Tak czy siak, zasnęłam dopiero po piątej. Gdy ktoś zadudnił do mych drzwi dwie godziny później, to myślałam, że będę go torturować, zabijać, wskrzesać i tak w kółko. Będę sadystką!
Nie patrząc w lusterko, a wiedziałam, że wyglądam "zabójczo" (oczywiście negatywnie), potuptałam na dół i otworzyłam natrętowi drzwi.
- Czego?
- Siemka - 'zaświerkał' Austin, uśmiechając się - mi też miło cię widzieć.
Spróbowałam się uśmiechnąć, ale byłam na to zbyt zmęczona.
Przytuliłam go mocno.
- No przepraszam, po prostu dziewczyny, zamiast iść spać u mnie, to postanowiły mnie pomęczyć do piątej, a potem uciec do domu.
Odwzajemnił mój gest i pocałował mnie w czoło.
- Spokojnie - splątaliśmy nasze palce razem - chodź, ty sobie trochę odpoczniesz, a ja pójdę zrobić nam śniadanie.
- Nam? - oczy same mi się zamykały. Usiadłam na kanapie. Byłam wycieńczona.
- Cassidy zmarnowała całą kupę jedzenia na wczorajszy obiad z jakimś chłopakiem, który wpadł jej w oko i w domu nic nie ma. Nie zostawiła pieniędzy ani nic, a Nelsona zabrała ze sobą do pracy. Pewnie zjedli coś na mieście.
Pokiwałam głową i oparłam się o poduszkę. Czułam się, jakby ktoś mnie podeptał glanami, skopał, a potem jeszcze wrzucił kilkanaście razy do głębokiej studni. Słyszałam skwierczenie patelni z kuchni. Uspokojona obecnością ukochanego przymknęłam oczy, a nawet się nie obejrzałam, jak ponownie zasnęłam.
~*~
*Austin*
Wiedziałem, że Ally nie dotrwa do śniadania. Z uśmiechem na ustach wszedłem do salonu i ujrzałem słodko śpiącą brunetkę.
- Aww - wyrwało mi się i podszedłem do niej.
Podniosłem ją, była lekka jak piórko, i zaniosłem do jej sypialni. Położyłem delikatnie na łóżku i zszedłem do kuchni. Tam zjadłem szybko naleśniki i wróciłem do Dawson. Położyłem się koło niej, a ona mnie objęła. To jest talent!
Sam nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.
*Kilka godzin później*
Poczułem miłe łaskotanie na twarzy. Z uśmiechem otworzyłem oczy i zauważyłem Allyson, która bawiła się moimi włosami.
- Jesteś słodki, wiesz? - szepnęła i pocałowała mnie przelotnie w usta.
- Wiem, tak bardzo jak skromny - zaśmiałem się i pogłębiłem pocałunek.
Słodki oddech Ally doprowadzał mnie do obłędu. Gdy zabrakło nam tchu, dziewczyna się odsunęła i zachichotała. Przeturlała się na brzeg łóżka i spadła.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Pomogłem jej wstać, a ona usadowiła się na moich kolanach.
- Tak dawno nie spędzaliśmy razem czasu - wyszeptała i się do mnie bardzo mocno przytuliła.
- Od kiedy ci się wzięło na takie czułości? - spytałem uśmiechnięty, odwzajemniając jej gest.
Wzruszyła ramionami.
- A tak jakoś. To źle?
- Oczywiście, że nie - gorąco zaprzeczyłem - to jest po prostu takie... słodkie i miłe i w ogóle. Wiesz, o co chodzi.
Zamilkliśmy oboje. W całym domu nie było słychać ani jednego szuru, żadnego hałasu. Niczego.
Wsłuchiwałem się w bicie serca ukochanej brunetki.
- Kocham cię - wyszeptała.
- A ja ciebie mocniej - pocałowałem ją namiętnie.
To wszystko dało początek niesamowitej i bardzo ciekawej nocy.
~*~
*Dru*
Wstałam dopiero około godziny piętnastej. Rodzice już spali, gdy wróciłam nad ranem, więc o niczym się nie dowiedzieli.
Wylegując się na łóżku poczułam, jak drży mój telefon. Spojrzałam na ekran - dostałam sms-a od Ryana. Uśmiech sam wykwitł na mojej twarzy. Włączyłam wiadomość.
Już za tobą tęsknię. To o której mam po ciebie zajechać?
Chłopak był bardzo słodki i kochany. Nawet jeszcze nie jesteśmy oficjalnie parą, a ja już czuję, jak serce mogłoby mi eksplodować, kiedy by odszedł.
Wystukałam na klawiaturze odpowiedź.
Przyjedź za dwie godziny. Też tęsknię.
Odłożyłam telefon na bok i oddałam się całkowicie przygotowaniami do randki. Gorąca kąpiel skoiła moje nerwy i pomogła trochę doprowadzić moje kotłuny do porządku.
Potem ubrałam się w fioletową sukienkę do połowy uda na ramiączkach, a na nogi ubrałam czarne szpilki. Włosy skręciłam lokówką i byłam całkowicie gotowa. Do torebki wsadziłam tylko telefon, błyszczyk i trochę pieniędzy. Zeszłam na dół. Do przyjazdu chłopaka zostało tylko pół godziny.
