<br />
Panna Dawson już od kilku godzin chodziła z lepszym stanem ducha. Choć jeszcze nie jest doskonale, było już lepiej. Elliot umiał jej poprawić humor. Cały dzień opowiadał jej zabawne historie i kawały, aż dziewczyna się rozpromieniła. <br />
Allyson teraz właśnie powolnym krokiem zmierzała w kierunku swojej szafki, która była niedaleko obu chłopaków. Z jednej strony się cieszyła, bo niedaleko był Elliot, a z drugiej była smutna, bo niedaleko był Austin. Teraz szła lekkim krokiem, nucąc jakąś wymyśloną przez siebie melodię. Otworzyła swoją szafkę i wsadziła książki w byle jakiej kolejności. Wzięła prawidłowe zeszyty i książki na najbliższą lekcję, którą była fizyka. <br />
Brunetka już miała odchodzić, gdy usłyszała ciekawą rozmowę bruneta, jej 'przyjaciela', i innych chłopaków...<br />
- Ładna ta Ally - zarechotał jeden, a nastolatka postanowiła podsłuchać ciąg dalszy. <br />
- Wiem, już ją prawie zdobyłem - powiedział wesołym tonem Elliot, a w oczach naszej bohaterki pojawiły się łzy. - wykonałem prawie dobrze zadanie Angeli. Jeszcze został ostatni krok. Mam ją w sobie rozkochać do końca i zostawić. <br />
- Potraktujesz ją jak szmatę? - usłyszała obojętny głos jakiegoś chłopaka. <br />
- Niestety tak. Angela obiecała mi, że gdy tylko zrobię jej zadanie, to rzuci Austina i odejdzie od niego ze mną. Będzie warto! <br />
W tym momencie dziewczyna nie wytrzymała, wyszła zza szafki i podeszła do chłopaka szybkim krokiem, wymierzając mu mocne uderzenie w policzek. <br />
- Myślałam, że jesteś inny! - jej oczy zaszły łzami, a ona chciała odejść, ale brunet znowu złapał ją za rękę i odwrócił ją w swoją stronę. <br />
Połowa szkoły patrzyła na te zajście, czekając na dalszy rozwój wypadków, w tym i jej przyjaciele.<br />
Wyrwała rękę z jego uścisku. <br />
- Wolę być taka, jaka jestem, niż być jakąś naszpikowaną do kości suką z makijażem wysmarowanym na twarzy! - krzyknęła zła - Jeśli wolisz jakąś dziewczynę, która lubi niszczyć życie innym, to wolę być sobą. Nie chcę przyciągać facetów twojego pokroju! <br />
Złapał ją za policzki. Austin chciał podejść i przywalić dla Elliota, ale Dez go powstrzymał.<br />
- Poradzi sobie - szepnął rudowłosy. <br />
A Allyson po prostu... plunęła brunetowi w twarz, by ją puścił. Podziałało. <br />
- Brzydzę się tobą - powiedziała drżącym głosem, wymierzając mu kolejny cios w policzek i kopiąc z całej siły w krocze. Chłopak skulił się z bólu, a cała szkoła zrobiła "Ooooo" albo "To musiało boleć". <br />
Ally dumnie się odwróciła i pod czujnym wzrokiem innych uczniów odeszła z miejsca zdarzenia.<br />
Przyjaciele nastolatki dumni uśmiechnęli się pod nosami. <br />
Po chwili jednak usłyszeli komunikat dyrektorki, a uśmiech zgasł. <br />
"Allyson Dawson natychmiastowo proszona o stawienie się w moim gabinecie!" <br />
<br />
*Ally*<br />
<br />
Po usłyszeniu komunikatu dyrektorki smętnym krokiem poszłam w stronę jej pokoiku. Dyrektorka, pani Smith była miłą starszą kobietą, ale w tym ciele kryła się diablica. Potrafiłaby uspokoić wrzeszczący tłum w zaledwie kilka sekund. To jej przeznaczenie. <br />
