niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział XXVII

Już od kilku dni siedzimy na głowie Moonów. Cassidy i Austin mają już dość moich narzekań, czy im nie przeszkadzamy. Kazali mi się po prostu zamknąć i siedzieć na czterech literach, ile będzie mi się podobało.
Ojciec nie odezwał się do nas ani razu. Najwidoczniej trzyma do nas urazę, że nie zaakceptowaliśmy jego 'żony idealnej'. A Cynthia? Ta kobieta ma wprawę. Najpierw wykurzyła nas z domu i otumaniła tatę, groziła mi szkołą z internatem, a teraz, gdy ją śledzimy nie mamy na nią żadnych dowodów. Albo faktycznie jest niewinna, albo stara się taką udawać. I kieruję się do drugiego podpunktu, bo gdyby była niewinna i idealna, to by nie próbowała ukraść pieniędzy. Raz nawet tutaj przyszła i domagała się jej zwrotu. No chyba śni!
To są pieniądze przeznaczone dla mnie i Megan od mamy i dawnego taty.
Codziennie rozmawiam z Cassidy, która już nie pracuje w Sonic Boomie. Powiedziała, że nie będzie pracować u osoby, która mnie zraniła. Rozmawiamy o wszystkim, co chcemy. Okazało się, że Cass chodzi z Dustinem, którego poznała w kawiarni. Chłopak był po zawodach miłosnych. Był w tej samej kawiarni, czekając na dziewczynę z kwiatami i czekoladkami, ale ona go wystawiła. Moon chciała go pocieszyć i zaprosiła na kawę. Dał jej róże i słodycze, a potem poznawali się co raz lepiej. Mają wiele wspólnych zainteresowań. Razem uważamy, że to strasznie romantyczne. Teraz tylko pytanie - kiedy ślub?
A ja i Austin? On jest naprawdę kochany, w co nigdy nie wątpiłam, ale no cóż... Zaprosił mnie na pierwszą oficjalną randkę. Blondyn wynajął łódkę i popłynęliśmy w rejs po morzu. Zjedliśmy tam kolację, a późnym wieczorem, trzymając się za ręce, szliśmy po rozgrzanym piasku po plaży. Układa nam się doskonale, a wszyscy dookoła sądzą, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Trish chodzi z Dezem. Nic dziwnego, iskry między nimi można było już zauważyć od początku. Ich związek jest trochę... dziwny i nienormalny (bo oboje uwielbiają Zalienów i z różnych innych powodów), ale ogromnie się cieszę ze szczęścia moich przyjaciół.
Dru nadal spotyka się z Ryanem i wydaje się, że przy nim promienieje. Kolejna zaleta.
Ale wiadomo, że szczęście nie może trwać wiecznie. Zawsze coś musi się rozwalić.

Siedzieliśmy w piątek przy stole, czekając na robione przez Cassidy śniadanie. Dziewczyna zaprosiła Dustina, więc my też mogliśmy go lepiej poznać. Chłopak był miły i szarmancki oraz inteligentny, ale miejscami wredny i złośliwy. Ciekawe, co? Miły i wredny.
- Gotowe! - blondynka podała nam na talerzach jajecznicę, do szklanek nalała soku, a sama usiadła na kolanach swojego chłopaka i wpatrywała się w nas. Austin trzymał moją rękę pod stołem, a Megan rozmawiała półszeptem z Nelsonem.
- No więc. Czym się zajmujesz, Dustin? - spytał Austin.
Zauważyliście, jakie mieli podobne imiona? Obojgu to się spodobało i pomogło jeszcze bardziej zakolegować. Nigdy nie zrozumiem facetów.
- Uwielbiam sport, a pracuję na pół etatu w sklepie właśnie ze sprzętem sportowym. I w weekendy chodzę na studia medyczne.
Pokiwałam głową z uznaniem.
- No nieźle - uśmiechnęłam się - widać Cassidy, że trafił ci się ideał.
Blondynka wybuchnęła śmiechem.
- Mój ideał - pocałowała chłopaka prosto w usta - i cieszę się, że zaproponowałam mu tą kawę. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego.
- Cass, daj spokój - zaśmiał się Austin - jakbyście byli sobie przeznaczeni, to bylibyście razem tak czy siak.
Dziewczyna zrobiła zabawną minę, na co zachichotałam.
- Być może - powiedziała - ale to byłoby za kilkadziesiąt lat.
Blondyn pokręcił niedowierzająco głową.
- Idziemy do szkoły. Do zobaczenia później - rzekłam, cmoknęłam przyjaciółkę w policzek i wyszłam ramię w ramię z Austinem z domu.
Przed nim stał już wóz Dez'a, a obok niego stał właściciel i jego dziewczyna.
- Heej! - zaćwierkałam i przytuliłam mocno Trish - tak dawno was nie widziałam - objęłam rudego.
Mój chłopak przybił z Perado żółwika.
- Trochę to trwało, ale już jesteśmy wszyscy razem. Opowiadaj, co tam u was? - szatynka pociągnęła mnie za ramię.
- U nas? Chyba u was jest trochę bardziej ciekawie - uśmiechnęłam się łobuzersko.
Dziewczyna spaliła buraka.
- U nas? Ciekawiej? - spytała nienaturalnie wysokim głosem - chyba żartujesz.
Pokręciłam przecząco głową i patrzyłam wyczekująco na przyjaciółkę.
- No co? - podniosła ręce w geście obrony - w ciąży nie jestem, prawda?
Zachichotałam. Zapowiadał się wspaniały dzień.

