niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział XVII

*Ally*

Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie rano, bo lekko po 5. Na początku nie mogłam ogarnąć, gdzie jestem. Rozglądałam się wokoło i dopiero po chwili poczułam, że ktoś mnie przytula. Spojrzałam na śpiącego Austina i aż uśmiech sam wlazł na moją twarz. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie! Nigdy nie podejrzewałabym, że będę go aż tak bardzo kochać. Gorzej będzie, gdy zerwiemy. Na tą myśl westchnęłam głęboko i wyplątałam się z uścisku chłopaka. Wstałam powoli, by nie zakręciło mi się w głowie. Zatoczyłam się jak pijana, ale w porę przytrzymałam się kanapy, głęboko oddychając. Rozejrzałam się po pokoju - nic się tu nie zmieniło od wczorajszego wieczoru. Przeszłam kawałek i na korytarzu nie stały żadne buty. Więc gdzie do cholery podziewa się Cassidy z Nelsonem?
Jak na moje zawołanie zadzwoniła moja komórka. By nie zbudziła blondyna pobiegłam do niej i szybko odebrałam.
- Halo? - wyszeptałam do telefonu.
- Allyson Marie Dawson! - usłyszałam zdenerwowany głos należący do mojego ojca - gdzie ty się podziewasz, do cholery?! Dzwoniłem kilkanaście razy i wczoraj, i dzisiaj, ale nie odbierałaś!
- Spokojnie, tato - próbowałam go uspokoić - zostałam u Austina na noc, a nie poinformowałam cię o tym, bo zasnęłam. Przepraszam.
- A co ze szkołą? - nadal był oburzony - na pewno nie odrobiłaś lekcji, nie spakowałaś ksiażek. Jak ty się wyrobisz?
- Jest dopiero piąta rano. Za jakąś godzinę wrócę do domu i się spakuję, lekcje mam odrobione.
- Mam nadzieję - powiedział nadal wściekły i bez niczego się rozłączył.
Westchnęłam cicho.
- Co się dzieje? - spytał cicho zaspany Austin.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Dzwonił wściekły tata. Nie wróciłam na noc do domu i nie poinformowałam go o tym, więc się zdenerwował.
Pokiwał ze zrozumieniem głową.
- A tak w ogóle, gdzie Cassidy? - zadałam mu pytanie - mówiła ci coś, że zostanie gdzieś na noc czy co?
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie ma jej?
- Nie ma - głos mi zadrżał - poczekaj, spróbuję się do niej dodzwonić.
Chwyciłam komórkę i wpisałam numer blondynki. Dwa sygnały, cztery, sześć, poczta głosowa. Za każdym razem to samo, a Austin chodził już mocno zdenerwowany i zdezorientowany. Jego siostra zawsze mu mówiła, gdzie się wybiera. A teraz ani widu, ani słuchu, ani nie odbiera telefonu. Na zegarku wybiła godzina 6.
- Austin - dotknęłam jego ramienia - może zjedzmy śniadanie i spakuj się do szkoły. Potem pomyślimy, co dalej. Cass nie będzie zadowolona, że przez nią zawalasz szkołę.
Westchnął. Coś dużo dziś wzdychamy.
- Masz rację - przymrużył oczy.
- Może została u koleżanki czy gdzieś. Przecież Nelson jest u nas. To znaczy u mnie.
Zjedliśmy śniadanie (płatki owsiane i kanapki) w czasie którego jeszcze z pięć razy próbowałam dodzwonić się do blondynki. Bez zmian.
Gdy doszło do siódmej (przez prawie całą godzinę nie odzywaliśmy się do siebie) podziękowałam chłopakowi za miły wieczór, pożegnałam (na pół godziny) całusem w policzek i wyszłam z domu. Moon był zbyt niepewny tej całej sytuacji, że nie angażował się w nic. W sumie go rozumiem, nie spodziewałabym się tego po Cassidy.
Gdy weszłam do domu od razu podbiegła do mnie Megan z Nelsonem, mocno mnie tuląc, a na końcu podszedł tata. Był jeszcze trochę zły, widziałam to w jego oczach, ale objął mnie ramieniem i wysłał na górę po plecak. Chwilę porozmawialiśmy i wyszłam z domu po przyjściu Austina. Wziął mnie za rękę, ale wciąż się nie rozluźnił.
- Austy, spokojnie. Na pewno to zwykłe nieporozumienie.
- Jakie nieporozumienie? - naskoczył na mnie, nie kontrolując się. Wyładował na mnie całą swą złość - nie zostawiła wiadomości, nic! Zostawiła nas, tak po prostu zostawiła. Nie odezwała się, nie odbiera telefonu. Jak twoim zdaniem mam to rozumieć?!
- Uspokój się - krzyknęłam, przerywając mu - znowu mnie ranisz.
Otworzył usta szeroko ze zdziwienia.
- Mi też nie jest łatwo. Ta sytuacja po prostu cię przerasta, rozumiem to. Ale mógłbyś nie wyładowywać swojej złości akurat na mnie? - spytałam rozdrażniona - ja ci nic nie zrobiłam.
Próbowałam wyrwać dłoń z jego uścisku, ale przytrzymał mnie.
