wtorek, 4 marca 2014

Rozdział XXV

Dziewczyny zmyły się nad ranem. Nawet Sam postanowiła jak najszybciej wrócić do domu z powodu "nadopiekuńczości jej starszego brata". Tak się wytłumaczyła.
Tak czy siak, zasnęłam dopiero po piątej. Gdy ktoś zadudnił do mych drzwi dwie godziny później, to myślałam, że będę go torturować, zabijać, wskrzesać i tak w kółko. Będę sadystką!
Nie patrząc w lusterko, a wiedziałam, że wyglądam "zabójczo" (oczywiście negatywnie), potuptałam na dół i otworzyłam natrętowi drzwi.
- Czego?
- Siemka - 'zaświerkał' Austin, uśmiechając się - mi też miło cię widzieć.
Spróbowałam się uśmiechnąć, ale byłam na to zbyt zmęczona.
Przytuliłam go mocno.
- No przepraszam, po prostu dziewczyny, zamiast iść spać u mnie, to postanowiły mnie pomęczyć do piątej, a potem uciec do domu.
Odwzajemnił mój gest i pocałował mnie w czoło.
- Spokojnie - splątaliśmy nasze palce razem - chodź, ty sobie trochę odpoczniesz, a ja pójdę zrobić nam śniadanie.
- Nam? - oczy same mi się zamykały. Usiadłam na kanapie. Byłam wycieńczona.
- Cassidy zmarnowała całą kupę jedzenia na wczorajszy obiad z jakimś chłopakiem, który wpadł jej w oko i w domu nic nie ma. Nie zostawiła pieniędzy ani nic, a Nelsona zabrała ze sobą do pracy. Pewnie zjedli coś na mieście.
Pokiwałam głową i oparłam się o poduszkę. Czułam się, jakby ktoś mnie podeptał glanami, skopał, a potem jeszcze wrzucił kilkanaście razy do głębokiej studni. Słyszałam skwierczenie patelni z kuchni. Uspokojona obecnością ukochanego przymknęłam oczy, a nawet się nie obejrzałam, jak ponownie zasnęłam.

~*~

*Austin*

Wiedziałem, że Ally nie dotrwa do śniadania. Z uśmiechem na ustach wszedłem do salonu i ujrzałem słodko śpiącą brunetkę.
- Aww - wyrwało mi się i podszedłem do niej.
Podniosłem ją, była lekka jak piórko, i zaniosłem do jej sypialni. Położyłem delikatnie na łóżku i zszedłem do kuchni. Tam zjadłem szybko naleśniki i wróciłem do Dawson. Położyłem się koło niej, a ona mnie objęła. To jest talent!
Sam nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.

*Kilka godzin później*

Poczułem miłe łaskotanie na twarzy. Z uśmiechem otworzyłem oczy i zauważyłem Allyson, która bawiła się moimi włosami.
- Jesteś słodki, wiesz? - szepnęła i pocałowała mnie przelotnie w usta.
- Wiem, tak bardzo jak skromny - zaśmiałem się i pogłębiłem pocałunek.
Słodki oddech Ally doprowadzał mnie do obłędu. Gdy zabrakło nam tchu, dziewczyna się odsunęła i zachichotała. Przeturlała się na brzeg łóżka i spadła.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Pomogłem jej wstać, a ona usadowiła się na moich kolanach.
- Tak dawno nie spędzaliśmy razem czasu - wyszeptała i się do mnie bardzo mocno przytuliła.
- Od kiedy ci się wzięło na takie czułości?  - spytałem uśmiechnięty, odwzajemniając jej gest.
Wzruszyła ramionami.
- A tak jakoś. To źle?
- Oczywiście, że nie - gorąco zaprzeczyłem - to jest po prostu takie... słodkie i miłe i w ogóle. Wiesz, o co chodzi.
Zamilkliśmy oboje. W całym domu nie było słychać ani jednego szuru, żadnego hałasu. Niczego.
Wsłuchiwałem się w bicie serca ukochanej brunetki.
- Kocham cię - wyszeptała.
- A ja ciebie mocniej - pocałowałem ją namiętnie.
To wszystko dało początek niesamowitej i bardzo ciekawej nocy.

~*~

 *Dru*

Wstałam dopiero około godziny piętnastej. Rodzice już spali, gdy wróciłam nad ranem, więc o niczym się nie dowiedzieli.
Wylegując się na łóżku poczułam, jak drży mój telefon. Spojrzałam na ekran - dostałam sms-a od Ryana. Uśmiech sam wykwitł na mojej twarzy. Włączyłam wiadomość.

Już za tobą tęsknię. To o której mam po ciebie zajechać?

Chłopak był bardzo słodki i kochany. Nawet jeszcze nie jesteśmy oficjalnie parą, a ja już czuję, jak serce mogłoby mi eksplodować, kiedy by odszedł.
Wystukałam na klawiaturze odpowiedź.

Przyjedź za dwie godziny. Też tęsknię.