Ktoś zagwizdał.
- Nieźle - zacmokał mój o rok młodszy brat - dla kogo się tak wystroiłaś?
Wpatrywał się we mnie jak w zdjęcie gołej baby. Rzuciłam w niego poduszką, aby się 'obudził'.
- Nie śliń się tak - zaprotestowałam - znajdź sobie dziewczynę i wtedy się na nią gap.
- Wiesz, to by było ciężkie - usiadł koło mnie z cichym westchnięciem - chodzę z Sarah, ale ona nie chce się zbytnio angażować.
- Wiesz co, Chris? Powinieneś z nią zerwać. Znajdziesz sobie o wiele lepszą dziewczynę, która będzie ci oddana sercem i cię pokocha. Coś mi się wydaje, że Sarah nie darzy cię wielką miłością.
Wzdrygnęłam się na samą myśl o przebrzydłej dziewczynie brata.
Sarah była wredna i popularna, ale tak jak to ujął Chris, z nikim nie chce się angażować.
- A ta słodka blondynka z kawiarni, Jocelyn? - zaproponowałam bratu - albo ta szatynka, z którą chodzisz do klasy? Lucy?
Wzruszył ramionami.
- Sam nie wiem.
- To o tym pomyśl. Po co chodzić z kimś, kto cię nie kocha? Zasługujesz na prawdziwe szczęście.
Ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiłam się, gdyż nikt nie spodziewał się dziś gości, a Ryan miał przyjechać dopiero za 20 minut.
Ale to on stał za drzwiami.
A otworzył mu Chris.
- Siema, ty po kogo?
- Po Dru - mruknął Ry - jest w domu?
- Jest. Dru! - krzyknął, co było kompletnie nie potrzebne, bo stałam niedaleko - ktoś do ciebie. I słuchaj gościu - znów zwrócił się do mojego... przyjaciela - jeśli spróbujesz ją skrzywdzić, to wykastruję cię własnoręcznie siekierą i kawałkiem blaszki. Wiem gdzie mieszkasz. Znaczy nie wiem, ale się dowiem. I jeszcze...
- Starczy Chris - odciągnęłam brata - Ryan chyba rozumie.
Spojrzałam na przyjaciela, a on wyglądał na nieźle przestraszonego.
- Dzięki za troskę - mruknęłam - idziemy, Ryan - pociągnęłam chłopaka za ramię. Zasiadł za kierownicę swojego auta.
Między nami zapadła cisza.
- Wyglądasz pięknie - powiedział brunet po kilku minutach jazdy.
- Dziękuję. Gdzie jedziemy?
- To niespodzianka - uśmiechnął się - twój brat jest nieco... przerażający - zmarszczył czoło.
- Wiem - zachichotałam - ale to kochany człowiek.
~*~
Dojechaliśmy do jakiegoś lasku.
- Gdzie my jesteśmy? - uniosłam wysoko brwi - chyba nie chcesz mnie zgwałcić w środku lasu?
Zaśmiał się.
- Jasne, że nie. To miejsce ci się spodoba. Chodź - wyciągnął do mnie rękę, którą złapałam.
Szliśmy pareset metrów, rozmawiając o wszystkim i o niczym.
Gdy byliśmy już niedaleko, chłopak zawiązał mi oczy, a potem prowadził jak niewidomą.
- Już tylko parę kroków - wyszeptał.
Zgodnie z jego wskazówką poszłam tę 'parę kroków'.
- Już - oznajmił - możesz już zdjąć opaskę.
Zdjęłam szmatkę z moich oczu i ujrzałam cudowny widok.
Słowa uwiązły mi w gardle, a z oczu poleciały łzy szczęścia.
- Tu jest pięknie! - wykrzyknęłam, przytulając się do niego.
Odwzajemnił gest.
- Wiem. Dlatego tu przyjechaliśmy.
....
***********************************
Bez komentarza. To już jest po prostu straszne i nie da się tego czytać.
Zamknijcie mnie w psychiatryku.
Postanowiłam, że już kilka rozdziałów i skończę Happy Endem.
Będą inne blogi :)
Przepraszam m.in. Niepozorną Romantyczkę, ale już po prostu nie wiem, co pisać.
Będzie równo 30 rozdziałów + epilog.
Wybaczcie ♥
cudo
OdpowiedzUsuńMega *-* pisz szybko nexta =]
OdpowiedzUsuńJejku..pięknie,słodko i cudownie.
OdpowiedzUsuńNajlepsze ,,rozmawialiśmy o wszystkim i niczym''.To zdanie na każdym blogu się pojawia i jest cudowne tak jak twój blog.
No czekam na next!
Słodki i świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że chcesz już skończyć ale wierzę, że następny/e blogi będą równie świetne c:
Powodzenia i czekam na następny <3
Świetny rozdział!!!!! Szkoda, że chcesz już zakończyć tego bloga!! :( Czekam na next'a!!
OdpowiedzUsuńCudo!!!
OdpowiedzUsuńCzekam next'a:)
Szkoda że chcesz już kończyć bloga:(