~*~

W szkole już nie było tak kolorowo. Nauczycielka z biologii zrobiła nam kartkówkę, do której byłam kompletnie nieprzygotowana. Jessica znów pokazywała swoje pazurki i próbowała nam za wszelką cenę dopiec. A do tego pokazała się Angela, więc nie byłam pewna, czy Austin przypadkiem nie wpadnie w jej sidła.
Siedziałam sobie na czwartej lekcji, ze znużeniem wpatrując się w tablicę, na której matematyczka zapisywała skomplikowane, według niej, wzory, które ja miałam opanowane już w paluszku. Austin wydawał się być nieobecny, więc go nie nęciłam rozmową. Ale napisać na karteczce można.
Wyrwałam nieduży kawałek z zeszytu i napisałam nieczytelnie "Co się stało?"
Gdy podawałam mu ją, spojrzał na mnie i uśmiechnął się słabo.
A potem zaczął pisać.
"Nic, po prostu wspomnienia. To wszystko... Po prostu. Angela prawie zniszczyła naszą przyjaźń, wszystko, co nas łączyło. A teraz mnie męczy, bo chce, abym cię zostawił i wrócił do niej. Od rana pisze SMS-y i nie daje mi spokoju".
Westchnęłam. Myślałam, że da sobie spokój z moim chłopakiem.
- A co tu się dzieje? - usłyszałam nad swoją głową ponury głos profesor Smith - mogę to skonfiskować?
Wskazała na karteczkę.
- Nie - odpowiedział krótko Austin i schował ją do kieszeni - już nie będziemy. Obiecujemy.
Kobieta odeszła pod tablicę, wysyłając nam co chwilę ostrzegawcze spojrzenia.
A gdy zadzwonił dzwonek, pochowałam szybko książki do torby jak popadnie i wściekła wyszłam z sali. Szukałam Angeli. Jak ona śmie? Myślałam, że się poprawi i w końcu da nam spokój. Ale najwidoczniej należała ona do osób, które nigdy się nie zmieniają. Zupełnie jak Jessica. Niby wszystko ostatnio było w porządku, a teraz znów nam dokucza.
Znalazłam ją przy szafce.
- Ty - warknęłam do niej - co ty sobie wyobrażasz?!
- Co ty ode mnie chcesz, co? Jesteś jakąś wariatką czy co? Co ci znowu zrobiłam?
Prychnęłam.
- Już ty dobrze wiesz co. Już nie dość szkody wyrządziłaś? Musisz dalej próbować zabrać mi Austina?
Nawet się nie obejrzałam, a koło mnie stali Moon, De La Rosa i Perado. Ten pierwszy położył mi rękę na ramieniu.
- Ale o co ci chodzi? - próbowała wyglądać niewinnie, ale już dość znałam jej sztuczki.
- O to, że chcesz za wszelką cenę mnie skrzywdzić. O to, że chcesz odebrać mi Austina. To nie wystarczy? - mój głos brzmiał jak ostra brzytwa.
- Ally, daj spokój - Austy próbował mnie uspokoić - chodź. Jeśli mi ufasz, to zostaw ją.
Złagodniałam.
- Ufam ci. Nie ufam jej.
- Chodź. Daj spokój, już i tak do niej nie wrócę.
Po chwili westchnęłam zrezygnowana i odeszłam z moimi przyjaciółmi w stronę stołówki.

~*~

Dez odwiózł nas też do domu. Pożegnaliśmy się z nim i Trish i weszliśmy do środka.
Tam na kanapie siedziała zapłakana Cassidy.
- O Boże, Cass, co się stało? - podbiegłam czym prędzej do przyjaciółki.
Przytuliłam ją, a ona ufnie położyła mi głowę na ramieniu.
- Czy to Dustin? Spiorę mu tyłek - Austin starał się brzmieć jak idealny brat.
- Nnnniee, to nnie on - wydukała przez płacz - byłam dziś z nim u lekarza... iiii...
- Jesteś w ciąży, tak? O to chodzi? - próbował zgadywać Austy.
- Nnnie... Mam białaczkę...

**************************************

Hejka wszystkim moim czytelnikom! ♥
Co tam u was? U mnie dobrze! Humorek się poprawił, ale jutro do szkoły :C
Jak się podoba rozdział? Liczę, że będziecie komentować ;)
Następny już niedługo ♥




6 komentarzy:

  1. łooooo.
    Czemu...? Biedna Cass? Białaczka? Tylko mi nic jej nie zrób!
    ryczę.
    Szybko daj next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Cass jestem ciekawa jak reszta na to zareaguje

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosko, ale pisz szybciej. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski!! Dawaj szybko next'a!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. "- Cass, daj spokój - zaśmiał się Ross"]
    Jaki Ross się pytam?!
    A tak na serio to jest błąd:)
    Rozdział oczywiście zarąbisty! <3
    Dawaj szybko next i zapraszam do mnie:
    http://na-zawsze-razem-tak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny. Genialny po prostu :* czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń