No cóż. Od incydentu z Ellie minęło już kilka tygodni. Dziewczyna stara się nam za wszelką cenę zakłócić szczęście, które dostaliśmy, ale Austin już jej na to nie pozwala. Nie wspomina także o tamtym filmiku, a nawet o samej osobie, przez którą się kłóciliśmy. Z Cassidy odbudowałyśmy kontakt, często spotykam się z nią i z Trish. A, no właśnie. Trish i Dez po prostu na siłę pokazują, że nic ich nie łączy. Zaczęli ponownie sobie dopiekać, ale i tak za tą 'nienawiścią' kryją się ciepłe uczucia. Tego jestem pewna.
A teraz siedziałam po obiedzie i czekałam na blondyna. Już dziś był 30 październik. Z powodu tego, że jutro jest halloween, obiecałam pomóc Megan i jej dyrektorce udekorować salę.
- Tato - zaczęłam niepewnie, chcąc pokonać uporczywą ciszę, ponieważ siedział jak na szpilkach oglądając mecz. Nie rozmawialiśmy bardzo długo i na bardzo długo znikał - co się dzieje?
- Umm? - oderwał wzrok od ekranu i przeniósł go na mnie. Udawał, że oglądał z zainteresowaniem i teraz dopiero mnie usłyszał. To nie było miłe.
- Spytałam, co się dzieje? - powtórzyłam z mocą.
- A co miałoby się dziać? - odpowiedział pytaniem na pytanie, śmiejąc się nerwowo.
- Wiesz tato, że należysz do rodziny nieumiejących kłamać? - spytałam retorycznie - a poza tym znam cię na tyle dobrze, by wiedzieć, że coś jest nie tak.
- No dobrze - westchnął głęboko - chodzi o to, że mam...
- Dziewczynę? - zgadywałam. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Skąd wiesz?
- To wspaniale - zapiszczałam jak najarana nastolatka i rzuciłam mu się na szyję - jaka jest? Brunetka czy blondynka? Niebieskie czy brązowe oczy? Miła? Fajna?
Kontynuowałabym dalej, ale mi przerwał.
- Ally, spokojnie - złapał mnie za nadgarstki i 'posadził' obok siebie - Jest szatynką i ma brązowe oczy. Sympatyczna kobieta. Nie gniewasz się? - spytał z prośbą w głosie.
- Oczywiście, że nie - uśmiechnęłam się szeroko - a czemu miałabym?
- Bo... - zaczął, ale mu przerwałam.
- To, że ja nie mogę się pogodzić ze śmiercią mamy to nie znaczy, że ty nie możesz znaleźć sobie dziewczyny i być znów szczęśliwy.
- Dziękuję - wyszeptał wzruszony i przytulił mnie mocno. Odwzajemniłam uścisk. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja normalnie skoczyłam, by je otworzyć. Ucałowałam Austina w policzek, a on się uśmiechnął.
- Dzień dobry, panie Dawson - powiedział grzecznie.
- Gdzie idziecie? - spytał nas podejrzliwie ojciec.
- No jak to gdzie? Oczywiście, że na dyskę pić piwo, brać narkotyki i spać na ulicach, a potem zachodzić w ciążę - powiedziałam z sarkazmem. Spojrzał na mnie krzywo - co, źle wpływam na Megan?
- Nie, po prostu jestem zdziwiony.
- Tato, wyczuj sarkazm - powiedziałam z półuśmiechem - wrócimy za jakieś dwie godziny. Zaproś ją na kolację. Chcę ją poznać.
Objęłam go lekko, złapałam Austina za rękę i wyciągnęłam go za drzwi, lekko nimi trzaskając.
- Z kim? - spytał mnie chłopak po krótszej chwili.
- Co? - spytałam, wybudzając się z zamyślenia.
- Z kim będziesz jadła kolację? - Austin chyba był trochę zazdrosny, więc zaczęłam się z nim droczyć.
- Wiesz, przyjeżdża najbliższa przyjaciółka rodziny ze swoim przystojnym osiemnastoletnim synem. Chcą nas wyswatać i żebyśmy wzięli razem ślub oraz mieli wspólne dzieci.
Spojrzał na mnie zły, a ja klepnęłam się w czoło.
- Kolejny nie umie wyczuć sarkazmu.
Stanęłam na palcach i cmoknęłam lekko chłopaka w usta.
- A tak na serio?
- Tata ma nową dziewczynę.
Tym go zaskoczyłam.
- Wow, samiec znalazł sobie samicę.
- Oj, nie przesadzaj. Jedziemy - wepchnęłam go do samochodu, a sama obeszłam go i wsiadłam z drugiej strony. Usiadłam i włączyłam radio na fulla - i teraz możemy jechać.
~*~
- Dez, może się przejdziemy? - zaproponowałam przyjacielowi.
- No jasne - uśmiechnął się promiennie - taki ładny dzień, a my siedzimy w twoim domu.
- Tiaa. Marzenie każdego człowieka. Siedzenie w domu De La Rosów - powiedziałam z ironią i klepnęłam go w ramię. Roześmiał się.
- Oj Trish, przesadzasz - dał mi kuksańca w bok, na co wystawiłam zabawnie język - twój brat jest świetny.
- Szczególnie wtedy, gdy chce mnie rozcinać na moich urodzinach?
- I znów sarkazm - westchnął i wypchnął mnie na korytarz, bym się ubierała - ciesz się, że też tam byłem, bo byś dalej leżała w tym pudełku w dwóch częściach.
- Ale zawieść kogoś to dla ciebie normalka?
Pokiwał lekko głową, ubierając buty; poszłam za jego przykładem.
- No to kicha.
- Dlaczego? - zmarszczył brwi.
- Bo mnie jeszcze nigdy nie zawiodłeś - wyznałam szczerze, na co mnie przytulił. Nie powiem, to było miłe uczucie. A potem szliśmy ramię w ramię przez alejki parku, rozmawiając ze sobą na różne tematy.
~*~
- Dużo jeszcze zostało? - Austin marudził już od kilkunastu minut. Wkurzał mnie już lekko, ale się nie odezwałam.
- Tak, będziemy tu jeszcze stać do jutra - powiedziała Megan, a blondyn westchnął przeciągle.
- Nie przesadzaj - mruknęłam - jeszcze kilka dekoracji i po kłopocie.
- Nie wierzę, że Nelson mnie w to wpakował - powiedział zniecierpliwiony chłopak, stukając butem w podłogę. Po kilku minutach nie wytrzymałam.
- Możesz przestać? - warknęłam, na co potulnie podszedł do kolejnej drabiny i wieszając kolejną dekorację - a tak w ogóle, Megan, gdzie jest Nelson?
- Pójdę go poszukać - zaproponowała, na co skinęłam głową.
Po chwili trzasnęły drzwi od sali, a wokół nas zapanowała cisza. Za oknem już zmierzchało, a ja patrząc na gwiazdy przypinałam szpilkami serpentynę. Niestety przez moją nieuwagę ukłułam się jedną z nich lekko skórę. Poleciało kilka kropel krwi, a zawsze od niej robi mi się niedobrze. Zakręciło mi się w głowie i poleciałam do tyłu. Jednak przed upadkiem ochronił mnie Austin. W podzięce pocałowałam go w usta i uśmiechnęłam się słabo.
- Czasami myślę, że jestem wampirem - wyznałam, patrząc w jego brązowe tęczówki.
- Czemu tak sądzisz?
- Bo czuję zapach krwi i od niego robi mi się niedobrze - wystawiłam do niego język - to taki solny zapach. Zauważyłeś, że Megan coś długo nie wraca? - zmieniłam temat.
Pokiwał głową i postawił mnie na nogi. Gdy upewnił się, że stoję na własnych siłach puścił mnie.
- Może chodźmy jej poszukać, co? - zaproponował.
- Spoko. Tylko powieszę tę serpentynę i już skończymy.
- Może ja to zrobię - powiedział - za drugim razem mogę cię nie złapać, a nie chcę, by coś ci się stało.
Przyszpilił dekorację i za rękę szliśmy na korytarz, szukając swojego rodzeństwa.
~*~
NOWOŚĆ! PUNKT WIDZENIA MEGAN.
Chodziłam po szkolnych ciemnych korytarzach w poszukiwaniu przyjaciela. Nie lubiłam tu chodzić o tej porze. Szczerze, zdziwiłam się, że dyrektorka ma do mnie i Ally aż takie zaufanie. W sumie, na dole w szatni siedziały jeszcze woźne. Ale gdy się jest w samorządzie klasowym i szkolnym, to trzeba wtedy pomagać szkole.
Minęłam już kolejny zakręt. No kurcze, gdzie on jest? Miał iść tylko do toalety.