Podeszłam niepewnie do drzwi i zapukałam. Usłyszałam ciche 'proszę' i weszłam. Za stolikiem siedziała pani dyrektor we własnej osobie. Obok niej, za komputerem siedziała nowa i młoda sekretarka. Smith poprawiła okulary na nosie i spojrzała na mnie znacząco. Usiadłam niepewnie na krześle.<br />
- I coś ty młoda narobiła? - spytała w miarę spokojnie i miło.<br />
Opowiedziałam jej całą historię, ze szczegółami. Starsza kobieta, jak i sekretarka słuchały opowiadania z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy. <br />
Gdy skończyłam pani Smith spojrzała na mnie z pobłażaniem i uśmiechnęła się po chwili.<br />
- Tym razem ci daruję, bo to twój pierwszy raz. Nie takie rzeczy robiło się w twoim wieku.<br />
Podziękowałam i pożegnałam się. Wyszłam z pokoju i odetchnęłam z ulgą. <br />
- I jak tam? Wszystko w porządku? - usłyszałam głos przyjaciółki i uśmiechnęłam się do niej, obejmując ramieniem.<br />
- Darowała mi, bo to mój pierwszy raz.<br />
Zatańczyłyśmy taniec zwycięstwa i skierowałyśmy się w stronę wyjścia, bo był koniec lekcji. Tym razem postanowiłyśmy iść piechotą. Na schodach przypadkowo oczywiście na kogoś wpadłam. Była to ładna dziewczyna. <br />
- Przepraszam, niezdara ze mnie - powiedziałam wesoło i podałam jej dłoń. Niepewnie jej chwyciła. <br />
- Nie szkodzi, Ally. Jestem Dru.<br />
- Hej - uśmiechnęłam się - skąd znasz moje imię? - spytałam zaciekawiona.<br />
- Cała szkoła już cię zna - uśmiechnęła się szeroko.<br />
- Okej, my musimy iść - pożegnałam się z dziewczyną. <br />
- PS - szepnęła mi na ucho - powinnaś przebaczyć dla Austina. Jutro ci wszystko wytłumaczę. Na razie. <br />
Zdziwiłam się, ale po chwili tylko wzruszyłam ramionami. <br />
<br />
*~*<br />
<br />
- Należało mu się skarbie - powiedział wesoło tata - jestem z ciebie dumny. <br />
Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. <br />
Poklepał mnie po plecach.<br />
- Dobranoc tato - pocałowalam go w policzek i Megan. Poszłam do swojego pokoju. Odrobiłam lekcje. A potem gdy zasynałam myślałam nad słowami taty i Dru.<br />
<em>Powinnaś wybaczyć dla Austina.</em><br />
<em>Należało mu się skarbie. Jestem z ciebie dumny. </em><br />
I z tymi myślami zasnęłam. <br />
<br />
******************************************************<br />
<br />
Hejka kochani! Naszła mnie nagła wena i wiem, co będzie się działo w kilku najbliższych rozdziałach. A będzie, oj będzie się działo :D<br />
Dziękuję za ponad 3.100 wejść. To bardzo dużo <3<br />
<br />
ZDJĘCIE DRU : <br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkdSB2UtiWncLjdBbxRASKrhiKDjL2uYv-DqpWYB6OGKDLHBB7KcbcyqduBrhi1-N3NB9t2PImm_NdUoDsvAv1THQp0SSEWjAKygDbOYRj-XlFWuxEde6X7DR4YenbVIt07lv69aznLIg/s1600/obrazek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkdSB2UtiWncLjdBbxRASKrhiKDjL2uYv-DqpWYB6OGKDLHBB7KcbcyqduBrhi1-N3NB9t2PImm_NdUoDsvAv1THQp0SSEWjAKygDbOYRj-XlFWuxEde6X7DR4YenbVIt07lv69aznLIg/s320/obrazek.jpg" width="293" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
ZDJĘCIE CHŁOPAKA (RYANA), KTÓRY BĘDZIE WYSTĘPOWAŁ W KILKU NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeEI3B66uQjLvWnQ1F_7CBN6n-2C576PvxBZwroljIIcwDGE8WVlBLyKAiLI7NfANex2X-jnPcYnJrXoXJWs0B4xLkIAZFa96fJ_686gs5akHVUaBPWaHU_fzzxsFKVBeTAhu8HS_DNA8/s1600/204301de647af546e96267f12ba3dcf7,62,37.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="262" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeEI3B66uQjLvWnQ1F_7CBN6n-2C576PvxBZwroljIIcwDGE8WVlBLyKAiLI7NfANex2X-jnPcYnJrXoXJWs0B4xLkIAZFa96fJ_686gs5akHVUaBPWaHU_fzzxsFKVBeTAhu8HS_DNA8/s320/204301de647af546e96267f12ba3dcf7,62,37.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
PIOSENECZKA <3 <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/QGJuMBdaqIw?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
<br />
DOBRANOC KOCHANI I PROSZĘ O KOMENTARZE ☻<br />
<br />
WASZA CRISTAL ♥ Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4941793461834003647.post-21612474369029414352013-09-25T11:11:00.001-07:002013-09-25T11:11:49.045-07:00Rozdział X*ALLY*<br />
<br />
Poniedziałek. Najgorszy dzień w tygodniu. Po wspaniałym weekendzie powrót do tej cholernie szarej budy. Nie, żebym narzekała na moje oceny, bo były one dobre, nawet bardzo. Jednak w szkole często się nudziłam, a wieczne podpadanie Edwards i Jessice robiły się już nudne. <br />
Leżąc tak i rozmyślając o godzinie 6.43 postanowiłam się szykować do szkoły. Tata wrócił, więc sprawa z chorobą Megan została zatajona. Widać, że lubię bawić się w odlotową agentkę. Brakuje mi tylko stroju. Podeszłam nieprzytomnie do szafy i wzięłam z niej szare jeansy z wysokim stanem, czarną tunikę oraz białe koturny. Poszłam do łazienki wspominałam mój wczorajszy sen, a raczej wspomnienie z dzieciństwa. Naprawdę przez to wszystko zapomniałam jak blisko byłam kiedyś z Austinem. Był zawsze moim najlepszym przyjacielem, opiekował się mną jak starzy brat, a nawet kochałam go jak chłopaka. Widać próba czasu zostawiła nie najlepsze piętno naszych starych stosunkach. <br />
Ciepłe fale prysznica natymiastowo mnie ostrudziły i odprężyły. Przestałam myśleć o problemach, one i tak wrócą z upływem czasu, a nawet przypłyną nowe. Poddałam się relaksacyjnej mocy kąpieli, a potem wytarłam się, ubrałam w wybrane wcześniej ubrania i uczesałam się w wysokiego koka. Po chwili poczułam hipnotyzujący zapach świeżych naleśników. Zeszłam prędko na dół, a tam zastałam Meg wcinającą naleśniki, a tata je smażył. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek. Odwzajemnił uśmiech.<br />
- Dzień dobry i dziękuję - wzięłam talerz pełen posiłku polany bitą śmietaną i świeżutkimi owocami. Prędko zjadłam, pobiegłam na górę po spakowaną torbę do szkoły, wzięłam siostrę i poszłyśmy na przystanek. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo chłodny, więc musiałyśmy się zawrócić po bluzy. <br />
Na przystanku stali wszyscy nasi przyjaciele. <br />
- Hej - uśmiechnęłam się do wszystkich i pocałowałam Trish w policzek - jak mija dzionek?<br />
- Tej to energii nie brakuje - powiedziała ponuro przyjaciółka - poniedziałek, ponury dzień, do szkoły, a ta uśmiechnięta od ucha do ucha - dokończyła swój monolog.<br />
- Oj, nie będzie tak strasznie - dałam jej kuksańca w bok - moja radość z życia przysłoni Edwards oczy. <br />
- Masz niesamowity talent zmieniania humoru, zupełnie jak aktorka - uśmiechnął się dotąd milczący Dez - wczoraj zła wygoniłaś z krzykiem Austina, a dziś zachowujesz się jakby nigdy nic. <br />
