piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział IV

6 WRZEŚNIA

Gdy rano wstałam nie wiedziałam gdzie jestem. Dopiero po głębszym zastanowieniu i przypomnieniu sobie wczorajszego wieczoru zrozumiałam, co się działo. A do tego była pierwsza sobota od rozpoczęcia roku. Uśmiechnęłam się w duchu.
Spojrzałam na budzik. Była godzina 8:35. Nałożyłam szlafrok i poszłam do pokoju siostry. Megan spała jak zabita w swoim łóżku. Oddychała szybko, ale głęboko.
Po chwili spoglądania na sens mojego życia poszłam wziąć prysznic. Ciepła woda działała na mnie kojąco. Po umyciu włosy związałam w warkocza, a na siebie włożyłam kremową bluzkę, wzorzyste leginsy i kremowe buty na obcasie. Zeszłam na dół i przygotowałam płatki z mlekiem, do tego parówki i ciepłą herbatę. Poszłam zbudzić małą, która z apetytem wszystko zjadła, szybciej ode mnie i poleciała się umyć. Sama dokończyłam śniadanie i pozmywałam. Sprzątnęłam wszystko ze stołu i obmyślałam, co dziś będziemy robiły.
- Megan, zaprosić dziś Trish na noc?! - krzyknęłam.
- Jasne! - odkrzyknęła.
Więc postanowiłam, że po godzinie 12 pójdziemy do parku na spacer z przyjaciółką, zajdziemy do kawiarni, a potem wrócimy do domu szatynki, by mogła się spakować. Tak, to dobry plan. Będziemy miały cały dzień dla siebie.
Wybrałam numer do czarnowłosej Traszki; odebrała po trzech sygnałach.
- Siemka przyjaciółko - powiedziałam radośnie do telefonu.
- Siemka - odpowiedziała zaspanym tonem - co cię do mnie sprowadza o tej godzinie?
Zachichotałam.
- Jak twoi rodzice zareagowali na wieść, że jesteś pijana jak burak? - spytałam zaciekawiona.
- Na szczęście nie było ich w domu. Poszli na jakąś imprezę z pracy ojca i wrócili dopiero po dwunastej w nocy, gdy już smacznie spałam i chrapałam. Czemu ty nic nie wypiłaś?
- Dobrze wiesz czemu. Właśnie przez alkohol i używki tata popadł w konflikt z prawem, a ja teraz sama muszę opiekować się małą. Nic nie byłoby w tym złego, ale licho wie, gdzie on jest. A do tego musiałam przecież opiekować się jeszcze sklepem. Nie mam czasu ani na potrzeby Megan, ani nawet własne.
- No właśnie, przez to wszystko nie możesz normalnie randkować.
Zaśmiałam się.
- Masz rację. Raz zaprosił mnie Gabe, ale odmówiłam przez nadmiar obowiązków, szczególnie z pracy. No i teraz chodzi z Ellie..
- Która robi słodkie słodkie oczka do Austina - przerwała mi - naprawdę dobrana z nich para. On zakochany w tobie, ona w nim, wy w sobie... - nagle urwała, jakby zorientowała się, że powiedziała za dużo.
- Trish - powiedziałam z wyrzutem, gdy zrozumiałam, co chciała powiedzieć - Austin to mój przyjaciel.
- Mów sobie co chcesz. Każdy tak mówi. W głębi jednak jesteś w nim zakochana. Dziś ci to udowodnię.
Pokręciłam niedowierzająco głową.
- Zgoda. Jak chcesz. Co, Dez to samo próbuje udowodnić blondaskowi? - spytałam pół żartem, pół serio.
- A licho to wie. Może i tak. Gdzie się spotkamy? - automatycznie zmieniła temat.
- Może o 12.30 przy fontannie w parku? Poszłybyśmy potem do kawiarni z Megan, a później wróciły do ciebie po twoje rzeczy. Powinno być po 15.
- A może jak już zostawię swoje rzeczy, to pójdziemy gdzieś?
- Bar kompletnie odpada. Plaża też, bo dziś jakoś pochmurno. Może do kina? - zaproponowałam.
- Chętnie. Zaraz zobaczę na necie godziny wyświetlania jakichś filmów.
- Jakiś dla dzieci zamawiam. Jako ośmiolatka prostestuję oglądania filmów dla dorosłych jeszcze z nutką erotyzmu - zachichotałam.
Zawrórowała mi, a po chwili rozłączyła się. Dla zabicia czasu do tego spotkania razem z Meg zaczęłyśmy oglądać jakąś kreskówkę. Siostra wpatrywała się w ekran jak zachipnotyzowana i zaczęła się schylać bliżej. Zatrzymałam ją ramieniem.
- Ej, uważaj, bo jeszcze wejdziesz do telewizora - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Naprawdę? - spytała zaskoczona, a po chwili odwzajemniła uśmiech - świetnie. Chcę tam być z Crasherem i Jasperem. *
- Ale z tamtąd nie ma powrotu. Zostaniesz tam na zawsze i zostawisz mnie samą - powiedziałam źle wróżącym tonem.
Przytuliła mnie mocno.
- Przecież tylko żartowałam - pocieszyła mnie.
Zajęłyśmy się potem oglądaniem jakiegoś filmu rodzinnego.