- Przepraszam.
- Zwykłe przepraszam tu nie pomoże. Nie musisz mówić tego pustego słowa - powiedziałam lodowatym tonem.
- Ale Ally...
- Zostaw to na później. Ja muszę iść - zostawiłam zdziwionego i zranionego chłopaka za sobą, powstrzymywałam moje serce, by nie wrócić do niego i nie objąć. Po chwili jednak i tak mnie dogonił.
- Jeszcze raz cię przepraszam - powiedział, czułam w jego głosie szczerość.
- Znowu puste słowa - złapałam się za głowę - spoko. Mogę ci w ostateczności wybaczyć twoje uniesienie.
Szliśmy cicho, ramię w ramie, aż gdy byliśmy niedaleko szkoły dobiegłam do idącej przede mną Trish.
- Siemka - uśmiechnęłam się od ucha do ucha - nie widziałaś może nigdzie Cassidy po drodze?
- Hej - odwzajemniła gest - nie. A co się stało?
- Zgubiła nam się. To znaczy Austinowi.
Pokręciła przecząco głową.
- Nigdzie.
- Okej. Po szkole jej poszukam. To znaczy poszukamy - powiedziałam cicho - zacznę od sklepu. Madison może mi powie, gdzie ostatnio poszła Moonowa.
Lekcje minęły mi bardzo szybko. Na lunchu też nie działo się nic ciekawego. Po lekcjach pożegnałam się z przyjaciółmi i skierowałam się w kierunku Sonic Boom'a. Razem z Austinem oczywiście. Chłopak nie chciał mnie puścić sam mówiąc, że się o mnie martwi. Pewnie mu chodzi o to, żeby naskoczyć pierwszy na Cass gdy ją znajdziemy. Rozmawialiśmy o błahych sprawach, głównie o szkole i wypracowaniu z angielskiego. Gdy doszliśmy do centrum handlowego skierowałam się do mojego sklepiku. W pomieszczeniu roiło się od klientów. Bardzo się od tego odzwyczaiłam. Za kasą stała Madi.
- Hej - uśmiechnęła się, gdy tylko nas ujrzała.
- Cześć - odwzajemniłam uśmiech - nie wiesz może, gdzie Cassidy?
- Jest w toalecie. Całą noc spała tutaj, w Sonic Boomie. Zamknęłyśmy trochę później, a już nie chciało jej się wracać do domu. Mówiła, że zostawiła wiadomość bratu i mówiła, że się nie pogniewasz.
- A tak się składa, że nie zostawiła mi wiadomości - burknął wściekły Austin, ale nadepnęłam mu na nogę i posłałam karcące spojrzenie. Od razu złagodniał.
Pomogłam trochę dziewczynie obsłużyć klientów, gdy Austy sprawdzał jedną gitarę. Potem z toalety wyszła Cass we własnej osobie. Blondyn od razu wstał, zwalając gitarę z nóg, która się rozwaliła.
- Czemu nic mi nie powiedziałaś?
- Jak to nie? - zdziwiła się dziewczyna - zostawiłam ci wiadomość na poczcie głosowej.
- Nic nie dostałem.
Spojrzała na niego krzywo.
- Podaj mi telefon - wyciągnęła dłoń. Chłopak posłusznie położył komórkę. Ona coś tam powciskała i dała na głośnik.
' Hej Austin, tu Cass. Zostanę na noc w Sonic Boomie. Nie martw się. Jutro wrócę. Buziaczki ' - koniec wiadomości.
- Widzisz? - krzyknęła na niego.
- Teraz wychodzi na to, że nie umiesz obsługiwać się telefonem - powiedziałam, stając na uboczu. A blondyn poczerwieniał na twarzy i przeprosił siostrę. Madison i Cassidy zostały pracować, a mnie normalnie wygoniły z budynku. Wracałam razem z moim chłopakiem do domu, został u siebie a ja poszłam do siebie. Przywitałam się z rodziną i poszłam na górę. Słońce przyjemnie grzało, więc otworzyłam szeroko okno i zaczęłam odrabiać lekcje. Po jakiejś półgodzinie usłyszałam na dworze rozmowę Megan z... Elliotem.
- Dziewczynko, gdzie twoja siostra? - spytał zimnym głosem.
Przez okno obserwowałam całe zajście. Meg wzruszyła ramionami.
- Chyba w domu.
- Jak to "chyba"?! - warknął, podchodząc kilka kroków do mojej siostry.
Zamknęłam okno i zbiegłam po schodach na dół. Schowałam się za rogiem, patrząc na zaistniałą sytuacją.
- Bo nie jestem pewna - powiedziała nieśmiało.
Już chciał podnieść na nią rękę i ją uderzyć, gdy weszłam przed dom. Chłopak oniemiał widząc mnie.
- Co ty do cholery robisz?! - krzyknęłam na niego.
Jego twarz stężała, a wzrok znów ciskał pioruny.
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- Chyba nie mamy o czym - powiedziałam oschle i podeszłam, zgarniając siostrę do siebie.
- A ja myślę inaczej - podszedł do mnie jeszcze bliżej tak, że dzieliło nas jedynie kilka centymetrów.
Z oczu poleciały mi łzy wściekłości.
- No już. Uderz mnie. Pokaż, jakim jesteś gentelmanem! - krzyknęłam.
Już chciał mnie uderzyć, gdy ktoś złapał go za rękę, powstrzymując od jakiegokolwiek ruchu.
- Zostaw ją.