- Skąd to wiesz? - spojrzałam na blondyna, który taksował mnie spojrzeniem.<br />
- A ty to nie wiesz, że twój krzyk słychać aż na Syberii? - zażartował, ale ja mu tylko posłałam piorunujące spojrzenie, typu "Ani slowa więcej, bo cię zabiję!". Od razu zamilkł - Austin mi powiedział, był smutny. Potem oglądaliśmy telenowele i się popłakał - zachichotaliśmy wszyscy, oprócz wcześniej wspomnianego. <br />
- Nieprawda, miałem coś w oku - sprzeciwił się.<br />
- Tak. Łzy - odpowiedział mu rudzielec. <br />
Przybiłam mu piątkę.<br />
- I widzisz Trish? Bądź smutny przy takich kretynach - szepnęłam jej do ucha, ale chłopcy to usłyszeli. <br />
- Ej! - powiedzieli jednocześnie.<br />
- Bliźniaki dwujajowe - zachichotała. <br />
Na tym zakończyła się rozmowa o "kretynach", bo przyjechał autobus. Wsiedliśmy, gdzie spotkaliśmy Jessicę, największą plotkarę w szkole i jednocześnie mojego największego i jedynego wroga. <br />
- Proszę, proszę, proszę, kogo my tu mamy? Dawson, lubisz z siebie robić kretynkę, co? - podeszła do mnie i powiedziała na cały autobus. Na szczęście było tylko kilka osób.<br />
- Proszę, proszę, proszę, kogo my tu mamy? - przedrzeźniałam ją i spojrzałam na nią krzywo - Swan, a może wreszcie byś się ogarnęła i nie ubierała jak prostytutka? - powiedziałam śmiało. <br />
Na sobie miała krótką różową miniówę, czerwony top niezakrywający brzucha i wysokie szpilki. Swoje włosy zakręciła, a na twarz nałożyła tonę tapety. <br />
- Dawson, a może...<br />
- Swan, ogarnij się. Nie chcę kłótni przy ludziach w autobusie. Chcesz wojny? Będziesz ją miała, tylko że w szkole. Paa - powiedziałam ironicznie. <br />
Oddaliła się cała zaczerwoniona i dosiadła się do jakiegoś chłopaka, bruneta. Odwrócił się i spojrzał na mnie sceptycznie. Potem się uśmiechnął, pokazał kciuka w górę i pomachał. Za to dostał w tył głowy od Jessiki. <br />
<br />
W szkole cały dzień kłóciłyśmy się ze Swan. Od początku roku nie odezwała się do mnie słowem, ale ja wiem dlaczego. Skrycie podkochuje się w Austinie, a ja mogę to świetnie wykorzystać. <br />
Na przykład raz podstawiłam jej nogę, a ona pięknym za na dobre wysypała na mnie całe opakowanie mąki, którą ukradła ze stołówki. To jeden wybryk, a ich jest dużo więcej, nie licząc tylko tego roku to mnóstwo. Tysiąc. Milion. Trylion. Sesylion. Za dużo, by wymieniać. <br />
Nadszedł czas wf-u. Przebrana w krótkie spodenki i białą koszulkę weszłam na salę gimnastyczną, wiążąc włosy w wysokiego kucyka. Dziś mieliśmy zagrać w koszykówkę. Byłam z tego niezła, miałam niezłego cela. <br />
Wybierał Austin i Brian, nasz wspólny kolega klasy.<br />
Pierwszy wybierał Austin, znał moje możliwości.<br />
- Ally.<br />
- Lucas. <br />
- Trish.<br />
- Lena.<br />
- Dez.<br />
- Jessica.<br />
- Isabella.<br />
- Lisa.<br />
- Mark.<br />
- Stephanie.<br />
Takie były składy. Po 6 osób w każdej drużynie.<br />
- Dajmy z siebie wszystko - krzyknęłam do drużyny, przybiłam każdemu piątkę.<br />
- Daj z siebie wszystko - szepnął mi do ucha blondyn, na co się uśmiechnęłam.<br />
- Dam.<br />
Zaczęła się gra. Zaczynaliśmy. Było mnóstwo podawania, kozłowania i skakania, rzucania i trafiania. Prowadziliśmy 26 do 22. Strzeliłam ostatniego kosza i skończył się wf. Nagle do sali weszła profesorka Edwards z... Elliotem u boku! <br />