Skręciłam w następny korytarz, a na jego końcu widziałam kilka postaci. Przestraszyłam się i zadrżałam. Marzyłam o przeżyciu przygody, ale nie w ciemnej szkole! Zawróciłam prędko i skierowałam się stronę sali, by poinformować siostrę o braku Nelsona. Chłopcy ze starszej klasy ruszyli za mną. Dobrze widziałam ich zbliżające się sylwetki i ze strachu przyspieszyłam. Niestety, w sali było już zgaszone światło, a ja stałam w błędnym zaułku. Chłopacy zagrodzili całe przejście, a ja stanęłam w kącie. Przestraszona już na max'a czekałam na rozwój wypadków.
- Kogo my tu widzimy? - zaczął jeden. Poznałam w nim Stephena z VI d. Reszta to pewnie jego koleżkowie.
- Nasza mała myszka, która wrobiła nas w kozę - dopowiedział drugi, a ja się zatrzęsłam. Trzeci z kolei podszedł do mnie i zaczął bawić się moimi włosami.
- W sumie nie jest taka zła - mruknął i kontynuował zabawę, dopóki nie klepnęłam go po łapach. Nienawidziłam, gdy ktoś dotykał moich włosów oprócz kogoś bliskiego.
- Nie dotykaj mnie - przerażenie pomogło mi zdobyć się na sprzeciw.
- Bo co mi zrobisz? - warknął i złapał mnie mocno za ramię. Zabolało. Syknęłam, na co pozostali zarechotali wrednie.
Gdy już nie wiedziałam, do czego są zdolni, nadbiegł Nelson! *
- Zostawcie ją! - krzyknął. Zwrócili na niego uwagę.
Nawet się nie ogarnęłam, a zaczęła się bijatyka. Było niesprawiedliwie, bo 7 chłopaków na samego Nel'a. Chciałam pomóc, ale mnie odepchnęli. Płakałam ze strachu. Z drugiej strony nadbiegli Ally i Austin i prędko ich rozdzielili. Widocznie przywołał ich hałas.
- Co tu się dzieje? - spytała Allyson, przytulając mnie. Z płaczem wtuliłam jej się w ramię. Gdy nikt się nie odezwał, kontynuowała - powiem to jutro pani dyrektor i nie będziecie mogli przyjść na bal.
- Nelson się na nas rzucił - skłamał jeden, na co ona tylko prychnęła.
- I mam wam uwierzyć? Dla waszej wiadomości znam Nelsona bardzo dobrze i wiem, że nie pali się do bójek. Poza tym, siedem na jednego? Chyba to nie była zbyt wyrównana walka. O wszystkim poinformuję dyrektorkę.
Jeden zaczął się rzucać i chciał uderzyć moją siostrę.
- Hola, hola - Austin złapał mocno jego rękę, odrzucając ją - czy przypadkiem chłopcy nie powinni bić dziewczyn?
Naraz zaczęli wszyscy uciekać.
- Dziękuję - wyszeptałam do przyjaciela, przytulając go mocno - sama nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
I wszystko dobrze się skończyło.
********************************************
Hej! Wena przyszła i zapukała do drzwi łazienki. Znalazłam trochę czasu i jest! Trochę taki nijaki, ale jest i zostawiam go do waszej oceny.
* Pomysł jednego anonimka. Dziękuję ♥
Beznadziejnie piszę :C
Już niedługo tu będzie epilog, bo nie potrafię pisać, a poza tym zajmę się bardziej drugą historią. I dziękuję za wasze komentarze :)
Do następnego!
Cristal :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCholera jaki epilog? Jakie nie potrafię pisać? Piszesz zajebiście dziewczyno! Ale coż.... Jeśli uważasz, że lepiej będzie to zakończyć to twoja wola.
Chcę tylko żebyś wiedziała, że kochałam twojego bloga. I kochać będę nadal ;*
Rozdzial jest super a Ty masz talent i szkoda ze juz chcesz konczyc, bardzo lubie tego bloga :) !
OdpowiedzUsuńJuz niedługo epilog? Smutam ;'(
OdpowiedzUsuńNie piszesz beznadziejnie
Rozdział jest super, tak jak i całe opowiadanie
Moim zdaniem powinnaś kontynuować, jednak to dwoja decyzja
Czekam na next :)
Ej, ej skarby :* dziękuje za motywujące komentarze, to wiele dla mnie znaczy. Nie kończę opowiadania z powodu mojej niskiej samooceny, ale dlatego, że już mi się kończą pomysły i wena, a za to przychodzą nowe. Jeszcze z 10 rozdziałów będzie na 100%, może trochę więcej. Poza tym nie kończę z pisaniem :)
OdpowiedzUsuńAle dziekuję i całuski wysyłam <3