Gdy film się skończył była godzina 12.10. Postanowiłyśmy więc się zbierać. Do parku miałyśmy 15 minut drogi, więc powinnyśmy zdążyć. Do torebki schowałam pieniądze, klucze i telefon. Cassidy pracowała dziś tylko cztery godziny, więc raczej się nie przepracuje.
Ruszyłyśmy w drogę.

Po 15 minutach byłyśmy na miejscu. Usiadłyśmy na ławce i czekałyśmy. Wokoło nas przechodziło mnóstwo ludzi, ale nikogo znajomego nie zauważyłam. Po chwili do ławki podszedł Gabe.
- Hej Ally - uśmiechnął się słodko - co tam?
- Hej Gabe. Nic ciekawego, czekam na Trish, która zaraz się spóźni, jeśli się nie pospieszy.
Usiadł koło mnie tak blisko i próbował objąć ramieniem, aż sama wstałam jak z torpedy i byłam na nogach.
- Do widzenia Gabe. Jakbyś nie widział, czekam na kogoś, ale tym kimś nie jesteś ty - warknęłam na niego.
Spuścił wzrok i odszedł smutny.
- Chyba byłaś dla niego za ostra. Bardzo mu się podobasz i próbował z tobą flirtować - powiedziała inteligentnie Megan.
- Dzięki za radę, móżdżku, ale nie pozwolę się dotknąć przez chłopaka, który nie jest moim przyjacielem. Kevin wczoraj próbował mnie zgwałcić w łazience, więc prawie nikomu nie ufam, tylko Austinowi i Dezowi jako chłopakom.
- Kevin próbował cię zgwałcić?! - wykrzyknęła tuż nad moim uchem Trish.
- No, wreszcie przyszłaś. Tak, próbował, ale Austin mi pomógł i wyszłam z tego cało.
- Ja już się z nim rozliczę - wyszeptała wściekle.
- Trish, był pijany jak wy wszyscy. Po pijaku nie wie się, co robi. A on zawsze miał na mnie "chrapkę" - cudzysłów zakreśliłam w powietrzu - skończmy temat, proszę. Do niczego nie doszło.
- Na szczęście.

W drodze do kawiarni zaczęłyśmy duskutować nad sensem wybudowania kolejnych budynków i wieżowców z drogimi apartamentami.
- Te gorsze mieszkania pójdą dla osób biedniejszych, a ci bogacze kupią apartamenty. Dobry sposób, by zarobić szajs.
- Równie dobry, jak dawanie dupy pod latarnią - powiedziałam pewnie - ale i tak tego nie warto. Biedni mają swoje domy, bogatsi także. Bogacze i tak są rozpieszczani, a teraz po wybudowaniu takich rzeczy będą tak zadzierać nosa, że będzie gorzej, niż jakaś rozpieszczona nastolatka, która nie dostała wymarzonego prezentu na urodziny.

W kawiarni zamówiłam sobie latte i kawałek szarlotki, a dla Megan kakao i sernik. Trish zamówiła cappucino i kawałek murzynka.
- To jest najlepsza kawiarnia w Miami - powiedziałam, zapychając się ciastem.
- Jasne - odparła Megan.

Po pół godzinie postanowiłyśmy iść na "Klopsiki i inne zjawiska pogodowe". ** Seans był za dziesięć minut, więc kupiłam dwie cole i dwa średnie popcorny. Dostałyśmy miejsca w ostatnim rzędzie, ku naszemu zadowoleniu.
Po piętnastu minutach seans się zaczął. Bawiłyśmy się jak nigdy.
Wyszłyśmy z sali o 15.30 w dobrych humorach. Dostałyśmy słynny szał głupawkowy, dookoła ludzie patrzyli się na nas dziwnie. Zignorowałyśmy to i poszłyśmy dalej.