- Dzień dobry II c - powiedziała nieuprzejmie - Chciałabym przedstawić nowego ucznia, ma na imię...<br />
- Elliot! - krzyknęłam i przytuliłam się do kolegi. Odwzajemnił uścisk, ale między mną a nim nie ma takiej iskry i więzi, jak między mną a Austinem; teraz to zrozumiałam. Oderwałam się od niego szybko. <br />
- Tak. Zanim panna Dawson mi przerwała chciałam przedstawić Elliota Websterna. Będzie się uczył w naszej szkole - podarowała mi lodowaty wzrok, a Jessica aż się słaniała ze śmiechu. <br />
- Czy ona zna wszystkich przystojniaków, którzy dochodzą do szkoły? - usłyszałam głos należący do Stephenie, koleżanki Jess.<br />
Ta tylko wzruszyła ramionami. <br />
- To naprawdę tylko frajer, że chce się z NIĄ umówić - przedostatnie słowo zaakcentowała - ale trzeba przyznać, że niezłe z niego ciacho.<br />
Kretynka. Nazywać moich przyjaciół frajerami?<br />
Usłyszałam stukot obcasów i odwróciłam się, matematyczka właśnie wychodziła z sali. <br />
- No to uczniowie, koniec lekcji. <br />
Denerwująca mnie dziewczyna szła przede mną, więc kopnęłam w nią piłką, aż ta trafiła nastolatkę w głowę. Odbiegłam cicho, bo Jessica właśnie się odwracała. Z jej oczu leciały łzy wściekłości, ale wiem tylko, że to krokodyle łzy, czyli udawane. Przebrałam się i wyszłam ze szkoły. Razem z Trish i Megan wracałyśmy do domu. Austin pasie dupę i jedzie autem z Dezem i Brianem do domu. Pożegnali się. <br />
- Wiesz, że gdy przytuliłaś Elliota Austin wydawał się być zazdrosny? - zaczęła temat przyjaciółka. <br />
Prychnęłam.<br />
- To, że on mi się podoba nie znaczy, że na odwrót. Kocham go, ale nie będę płakać za nim. Niech umawia się z kim chce. <br />
- A potem ogarnie, co stracił - odezwała się dotąd milcząca siostra. <br />
Uśmiechnęłam się i pocałowałam ją w policzek. <br />
- Dziękuję, to było miłe. <br />
Resztę drogi rozmawiałyśmy o wszystkim, co nam ślina na język przyniosła. Potem Trish się od nas odłączyła, a my z Meg weszłyśmy do pustego domu. Na stole zastałam kartkę od taty.<br />
<strong>" Pojechałem do babci, jest w szpitalu, do jej wsi. </strong><br />
<strong>Wrócę jutro. </strong><br />
<strong>Całuję, tata ".</strong><br />
Chociaż się usprawiedliwił. Odgrzałam wczorajszy obiad i zjadłyśmy z małą. Potem poszłyśmy odrabiać lekcje. Później oglądałam TV, a Meg czytała książkę w swoim pokoju. <br />
Nagle usłyszałam gdzieś głośny huk. Przestraszona wyszłam z domu i stanęłam na ulicy. Nic nie było, a zaczęli się zbierać tylko ludzie, w tym Moonowie. <br />
Wróciłam do domu i zauważyłam, że przerażona Megan krzyczy, widząc wielki płomień ognia w środku domu! <br />
- Megan, wyjdź z domu i leć do Moonów. Ja tylko pobiegnę do pokoju po torbę z pieniędzmi, którą mam spakowaną i z najważniejszymi rzeczami. <br />
Wybiegła. A ja pobiegłam, szybko wzięłam torbę i wybiegłam także z domu. Połowa domu już się paliła, w oddali słyszałam głos syren straży pożarnej. <br />
- Lily! - pisnęła nagle Meg i pobiegła wgłąb płonącego domu.<br />
- Megan! - krzyknęłam, ale Austin pobiegł za moją siostrą, a Cassidy skutecznie trzymała mnie za talię, bym nie mogła jej uciec.<br />