Odłożyłam telefon na bok i oddałam się całkowicie przygotowaniami do randki. Gorąca kąpiel skoiła moje nerwy i pomogła trochę doprowadzić moje kotłuny do porządku.
Potem ubrałam się w fioletową sukienkę do połowy uda na ramiączkach, a na nogi ubrałam czarne szpilki. Włosy skręciłam lokówką i byłam całkowicie gotowa. Do torebki wsadziłam tylko telefon, błyszczyk i trochę pieniędzy. Zeszłam na dół. Do przyjazdu chłopaka zostało tylko pół godziny.
Ktoś zagwizdał.
- Nieźle - zacmokał mój o rok młodszy brat - dla kogo się tak wystroiłaś?
Wpatrywał się we mnie jak w zdjęcie gołej baby. Rzuciłam w niego poduszką, aby się 'obudził'.
- Nie śliń się tak - zaprotestowałam - znajdź sobie dziewczynę i wtedy się na nią gap.
- Wiesz, to by było ciężkie - usiadł koło mnie z cichym westchnięciem - chodzę z Sarah, ale ona nie chce się zbytnio angażować.
- Wiesz co, Chris? Powinieneś z nią zerwać. Znajdziesz sobie o wiele lepszą dziewczynę, która będzie ci oddana sercem i cię pokocha. Coś mi się wydaje, że Sarah nie darzy cię wielką miłością.
Wzdrygnęłam się na samą myśl o przebrzydłej dziewczynie brata.
Sarah była wredna i popularna, ale tak jak to ujął Chris, z nikim nie chce się angażować.
- A ta słodka blondynka z kawiarni, Jocelyn? - zaproponowałam bratu - albo ta szatynka, z którą chodzisz do klasy? Lucy?
Wzruszył ramionami.
- Sam nie wiem.
- To o tym pomyśl. Po co chodzić z kimś, kto cię nie kocha? Zasługujesz na prawdziwe szczęście.
Ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiłam się, gdyż nikt nie spodziewał się dziś gości, a Ryan miał przyjechać dopiero za 20 minut.
Ale to on stał za drzwiami.
A otworzył mu Chris.
- Siema, ty po kogo?
- Po Dru - mruknął Ry - jest w domu?
- Jest. Dru! - krzyknął, co było kompletnie nie potrzebne, bo stałam niedaleko - ktoś do ciebie. I słuchaj gościu - znów zwrócił się do mojego... przyjaciela - jeśli spróbujesz ją skrzywdzić, to wykastruję cię własnoręcznie siekierą i kawałkiem blaszki. Wiem gdzie mieszkasz. Znaczy nie wiem, ale się dowiem. I jeszcze...
- Starczy Chris - odciągnęłam brata - Ryan chyba rozumie.
Spojrzałam na przyjaciela, a on wyglądał na nieźle przestraszonego.
- Dzięki za troskę - mruknęłam - idziemy, Ryan - pociągnęłam chłopaka za ramię. Zasiadł za kierownicę swojego auta.
Między nami zapadła cisza.
- Wyglądasz pięknie - powiedział brunet po kilku minutach jazdy.
- Dziękuję. Gdzie jedziemy?
- To niespodzianka - uśmiechnął się - twój brat jest nieco... przerażający - zmarszczył czoło.
- Wiem - zachichotałam - ale to kochany człowiek.

~*~

Dojechaliśmy do jakiegoś lasku.
- Gdzie my jesteśmy? - uniosłam wysoko brwi - chyba nie chcesz mnie zgwałcić w środku lasu?
Zaśmiał się.
- Jasne, że nie. To miejsce ci się spodoba. Chodź - wyciągnął do mnie rękę, którą złapałam.
Szliśmy pareset metrów, rozmawiając o wszystkim i o niczym.
Gdy byliśmy już niedaleko, chłopak zawiązał mi oczy, a potem prowadził jak niewidomą.
- Już tylko parę kroków - wyszeptał.
Zgodnie z jego wskazówką poszłam tę 'parę kroków'.
- Już - oznajmił - możesz już zdjąć opaskę.
Zdjęłam szmatkę z moich oczu i ujrzałam cudowny widok.
Słowa uwiązły mi w gardle, a z oczu poleciały łzy szczęścia.
- Tu jest pięknie! - wykrzyknęłam, przytulając się do niego.
Odwzajemnił gest.
- Wiem. Dlatego tu przyjechaliśmy.

....

***********************************

Bez komentarza. To już jest po prostu straszne i nie da się tego czytać.
Zamknijcie mnie w psychiatryku.
Postanowiłam, że już kilka rozdziałów i skończę Happy Endem.
Będą inne blogi :)
Przepraszam m.in. Niepozorną Romantyczkę, ale już po prostu nie wiem, co pisać.
Będzie równo 30 rozdziałów + epilog.
Wybaczcie ♥

6 komentarzy:

  1. Mega *-* pisz szybko nexta =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku..pięknie,słodko i cudownie.
    Najlepsze ,,rozmawialiśmy o wszystkim i niczym''.To zdanie na każdym blogu się pojawia i jest cudowne tak jak twój blog.
    No czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodki i świetny rozdział.
    Szkoda, że chcesz już skończyć ale wierzę, że następny/e blogi będą równie świetne c:
    Powodzenia i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!!!!! Szkoda, że chcesz już zakończyć tego bloga!! :( Czekam na next'a!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo!!!
    Czekam next'a:)
    Szkoda że chcesz już kończyć bloga:(

    OdpowiedzUsuń