- Nie chcę się spotkać z Kevinem po wczorajszym - powiedziałam niepewnie - idź się pakuj i szybko wracaj.
Przyjaciółka pokiwała twierdząco głową i weszła do domu. Wróciła po niecałej pół godzinie z wypchaną torbą i kosmetyczką.
- Idziemy - zakomendorowała.
- Jak zareagował twój brat na wieść, że idziesz do mnie?
- I tak nie miałby nic do gadania. Ty mi krzywdy nie zrobisz.
- Masz rację - uśmiechnęłam się.
Szłyśmy w milczeniu. Gdy doszłyśmy do domu z autobusu wysiadała Cass. Pomachałam jej.
- Kac minął?! - krzyknęłam.
Uśmiechnęła się, odmachała i pokiwała twierdząco głową.
- Wczoraj nieźle zabalowałyście - wyszeptałam do Trish - Cassidy nawet tańczyła na rurze.
Zachichotała.
- Ale warto było - powiedziała.
- Zależy dla kogo.
Obydwie dziewczyny spojrzały na mnie podejrzliwie.
- No co? Najpierw Kevin próbuje mnie zgwałcić, potem jakiś facet wpycha Megan tabletki z narkotykami. Powiedział, że gdy tego nie zrobi, zabije jej rodzinę. W tym wieku to bardzo ważna rzecz.
Otworzyłam drzwi kluczem i weszłyśmy do środka. Megan poleciała odrabiać lekcje, a my zaczęłyśmy plotkować jak najęte.
- Widziałam twoją akcję z Gabe'm. Straszna przylepa.
Potwierdziłam to.

O 21 postanowiłyśmy obejrzeć jakiś horror. Meg poszła wcześniej spać mówiąc, że jest bardzo zmęczona. Wybrałyśmy Paranormal Activity. Po pół godzinie usłyszałam wołanie siostry.
- Ally - jej głos był przemęczony i bardzo cichy. Wyszła z pokoju i stanęła na korytarzu - chcę pić.
Nalałam szklankę wody i chciałam iść i dać ją siostrze, ale ona samodzielnie postanowiła zejść na dół. Kurczowo trzymała się obiema dłońmi poręczy i widać było, że bardzo się męczy. Coś z nią było nie tak. Nawet się nie obejrzałam, a usłyszałam przerażony krzyk przyjaciółki. Megan puściła się poręczy, zemdlała i spadła po schodach na sam dół.
- Dzwoń do lekarza - powiedziałam przerażona i podbiegłam do Meg, odrzucając szlankę na ziemię.
- Ile wzięła tej dawki narkotyków? - spytała Trish.
- Niewiele. Ale w tym wieku...
- może to zaszkodzić - dokończyła za mnie. Wybrała numer lekarza i szybko zadzwoniła. Ja sprawdziłam puls i bicie serca małej. Były nawet w porządku - nie odbierają - spanikowała czarnowłosa.
- Rzuć telefon - podrzuciła go. Zadzowniłam do Moonów - Austin?
- Ally? Co się stało? - zaniepokoił się.
- Macie samochód?
- Tak.
- A ty prawo jazdy?
- Także. Co się dzieje?
- Mógłbyś mnie podwieść na pogotowie?
- Jasne - rozłączyłam się pospiesznie - jedziesz z nami?
- Oczywiście - odpowiedziała mi przyjaciółka. Nałożyłam siostrze jakiś sweterek, sama nałożyłam kurtkę i adidasy i pobiegłyśmy do Moonów. Niosłam Meg na rękach.
- O Mój Boże - powiedziała słabo Cassidy - co jej się stało?
- Spadła po schodach. Jedziemy?
Usiadłam na miejscu pasażera, a Trish z Megan na tyle. Jechaliśmy pospiesznie. Gdy stanęliśmy na światłach, Austin odwrócił się do mnie i położył mi dłoń na kolanie. Posłałam mu słaby uśmiech. Pojechaliśmy do szpitala.
Wbiegliśmy ile sił w nogach do budynku. Teraz to blondyn miał małą na rękach. Od recepcji do dalszych pokoi. Zabrali ją do sali.
Po dwóch godzinach wyszedł lekarz.
- Co z nią doktorze? - momentalnie wstałam.
- Zatruła się jakimś jedzeniem po zażyciu silnych leków wczoraj wieczorem.
- Nic jej nie będzie?
- Nie. Za kilka dni powinna dojść do siebie. I po powrocie do domu dawać jej tylko wyznaczone leki i nie przemęczać jej. Nie może także chodzić do szkoły. Niech całymi dniami leży w łóżku.
Odetchnęłam z ulgą i przytuliłam się mocno do przyjaciół.
Potem Austin pojechał do siebie, a ja z Trish do mnie. Poczekamy na polepszenie się stanu Meg.

=========================================================

Jest i rozdział IV. Podoba się? :)
* Wymyśleni bohaterowie wymyślonej kreskówki.
** Z wyborem dla Megan była bajka animowana.

Dziś bez obrazków, ale w kolejnym dodam ich kilka ;)

Pozdrawiam i całuję, Diablica :*

5 komentarzy:

  1. hej super rozdział proszę daj jeszcze dziś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z komentarzem u gory . Plllisss daj next jeszcze dzis . Rozdzial swietny zreszta jak zawsze

      Usuń
  2. No dodaj dzisiaj !!! Rozdział boski !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodaj jeszcze dziś nexta!!!!
    SUUUPER!

    OdpowiedzUsuń