- Nie rób niczego głupiego - szepnęła mi do ucha, a ja odwróciłam się i zaczęłam jej płakać w ramię. Ona mnie tylko pogłaskała po włosach - wszystko będzie dobrze, Austin sobie poradzi. <br />
Po kilku minutach poczułam przytulenie w talii. To była Megan, a za nią stał blondyn. Złapałam małą w ramiona. <br />
- Nigdy więcej nie rób czegoś tak głupiego - powiedziałam płaczliwie i okręciłam ją wokół własnej osi.<br />
Postawiłam ją na ziemię i podeszłam do przyjaciela. <br />
- Czy ty wiesz, jakie to było niebezpieczne?! Jak głupie?! Chcecie oboje mnie przyprawić o zawał?! Zmówiliście się, czy co?! A wiesz... <br />
- A może po prostu powiesz "dziękuję"? - uśmiechnął się szeroko, przerywając mi. <br />
- Dziękuję - sapnęłam i mocno wtuliłam się w nastolatka. Odwzajemnił uścisk. <br />
Po kilku minutach lekko oderwałam się od niego i spojrzałam mu w twarz. Nie spodziewałam się, że będzie nas dzielić tylko kilka centymetrów, jeśli nie milimetrów. Oboje powoli zbliżaliśmy się do pocałunku, dzieliło nas bardzo niewiele, aż nagle...<br />
- Austin, mój bohaterze! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Automatycznie się od siebie oderwaliśmy. Śliczna szatynka przybiegła do nas i rzuciła się mu w ramiona, całując jednocześnie w usta - jesteś niesamowity! <br />
Blondyn zrobił się czerwony na twarzy widząc mój napełniający się łzami wzrok. Dziewczyna odwróciła się do mnie i uśmiechnęła się słodko, za słodko.<br />
- O, hej! - powiedziała, szeroko się uśmiechając.<br />
- Hej. Jestem Ally - niepewnie podałam jej rękę.<br />
- Angela. Dziewczyna Austina. <br />
- Uhh, dziewczyna?<br />
Pokiwała ochoczo głową. <br />
- Chodzimy od kilku tygodni. <br />
- To już naprawdę oficjalnie. Gratuluję - czułam się upokorzona. Robił mi nadzieję i jednocześnie okłamał - Miło cię było poznać, Angelo, ale musimy już iść. <br />
Podeszłam do Cass, całując ją w policzek. <br />
- Dziękuję za wszelką pomoc - uśmiechnęłam się słabo.<br />
- Przykro mi z zaistniałej sytuacji - mówiła to szczerze - na temat domu i tego kretyna. Masz się gdzie podziać?<br />
- Mam sklep, mamy tam kilka śpiworów i łóżko, poradzimy sobie. Ale dziękuję. <br />
- I jak czegoś będziesz potrzebowała...<br />
- Mam dzwonić, wiem. Dzięki za wszystko. <br />
Wzięłam małą za rękę, zaczął padać deszcz.<br />
- Ally! - krzyknął Austin, ale się nie zatrzymałam. <br />
- A ty gdzie chłoptasiu, myślisz, że po tym wszystkim będzie chciała z tobą rozmawiać?! - krzyknęła Cassidy.<br />
Szłyśmy dalej. Deszcz najwidoczniej odzwierciedlał mój duchowy stan ducha. I nie zaprzeczę, że z tymi kroplami nie pomieszały się moje gorzkie łzy...<br />
<br />
=========================================================<br />
<br />
Hejka! Ponad tydzień mnie nie było,ale mam sporo lekcji. A pani z geografii robi kartkówki jak sprawdziany! <br />
Rozdział oddaję w wasze ręce, liczę na ponad 5 komentarzy, specjalnie się postarałam :D <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/ZYnDC7f8aJU?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
Całuję serdecznie, miłej nocy - Cristal ♥ Cristal http://www.blogger.com/profile/11048717145958254300noreply@blogger.com9