*************************************************


Guten tag!
Co tam? Z rozdziałem wyrobiłam się w terminie, więc bądźcie ze mnie dumni i życzcie mi weny!
Dziękuję za 10 komentarzy i dalej komentujcie, bo to mnie naprawdę pozytywnie motywuje.
Dobranoc wam, kochani!
Do następnego! (nie wiem, kiedy się pojawi).

PS. Kocham tą piosenkę!



Wasza Cris

6 komentarzy:

  1. Hah pierwsza :) kocham twojego bloga i rozdzial jest megaaaaaaaaa :) i jestem prawie pewna ze Ally przed Eliotem uratowal Austin :) i jeszcze raz UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA :))
    ~FANKA~

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie cudo,Uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam tego bloga i normalnie piszesz zajebiście.Lepiej od najlepszej pisarki świata.Jestem ciekawa kto powstrzymał tego pedanta[Eliota] od uderzenia Ally.Ja też kocham tą piosenkę
    Cherry

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na kolejny zarąbisty next!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdzial
    Dobrze, ze Megan nic sie nie stalo
    Czekam na next
    Chce sie dowiedziec kto uchronil Ally od reki Eliota

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział.
    Proszę, dawaj szybko nexta ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej no a gdzie nastepny ??:( czekam z niecierpliwascia :)

    OdpowiedzUsuń